Sesja Dany'ego

Przeszliście jakieś 1,5 kilometra brzegiem, później zaś, gdy teren zaczął ostro opadać, roślinność porastała go na tyle gęsto, że musieliście iść nieco dalej od niego przez gęstwinę, ale nie stanowiło to większego problemu. Kolejne 1,5 niżej, gdy dało się słyszeć znacznie szybszy nurt strumienia i odległe echo czegoś, co najprawdopodobniej musiało być wodospadem, natrafiliście na cztery zwłoki Xenomorfów. Dwa Trutnie i jeden Biegacz leżały poszatkowane i podziurawione (jeden bez ogona) w wysokiej trawie porastającej okoliczną polanę, trzeci Truteń, przecięty niemal w połowie, leżał pod drzewem na jej skraju.
Wygląda to na robotę naszych?
- Zdaje się, że jesteśmy coraz bliżej celu. Musimy zachować jeszcze większą ostrożność.
Idziemy dalej przed siebie.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Trudno by było, żeby to nie była robota waszych. No, chyba że ludzie nagle zaczęli polować na Żmije z białą bronią, ale o ile ich znasz nie leży to w ich zwyczajach.
Im dalej i niżej schodziliście, tym bardziej nasilał się szum wody, stopniowo zmieniając się w huk niepozostawiający złudzeń co do tego, że zbliżacie się do wodospadu. Po paru minutach ostrożnego schodzenia przez niesłabnącą plątaninę różnokolorowych traw i chęchów liściasty ocean skończył się, po i twoim oczom ukazała się wielka skalista polana. Grube i chude, wielkie i wysokie oraz małe i niskie skały wyrastały z ziemi pod różnymi kątami, niczym zęby rozchwiane wspomnieniami licznych bójek. Widziałeś kilka jaskiń różnych rozmiarów. Na największą z nich spadała kurtyna wody lecącej kaskadowo z wodospadu utworzonego przez wijącą się wyżej rzekę, która towarzyszyła wam wcześniej.
Sprawdzam przed wejściem do większej jaskini, czy kamienie były poruszone. Zostały przekręcone, kopnięte, mają ślad wilgoci i ziemi na wierzchu lub mchu na spodzie itp.
W międzyczasie mówię:
- Podzielcie się. Niech część drużyny pilnuje okolicy, a reszta także sprawdza teren.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Dokładne oględziny wejścia do jaskini, które zakrywała ogromna srebrzysta kurtyna spadającej kaskadowo wody, ujawniły kilka śladów. Odciski stóp (Yautja) w błocie, jedne z przed godziny, może kilku, inne świeższe, sprzed kilkudziesięciu minut.
- Nie widzę nic szczególnego, chyba nikogo tu nie było - zgłosił Gantoris, badający wejście innej jaskini.
- Ja również nic nie znalazłem - dodał Kil'tor
- Nie zobaczyłbyś nawet Statku-Matki, choćby spadł ci na głowę - skomentował z kolejnego z wejść Dar'yutaj - Ja natomiast widzę ślady naszej zwierzyny, ale żaden żółtodziób nie mógł tędy przechodzić. Za ciasno, nawet Żmije musiały się ledwo przeciskać.
- U mnie to samo, choć miejsca trochę więcej - dodał Hilion
- Przecisnąć też się nie przeciśniemy. Tutaj natomiast widzę ślady naszych nowicjuszy.
Oglądam jeszcze wejście do jaskini i kawałek w głąb. Czy będzie wystarczająco szerokie, by zmieściła się tędy królowa, jakiego rodzaju skały się tu znajdują.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Podszedłeś do wodospadu i przeszedłeś przez wodną zasłonę do jaskini. Od razu dało się zauważyć jak niezwykle wysokie jest jej sklepienie, na dobre 20 metrów, a także jak bardzo ostro schodzi w dół, pod ziemię. Widzisz, że skały w jaskini, to wapień.
