Pokeball manfreta

Rzuciłeś pokeballem w Scythera ,który próbował się podnieść. Po chwili usłyszałeś znajome *DING* i stałeś się właścicielem wojującego pokemona robaka. Jeden z twoich celi spełnił się. Stałeś się właścicielem Scythera chociaż z początku nie wiedziałeś czy będzie pasował do twojej osobowości. Domyślałeś się jednak iż ten pokemon może nie wykonywać wszystkich twoich rozkazów. Twoja Poliwag i Pidgey dali znać swoimi głosikami iż są zadowoleni z twojej pochwały. Miya uśmiechnęła się do ciebie.
- Cóż gratuluję złapania Scythera - powiedziała - Wygląda na to że będę musiała udać się do centrum aby wyleczyć Płomyczka. Udasz się tam ze mną czy spotkamy się w jakimś innym miejscu ? Nie chcę oczywiście naciskać.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Sammy szybko wiedział co powiedzieć ale najpierw odesłał Pidżiego do Pokeballa - Dobra roboty mały. - po chwili zwrócił się do Miyi.- Idziesz do Centrum Pokemon w Viridian City? Idź tam a ja przyjdę nie długo. Chcę teraz poćwiczyć jeszcze z Bąbelkiem, wydaje mi się że ma jeszcze siły na jedną, góra dwie, walki. - powiedział po czym zapuścił się w głąb lasu ale nie za daleko. Przecież musiał potem wrócić do miasta a błądzenie po lesie nie było mu w smak.- Z kim by walczyć - pytał sam siebie. Nie chodziło mu teraz o złapanie pokemona chociaż jakby trafił się ciekawy okaz to czemu nie. Miał jednak nadzieję że znajdzie interesującego go pokemona a jeśli nie to stoczy zwykłą walkę by tylko go ogłuszyć. - Cipcipcip, gdzie jesteście Poki. Bąbelku, widzisz kogoś ciekawego? - zapytał się swojego pokemona.
Miya pożegnała ciebie i skierowała swoje kroki do Centrum Pokemon a ty ruszyłeś do Wertańskiego Lasu aby znaleźć jakiegoś pokemona do potyczki. Bąbelek szedł na swoich nóżkach tuż za tobą.
Dość szybkim krokiem udało się tobie opuścić Wertanię mijając po drodze wszelkie różne budynki i osoby. Na szczęście obyło się bez niemiłych przygód.
Maszerując skrajem lasu pokemonów robaków nawoływałeś i rozglądałeś się za jakimiś stworzeniami. Twój pokemon Bąbelek zauważył na najbliższym drzewie dwa dość dziwaczne poki.

Tymi stworami okazały się Metapody. Domyślałeś się aby uzyskać więcej informacji powinieneś użyć pokedexa.
Nieco dalej na jednym z kamieni zauważyłeś zielonego Caterpie.

Gąsienica była dość urocza i zmierzała ku najbliższemu drzewu. Dalej znajdował się Weedle. Dość agresywny krewniak Caterpie.

Wygląda na to ,że mogłeś przebierać w poke-robakach do wyboru do koloru. Ciekawe ,który z nich będzie wyzwaniem dla twojego Bąbelka ?
Nagle zobaczyłeś zmierzającego w stronę pokemonów młodzieńca o czarnych gęstych włosach, ciemnych okularach, śniadej karnacji skóry i średnim wzroście. Nieznajomy ubrany był w szarą koszulkę z białym napisem , brązowe zwykle spodnie i proste tenisówki. Na plecach miał zawieszoną małą torbę podróżną
- O proszę a myślałem że będę tu sam - powiedział zaskoczony - Seth Gray - przedstawił się wyciągając do ciebie dłoń.
