Pokeball manfreta

Miya uśmiechnęła się i odpowiedziała
- Nazwa jak nazwa ,ale przyznaję że bardzo głupia. Zobaczymy co znajdę Sammy , zobaczymy
Podszedłeś do biura siostry Joy i położyłeś się na nim.
- Zaraz je dostaniesz - ofuknęła Cię siostra - Cierpliwości!
Tajemnicza nastolatka z kijem basebolowym "Wpierdol" pojawiła się przy ladzie. Siostra najpierw poddała jej pokeballe a następnie odebrała od Chansey twoich podopiecznych i wręczyła ci wszystkie kule.
Różowo włosa piękność odeszła od siostry i wyszła z centrum.
- Wszyscy twoi podopieczni mają się dobrze. Mieli niewielkie zadrapania, ale już jest wszystko w porządku. Dbaj o nich.
Wizytę w centrum pokemon można było uznać za zakończoną.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Doskonale - powiedział zadowolony Samuel - To teraz można pomyśleć nad kolejnym krokiem. Dziękuję Ci siostro - dodał po czym wyszedł z Centrum Pokemon razem z Miyą - Co by tu porobić? - pomyślał - Iść powalczyć z Brockiem? Nie. Poliwag jeszcze jest za słaby. Może - spojrzał lekko na Miyę - Tak, to dobry pomysł. Miyo - zagadał - słuchaj, masz może ochotę na mały sparing? Twoje trzy pokemony kontra trzy moje? To byłby dobry sparing przed wyzwaniem lidera Pewter City. - powiedział - Zresztą, o ile mnie pamięć nie myli, sama chyba proponowałaś mi pojedynek? Ja na pewno wybiorę Bąbelka, Pidżiego i Pichu. Scyther wygląda na silniejszego od mej trójki więc niech odpoczywa - zakończył z uśmiechem - Tylko chodźmy w jakieś ustrone miejsce, lepiej nie walczyć na środku ulicy.
Opuściliście Centrum Pokemon swobodnym krokiem. Gdy skończyłeś mówić twoja towarzyszka Miya zastanowiła się przed chwilę.
- Tak , proponowałam - odpowiedziała dziewczyna - W porządku zmierzymy się . Trzy na trzy . Tak jak powiedziałeś i ruszajmy znaleźć te twoje ustronne miejsce - po tych słowach ruszyliście z Miyą do najbliższego małego zielonego parku.
Dojście do tego miejsca zajęło wam kilkanaście minut. Po południowe słońce ogrzewało twoje ciało ,ale nie przeszkadzało ci.
- Gotowy ? - zapytała Miya po czy rzuciła pokebalami uwalniając swoich podopiecznych .
Widziałeś że zmierzysz się z Charmanderem, Oddish i Caterpie.
Rudowłosa piękność czekała oczywiście na ciebie i twoje pokemony.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
No dobrze kochaniutka - rzucił z usmiechem - od razu informuję że ta walka dla mnie tylko charakter 'informacyjny'. Kto wie, może taka walka sprawi że moje Poki nabiorą większej wprawy - zastanowił się Sammy - Dobra, zaczynajmy. Pichu, Bąbelek, Pidżi - krzyknął rzucając trzema Pokeballami - wybieram Was. - jego podopieczi pojawili się na wezwanie - No dobra. 3v3 więc kombinowania będzie. Dobra, Pidgey twoim zadaniem jest zaatakowanie ich Piskowym atakiem ( Sand Attack ), spraw by nic nie widzieli. Twoim celem jest ta trójka. Uważaj szczególnie na Caterpie i jego nici. Pichu - zwrócił się do małego pokemona - twoim celem Charmander, zaatakuj go Elektrowstrząsem ( Thundershock ) a ty Bąbelku - zwrócił się do Poliwaga - zaatakuj go Bąbelkami ( Bubble ). To powinno go wyeliminowac z gry. A teraz pokażcie na co Was stac! - zawołał
Miya uśmiechnęła się do Ciebie łobuzersko po czym wydała krótkie polecenia swoim podopiecznym
- Płomyczku użyj Żaru na Poliwagu i Pichu . Oddyo użyj absorpcji na elektrycznym stworzeniu a ty Rimoil sieciowego strzału na Pidgeyu aby go zablokować.

