Sesja!
*Polak rozluźnił lekko jeden z uchwytów broni.* Ej może trochę za bardzo panikujemy? Może to tylko po uruchomieniu generatora zaczynają działać systemy wentylacyjne co? Jakieś śluzy łączące się otwierają i te sprawy.* Odwrócił lekko głowę by spojrzeć na pozostałych.* Sądzę, że te bydlaki się tu nie dostały jeszcze, nigdzie nie było śladów walki jak na górze.
*Ange trochę stresowały syki znad głowy. Rozglądała się nerwowo. Trzymała mocno broń, palec wskazujący delikatnie opierał się na spuście. Chciała, żeby co mówił Hammer było prawdą. Wolała nie wokalizować swoich obaw dotyczących strzałów na dole i braków śladów walki na górze.*
*Nie celował po prostu w tę cholerną dziurę. Tam było skierowanych już wystarczająco dużo luf* Paranoja. Kompletna paranoja. Idziemy na dół... *Zasugerował. Paranoja i jemu się udzielała, ale irytował go powoli brak postępów. Przede wszystkim intrygowały go wystrzały i to je chciał zbadać*
Myślenie Artura mogło być poprawne. Syki dochodziły z nad głowy, lecz czujniki ruchu nic nie wskazywały. Jednakże nie są one doskonałe.
Idąc dalej powoli, zwracaliście baczną uwagę na sufit. Minęliście skrzyżowanie z korytarzem, na którym światło się nie paliło, a jedynie dochodziły iskry z okolic podłogi. Prawdopodobnie poszło okablowanie. Minęliście skrzyżowanie czym prędzej i skierowaliście się ku zakrętowi, za którym miały być schody. Gdy mijaliście drzwi, za którymi był prawdopodobnie kolejny pokój, czujnik ruchu wykrył coś zza nich. Usłyszeliście także cykliczny dźwięk, stłumiony mocno przez szczelne drzwi. Coś wewnątrz się działo.
Harry nerwowo skierował w tamtą stronę karabin. Angie podskoczyła w miejscu, gdy czujnik piknął nerwowo i teraz nie przerywał. Część z was mimowolnie odwróciła uwagę od sufitu i korytarza i spojrzała na drzwi.
Stuk-puk, stuk-puk, stuk-puk.
Idąc dalej powoli, zwracaliście baczną uwagę na sufit. Minęliście skrzyżowanie z korytarzem, na którym światło się nie paliło, a jedynie dochodziły iskry z okolic podłogi. Prawdopodobnie poszło okablowanie. Minęliście skrzyżowanie czym prędzej i skierowaliście się ku zakrętowi, za którym miały być schody. Gdy mijaliście drzwi, za którymi był prawdopodobnie kolejny pokój, czujnik ruchu wykrył coś zza nich. Usłyszeliście także cykliczny dźwięk, stłumiony mocno przez szczelne drzwi. Coś wewnątrz się działo.
Harry nerwowo skierował w tamtą stronę karabin. Angie podskoczyła w miejscu, gdy czujnik piknął nerwowo i teraz nie przerywał. Część z was mimowolnie odwróciła uwagę od sufitu i korytarza i spojrzała na drzwi.
Stuk-puk, stuk-puk, stuk-puk.
Missy zaczęła liczyć:
- Raz
- Dwa
- Trzy!
Drzwi się otworzyły, do środka padły snopy światła, a wy wycelowaliście w miejsce, skąd był sygnał z czujnika. Nie zauważyliście jednak żadnego potwora. Do waszych uszu doszedł dźwięk drukarki. Zobaczyliście jedną na biurku, drukuje coś aktualnie.
- Raz
- Dwa
- Trzy!
Drzwi się otworzyły, do środka padły snopy światła, a wy wycelowaliście w miejsce, skąd był sygnał z czujnika. Nie zauważyliście jednak żadnego potwora. Do waszych uszu doszedł dźwięk drukarki. Zobaczyliście jedną na biurku, drukuje coś aktualnie.
- Czujnik wskazuje ruch, a drukarka wypluwa papier. Kurna no! - Missy weszła do ciemnego pomieszczenia, rozświetlonego trochę przez światła latarek. Rozejrzała się po nim, wy też spojrzeliście do środka. Niczego nadzwyczajnego nie było widać. Gdy Missy stanęła w ciemności, nagle przeszedł ją dreszcz.
- Idziemy dalej, kurwa. Czego tak stoicie jak pacany?! Wypieprzać na korytarz, już wam dawno dupy mogły obrobić od tyłu. - podeszła szybko i ze złością do drukarki, wyrwała z niej papier, spojrzała na niego, a potem ze złością zmięła i rzuciła na ziemię. Następnie kopnęła drukarkę tak, że ta spadła z biurka. Narobiła przy tym trochę hałasu. Minęła was wściekła i wyszła na korytarz. Coś nią zachwiało, ale stanęła znowu na nogach.