Zerknąłeś na jego pasek z pokeballami. Miał 3 oznakowane kule.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Sammy był bardziej zainteresowany pokemonami niż nowym typkiem, który zaczął mu truć dupę. - Pięknie, cudownie a wręcz zajebiście - pomyślał zły - kolejny natręt się przypałętał. Matka Was nie kocha czy szukacie przyjaciół? Wypad mi stąd. - po czym spojrzał na 'Setha' - Samuel - powiedział po czym wrócił do wyszukiwania ewentualnego partnera dla Bąbelka - Wybacz ale nie mam ochoty na nawiązywanie nowych przyjaźni. - dodał po czym ruszył przed siebie zostawiając 'nowego' za plecami. Kierował się ze swoimi pokemonami w kierunku miasta Viridian, jednak nadal rozglądał się po lesie. Caterpie, Metapod i Weedle nie interesowały go, chciał 'lepszy' materiał ale możliwe że chciał być jak najdalej od tego 'chłoptasia'. Bardziej jednak chciał poćwiczyć z Poliwagiem, jeżeli miał wyzwać na pojedynek najbliższego lidera. Potrzebował dzikiego pokemona na równym poziomie co Bąbelek.
Na twarzy Setha pojawił się chłodny uśmiech. Chłopak cofnął swoją dłoń.
- Nie musiałeś być aż taki nieuprzejmy ,ale dobra rób jak chcesz - rzekł po czym udał się w kierunku dwóch Metapodów. Ty zaś postanowiłeś udać się z powrotem do Wertanii iicząc na to że uda ci się jeszcze znaleźć inne pokemony niż Metapod, Caterpie lub Weedle w tym lesie, ale to miejsce było mieszkaniem pokemonów robaków. Ewentualnie można było od czasu do czasu spotkać Pikachu lecz te spotkania były bardzo rzadkie. Nagle usłyszałeś jakieś popiskiwanie. Bąbelek również zwrócił uwagę i zaczął biec w kierunku źródła tego dźwięku. Ruszyłeś oczywiście za swoją Poliwag. Chciałeś się dowiedzieć co tak piszczało.
Po kilku chwilach byłeś na leśnej polance ,która znajdowała się na skraju lasu. Na niej znajdował się mały pokemon a był nim Pichu, który nawoływał swoją matkę ,ale jak było widać nie odnosiło to skutku.

To na pewno nie jest pokemon ,który by siłą dorównywał Bąbelkowi. Oczy stworzonka spoglądały na ciebie i poliwaga. Było to spojrzenie nadziei ,ale domyślałeś się iż ta myszka może uciec w głąb lasu albo w kierunku miasta gdzie tam na pewno zostałby schwytany.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Plask! - dało się słyszeć głuche walnięcie w czoło - Ja pierdzielę - mruknął Samuel - dobrze że nie pokemon-jajko. Co z Tobą zrobić szkrabie? - pomyślał - Wiem. Bąbelku - zapytał się swego Poliwaga - zapytaj się go czy potrzebuje pomocy. Może wtedy zaprowadzi nas do swej matki i stada Pikachu? Pomyśl tylko, możemy mieć jednego takiego pokemona. Byłoby wtedy bardzo ciekawie. Tylko najpierw trzeba go zachęcić. - spojrzał na Pichu - Ej, malutki - zachęcił dzieciątko - chodź tutaj. Pomóc Ci w czymś? Nie zrobimy Ci krzywdy. - złapanie Pikachu byłoby warte starań. A potem przyjdzie czas na rozmowę ze Scytherem.
Mały Pichu podchodził małymi krokami do ciebie. Twoja Poliwag zgodziła ci się pomóc i ruszyła w kierunku dziecka Pikachu. Oba pokemony rozpoczęły konwersację. Obserwowałeś je przez kilka chwil. W końcu Bąbelek wrócił do ciebie i zaczął ci pokazywać smutną historię tego Pichu. Z tego co się dowiedziałeś to matka stworzonka została zabita przez agresywnego Beedrilla. W oczach elektrycznej myszki pojawiły się łzy. Istotka zaczęła płakać.
Nagle usłyszałeś odgłos trzepotu skrzydeł jakiegoś owada. Odwróciłeś się do miejsca dźwięku i zobaczyłeś dwa agresywne i wściekłe młode Beedrille ,które wyruszyły na polowanie.

Wygląda na to iż znalazłeś się w niebezpieczeństwie. Czasami łowca staje się ofiarą.
Przyszła okazja aby się jeszcze bardziej wykazać. Wrogie pokemony ruszyły do ataku na małego Pichu. Myszka uniknęła ich i pobiegła szybko w twoją stronę. Czyżby ten pokemon liczył na obronę ?

