Wokół areny rozstawionej po środku jednego z pięter statku zgromadziło się kilkudziesięciu łowców, obserwujących eliminacje do rytuału przejścia. Nowicjusze chcący dostąpić tego zaszczytu walczyli z wyznaczanymi przez sędziów starszymi, bardziej doświadczonymi przeciwnikami. Zależało im na pokazaniu się z jak najlepszej strony przed sędziami, którzy mogli przyjąć ich, lub odrzucić. Jednym z dwóch sędziów był twój ojciec, bacznie obserwujący toczącą się walkę. Za chwilę i ty wkroczysz na ring, jako przeciwnik weryfikujący przydatność kolejnego nowicjusza. Ojciec powtarzał, że taka nominacja ze strony Rady to wielki zaszczyt, zwłaszcza wobec nadchodzących łowów, które rozpoczną się równolegle z rytuałem przejścia, o który stara się Młoda Krew.
Zastanawiasz się, czy do swej walki wybrać ulubioną broń, czy też poczekać na decyzję nowicjusza i dostosować się do jego wyboru, dając mu szansę na najrówniejszą walkę. Jesteś spokojny, pogrążony w myślach o nadchodzącym polowaniu. Żeby mieć pewność, że zostaniesz do nich wybrany, musisz pokazać się w tej walce z dobrej strony. Porażka oczywiście nie wchodzi tu w grę, lecz nie wolno ci także zabić przeciwnika. Może lepiej będzie wyrzucić go z ringu...? Dostrzegasz kilku nowicjuszy stojących przed areną w oczekiwaniu na swoją kolej. Widzisz, jak ojciec zwraca się do siedzącego obok niego, doświadczonego wojownika, zasięgając jego opinii. Przypominasz sobie, to Kel-Kahn, znany z biegłości w broni białej. Nowicjusze są niespokojni, może za wyjątkiem jednego, który wyraźnie koncentruje się czekając na swoją walkę.
Rozpiera mnie duma z mojego klanu. Dzisiejszego dnia wyłonimy przyszłych wspaniałych łowców. A ja będę mógł ponownie udowodnić ojcu, ile jestem wart.
Rozgrzewam się przed walką. Obserwuję także bacznie nowicjuszy. Gdy będę wiedział, z którym będę walczył, oglądam go od stóp do głów. Ubiór, budowa ciała. Może widzę, jak się zachowuje? Czekam także, aż to on wybierze broń. Czy jest praworęczny?
Twoją uwagę przykuwa Yautja stojący najbliżej ringu. Wygląda na mocno skoncentrowanego, lecz odnosisz wrażenie, jakby usiłował poskromić sam siebie. Patrząc jak obserwuje walkę i rozgrzewa się, dostrzegasz w jego ruchach bardzo dużą żywość, wręcz gwałtowność. Jest jakieś 20 centymetrów wyższy od ciebie, nie wyróżniający się wyjątkową muskulaturą, choć - podobnie jak ty - zbudowany dobrze. Gdy po chwili namysłu sięgnął po półtorametrowy kij ze stojaka z bronią zauważyłeś, że zrobił to prawą ręką, choć oczywiście nie musi to jeszcze niczego dowodzić.
Kilku Yautja krzyknęło z aprobatą, gdy walczący “młodokrwisty” padł pod ciosem wojownika. Przez chwilę nie mógł dojść do siebie. Walka była skończona. Przegrana nie musiała oznaczać odrzucenia, jeśli tylko sędziowie uznali poziom walki za wystarczający, by dopuścić nowicjusza do rytuału. Zastanawiasz się jaką decyzję wydadzą. Za chwilę nadejdzie kolej twojego przeciwnika i twoja...
Biorę w takim razie także kij do ręki. Staram się wybrać trochę krótszy. Sprawdzam jego wyważenie, przerzucając z ręki do ręki i uchwyt. Gdy jestem zadowolony z wyboru, nagradzam wycięzcę okrzykiem jak inni. Czekam na swoją walkę.
Gdy się rozpocznie, zaczynam trochę chodzić w jedną i w drugą stronę, przerzucając czasem kij z ręki do ręki, ale staram się zachować dystans. Liczę, że go tym zirytuję i sprowokuję do ataku. Poczekam z akcją na niego.
Przeciwnik chwytając mocno broń, obserwował cię przez chwilę bardzo uważnie. Również kontrolując dystans między wami, powoli zszedł w twoją lewą stronę. Zobaczyłeś, jak przygotowuje się do ataku trzonkiem kija na twoją głowę. Gdy tylko przygotowałeś się na ten cios, nowicjusz z niesamowitą szybkością podskoczył do ciebie zmieniając uderzenie w zaskakujące pchnięcie.
