Sesja eimyra
- Witaj, Nil'Zoro. Jak zwykle, nie mylisz się. - Chowam broń, niechętnie powstrzymując się od niezwłocznego ruszenia w dalszą pogoń. - Zwiedziłem ludzki okręt i stamtąd rozpocząłem pogoń. To ludzka robota, wyhodowali dwa, ale śmierć dosięgła jednego zanim się rozwinął. Czy grupa zadaniowa ma coś z nim wspólnego?
- Nie sądzę. Śledziłem go od pewnego czasu, najwyraźniej od momentu, w którym opuścił statek, który opisujesz. Krążył bez celu po okolicy, musi być trochę zdezorientowany. Z jednej strony na pewno jest wściekły i głodny, więc szuka ludzi i chyba właśnie tam teraz się kieruje. Z drugiej na pewno kieruje nim instynkt i usiłuje dołączyć do stada. Właśnie na to liczyłem, w nadziei że znajdzie drogę do Ula.
Nie wydaje mi się, żeby ta kolonia była siedliskiem roju. Nie wyglądała na martwą, chociaż nie robiłem skanu. Nadal chcesz czekać? To bluźnierstwo powinno być zgładzone jak najprędzej! - Sprawdzam stan baterii pancerza - Rościsz sobie prawo do tego okazu? Znaleźliśmy go niezależnie od siebie.
- Nie nie, źle mnie zrozumiałeś - sprostował spokojnie Honorowy - Ul na pewno znajduje się gdzieś w dżungli. Przez chwilę chyba do niego zmierzał, potem zmienił zdanie i postanowił zapolować na ludzi. Jeżeli podejdzie pod kolonię, to zapewne zawróci widząc zabezpieczenia. Jeśli nie, to narobi sporego zamieszania, z którego możemy skorzystać. Myślę jednak, że zawróci i znajdzie drogę do Ula. Na zabicie go i tak przyjdzie czas, a dawno już nie widziałem jednego z nich. Co zaś tyczy się prawa własności... Cóż, nie roszczę sobie go, choć w tej sytuacji mamy tu pewien impas. - podrapał się krótko po głowie w geście zastanowienia - Ale nie dzielmy teraz na nim skóry. Lepiej będzie najpierw go znaleźć, a co będzie - będzie.
Podążaliście razem przez kilkaset metrów, w trakcie których sygnał pojawiał się i znikał na zmianę. W pewnym momencie Nil'Zora przystanął, rozejrzał się wokół i wyskoczył najwyżej jak mógł w koronę pobliskiego drzewa. Gdy poszedłeś za jego przykładem ujrzałeś wielobarwną panoramę okolicy oraz granicę dżungli wyznaczaną przez ogromną polanę, którą wypełniały nieodległe sylwetki zabudowań i ogrodzeń pobliskiej bazy.
Po pierwsze: wysokie ogrodzenie. Cały, pokaźny teren bazy, otoczony kolczastym ogrodzeniem, zapewne pod napięciem, choć chyba nie jest ono w tej chwili włączone. Trzy mechanicznie zamykane bramy, ze stanowiskami kontrolnymi i automatycznymi działkami, rozstawionymi również wzdłuż ogrodzeń. Łącznie naliczyłeś ich... 6? Chyba coś koło tego. Widzisz także patrole przechodzące na obrzeżach i wewnątrz bazy.
Zauważyłeś też kolejnego Łowcę w pewnej odległości od was, przyglądającego się fortyfikacjom, który pozdrowił was gestem i zapatrzył się na bazę.
Zauważyłeś też kolejnego Łowcę w pewnej odległości od was, przyglądającego się fortyfikacjom, który pozdrowił was gestem i zapatrzył się na bazę.
Przystając na granicy lasu widzisz, że baza wygląda jakby zrzucono ją z nieba wprost w tę część dżungli, gdyż las wyznacza jej granice koncentrycznie ze wszystkich stron, zaś ten z jej końców, który jest teraz naprzeciwko ciebie, opiera się o ciągnący się gdzieś dalej masyw skalny.