Rozpoczął się etap bitwy. Pidżi wzbił się w powietrze i już miał oślepić piaskiem pokemony Miyi gdy nagle został trafiony lepką białą siecią w oczy co spowodowało przerwanie ataku . Caterpie szybko ponowił atak unieruchamiając skrzydła Pidgeyowi. Pidźi starał się wyplątać z pułapki pokemona robaka ,ale póki co nie udało mu się.
Charmander Miyi ruszył szybko na małego Pichu i uroczego Bąbelka. Gdy ognisty smok był blisko twoja elektryczna myszka użyła elektrowstrząsu powodując iż Płomyczek zapiszczał z bólu ,ale się nie poddał tylko odpowiedział ognistym atakiem parząc dotkliwie pichu i raniąc lekko Bubbles. Poliwag kontratakował kilkoma bąbelkami odwracając uwagę Płomyczka. Ogniste stworzenie zostało tymczasowo spowolnione przez Bubbles. Pichu był w złym stanie. Dodatkowo Odya użyła na nim swojego ataku co zakończyło się utratą przytomności małej myszki.
Wasza walka zapowiadała się bardzo interesująco, ale mogła zakończyć się twoją klęską. Musiałeś szybko coś wykombinować.
Miya odwołała Charmandera . Dziewczyna nie chciała przemęczać swojego pupila.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
No dobra - pomyślał Samuel - robi się ciężko. Jej Charmander odpadł ale to samo z moim Pichu - zamyślił się - teraz problemem jest Odish. Trzeba go wyeliminować - rzucił po czym odwołał Pichu - Dobra mały, wracaj do pokeballa. Został jeszcze Czterpie ale on raczej problemu nie zrobi...chyba że ta jego nić. No dobra, znowu improwizowanie - dodał po czym zaczął wydawać rozkazy - Bąbelku, skup się mała - powiedział do Poliwaga - użyj na Odishu hipnozy. Musisz ją wyeliminować. Gdy to się uda zaatakuj Caterpie bąbelkami a ty Pidżi - powiedział do pokemona-ptaka - Uwolnij się z tego, wierzę w Ciebie. Zaatakuj Caterpie po przez szybki atak ( Quick attack )
- Ramoil szybki strzał siecią w Bąbelka - powiedziała Miaya do Caterpie - Uważaj na Pidgeya . Odya użyj absorpcji na Pidgeyu.
Twój Bąbelek już miał użyć swojej zdolności gdy nagle został oblepiony lepką siecią pokemona robaka co spowodowało iż nie mógł wprowadzić swojego manewru. Pidgey przez pewien czas walczył z siecią i gdy w końcu udało mu się z niej wyplątać został osłabiony przez atak Oddish. Manewr bojowy okazał się zbyt silny. Twój podopieczny stracił wkrótce przytomność.
Widząc zaskakującą sytuację Miya uśmiechnęła się złowrogo i rozkazała dla swojej gąsienicy aby dobiła Bąbelka silnym uderzeniem ciała. Tak się właśnie wydarzyło. Mały Caterpie znokautował swojego przeciwnika .Zwycięzcą tejże potyczki okazała się rudowłosa piękność.
- Dobrze się spisaliście - powiedziała dziewczyna po czym odwołała swoich podopiecznych . Gdy już to zrobiła podeszła do twoich poków i zwróciła się do nich
- Przepraszam Pidżi i Bąbelku. Walczyliście naprawdę dzielnie i mam nadzieję że nie będziecie się gniewać na moich podopiecznych
Musiałeś jakoś znieść gorycz porażki ,ale twoi podopieczni zdobyli nieco doświadczenia w tym pojedynku.