Wracam na zewnątrz.
- Ciężko będzie. Na szczęście ściany są wapienne, więc łatwiej się wbije haki. Jeśli korytarz jest wystarczająco szeroki aż do celu, to pójdzie łatwiej. Inaczej trzeba będzie wysadzać. Trzeba będzie także zabrać ze statku kołowroty, liny oraz wózek magnetyczny do transportu królowej.
- Hilionie, będę cię musiał prosić o przylecenie tutaj statkiem.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

W odpowiedzi usłyszałeś krótki śmiech pełen rozbawienia
- A co powiesz na to, żebym poprosił statek o przylecenie tutaj? - odrzekł Hilion i zrobił krótką pauzę, w trakcie której słyszałeś przez komunikator dźwięk wciskanych guzików panelu kontrolnego na przedramieniu - Proszę bardzo. Tryb cichy, pełen kamuflaż, lądowanie w wyznaczonym obszarze za... 3 i pół minuty.
Nie skrywam uśmiechu.
- Dobra, poczekamy aż przyleci, bierzemy sprzęt i ruszamy do środka. Czeka nas jeszcze wiele niespodzianek niestety.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Jako się rzekło, nie minęły cztery minuty, a zobaczyłeś zakrzywiający błękit nieboskłonu kształt lecący w waszym kierunku. Wylądował powoli na skraju polany, targając roślinnością, wzbijając tuman kurzu i rozchlapując wodę.
- I jesteśmy na miejscu - zawołał Hilion, wychodząc z jednej z jaskiń i stając przed statkiem - Jakie wytyczne? Co komu dokładnie?
- Każdy bierze po kilka kołowrotów, tyle aby unieść, a nie krępować ruchów. Kil'tor, będziesz takze niósł składany środek transportu dla naszego gościa. Miejcie także pistolety sieciowe. Możliwe, że trzeba będzie w niektórych miejscach przebijać się szyciej. Gorionie i Gantorisie, bierzcie jeszcze ładunki wybuchowe. Ja będę rozwijał linę.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Wszyscy zatem, obładowani sprzętem, przeszliście przez wodną kurtynę wodospadu stając u wejścia wysokiej, szerokiej i niewątpliwie bardzo głębokiej jaskini. Dar'yutaj zaklekotał cicho, w swoistym odpowiedniki przeciągłego gwizdnięcia.
- Niby miejsca sporo... Ale jeśli nagle wylezą jednocześnie z jakichś swoich wewnętrznych tuneli, to może być ciężko z całym tym majdanem. Trzeba się jakoś sensownie rozstawić...
Wbijam pierwszy kołowrót u wejścia do jaskini, rozwijam linę ze statku i przeciągam przez niego.
- Idziemy w linii. Pierwszy idzie Kolin'tor, przepatruje drogę przed nami. Następnie idzie Gantoris. Gantorisie, będziesz patrzył w lewo, a także wspomożesz Kolin'tora, gdyby trzeba było. Kolejny idzie Hilion - będziesz patrzył w prawo. Potem Dar'yutaj, który będzie patrzył w górę. Następnie Kil'tor, ja i Gorion na końcu. Kil'torze, będziesz wspomagał drużynę z tylnej linii, jesteś wysoki. Ja będę rozwijał linę, natomiast ty Gorionie pilnuj naszych tyłów.
- Idziemy, miejcie broń w pogotowiu.
Łapię włócznię do lewej ręki, w prawej idę z liną.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Jaskinia, od wejścia sprawiająca wrażenie zupełnie zwykłej pieczary, imponowała sporymi rozmiarami. Nie tylko wspomnianą już wysokością sklepienia, ale również dużą ilością przestrzeni w jej środku. Bez problemu moglibyście iść we czterech obok siebie, a pozostałoby wam dobre półtora metra odstępu między każdym.