Po dokładniejszym skanie widzisz, że działek jest nie 6, a 8. Patrole, dwa przy północnej i południowej granicy bazy, jeden poruszający się w jej środku, systematycznie, leniwie przeczesują teren. Niewątpliwie ludzi jest tam znacznie więcej. Trzy największe budynki, znajdujące się u podnóża góry, ustawione są w kształt litery "C". Widzisz też dwa ludzkie promy rozstawione nieopodal nich na lotnisku. Teoretycznie twój cel powinien zostać już wykryty przez skaner, gdzieś w dżungli w pobliżu bazy albo już na jej terenie. Nie mógł raczej w tym czasie wyjść z tego sektora i oddalić się na większą odległość. Mimo to skaner milczy. Może jakieś urządzenia ludzi powodują zakłócenia? Albo jest jakiś inny powód...
Po dokładniejszym skanie widzisz, że działek jest nie 6, a 8. Patrole, dwa przy północnej i południowej granicy bazy, jeden poruszający się w jej środku, systematycznie, leniwie przeczesują teren. Niewątpliwie ludzi jest tam znacznie więcej. Trzy największe budynki, znajdujące się u podnóża góry, ustawione są w kształt litery "C". Widzisz też dwa ludzkie promy rozstawione nieopodal nich na lotnisku. Teoretycznie twój cel powinien zostać już wykryty przez skaner, gdzieś w dżungli w pobliżu bazy albo już na jej terenie. Nie mógł raczej w tym czasie wyjść z tego sektora i oddalić się na większą odległość. Mimo to skaner milczy. Może jakieś urządzenia ludzi powodują zakłócenia? Albo jest jakiś inny powód...
Widzisz dwie główne bramy. Jedna z nich znajduje się jakieś 100 metrów od ciebie na wprost. Druga wychodzi z bazy na dżunglę od północnego skraju. Przy obu dostrzegasz dwie wieżyczki strażnicze (ze strażnikami, nie strzelające). Od obu bram do centrum bazy dochodzą podjazdy dla sprzętu, ale raczej nie trudno zgadnąć, którą z nich jechał tamten transporter. Rozglądając się jeszcze na zbliżeniu po bazie widzisz budynki mogące służyć za mieszkalne lub towarowe, system jakichś rur i wentyli niknący w ziemi z jednej, a w budynkach z drugiej strony, mniejszy budynek mogący robić za siłownię elektryczną lub coś podobnego...
Nil'Zora wyświetlał coś na małej holograficznej projekcji, która musiała być odczytem ze skanera.
- [i]Dziwne... Teoretycznie łapie sygnał, ale... - spojrzał w stronę bazy - Zgodnie z nim powinien być teraz dokładnie tam[/i] - wskazał palcem miejsce jakieś 30 metrów za bliższą wam główną bramą. - Chyba, że... - spojrzał na ciebie i uderzył się w ręką w czoło.
Nil'Zora wyświetlał coś na małej holograficznej projekcji, która musiała być odczytem ze skanera.
- [i]Dziwne... Teoretycznie łapie sygnał, ale... - spojrzał w stronę bazy - Zgodnie z nim powinien być teraz dokładnie tam[/i] - wskazał palcem miejsce jakieś 30 metrów za bliższą wam główną bramą. - Chyba, że... - spojrzał na ciebie i uderzył się w ręką w czoło.
Ładuję na maksa działko, ustawiając je na najmocniejszy możliwy wystrzał plazmy. Następnie, stojąc wysoko na drzewie, przełączam się na widok technologiczny. Namierzam i wypalam w największe skupienie promieniowania ELM w obrębie budynku z rozdzielnią i transformatorownią. Zaraz potem rzucam się w biegu na bok, zeskakuję z drzewa, oddalając się od miejsca wystrzału.
Odgłos wybuchu pocisku rozniósł się po okolicy. Wszystkie obiekty rozświetlone wcześniej zgasły, by po chwili zapalić się znowu. Rozległ się dźwięk syreny alarmowej, zapaliły się czerwone lampki wzdłuż ogrodzenia, zaś przez jego druty przebiegł szmer płynącego prądu o wysokim napięciu. Żołnierze patrolujący teren rzucili się na ziemię lub za skrzynki w momencie wybuchu.