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Samuel spojrzał na płaczącego Pichu - Już dobrze mały. Jeżeli pozwolisz to zabiorę Cię ze sobą. - wiedział że opieka nad dzieckiem pokemon jest ciężka ale przecież zawsze ( chyba...) mógł liczyć na pomoc swoich podopiecznych. Nagle na niebie pojawiły się Beedrile, które zaatakowały Pichu sytuacja stała się poważna. - Takie cwane jesteście? - krzyknął Sammy do napastników - Chcecie walki? To ją macie - po czym rzucił pokeballami z Pidżim i Scytherem. Trochę bał się tego ostatniego ale miał nadzieję że skoro go złapał to będzie się go słuchał. Zawsze może go przekonać tak jak wcześniej Pidgeya, czyli strzał z buta w łeb. - Bąbleku, użyj Bubbles i zaatakuj jednego z Beedrilów - rozkazał Poliwagowi - Pidżi, pomóz Bąbelkowi i zaatakuj go swoim ciałem ( Tackle ). Scyther - słowa te skierował do najnowszego nabytku - Skup energię ( Focus Energy ) po czym zaatakuj szybko ( Quick Attack ) tego drugiego Beedrila, nie daj mu wesprzeć tamtego pierwszego. - miał nadzieję że plan będzie skuteczny. Liczył że jego pokemony dadzą radę. - A ty mały schowaj się za mną - powiedział do Pichu.
Rozpoczęło się starcie z niebezpiecznymi i dzikimi Beedrillami. Wywołałeś wszystkich swoich podopiecznych .Obawiałeś się tylko Scythera. Pokemon robak obserwował swoich oponentów. Stworzenie tylko syknęło w twoją stronę i nie zamierzał walczyć. Po prostu stał i obserwował. Miałeś pecha. Mały Pichu schował się za twoją nogą.
Bąbelek użył swojego najlepszego ataku jakim były "Bąbelki". Kilkanaście średniej wielkości baniek poleciało w kierunku wściekłej Osy co spowodowało iż uwaga stworzenia została odwrócona. Beedrill atakował bańki swoimi żądłami. Będący w powietrzu Pidgey rozpoczął manewr pikowania w pokemona robaka. Atak pierzastego pupila odniósł mały skutek. Beedrill przez kilka chwil stracił równowagę ,którą szybko odzyskał i ruszył na Poliwag. Gdy już był blisko natychmiast zaatakował. Żądło ukuło boleśnie twojego pupila, które pisnęło z bólu lecz dzięki elastycznej skórze ie pojawiły się ślady użądleń. Drugi osobnik wykorzystał okazję do ataku i ruszył z wściekłością na Scythera co spowodowało ,że włączył się do walki z swoim oponentem. Ruch jego brzytew został zablokowany przez żądła przeciwnika.
Widząc sytuację Poliwag mały Pichu ruszył szybko do ataku. Mysz użyła elektrowstrząsu na wrogu Bąbelka. Jego atak był skuteczny. Wiązka elektryczna przypaliła Beedrilla co spowodowało utratę jego przytomności. Jednego robaka mniej. Twoje pokemony czekały na kolejne polecenia. Nagle twój pokedex wykazał dane na temat twoich Chowańców.
Drogi użytkowniku twoja poliwag nauczyła się ataku Hipnozy (Hipnosis) - pokemon za pomocą wzoru na swoim ciele powoduje iż przeciwnik traci zainteresowanie walką i wpatruje się nieprzytomnie w wirujący wzór.
Twój Pidgey opanował nowy atak zwany Atak Piasku (Sand Attack) - pokemon machając szybko swoimi skrzydłami sypie piasek co powoduje chwilowe oślepienie oponenta

Wygląda na to że ta część walki przyniosła jakiś efekt.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Nie pieścić się z nimi - krzyknął Sammy - Scyther - krzyknął - Odsuń się. To czas by wypróbować nowe umiejętności Pokemonów - powiedział po czym zaczął wydawać rozkazy Pokemonom - Pidgey użyj Piaskowego ataku (Sand Attack) na tym przytomnym Beedrilu, Bąbelku użyj swoich bąbelków (Bubble) na nim a ty Pichu - spojrzał na małego pokemona. - nie wiem czy mogę Ci rozkazywać ale użyj na nim tego co wcześniej, Elektrowstrząsów. Gdy będzie słaby Scyther dobij go Szybkim atakiem ( Quick Attack ). To powinno załatwić sprawę. Tylko masz zrobić jak Ci mówię - ostrzegł Scythera - Inaczej mnie popamiętasz.