- Przyznaję że była to dobra i uczciwa walka - rzekła do Ciebie Miya uśmiechając się uprzejmie - Mam nadzieję że nie jesteś zły iż udało mi się wygrać czy coś w tym stylu. Nie obrażę się jeżeli przez to się rozstaniemy ,ale polubiłam ciebie i nie mam zamiaru odejść . Tworzymy przecież w miarę zgrany duet prawda ? Wiesz co ? Stawiam ci dziś kolację. Mam trochę wolnych funduszy.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Sammy patrzył smutnymi oczami na Bąbelka i Pidżiego, którzy byli nieprzytomni - Czeka nas jeszcze mnóstwo pracy moi kochani - powiedział po czym spojrzał na Miyę - A Tobie gratuluję, ale to nie koniec - dodał z usmiechem - Będzie rewanż i obiecuję Ci że następnym razem to ja będę górą, chociaż tym razem ci uległem. Jeszcze raz gratulacje....Ruda - te słowa powiedział z rozbawieniem - A co do stawiania kolacji to muszę odmówic. Nie wypada by dama stawiała pokonanemu posiłek. Ja Ci stawiam. A teraz ruszajmy w stronę Pewter City - powiedział - znajdziemy tam PokeCenter, pokemny odpoczną i my też, chyba spac tam można. Albo skorzystamy z najbliższego 'uzdrowiska pokemon' o ile będzie takie - rzucił zabierając swoich podopiecznych do Pokeballi - Ciekawe co by było jakbym walczył Scytherem - zastanowił się
Twoje słowa rozbawiły Miyę
- A dziękuję za gratulacje Sammy. Przyznaję iż należą mi się ,ale spoko pożyjemy i zobaczymy czy znów mnie pokonasz – powiedziała dziewczyna po czym jeszcze dodała – Rozejrzyj się chłopaku. Zapada zmierzch i nie zamierzam wędrować po nocy. To nie jest zbyt bezpieczne. Chodźmy zatem do centrum pokemon
Wraz z uroczą towarzyszką „Rudą” ruszyłeś z powrotem do Centrum Pokemon. Na szczęście nie byliście zbyt daleko od tego budynku. Wciąż nie mogłeś uwierzyć iż przegrałeś z Miyą . Najdziwniejsze dla ciebie było to iż walczyliście całe popołudnie. Jak ten czas szybko płynie.
Po kilkunastu minutach drogi byliście na miejscu. Siostra Joy nie wyglądała na zachwyconą kiedy znów musiała sprawdzić stan twoich podopiecznych, ale dla pokemonów zrobi wszystko. W tym czasie kiedy ona leczyła wasze stworzenia jadłeś kolację w uroczym barze o nazwie „Ogród Butterfree”, który był parę ulic od centrum pokemon. .Budynek miał białe ściany, zwykłe drzwi z szklaną szybą. Nad nimi wisiała tabliczka z namalowanym pokemonem motylem. Wchodząc do środka od razu szukałeś wolnego stolika. Znalazłeś odpowiednie miejsce dla siebie i twojej towarzyszki przy najdalszej ścianie. Młoda kelnerka o krótkich blond włosach i mocnym makijażu ubrana w różowy strój składający się z bluzki i krótkiej kusej spódniczki przyjęła zamówienie posiłku dla Ciebie i Miyi. Kelnereczka próbowała podrywać Miyę w dość delikatny sposób ,ale ruda dała jej jasno do zrozumienia iż woli mężczyzn.
Posiłek składał się z ryżu , kurczaka Curry oraz surówki z białej „siatkowanej” kapusty i „tarkowanej” marchewki. Do popicia jedzenia była woda mineralna.
Zjedliście w ciszy i spokoju. Nikt nie zakłócił wam spożywania podanej kolacji ,która wyniosła 150 jenów.
