Sesja Vena
Kilkanaście, może kilkadziesiąt metrów dalej widzisz sylwetkę jednego z nowicjuszy, leżącego bezwładnie na ziemi. Nad nim, patrząc w waszą stronę, stoi na czterech łapach Xenomorf. "Gatunek - Xenomorf. Podgatunek - Biegacz. Cechy szczególne - Wyjątkowa szybkość. Zwiadowca." - widzisz informację na wyświetlaczu wizjera maski.
Cytat
gróbki xenomorfów
Grób to ja sobie wykopię, jeśli jeszcze raz przeczytam o "grupkach" przez "ó" i "b" -_-
Twoja roztropność opłaciła się, bo już kilkanaście sekund później okazało się, że jej brak kosztowałby życie nie tylko ciebie, ale i Buri'kahna.
Pochłonięty pogonią towarzysz nie zauważył przymierzającego się do skoku w wysokiej trawie Xenomorfa, parę metrów po prawo. Nie widział też drugiego czarnego paskudztwa, które szykowało się do skoku z pobliskiego drzewa po lewo. "Gatunek - Xenomorf; Podgatunek: Truteń; Cechy szczególne: wysoka inteligencja" - ogłosił wyświetlacz zaznaczając kolejno oba osobniki czerwonym trójkątem.
Nie pierdol jak stara dewota, bo w dupie szczypie.
Ówarzaj - kżyknołem do toważysza, po czym żóciłem shurikenem w tego znajdójącego się na dżewie. Staram sie pżecionć głowe potwora pionowo, zaraz pży szczece.
Jesli czas na to pozwoli, pżywołuje broń i w podobny sposub prubóję zgładzidź tego w trawie.
[ -2 do wszystkich rzutów na Inteligencję przez następne milion tur]
Dzięki twojemu ostrzeżeniu Buri'kahn uniknął pazurów skaczącego na niego Trutnia, który przeleciał pod drzewo, na którym szykował się do skoku drugi z nich. Nie zdążył jednak go oddać, przyszpilony do pnia twoim shurikenem. Towarzysz nie zdążył jednak uniknąć ataku ściganego wcześniej Biegacza, który rzucił się na niego i złapany przezeń w locie wpadł razem z nim w wysoką trawę. Pierwszy Truteń, który chybił celu, zobaczył jak potraktowałeś jego pobratymca i najwyraźniej postanowił ci za to stosownie odpłacić, biegnąc na czterech łapach w twoim kierunku. Dzieli was jakieś 15 metrów.
Dzięki twojemu ostrzeżeniu Buri'kahn uniknął pazurów skaczącego na niego Trutnia, który przeleciał pod drzewo, na którym szykował się do skoku drugi z nich. Nie zdążył jednak go oddać, przyszpilony do pnia twoim shurikenem. Towarzysz nie zdążył jednak uniknąć ataku ściganego wcześniej Biegacza, który rzucił się na niego i złapany przezeń w locie wpadł razem z nim w wysoką trawę. Pierwszy Truteń, który chybił celu, zobaczył jak potraktowałeś jego pobratymca i najwyraźniej postanowił ci za to stosownie odpłacić, biegnąc na czterech łapach w twoim kierunku. Dzieli was jakieś 15 metrów.
Staram się przywołać shuriken, jeśli jest to niemożliwe, wyciągam swoje ostrza i szykuję się na skok xenomorfa. Rozstawiam nogi szeroko, tak aby skok bestii nie powalił mnie na plecy. Gdy obcy skoczy na mnie, postaram się zrobić szybki unik i pochwycić go za szyję i nogę ewentualnie rękę, po czym dzięki impetowi skoku przygrzmocić jego łbem o ziemie.
[Z tego, co wiem, to shuriken w odróżnieniu od dysku nie zawiera elektroniki, która pozwalałaby mu wracać do ręki. Jeśli wraca po rzucie, to dzięki odpowiedniej rotacji, niczym bumerang. Twój wbił się w drzewo, przecinając Obcego, więc nie może wrócić. Ale popraw mnie, jeśli źle kombinuję.]