Zmasowany atak wszystkich pokemonów musi przynieść jakiś skutek i tego właśnie oczekiwałeś. Scyther nie usłuchał twojego polecenia i dalej kontynuował swoją walkę z Beedrillem. Nie zważając na to Twój Bąbelek użył bąbelkowego ataku. Niestety jej manewr okazał się średni. Pojawiło się zaledwie kilka bąbelków ,które nawet nie przerwały walki obu robaków. Pidżi wykonał atak piaskiem licząc na to ,że oślepi Beedrilla ,ale olbrzymia osa wykonała unik. Cały nasypany piasek poleciał w kierunku drzewa. Nadeszła kolej na małego Pichu. Myszka użyła elektrycznego wstrząsu. Wiązka energii poraziła Beedrilla. Scyther wykonał unik a następnie zaatakował szybkim atakiem co zaowocowało zwycięstwem nad tym pokemonem. Walka zakończyła się.
- Pichu? - zapiszczał mały pokemon odwracając się w twoją stronę.
Beedrille nie zagrażały już mu. Zapewne po kilku chwilach otrząsną się o ile Scyther ich nie dobije a patrząc na niego odniosłeś wrażanie ,że to chodzi mu po głowie. Oczywiście mogłeś złapać oba Beedrille i sprzedać je za kilkanaście jenów bądź wymienić na innego pokemona.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Sammy nie wyglądał na zadowolonego z potyczki. Owszem, jego pokemony zwyciężyły ale nadal Scyther ignorował jego polecenia. Tak dalej nie mogło być - Świetna robota drużyno - powiedział do Bąbelka, Pidżiego i Pichu - spisaliście się rewelacyjnie. Zwłaszcza ty mały - wskazał na pokemona-dziecko - Mały ciałem ale wielki duchem - dodał po czym uśmiechnął się do Pichu. Po chwili jednak uśmiech zniknął i na twarzy zagościł grymas złości. Scyther patrzył uważnie na Beedrille, wiedział że ten kretyn może chcieć je zabić - Słuchajcie - szepnął do pozostałej trójki - trzeba go utemperować. Ja to zrobię. Jeżeli możecie i chcielibyście mnie ratować to proszę zróbcie to - dodał po czym szybko i w miarę cicho ruszył w stronę Scythera, chciał zakraść się od tyłu - Kozaczysz? - pomyślał - zaraz dostaniesz wpierdziel to się nie pozbierasz - po czym rzucił się na Scythera i 'celował' pięścią w jego 'pysk' - Zaraz Ci pokażę kto tu rządzi - krzyknął Samuel - chcesz się stawiać? Zatłukę Cię! Ja tu rządzę i ty masz gówno do powiedzenia! - jeżeli uda mu się go trafić, będzie chciał go powalić i dalej walić po pysku. Ma zrozumieć że to on rządzi w zespole a nie pokemon.
Twoja lojalna "drużyna" składająca się z Bąbelka , Pidżiego i Pichu przyjęła z radością twoją pochwałę. Pokemony lubią gdy im się gratuluje udanych walk. Cała trójka pokiwała swoimi głowami kiedy prosiłeś o ewentualne wsparcie. Bubbles przygotowała się do zadania bąbelkowego ataku. Pidgey obserwował ciebie i Scythera a różowe policzki Pichu iskrzyły się wiązkami energii. Byłeś już całkowicie pewny iż twoi podopieczni wspomogą cię w razie potrzeby. Nadszedł czas na rozliczenie ze Scytherem ,który przypatrywał się nieprzytomnemu Beedrillowi.