Po skończeniu kolacji i uiszczeniu zapłaty opuściłeś bar udając się w kierunku do centrum pokemon. Gdy przybyłeś siostra Joy wraz z pokemonem Chansey i innymi ślicznymi stażystkami w jasnoniebieskich wdziankach wykonywały czynności „zamykania”. Jedna z asystentek zwróciła tobie i Miyi pokemony . Udało się wam załatwić nocleg. Joy zaprowadziła was na pierwsze piętro budynku gdzie tam znaleźliście średniej wielkości pomieszczenie z dobrymi łóżkami. Wybrałeś jednoosobowe i zostawiłeś tam swoje bagaże, dokonałeś czynności fizjologicznych w pobliskiej łazience i położyłeś się spać. Miya uczyniła podobnie. W tej noclegowni nie było innych trenerów. Wasza dwójka nocowała samotnie.
******
Obudziły cię promienie słoneczne. Sprawdzając czas w pokedexie dowiedziałeś się iż jest godzina ósma rano. Obudziłeś Miyę , odwiedziliście łazienkę , ubraliście się i zabraliście swoje rzeczy po czym opuściliście Centrum Pokemon.
Cel był jasny. Pewter City- miasto lidera Brocka ligi Indygo. Ruszyłeś z Miyą ku północnemu wyjściu z miasta licząc na to iż uda wam się najszybciej opuścić Viridian City.
Po kilkunastu minutach byliście już za miastem. Miya ostatni raz obejrzała się w kierunku mieściny po czym dziarsko ruszyła przed siebie. Niestety nim zdążyliście przejść parę metrów drogę zablokowało wam czterech chłopaków i jedna dziewczyna. Wszyscy ubrani byli w czarne skórzane kurtki z znakiem dużej czerwonej litery A. Tak. To byli młodociani gangsterzy. Wyglądali jak typowe nastolatki będące tak zwanym „marginesem społecznym”
- Wyskakujcie z kasy jeżeli życie wam miłe – odezwała się niskiego wzrostu dziewczyna o krótkich różowych włosach zaczesanych w irokez.
- Spokojnie przecież nie chcemy ich nastraszyć –uspokoił swoją towarzyszkę wysoki i postawny brunet - Zapłaćcie nam myto w wysokości 200 jenów a wszystko będzie w porządku.
- Sammy zapłacimy im ? –zapytała ciebie Miya – Wiesz aż się proszą o walkę i to bardzo
Cała grupa członków A-Ball roześmiała się gdy usłyszała słowa Miyi.
- Harda jest ! – odezwał się jeden gangsta
- Wpierdol musi być ! – dodał drugi
- Racja kurwa! – krzyknął kolejny
- Niech ten Sammy decyduje – odezwała się dziewczyna – Wygląda mi na dyplomatę. To jak Sammy bo tak masz na imię. Zapłacicie nam czy nie ? Darów w naturze nie przyjmujemy, ale widzę iż wyglądasz całkiem, całkiem więc może by i było małe co nieco a do tego masz cztery pokemony. To wskazuje na to ,że jesteś już kimś.
Wygląda na to iż rozwiązanie tej sytuacji zależał od ciebie.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Sammy uśmiechnął się szeroko na słowa młodych gangsterów - Och, doprawdy? - zapytał - Mamy Wam zapłacić myto? - sytuacja mocno go bawiła. Wyjął z kieszeni mały nóż - A może nas zwyczajnie w świecie nas przepuścicie? Chociaż nie - stwierdził - wasze ego Wam nie pozwoli - po czym wyjął jeden z pokeballi - To może mały pojedynek? - zapytał - Jeden na jednego, po jednym pokemonie? - w dłoniach trzymał Scythera - Tak się składa że jeden mój podopieczny kocha walczyć, nawet próbował mnie zabić ale muszę przyznać że jest niesamowity - zaśmiał się lekko histerycznie, patrząc na Miyę - Jak sądzisz Ruda - ciągle się uśmiechał - Czy tym razem w końcu kogoś nabije na pal czy może będzie musiał zadowolić się tylko pokonaniem przeciwnika? - nie miał zamiaru płacić 'haraczu' ale mimo to nie był pewny siebie. Porażka z Miyą nadwyrężyła jego pewność co do pokemonów i został mu tylko Scyther. Był on świeży i wypoczęty więc w walce powinien się sprawić lepiej niż pozostali. No i ta jego żądza walki i zwycięstwa. Podczas swojej pierwszej potyczki Scyther stawił czoła dwóm pokemonom i prawie wygrał. Jeżeli będzie się tylko słuchał to powienien wygrać. Wszystko zależy od tego kogo 'mafiozi' wystawią do walki.

