Sesja!

Gdyby nie strach, przez który wiązł jej głos w gardle, pewnie by się roześmiała na słowne te słowne walki. Parsknęła tylko nerwowo, starając się trzymać blisko tych lepszych strzelców z vektorem w dłoni, dla bezpieczeństwa celującego w podłogę.
Odpowiedz
- Mówiłem serio. Rozwiążcie nas i oddajcie nam broń. Inaczej wszyscy jesteśmy chodzącymi trupami. Nasze doświadczenie oraz szkolenie może wam wszystkim uratować dupy.
Odpowiedz
Flash, zamiast bawić się w słowne gierki, po prostu podszedł do wygadanego marines i zdzielił go kolbą Magnum po szczęce.
- Milcz, ścierwo.
Zero złości w głosie, powiedział to nawet lekko rozbawiony. Cios mógł być mocniejszy.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
- poczekam aż ty będziesz rzęził. Potem wezmę twoją broń cieniasie.

Rozmasował szczękę i spojrzał zdziwiony na tego kwadratowego durnia.
Odpowiedz
Uśmiechnął się szeroko.
- Wtedy już prawdopodobnie będzie mi to zupełnie obojętne.
Odparł, ale nie poprawił więźniowi drugi raz. Szli sobie dalej przed siebie, i szli, i szli...
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
-Zawrzyjcie się - Warknął Edwin, był jakoś dziwnie poddenerwowany.
Powoli minęliście II piętro. Panująca wokoło cisza działała na was jakoś dziwnie. Od czasu do czasu uszkodzone przewody syczały wam nad głowami.
Doszliście do drzwi na I poziomie. Ustawione były tak jak je zostawiliście. Stod rozwarł je jak tylko potrafił po czym przeszedł dalej. Światło w tym korytarzu dawała tylko jedna lampa. Nie dość że świeciła jakby się jej nie chciało, to jeszcze migała co chwilę. Kiedy wszyscy przeszliście przez drzwi. Stod powiedział:
- Cicho! Słyszycie to? Coś jest w tych wywietrznikach - i Wskazał na blaszane przewody wentylacyjne. Na początku nic nie słyszeliście, lecz po chwili każdy z was usłyszał coś, co można było nazwać tupaniem po blaszce.
Dźwięk narastał i stawał się coraz głośniejszy i wyraźniejszy. Nadchodził do was z przeciwka.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Okej... do dzieła odważni piraci! Udowodnij swoja wartość - zwrócił się do Flasha.
Odpowiedz
Przełknęła stającą w gardle kołkiem, ślinę i przysuwając się nieco bliżej Flasha, ostrożnie wycelowała w miejsce, z którego - jak sądziła, dochodził odgłos. Także po coraz szybciej i mocniej napinającej się koszulce można było wnioskować, jak bardzo dziewczyna się boi, ale próbuje zachować zimną krew.
Odpowiedz
Stał tak sobie, jakoś dziwnie rozluźniony. Nie zwrócił większej uwagi na zaczepkę marinsa, zamiast tego schował Magnuma za pas i wziął do rąk karabinek szturmowy. Lufa karabinku śledziła miejsca, z których dochodziły odgłosy.
- Nic normalnego nie porusza się szybami wentylacyjnymi.
Mruknął sam do siebie, odczekał jeszcze małą chwilę i po prostu nacisnął spust. Seria, która raczej nie pozostawiała złudzeń co do tego czy wentylacyjny wędrowiec będzie w stanie poruszać się dalej.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Przygotowała pistolet i celowała nim w szyb wentylacyjny i stała w ten sam sposób nawet gdy Flash posłał w niego serię z karabinka. Stała niespokojnie i czekała na to, co się stanie.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Odpowiedz
Usłyszeliście przeraźliwy krzyk, nie ludzki krzyk. Odgłosy tupania jednak nie ucichły. Tym razem o wiele szybciej 'coś' kierowało się ku wam.
W miejscu gdzie kula trafiła cel pojawiła się niezwykle wrząca ciecz. Słyszeliście jak wentylacja topi się.
Widać to 'coś' krwawiło tą cieczą, ponieważ co kilka metrów można było zauważyć przeżartą blachę.
- NAAAAPIEERDAAALAAAĆĆĆĆ!! - Wrzasnął Frans i gwałtownie nacisnął spust swego P99 celując w wentylację. Po kilu strzałach opuścił broń i zaczął ciężko oddychać.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
No to Flash odsunął się parę kroków i walnął jeszcze dwiema seriami. Koniec magazynku. Szybki ruch i reload. Wolał nie dostać przeżerającą wszystko cieczą. Ciekawe dlaczego? Podczas podróży przez kosmos widział już wiele. Potrzeba było czegoś więcej, żeby spanikował.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Zacisnęła zęby, czując że z każdym oddanym strzałem uchodzi z niej strach. Oddała ich tylko kilka, ale wystarczyło, aby znowu poczuła się pewniej. Opuściła broń przenosząc wzrok na żrącą ciesz, w próbie rozpoznania jej pochodzenia.
Odpowiedz
Wciąż stała, nie strzelając, bowiem inni to zrobili za nią, a nie miała zamiaru marnować naboi. Wszak za dużo ich nie miała. Uniesiona ręka zaczęła ją boleć, ale wciąż nie opuszczała broni. Czekała.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Odpowiedz
Ralf stanął za piratami uniósł ręce w geście "rewolwerowca" i krzyczał:

- pif! paf! pif! paf! A masz ty paskudo!
Odpowiedz
Odwróciła się na pięcie, celując w Ralfa. Nacisnęła spust, a kulka poleciała tuż obok jego ucha.
- Następnym razem trafie... - warknęła, ponownie odwracając się w stronę szybu.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Odpowiedz
Spojrzał na dziewczynę... uniósł brwi rozbawiony:
- Tobie przyda się jednak trochę seksu. To odstresowuje. I mogę dać Ci kilka lekcji na strzelnicy.
Odpowiedz
Że akurat stał blisko Ralfa, zdzielił go kolbą karabinku w skroń, żeby przestał się mądrzyć. Powinien zemdleć na chwilę, może posłuży jako przynęta?
- Leżeć.
Mruknął Flash, celownikiem wracając we właściwe miejsce.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Roześmiała się, całkiem szczerze.
- Może masz rację, marines... - mruknęła ni to do niego, ni to do siebie. Chociaż wzrokiem starała się ogarnąć jego, Poppy i szyb. Nie wyszło to najlepiej, toteż skupiła wzrok na szybie nasłuchując.
Odpowiedz
do Flasha:

- Nie bij mnie ciągle bo mi psyche popsujesz i sił ci nie starczy na to tam co lezie na ciebie...
- Ma ktoś fajke?
Odpowiedz
← Piraci

Sesja! - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...