Rzuciłeś się na pokemona-modliszkę licząc na to ,że twoje ciosy i reprymendy spowodują iż ten bojownik zacznie cię wreszcie słuchać. Uderzyłeś w twardy chitynowy pancerz , który stanowił dobrą zbroję. Poczułeś silny ból dłoni . Scyther był kompletnie zaskoczony tym ,że podniosłeś na niego rękę. Rozłościłeś go . Pokemon robak odepchnął cię swoim ostrzem i już miał cię nim uderzyć gdy nagle twoja mała Poliwag ze łzami w oczach wstawiła się za tobą i zaczęła porozumiewać się ze Scytherem. Kijankowate stworzenie przygotowywało w razie czego atak. Natychmiast koło rozmawiających zjawili się Pidgey i Pichu. Olbrzymia modliszka obserwowała trójkę i rozmawiała z nimi na swój sposób. Przez kilka chwil nie wiedziałeś co się dzieje. W końcu konwersacja się zakończyła. Scyther obdarzył cię neutralnym spojrzeniem ,które nie było ani wrogie ani miłe. Pokemon uklęknął przed tobą
- Scyther - zagrzmiał pokemon
W wyniku interwencji małej Bubbles ,która okazała się twoim mediatorem Scyther postanowił ciebie słuchać. Z jednej strony było to przewidywalne z drugiej zaś zaskakujące. Wygląda na to ,że kolejnego wiernego pokemona uzyskałeś dzięki Bąbelkowi. Teraz wystarczyło doprowadzić się do porządku i zabrać Beedrille.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Sammy wstał z ziemi - Dzięki Scyther - rzekł do pokemona - wybacz za atak ale jako twój nowy trener muszę dbac o Ciebie. Możesz mnie nie lubic ale chociaż szanuj bo chcę tylko waszego dobra - po czym poklepał Scythera po ramieniu - Dzięki a teraz wracaj do Pokeballa - dodał po czym 'zabrał' swego podopiecznego do jego 'kuli'. Dzięki Bąbelku - rzekł tym razem do Poliwaga - dzięki za uratowanie mi skóry, jestes kochana - rzucił po czym pogłaskał Bąbelka po główce. - To co mały - zwrócił się do Pichu - zgodzisz się zostac moim podopiecznym? Będę tym samym twoją nową 'mamą', jeżeli tak mogę powiedziec - dodał z usmiechem po czym położył Pokeballa przed Pichu. - Pidgey, wracaj do pokeballa a co do was - spojrzał na Beedrille - to idziecie ze mną. Oddam Was komus do opieki, musicie nauczyc się manier - rzekł i rzucił pokeballe w ich stronę.

Jeżeli wszystko wypali i Pichu zgodzi się zostac jego pokemonem to Sammy wraca do Centrum Pokemon, gdzie ma spotkac się z Miyą. Tam uleczy Pokemony i sprawdzi co ze swoją ręką.
Odwołałeś swoich podopiecznych do pokeballi. Mały Pichu zgodził się abyś został jego trenerem. Pokemon zrozumiał iż przy tobie będzie bezpieczniejszy niż sam w lesie. Myszka uruchomiła ogonem położony przed nim pokeball i schował się w środku. Usłyszałeś *DING* i wiedziałeś ,że masz kolejnego podopiecznego . Rzucone pokeballe w kierunku nieprzytomnych Beedrilli złapały owe istoty. Twój dzień był bardzo owocny w łapanie pokemonów.
Udałeś się do wyjścia z tego lasu. Byłeś już niedaleko drogi numer 2.
*****
Minęło półgodziny i znów znalazłeś się w Centrum Pokemon. Spotkałeś Miyę jak wychodziła od biura siostry Joy . Dziewczyna uśmiechnęła się na twój widok natomiast siostra pokręciła głową.
- Sammy! -krzyknęła z radością rudowłosa piękność -Jak dobrze cię znowu zobaczyć! Jak tam udały się łowy ? Co się stało z twoją ręką ?