BTW, MG mógłby podać ile pokemonów mają łącznie rywale, może walka wszyscy na wszystkich się bardziej opłaca
Przywódczyni zgrai wpatrywała się w ciebie przez jakiś czas. Przez jakiś czas zastanawiała się nad opcją pojedynku 1v1.
Zerkając na nią zauważyłeś iż przy pasku ma przypięte cztery pokeballe. Jej towarzysze posiadali po trzy kule.
-Nie bądź taki pewny Sammy bo niewiadomo czy nie zaatakują nas wszyscy razem wzięci - powiedziała zaniepokojona Miya
- Sedeko zaatakujmy go wszyscy razem !- odezwał się jeden z grupy, który podchwycił pomysł twojej towarzyszki.
- Tak właśnie!- krzyknął kolejny
-Zróbmy tak! - powiedział drugi
-Cisza! - przerwała im przywódczyni - Mam swój honor więc będzie pojedynek jeden na jeden. Przygotuj się, bo nie będzie żadnej litości!
Lasencja z A-Ball cisnęła pokeballem. Pojawił się pokemon i to nie byle jaki. Chowańcem Sedeki był Abra.

- Mam nadzieję że grasz fair - powiedziała dziewczyna

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Sammy spojrzał na swego rywala. To była Abra. Trochę go to zaskoczyło, nie spodziewał się takiego przeciwnika, sądził że pokemon trujący lub walczący ale to? To go mogło ciut zmylic. Trzymał w ręku pokeball ze Scytherem. To będzie ich pierwsza walka 1 na 1, miał nadzieję że pokemon będzie z nim współpracował. Ostatnio składał mu cos na wzór 'przysięgi wiernosci' więc możliwe że dotrzyma danego słowa.

- Interesujący wybór - mruknął spoglądając na rywala. Abra nie jest tak szybka jak Scyther ani wytrzymała czy silna. Ale jej atutem była teleportacja, mogła 'skakac' z miejsca na miejsce. Trudno, trzeba zaryzykowac - Wybieram Cię - krzyknął rzucając pokeballem. Nagle pojawił się jego towarzysz. - No dobra Scyther - szepnął do swego partnera - posłuchaj mnie. Mam nadzieję że będziesz się mnie słuchał. Ale ufam Tobie. To Ty walczysz a nie ja. Masz nad nim przewagę, jestes szybszy, silniejszy, wytrzymalszy i agresywniejszy. Dasz sobie z nim radę. Tylko jeżeli w trakcie walki stwierdzisz że watro wykonac inny atak niż ten, który Ci powiem to zrób tak jak uważasz aby było najlepiej. Tylko musisz byc pewny tego, jasne? - zapytał cicho - Możemy nie miec drugiej szansy a jeżeli przegrasz to wszyscy będziemy w tarapatach. - wskazał na gang - Nie wydają się mili, no chyba że teraz się rzucisz i ich pozabijasz. Ale nie chcę by cos się stało Tobie. Zacznij ten pojedynek od Szybkiego ataku ( Quick attack ). Zapewne się będzie teleportował więc staraj się niepozwolic mu na skoncentrowanie się i ewentualny atak. Jeżeli będziesz widział że chce Ciebie zaatakowac to spróbuj go wciągnąc do lasu. Między drzewami łatwiej jest unikac jego ataków. Zawsze możesz też ciąc drzewa by go zdezorientowac i postarac się je zwalic na niego. Zaczynaj i powodzenia - poklepał pokemona po ramieniu.
- Co to ma być kurwa ? - zapytała zaskoczona przywódczyni zbirów - Scyther? Jaja sobie ze mnie robisz ? Abra zmęcz go nagłą teleportacją.