Przygotowałeś się na atak z doskoku, ale jego szybkość i siła nadal robiła wrażenie. Unikając rozszarpania chwyciłeś prawą łapę, która celowała w twoje podbrzusze, drugą ręką zaś przycisnąłeś wielki łeb do ziemi. Wykorzystując rozpęd przeciwnika grzmotnąłeś nim i jego łbem o ziemię, że aż zadudniło. To uderzenie musiało ogłuszyć przeciwnika. Nie wiesz dokładnie w jaki sposób widzą Xenomorfy, skoro nie mają oczu, ale jeśli jest to rodzaj echolokacji, to taki wstrząs musiał mocno namieszać mu w czaszce. Niemniej długi ogon przeorał twój pancerz na piersi tuż po uderzeniu Trutnia o ziemię i choć nie masz pewności, czy był to zaskakująco szybki i mierzony cios, czy przypadkowy atak będący konsekwencją próby złapania równowagi, to czujesz, że było niebezpiecznie blisko do poważnego zranienia. Całość tej, obszernie opisanej sceny, trwała nie więcej, niż sekundę.
Przygotowałeś się na atak z doskoku, ale jego szybkość i siła nadal robiła wrażenie. Unikając rozszarpania chwyciłeś prawą łapę, która celowała w twoje podbrzusze, drugą ręką zaś przycisnąłeś wielki łeb do ziemi. Wykorzystując rozpęd przeciwnika grzmotnąłeś nim i jego łbem o ziemię, że aż zadudniło. To uderzenie musiało ogłuszyć przeciwnika. Nie wiesz dokładnie w jaki sposób widzą Xenomorfy, skoro nie mają oczu, ale jeśli jest to rodzaj echolokacji, to taki wstrząs musiał mocno namieszać mu w czaszce. Niemniej długi ogon przeorał twój pancerz na piersi tuż po uderzeniu Trutnia o ziemię i choć nie masz pewności, czy był to zaskakująco szybki i mierzony cios, czy przypadkowy atak będący konsekwencją próby złapania równowagi, to czujesz, że było niebezpiecznie blisko do poważnego zranienia. Całość tej, obszernie opisanej sceny, trwała nie więcej, niż sekundę.
[Kiedy wybierałem broń napisałem że to jest dysk(z ostrzami) ale żeby nie kombinować nazwałem go shurkikenem. Gdzieś to tam napisałem, nie chce mi się szukać.]
Lekko ogłuszony tą szarżą, nie tracąc czasu ani nie czekając aż przeciwnik się pozbiera, przydeptuję go lewą nogą między plecami a szyją. Unieruchamiając przeciwnika robię następujące ruchy:
Lewą ręką chwytam jego ogon, aby czasami nie przeorał mi jeszcze czegoś.
Prawą, staram się odciąć xenomorfowi facjatę (w takim miejscu jak to miało miejsce z tym na drzewie) wyciągniętym ostrzem.
Staram się aby te ruchy zrobić jak najszybciej, tak aby nie dać przeciwnikowi szansy na wykonanie ruchu.
Lekko ogłuszony tą szarżą, nie tracąc czasu ani nie czekając aż przeciwnik się pozbiera, przydeptuję go lewą nogą między plecami a szyją. Unieruchamiając przeciwnika robię następujące ruchy:
Lewą ręką chwytam jego ogon, aby czasami nie przeorał mi jeszcze czegoś.
Prawą, staram się odciąć xenomorfowi facjatę (w takim miejscu jak to miało miejsce z tym na drzewie) wyciągniętym ostrzem.
Staram się aby te ruchy zrobić jak najszybciej, tak aby nie dać przeciwnikowi szansy na wykonanie ruchu.
Zaskakujące jak piekielnie silne jest to bydle. Mięśnie napiąłeś do granic możliwości, by utrzymać go w dogodnej dla siebie pozycji. Gdybyś wykonał cięcie choć trochę wolniej, zapewne nie dałbyś rady dłużej go blokować. Kiedy zanurzyłeś ostrze we łbie przeciwnika, całym cielskiem targnął skurcz, a następnie drgawki jeszcze silniejsze od dotychczasowego szamotania. Ogon wyrwał się z twej dłoni i chlasnął po twarzy (na szczęście nie ostrą końcówką, lecz w połowie swej długości) odrzucając cię na ziemię. Jeszcze przez dwie, trzy sekundy, cielsko wiło się i uderzało o ziemię, aż wreszcie znieruchomiało. Podniosłeś się i przywołałeś broń z drzewa.