Twoja towarzyszka wyglądała na zaniepokojoną.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Witaj Miyo - odpowiedział Sammy z uśmiechem - Ciebie również dobrze widzieć. A to? - wskazał na zakrwawioną dłoń - Cóż...miałem małą scysję ze Scytherem ale już wszystko w porządku. Mam nadzieję że będziemy teraz zgranym zespołem. Siostro Joy - zwrócił się do pielęgniarki - możesz zobaczyć co z moimi Pokemonami? - dał jej cztery Pokeballe z Poliwagiem, Pidgeyem, Scytherem i Pichu - Mieliśmy małą potyczkę i chciałbym by były w pełni sprawne. I jeszcze jedno - dodał wyciągając dwa pokeballe z Beedrillami - Złapałem te dwa agresywne Beedrille gdy próbowały zaatakować małego Pichu. Są dość agresywne i nie przydadzą mi się. Zna może siostra jakiegoś tutejszego opiekuna, który zajmie się nimi? A może Ty Miyo - zwrócił się do 'Rudej' - przygarniesz jednego? Ostrzegam tylko że były dość agresywne. I ma siostra coś może dla mnie? - zapytał uśmiechając się - nie chcę chodzić z zakrwawioną dłonią, zresztą kto wie co jej się stało. Bójka ze Scytherem to nie był najlepszy pomysł - dodał patrząc na pokeballe - ale o dziwo jakoś się dogadaliśmy. Twardy skurczybyk a moi towarzysze są cholernie kochani - zakończył
Siostra Joy pokiwała twierdząco głową i wzięła przekazane pokeballe z twoimi podopiecznymi.
- Żartujesz sobie prawda ? – powiedziała Miya kiedy proponowałeś jej opiekę nad dzikim i nieprzewidywalnym Beedrillem. – Mowy nie ma. Nie chcę zginąć. Fajnie że udało ci się dogadać z Sctherem. Teraz wszystko będzie szło o wiele lepiej niż dotychczas.
- W sumię mogę postarać się znaleźć tym stworzeniom jakiegoś dobrego trenera. Bardzo dobrze ,że przyszedłeś z tym do mnie młodzieńcze – rzekła Joy odbierając pokeballe z Beedrillami. Młoda kobieta wręczyła ci w zamian dwie puste łapiące kule .Następnie poprosiła Chensey aby przyniosła torbę z opatrunkam. Gdy ta się zjawiła Joy zaczęła opatrywać twoją rękę
- Na szczęście nie jest złamana. Masz szczęście – powiedziała kojącym głosem – Oszczędzaj tylko dłoń i nigdy nie bij pokemona. Już raz ostrzegałam ciebie i więcej nie będę. Masz szanować pokemony. Właściwie to musisz!
Te ostatnie zdanie brzmiało nieco fanatycznie. Ból w dłoni ustał. Krwawienie także. Poczułeś się o wiele lepiej.
- Musisz poczekać przynajmniej godzinę. Sprawdzanie stanu twoich podopiecznych trochę potrwa – poinformowała cię pielęgniarka.
Do biura Siostry Joy podeszła pewna nastolatka. Karnacja skóry była jasna, oczy brązowe, długie włosy sięgające do pasa miały kolor różowy. Dziewczę było średniego wzrostu i posiadała szczupła sylwetkę ciała i niewielki biust. Strój nastolatki stanowiła czerwona bluzka, niebieska krótka spódniczka, brązowy pas ze złotą klamrą białe rajstopy, zwykłe proste buty. Na plecach młodej damy zawieszony był pomarańczowy plecak. W dłoni dziewczyna trzymała metalowy kij bejsbolowy z napisem „Wpierdol” Towarzyszyli jej Bulbasaur, Pichu i Chikorita. To był dość niecodzienny widok, ponieważ dziewczyna miała w dłoniach jeszcze trzy inne pokeballe. Joy zaczęła się nią zajmować a ty musiałeś niestety czekać na powrót swoich stworzonek.