Scyther kiwnął głową iż rozumie twoje polecenie. Walkę rozpoczął od szybkiego ataku. Psychiczny pokemon już miał się teleportować gdy nagle zaskoczyło go blokada w postaci ostrz pokemona robaka. Twój podopieczny chlasnął oponenta bokiem swego miecza odrzucając go na ziemię lecz Abra miał siły aby się skupić i zaatakować psychoszokiem. Jednak Scyther znów okazał się szybszy.
Kolejny dobrze wyprowadzony atak powalił Abrę. Walka dość szybko się skończyła
Przywódczyni gangu wyglądała na wkurzoną i to dość poważnie
- Wygrałeś - wycedziła przez zęby - A teraz stąd spierdalaj i nie pokazuj mi się więcej na oczy.
Dziewczyna oczywiście odwołała rannego Abrę i przypięła gwałtownie pokeball do pasa.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Sammy spojrzał na Miyę i Scythera po czym kiwnął głową - Ruszajmy - mruknął po czym szybko minął gang i szedł w stronę Pewter City. Nie schował Scythera do pokeballa, była to jego forma zabezpieczenia. Nie chciał by przeciwnicy nagle stwierdzili że 'ta zniewaga krwi wymaga' dlatego Scyther pełnił rolę bodyguarda. Gdy byli wystarczająco daleko od gangu, po kilku minutach wędrowania z kompletnej ciszy, Sammy zwrócił się do swego pokemona - Cudowna robota - powiedział zadowolony - doskonale poradziłes sobie z jej Abrą. Jestem z Ciebie dumny. I chyba nawet się nie spociłes - poklepał Scythera po ramieniu. - Odpocznij sobie, zasłużyłes na to - po czym schował go do pokeballa. - Mam nadzieję że się nie denerwowałas? - zapytał Miyę - Chyba teraz możemy bez przeszkód isc w stronę następnego miasta.
Tobie i twoim towarzyszom udało się odejść w stronę leśnego traktu prowadzącego do Pewter City. Sctyher w roli groźnego i brutalnego ochroniarza spisywał się doskonale. Wzbudzał szacunek jak i bojaźliwość. Miya wyglądała na trochę zaniepokojoną obecnością pokemona-robaka. Ha! Trudno było jej się nie dziwić. Żywa maszyna do zabijania.
Twój podopieczny przyjął pochwałę dość godnie i oficjalnie po czym pozwolił się zamknąć w pokeballu.
- Cała ta sytuacja była dość stresująca, ale nie martw się o mnie. Poradzę sobie - odpowiedziała zapytana dziewczyna - Ruszajmy dalej.
*****
W trakcie wędrowania wyznaczonym szlakiem natknęliście się na małego chłopaka odzianego w fioletową koszulę i krótkie zielone spodenki oraz proste tenisówki. Malec miał brązowe włosy , lekką opaleniznę i szare oczy.
- Kael! Kael! - nawoływał chłopczyk szukając wzrokiem jakiegoś pokemona . Gdy tylko ciebie zobaczył natychmiast podbiegł w twoim kierunku
- Proszę pana nie widział pan przypadkiem Kaela? -zapytał - To pokemon Skitty . Zgubił się w lesie i strasznie się o nie go martwię. Proszę pomóżcie mi go odszukać -po tych słowach malec rozpłakał się.
- Biedaczysko - powiedziała Miya i kucnęła przy nim - Jak masz na imię mały ?
- Simon - wyznał chłopiec
- Nie martw się będzie dobrze - pocieszyła go po czym zwróciła się do Ciebie - Chyba go tak nie zostawimy co ?