- Dobra, chodźcie, nie ma tu nic ciekawego. Tylko bądźmy cicho.
- Idziemy dalej, kurwa. Czego tak stoicie jak pacany?! Wypieprzać na korytarz, już wam dawno dupy mogły obrobić od tyłu. - podeszła szybko i ze złością do drukarki, wyrwała z niej papier, spojrzała na niego, a potem ze złością zmięła i rzuciła na ziemię. Następnie kopnęła drukarkę tak, że ta spadła z biurka. Narobiła przy tym trochę hałasu. Minęła was wściekła i wyszła na korytarz. Coś nią zachwiało, ale stanęła znowu na nogach.
- Dobra, chodźcie, nie ma tu nic ciekawego. Tylko bądźmy cicho.
*Podczas akcji "drukarka" Ange została na korytarzu. Bez sensu było się pakować z nimi wszystkimi do pokoju. Jeszcze utknęliby w drzwiach albo co. A ktoś powinien zostawać z tyłu i ochraniać tyłki drużyny. Uśmiechnęła się pod nosem i pokręciła kilka razy głową słysząc ich komentarze. Stała oparta plecami o ścianę. Broń oparła na udzie ugiąwszy nogę w kolanie i oparłszy stopę pod pośladkiem. Rozglądała się czy nic bądź nikt nie idzie w ich stronę.*Pani podporucznik...? *Spytała cicho widząc ją wychodzącą z pokoju na chwiejnych nogach.*
[sorry chłopcy, ale właśnie wrócił do mnie net poprzedni się skończył ]
[sorry chłopcy, ale właśnie wrócił do mnie net poprzedni się skończył ]
*Artur nim poszedł na korytarz za dowódcą złapał kilka kartek z drukarki za jej plecami i gnąc je w palcach, szybko schował do kieszeni. Popatrzył znacząco na innych którzy byli w pokoju. Miał nadzieję, że zrozumieją jego postępowanie. Martwił się sytuacją, a ta cała sprawa z panią podporucznik tego nie ułatwiała. Zmiął papier jeszcze bardziej w kieszeni by nie wystawał i ruszył w stronę korytarza.*
Wyszliście wszyscy z pokoju patrząc się uważnie na podporucznik. Ta tego nie widziała, bo poszła przodem. Zdaliście sobie sprawę, że śmierć Roy'a i pojawienie się obcej rasy musiała jej uszkodzić psychikę. Zaczęliście się martwić, co może się jeszcze stać.
Minęliście zakręt korytarza i pierwsze, co wam się rzuciło na oczy, to wielka, szkarłatna plama krwi przed drzwiami od klatki schodowej. Krew była także na ścianach i suficie, przy otworze wentylacyjnym, którego kratka leżała pod spodem. Pomimo tego, że jesteście przyzwyczajeni do widoku krwi, to wami znowu wstrząsnęło. Ludzie tak nie zabijają...
- Chyba będę żygał... - powiedział Harry i się odwrócił.
Wam też się trochę zbiera na wymioty. Angie zasłoniła usta dłonią, Chris przysiadł na podłodze. Noga trochę bolała.
W końcu odezwała się Missy.
- Chodźmy, trzeba skończyć to, po co przyszliśmy i stąd uciekać.
Minęliście zakręt korytarza i pierwsze, co wam się rzuciło na oczy, to wielka, szkarłatna plama krwi przed drzwiami od klatki schodowej. Krew była także na ścianach i suficie, przy otworze wentylacyjnym, którego kratka leżała pod spodem. Pomimo tego, że jesteście przyzwyczajeni do widoku krwi, to wami znowu wstrząsnęło. Ludzie tak nie zabijają...
- Chyba będę żygał... - powiedział Harry i się odwrócił.
Wam też się trochę zbiera na wymioty. Angie zasłoniła usta dłonią, Chris przysiadł na podłodze. Noga trochę bolała.
W końcu odezwała się Missy.
- Chodźmy, trzeba skończyć to, po co przyszliśmy i stąd uciekać.
*Artur miał już dosyć, nie po to się zgadzał na resocjalizacje przez wojsko, miało być lepiej niż w slamsach a jest dużo gorzej.* Pójdę pierwszy * Ruszył powoli w stronę drzwi, oglądał sufit, widać jego teoria o nieobecności potworów była błędna. Idąc przez kałużę krwi nasłuchiwał dźwięku wykrywacza ruchu, miał nadzieje, że działa. Staną przy drzwiach, przyjrzał się czy nie są zamknięte co mogło by być powodem pojawienia się krwi.* Wchodzę* i pociągnął za klamkę.