-Wyobraź sobie że udało mi się złapać Caterpie – zwróciła się do ciebie Miya – Nie było to wielkie i trudne wyzwanie.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Sammy usiadł obok Miyi - Caterpie? - zapytał - Też fajny. W sumie zawsze to dość ciekawa opcja, później masz Metapoda, bezużyteczny moim zdaniem ale ostatnia forma ewolucyjna jest ciekawa. No, powiem Ci że ze Scytheremsię dogadujemy, ale chyba. - dodał z uśmiechem - Nadal mu nie ufam. Skubany jest silny ale może dojdziemy do porozumienia. Co do siostry Joy - dodał ciszej wskazując na pielęgniarkę - wiem do jasnej ciasnej że pokemony trzeba szanować. Ale co zrobić jak np.: Scyther ma w dupie twoje polecenia. Czy wiesz że Pichu, którego złapałem stracił matkę - zapytał - Beedrile ją zabiły. Kumasz kurwa? Pokemon zabił innego. Ja wiem że to prawo natury ale co zrobić jak inny pokemon zabija drugie? Mam być miły? Nie, wpierdol i - zamilkł na chwilę patrząc na kij bejsbolowy dziewczyny - To chyba przesada z samoobroną - dodał wskażując na broń - A tak przy okazji Miyo - powiedział - czemu wyruszyłaś w podróż pokemon. Jaki masz cel? Ja chcę pokonać ośmiu liderów Kanto i zostać nowym mistrzem ale to chyba marzenie większości trenerów. A jakie jest twoje? - po czym czekał na odpowiedź Miyi i pokemony od siostry Joy.
Miya uśmiechnęła się do ciebie i wysłuchała cierpliwie.
- Wiem iż Butterfree mi się przyda i właśnie na to licze – odpowiedziała przerywając ci na chwilę po czym kontynuowała
- Moim zdaniem to dobrze ,ze dogadujesz się z własnym podopiecznym. Wiem przez co przechodzisz bo to samo doświadczyłam z Odyą. Przyznaję iż nie było łatwo mimo jej słodkiego wyglądu, ale cieszę się że doszłyśmy do porozumienia. Zawsze coś a teraz chodź gdzieś usiąść .
Podążyłeś za swoją towarzyszką na najbliższe wolne miejsce. Miya obdarzyła miłym spojrzeniem różowowłosą nastolatkę z groźnym bejsbolem.
- To smutne kiedy mały pokemon traci swoją matkę w tak brutalny sposób – zareagowała dziewczyna kiedy wspomniałeś o małym Pichu – To okropne, ale takie jest życie i nic nie poradzisz choć przyznają iż każde stworzenie zasługuje na szczęśliwe dzieciństwo. Ten maluch ma szczęście ,że akurat trafił na ciebie. Będziesz doskonałą mamusią – przy tych słowach śliczna Miya wybuchnęła śmiechem po czym pohamowała się gdy wskazałeś na broń tajemniczej nastolatki – To nie jest przesada – odpowiedziała poważnym tonem – Po tym regionie krążą różne gangi. Jednym z nich jest Agressive ball , który terroryzuje tutejszych trenerów. Ta dziewczyna mądrze postępuje. Przynajmniej nikt jej nie napadnie.
Tajemnicza nieznajoma przekazała pokemony do badania. Następnie podeszła do automatu z jedzeniem i napojami.
- Cóż nie mam wielkiego marzenia a tylko plany – odpowiedziała na twoje pytanie – Nie chcę być mistrzynią a po prostu trenerką. Jednak zaintrygowały mnie zawody zwane „Wyzwaniem Mistrzyni Sayuri” To niebezpieczne mistrzostwa składające się z różnych wyzwań. Uważam że są o wiele lepsze od zwyczajnego pojedynkowania się o odznaki ,ale wiesz co ? Będę ci towarzyszyć w twych zmaganiach.
Nie dostałeś jeszcze swoich podopiecznych. Musiałeś jeszcze trochę poczekać. Trzeba było wykazać się cierpliwością.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
A bo ja wiem - odpowiedział - Te całe 'Wyzwanie...' nie brzmi za ciekawie. Nie wiem, może to nie w moim stylu? Nie ukrywam że lubię walczyc między trenerami a takie wyzwania to pewnie jeszcze jakies kombinatorstwo - dodał - Agressive ball? - zapytał - zajebista nazwa dla gangu. Dobrze że nie PokeDoll. Miło mi że mnie wesprzesz. Zawsze po drodze możesz trafic na cos co sama będziesz próbowała zdobyc. Jak nie 'trenerka' to cos innego. Jezu - spojrzał na 'ladę' PokeCenter - gdzie są moje Pokemony? - 'zapytał po czym położył się na stole i czekał na siostrę Joy.
← Pokemon - Nowy Początek
Wczytywanie...