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Samuel skierował wzrok ku niebu - Boże....a zapowiadała się piękna pogoda i wspaniały dzień pełen spokoju - spojrzał na Miyę - Cóż...wydaje mi się że nie. Pamiętam co się stało z mamą Pichu więc trzeba mu pomóc. Nie chcę by ten mały skończył podobnie. Ale zaraz, kto to jest Skitty? - Wyciągnął swój pokedex -



- Skitty to różowy kotopodobny Pokémon posiadający krótkie nogi, dużą głowę i smukły ogon z potężnym różem, zakończona trzema żółtymi pinezkopodobnymi kolcami. Na twarzy Skitty jest koślawy, kremowy półksiężyc. Skitty ma zamknięte oczy i uszy o purpurowych wnętrzach. Ze względu na te cechy, Skitty jest uważany za wysoce słodkiego Pokémona. - zabrzmiał elektroniczny głos Pokedexa

Ehh.. - mruknął - czyli szukamy pokemona-kota? No dobrze Simonie, chodźmy i poszukajmy twojego pokemona. Gdzie ostatni raz widziałes swego pupila? - zapytał - Weźmy też do pomocy kogos - sięgnął po pokeballa - Bąbelku pomóż nam - po chwili pojawił się Poliwag - Posłuchaj mała, szukamy pokemona-kota, Skittiego. Ma on różowe foterko, poszukasz go z nami? Tylko mi się nie oddalaj dobrze? Chcę Cię miec na widoku. - po czym poszedł z Simonem na poszukiwanie.
- Cieszę się że zamierzamy mu pomóc Sammy - powiedziała Miya gdy tylko pokedex przestał wypowiadać informacje o Skitty.
- To było w tym lesie . O tutaj - rzekł Simon wskazując na leśne zarośla znajdujące się po prawej stronie ścieżki.
- Wygląda na to ,że trochę zboczymy z naszego obranego kursu ,ale co mi tam - powiedziała twoja towarzyszka dobywając pokeballa z Charmanderem.
Twoja Poliwag wysłuchała polecenia i wraz z Płomyczkiem Miyi ruszyły w kierunku lasu. Simon chwycił cię za dłoń jakby bał się, że się zgubi w leśnej puszczy. Na ratunek Skitty!
******
Szliście przez gęsty las uważnie obserwując otoczenie. Mały chłopiec nawoływał swojego pupila. Zgodnie z twoim poleceniem Bąbelek trzymała się na widoku.
Po kilkunastu minutach natrafiliście na leśną polankę obfitą w leśne owoce oraz grzyby. Na najbliższym głazie zauważyłeś pozostawiony pokeball.
- Zobacz na ten pokeball - powiedziała Miya patrząc się na pozostawioną samej sobie kulę - Może jest pusty ? -zastanowiła się na głos trenerka.
Niestety pokemona kota nie było w pobliżu
- To co robimy z pokeballem ? -zapytała ciebie Miya - Które z nas go sprawdza ? Ostatnio przytrafił ci się Scyther, może wpadnie teraz coś lepszego albo oddajesz ten pokeball w moje ręce ? Wybieraj Sammy

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Samuel spojrzał na leżący na ziemi pokeball. Rzeczywiscie, ostatnim razem trafił mu się Scyther ale tym razem może byc różnie, jak to w życiu bywa. Spojrzał na Simona - Kurde, jak teraz zacznę walczyc to moje pokemony mogą byc potem zmęczone ewentualną walką. A jeżeli jego Skitty jest w opałach? - pomyslał - Wiesz co Miya? Weź sobie tego pokeballa. Ja pójdę z Simonem szukac jego pupila. Jak już złapiesz to co jest w srodku to dołączysz do nas - spojrzał na Simona - Dawaj, szukajmy dalej Skitty, musi gdzies tu byc - powiedział odchodząc w głąb lasu - A własciwie to jak go zgubiłes? - zapytał
- Dziękuję - odpowiedziała twoja towarzyszka i ruszyła w stronę pokeballu - Sammy uważaj tylko na siebie - dodała dziewczyna przed otwarciem kuli. Kątem oka widziałeś jak z pozostawionego pokeballa wychodzi śliczny brązowy lis. Byłeś pewny że Miya doskonale sobie z nim poradzi. Przynajmniej nic jej nie groziło.
Mały Simon bardzo się ucieszył że nie rezygnujecie z poszukiwań różowego kota. Ruszyliście więc w głąb lasu. Chłopiec zdecydował się odpowiedzieć na zadane wcześniej pytanie.