Czułeś silny zapach wilgoci i specyficzny aromat zerodowanych skał. Jaskinia schodziła ostro coraz głębiej pod ziemię. Gdy tak schodziliście niżej i niżej, hałas skrywającego wejście wodospadu cichł, zmieniając się w szmer, a następnie w leciutki szept przewijający się między stalaktytami, niczym chłodny podziemny wiatr.
Zmienił się również zapach, choć nie jesteś w stanie określić na jaki, ale nie tylko to uległo zmianie. Podczerwień twojego wizjera zaczęła lekko pulsować w ten przedziwny, organiczny sposób, a na wyświetlaczu zobaczyłeś znany ci już komunikat skanera: "Xenomorficzny system kanalików organicznych. Podobny budową do układu nerwowego. Rozbudowywany przez jaja, podtrzymujący je przy życiu. Pozostałe funkcje – nieznane. Gęstość i wrażliwość – wzrasta z bliskością Ula. Bezpośrednie połączenie z tkanką ochronną jaja. Materiał organiczny – nieznany”
- No dobra, jesteśmy coraz bliżej centrum gniazda. Pewnie już wiedzą o naszej obecności. Nie muszę wam mówić o zachowaniu jeszcze większej ostrożności.
Kontynuuję montowanie co jakiś czas kołowrotów, na prostych oraz zakrętach korytarza.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Wszystko wokół pulsowało lekko w ten przedziwny sposób, przypominający wchodzenie do wnętrza żywej istoty. Jednak, nie licząc lekkiego szeptania wiatru gdzieś między skałami, wszędzie panowała niezmącona cisza. Wnętrze jaskini miało teraz całkowicie czerwony odcień twojego trybu widzenia, gdyż byliście już tak głęboko, że nie docierało tutaj światło.
Z dość ostrej stromizny jaskinia przeszła nagle w równe położenie. Jednocześnie przed wami wyrosło pięć różnych tuneli o różnej szerokości i wysokości, prowadzących gdzieś wgłąb.
- Uch... Co za odór - żachnął się Hilion podchodząc do umiejscowionego najbardziej po prawo tunelu
- Ciasno tutaj... - stwierdził przy następnym, wysokim na jakieś 5 i szerokim na niewiele ponad 3 metry Dar'yutaj - A tu z kolei za szeroko - skwitował tunel o wysokości dobrych 20 i szerokości około 15 metrów
- Ach, nie ma jak zapach świeżej soli o poranku w Ulu - zachwycił się Gantoris podchodząc do czwartego - A tutaj najwyraźniej coś zdechło, śmierdzi prawie jak Kil'tor - stwierdził przy ostatnim.
Rozglądam się po tunelach.
- Korytarz z solą raczej odpada. Mam podobne odczucia co do tego szerokiego korytarza. W tych śmierdzących mogą być rozkładające się ciała nosicieli.
Rozpoznaję ten smród?
- Można by sprawdzić ten wąski korytarz. Królowa by się w nim zmieściła.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Smród wilgoci, próchnicy (skalnej, nie zębowej), czegoś mocno organicznego... Nic nadzwyczajnego, choć i tak niepokojące.
Korytarz okazał się zaskakująco kręty, w kilku miejscach zwężając się na tyle, że musieliście iść jeden za drugim. Widać było jednak, że w kilku miejscach łączy się z poprzednimi. Zanim zdążyliście zdecydować czy iść dalej, skręcić lub zawrócić, gdzieś od bliżej nieokreślonego frontu rozległo się odległe echo wielu wściekłych syknięć oraz coś bardziej mechanicznego... Jakby odległa eksplozja.
- Nie jest dobrze. Tędy się ni cholery nie przeciśniemy z nią, a wysadzać nie ma sensu.
- Przyspieszamy. Nie zaczepiam liny na razie, niech się ciągnie. Przyda się na ten labirynt korytarzy. Zaznaczajcie co jakiś czas znaki orientacyjne na ścianach.
Idziemy szybciej w kierunku hałasu.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

← Alien 2
Wczytywanie...