Widzisz, że pośród wysokiej trawy, tańcując z Biegaczem i Trutniem Buri'kahn radzi sobie nieźle, choć nie jest mu chyba za wesoło. Gdy obaj przeciwnicy zaatakowali go jednocześnie, zdołał odparować ostrzami ciosy pazurów i poczęstować solidnym kopnięciem obie szczęki Biegacza, ale wówczas Truteń, przebijając się przez pancerz, wbił mu ogon w plecy. Chyba nie na tyle głęboko, by zagrozić jego życiu, ale wojownik wrzasnął wściekle. Obrócił się błyskawicznie w stronę Xenomorfa, chwycił za wbity w plecy ogon i zamiast wyrywać pociągnął za niego, przyciągając przeciwnika wprost na siebie i ostrza prawej ręki, które przeszły na wylot przez czarny, podłużny łeb.
Widząc że mój towarzysz nie jest jeszcze rozszarpany na kawałki, sprawdzam dokładnie czy w pobliżu nie ma innych niebezpieczeństw, ale cały czas mam oko na walkę.
Staram się sprawdzić skąd wzięły się z tutaj xenomorfy, czy nie ma jakiś większych śladów ich bytności. Może niedaleko jest gniazdo?
Staram się sprawdzić skąd wzięły się z tutaj xenomorfy, czy nie ma jakiś większych śladów ich bytności. Może niedaleko jest gniazdo?
Może jest. A może nie. Nie jesteś w stanie tego stwierdzić, ponieważ nie widzisz żadnych konkretnych śladów ani innych osobników. Buri'kahn właśnie tłucze na miazgę czaszkę Biegacza za pomocą odciętego Trutniowi ogona. Rozglądając się zdajesz sobie sprawę, że teren znacznie się obniżył i znajdujecie się w jakiejś niewielkiej kotlinie. Słyszysz piski masakrowanego Xenomorfa, głuche dudnienie, jakby ktoś uderzał w gumę oraz... Szum wody. Rzeka... Nie, raczej nieduży lub odległy wodospad. Nad koronami drzew, na trzykrotnym zbliżeniu, majaczą sylwetki jakiegoś kompleksu skalnego.
- C'jit! - zaklął Buri'kahn podchodząc do ciebie po skończeniu z robalem - Nie miał mnie gdzie trafić. Ale przynajmniej mamy po jednym ponad normę, o ile reszta patałachów nie dała się pozarzynać po drodze. Pomóż mi z tym, bo nie sięgnę - dodał podając ci podręczny podgrzewacz do wypalania ran i odwracając się do ciebie plecami, gdzie pomiędzy łopatkami fosforyzowała lekko rana po ogonie - Nie chciałbym dostać jakiejś infekcji, czy czegoś.
- C'jit! - zaklął Buri'kahn podchodząc do ciebie po skończeniu z robalem - Nie miał mnie gdzie trafić. Ale przynajmniej mamy po jednym ponad normę, o ile reszta patałachów nie dała się pozarzynać po drodze. Pomóż mi z tym, bo nie sięgnę - dodał podając ci podręczny podgrzewacz do wypalania ran i odwracając się do ciebie plecami, gdzie pomiędzy łopatkami fosforyzowała lekko rana po ogonie - Nie chciałbym dostać jakiejś infekcji, czy czegoś.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale pisk xeno to nie uderzenie w gumę? ;o
Rozglądam się wokoło, próbując zlokalizować źródło tego dziwnego dźwięku. Chwile później, za pomocą sprzętu medycznego opatruję ranę mojego kompana,(nie do końca wiem jak to się odbywa, więc napiszę tylko tyle) po czym mówię:
- Słyszysz szum wody? Może przy wodzie znajdziemy coś interesującego? Gdzie woda tam życie. - Mówiąc oddaje ekwipunek medyczny Buri'kahnowi. -Poza tym, słyszałeś te dudnienie?
Rozglądam się wokoło, próbując zlokalizować źródło tego dziwnego dźwięku. Chwile później, za pomocą sprzętu medycznego opatruję ranę mojego kompana,(nie do końca wiem jak to się odbywa, więc napiszę tylko tyle) po czym mówię:
- Słyszysz szum wody? Może przy wodzie znajdziemy coś interesującego? Gdzie woda tam życie. - Mówiąc oddaje ekwipunek medyczny Buri'kahnowi. -Poza tym, słyszałeś te dudnienie?