*A to cwaniak*
Robię krótki wypad do przodu, trochę w bok, lekko skręcając ciało, by zejść z linii kija. Robię to w moją prawą stronę. Jednocześnie prawym końcem kija zadaję uderzenie w udo, po którym idzie lewy koniec kija w twarz.
Byłeś zbyt szybki, by przeciwnik zdołał sparować lub skontrować. Był jednak na tyle skoncentrowany, że gdy tylko twój kij prześlizgnął się po jego udzie, wykonał natychmiastowy przewrót w przód przez ramię. Zamieniliście się miejscami sprzed akcji. Po widowni przeszedł pomruk cichej aprobaty.
Nie czekając na twoją reakcję, nowicjusz tak szybko, jak tylko się dało, wyprowadził bardzo mocne pchnięcie trzonkiem w twój brzuch.
Sparowałeś i skontrowałeś sprawnie. Kij przeciwnika odskoczył, choć nie wypadł mu z ręki. Nacierając na niego barkiem uniemożliwiłeś mu wyprowadzenie kolejnego ciosu. Usiłując uniknąć powalenia, nowicjusz próbował odskoczyć. Trafiłeś go barkiem, lecz nie centralnie. Potrącony przeciwnik upadając zdążył zaplątać swoje nogi w twoje, powodując, że poleciałeś na ziemię za siłą swojego uderzenia.
Gdy przeciwnik podnosił się, zdążyłeś uderzyć go z bani. "Rany, z czego on ma łeb" pomyślałeś, gdy lekko pociemniało ci w oczach. Nowicjusz padając, czy to bezwiednie, czy to na ślepo, kopnął cię jeszcze w twarz. Kiedy pomyślałeś, że nadeszła pora skończyć to szybko i brutalnie, zobaczyłeś, jak Kel-Kahn nakazuje przerwanie walki i gestem przywołuje cię do siebie.
- Zul'Zoro, razem z Twoim ojcem uznaliśmy, że w tym starciu warto byłoby dokonać dogrywki. Aby szanse wojowników były równe, proponuję, żebyś odłożył broń i walczył z Młodą Krwią wręcz. Ponieważ jednak nie jest to tradycyjne rozwiązanie, decyzja należy do Ciebie. Jeśli uznasz, że masz dość walki, ocenimy ją na podstawie tego, co już widzieliśmy. - powiedział Kel-Khan i po krótkiej chwili dodał po raz wtóry - Jakie jest Twoje słowo?
- Jeżeli taka jest twoja wola ojcze, mogę podjąć walkę. Wiem, że jej celem jest wykazanie umiejętności Młodej Krwi. Jeżeli uważacie, że powinien pokazać więcej, stanę na ringu. Jest to dla mnie zaszczyt, że to ja mogę sprawdzić umiejętności Młodej Krwi.
Odstawiam kij z powrotem na stojak.
Spokojnie podchodzę do niego, trzymając gardę. Staram się lekko podskakiwać i pracować nogami. Będąc przed nim zadaję próbny cios prawą ręką w jego lewą nerkę.
Wykorzystując odsłonięcie się przeciwnika ciosem, przed którym uskoczyłeś, trafiłeś bardzo dobrze, nakręcając go jeszcze bardziej do siły ciosu. Nie będąc w stanie zablokować ani zahamować obrotu, Yautja pozwolił sile twojego ciosu obrócić się o 180 stopni, wykonując bardzo szybkie podcięcie na nogi.
W twym zamiarze wbicia przeciwnika w ring z wyskoku, niczym gwoździa, przeszkodził ci postawiony na sztorc kij, który nowicjusz nastawił na wysokości twojego brzucha. Upadek na kij zaparł ci dech, ale wykorzystując własny ciężar i uderzając pięściami złamałeś kij w połowie. Gdy kij złamał się pod tobą odtoczyłeś się prawo, by mieć czas złapać jeden oddech po przytkaniu przepony.
Usłyszałeś, jak łowcy wokół areny uderzają prawymi pięściami w piersi, w wyrazie aprobaty.
Stoję na razie, czekając na ruch przeciwnika, a poza tym na złapanie oddechu. Jeżeli nic nie zrobi, a mi oddech wróci, to wbijam się w niego, wykozystując to, że jest wyższy i okładam go po bokach sierpowymi.