- Czasami przychodzę tu aby pobawić się z Skitty. Mój dziadek Giorgio jest badaczem pokemonów i nie raz wybierałem się w nim dalekie podróże . Podczas naszego spaceru Kael usłyszał jakiś dźwięk i pobiegł w pobliskie krzaki. Ruszyłem za nim i zgubiłem się - po tych słowach chłopczyk rozpłakał się - Ja naprawdę nie chciałem aby się zgubił. Już miałem uwolnić Yapi aby pomogła mi odszukać Kaela ,ale nie chciałem ryzykować. Mam też Lu .
Po dość dłuższej wędrówce trafiliście na dość dziwną polanę. Na środku niej stała kamienna studnia przypominająca ołtarz. Zauważyłeś jak pokemon kot kręci się przy niej.
- Kael - zawołał mały Simon
Już pokemon miał ruszyć w jego kierunku gdy został powstrzymany przez rzuconą sieć, która chwyciła go w pułapkę.
Przy schwytanym Skitty pojawił się Clefairy ,który nieco różnił się nieco od zwykłego pokemona. Ten miał czerwone plamy.
[img] http://wiki.pokemonpl...2/Clefairy.png[/img]
Stworzenie trzymało jakąś kopertę. Przez kilka chwil wpatrywał się w ciebie a następnie ruszył do studnio- ołtarza i zaczął coś przy nim majstrować. Usłyszałeś dziwny dźwięk ,który przywołał więcej Clefairów . Naliczyłeś około dwanaście sztuk. Każda miała czerwone plamy. Dosłownie każda…..
Zauważyłeś że na ziemi są pozrzucane kości pokemonów i jednego człowieka. Rozpoczęła się walka o Skitty.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Sammy uważnie oglądał ołtarz i pole wokół niego, skaczące Clefairy i leżącego na ołtarzu pokemona-kota czyli Skittiego Simona. Na jego twarzy malował się szok - Co to kurwa jest?! - pomyslał - Jakas sekta czy inne gówno? One chcą go złożyc w ofierze? I te kosci, czy....kurwa, to są ludzkie kosci - wzdrygnął się na samą mysl - Trzeba będzie sięgnąc po armaty ciężkiego kalibru - mruknął po czym sięgnął po wszystkie swoje pokeballe. - Zatańczymy tak jak ja zagram cwaniaki - pomyslał po czym 'wywołał' swoich podopiecznych. Na polu walki pojawili się Poliwag, Pidgey, Pichu i Schyter. To i tak nie wiele skoro Clefairy było prawie tuzin sztuk. Wyjął nóż - Będzie trzeba ubrudzic się ich krwią jeżeli chcemy uratowac Twego pupila Simonie - powiedział do chłopca - Jeżeli możesz przywołaj swoje pokemony. Im więcej tym lepiej. A co do Was - zwrócił się do swoich pokemonów - Jedziemy z nimi szybko i precyzyjnie. Scyther, jeżeli jest taka potrzeba to bij jak najmocniej, jeżeli zginą to trudno. Masz byc szybki podczas zwarcia ( Quick Attack ). Bąbelku, ty i Pichu macie współpracowac. Użyj na nich ataku Bubbles a ty Pichu atakuj tych, którzy oberwali bąbelkami swoim Elektroszokiem ( Thundershock ). To powinno ich załatwic na dobre. Pidżi - zwrócił się do Pidgeya - Atakuj ich z dużej wysokosci przy pomocy Piaskowego ataku ( Sand attack ). Nie powinni nic widziec gdy będę mieli piasek w oczach. I pamiętajcie, wszyscy w ruchy. Nie mogą nas trafic, trzymamy się na dystans a ja ze Scytherem walczymy wręcz. Ja zaatakuję kogo się da - scisnął nóż w dłoni - zabic nie chcę ale jeżeli będzie trzeba to tak zrobię. Z buta w ryj dostaną na bank - spojrzał na oponentów - Dobra! Zgodnie z planem, na nich! - krzyknął i razem ze swoimi pokemonami zaatakował Clefairy.
← Pokemon - Nowy Początek
Wczytywanie...