Simon kiwnął głową i rzucił dwoma pokeballami. Ujrzałeś Butterfree i Nidorana płci męskiej
- Yapi użyj usypiającego pył a ty Lu zaszarżuj na jednego z tych brzydkich Clefairy - powiedział do swoich podopiecznych.
Scyther, Poliwag , Pidgey i Pichu dali znak swymi odgłosami, że rozumieją wydane rozkazy po czym wraz z tobą ruszyli do ataku .
Pokemon robak swymi ostrymi brzytwami zmasakrował jednego z oponentów zanim ten wykonał jakikolwiek ruch. Bąbelki kijankowatego stworzenia nie przyniosły żadnego dobrego efektu. Z pyszczka wodnego pokemona pojawiła się jedna mała banieczka. Jeden z wrogich Cleafiary zaczął kojąco śpiewać co spowodowało zaśnięcie twojego Bąbelka. Widziałeś jak Butterfree Simona używa swojego ataku na kilku wrogach. Usypiający pył zaprowadził cztery Clefairy w objęcia Morfeusza.
Nidoran chłopca dobił zdążył już dobić jednego z nich. Śmierć zabrała kolejną ofiarę.
Wzniesiony w powietrzu Pidgey machał szybko skrzydłami. Pokemon wywołał poryw wiatru ,który tworzył obłoki piasku powodując oślepienie czterech przeciwników. Elektryczny atak małego Pichu znokautował dwa Clefairy ,które nie były w żaden sposób wyłączone z walki. Twoje ciosy nożem pozbawiły żywota jedno stworzenie. Walka trwała dalej.
Sammy rozejrzał się po polu bitwy. - Był ich tuzin, jednego zabił Scyther, drugiego ja a trzeci poległ z 'roku' Nidorana - szybko wyliczał - trzech uspionych a kolejnych czterech obsypanych piaskiem. Trzeba to wykorzystac....ale zabijanie ich wszystkich może być ciut drastyczne. Scyther - krzyknął w stronę swego 'protegowanego' - zajmij się tymi, którzy nie widzą z powodu piasku. Zneutralizuj ich (Quick attack ). Zostawcie tych uspionych, musimy przybliżyć się w stronę Skittiego - wskazał na resztę swoich podopiecznych - Pichu, kontynuuj atak na tamtych co poraziłeś a Ty Pidżi dalej atakuj piaskiem. Simonie, ruszaj ze swymi podopiecznymi w stronę twego pokemona, ja się zajmę tylko tym co uśpił mi Bąbelka, muszę uważać by coś mu się nie stało - po czym Sammy zaatakował Clefairy.
Wraz z pokemonami wykonałeś kolejne manewry bojowe. Słyszałeś jak mały Simon wydał nowe polecenia swoim podopiecznym.
- Yapi, Lu ruszamy szybko po Kaela . Osłaniajcie mnie.
Na całe wasze szczęście tylko dwa Clefairy były w stanie walczyć dalej. Widziałeś jak Scyther zaatakował dwa stworzenia zadając im silne obrażenia. Wrogie istoty padały jak muchy. Udało ci się dobiec do Clefariy ,który już drapał i bił twojego Poliwaga. Skuteczny cios nożem i solidny kopniak przerwał owe czynności. Mały Pichu zlikwidował kolejnego drania. Walka szła jak po maśle! Kątem oka widziałeś jak Simon wraz z swymi pokemonami uwalnia Skitty. Przywódca Clefairy podszedł szybko jak gdyby nic i zostawił ci tajemniczy kopertę pod twoimi nogami po czym uciekł.
Twój pokedex zaktualizował nowe dane.
- Drogi użytkowniku twój Pidgey nauczył się nowego manewru jakim jest Gust(Silny Podmuch) - pokemon wzbija silny podmuch przy pomocy skrzydeł ,który uderza w oponenta Twój Scyther nauczył się nowej zdolności bojowej jaką jest Pursuit(Pogoń) - wywołuje większe obrażenia na przeciwniku ,który został odwołany Pichu otrzymuje nową zdolność : Tail Whip(Machanie ogonem) - pokemon macha ogonem aby obniżyć obronę przeciwnika Takie informacje wydobył z siebie pokedex
- Hurra , Kael jest bezpieczny! - zawołał uradowany Simon po czym grzecznie dodał zwracając się do Ciebie - Dziękuję ci bardzo. Przykro mi ale nie mam żadnych pieniędzy ,które mógłbym ci dać. Chyba nie zabierzesz od mnie moich pokemonów prawda ?
Spojrzał Sammy na swoje ubrania i na pobojowisko - Jaka rzeźnia - powiedział - nie tak wyobrażałem sobie karierę trenera Pokemon. Jeszcze ciuchy zakrwawione - westchnął głosno - będzie trzeba się udac do Centrum Pokemon i się umyc. Wyglądam jak seryjny zabójca - spojrzał na swoje pokemony, podbiegł do Bąbelka - Mała, nic Ci nie jest? Chyba nie - dodał z lekkim usmiechem - ale będzie trzeba Cię dac do siostry Joy na odpoczynek. Towarzysze - zwrócił się do swoich podopiecznych - wspaniała robota, jestem z Was cholernie dumny. Pokazaliscie im kto tutaj rządzi i że nie wolno z Wami zadzierac. Pidżi, Scyther i Pichu, dobra robota. - po czym spojrzał na Simona - Nic mały od Ciebie nie chcę. Najważniejsze że Skitty jest bezpieczny, tylko pilnuj ich lepiej następnym razem. Tylko kurwa, co to za 'sekta' - spojrzał na truchła Clefairy - Przecież Pokemony nie są zdolne do takich akcji. I co to za koperta? - podniósł kawałek kartki z ziemi i zaczął czytac.
Twoje pokemony były bardzo z siebie zadowolone. Poobijany Bąbelek nie wyglądał za dobrze ,ale jakoś sobie radził. Mały Simon uśmiechnięty od ucha do ucha skłonił się nisko i wraz swymi pokemonami wrócił w kierunku drogi numer 2.
Treść czytanego listu była następująca. Drogi trenerze
Witam serdecznie w moim turnieju. Te zawody będą składały się z trzynastu różnych wyzwań. Otrzymując ten list od mojego posłańca oznacza iż zostałeś zaproszony do wzięcia udziału w tym turnieju. W kopercie były dwie odznaki. Jedna z nich jest Gwiazdą Nowego Początku czyli to symbol twojego członkowstwa w zawodach , druga zaś to Krwawa Łza pokazująca iż potrafisz przeciwstawić się wyzwaniu i jesteście zdolni do zabicia pokemona we własnej obronie. Jeżeli schwytałeś dzikiego i krwawego Clefairy to możesz go wymienić w naszych sanktuariach położonych w każdym większym miejsce. List zawiera także kod ,który umożliwi twojemu Pokedexowi lokalizację budynków. Nie musisz szukać wyzwań. One same cię znajdą podobnie jak wskazówki dotyczące dalszego postępowania w turnieju.
Powodzenia
Mistrzyni Sayuri
PS. W tym turnieju nie musisz brać udziału sam.
Wkrótce zjawiła się Miya z towarzyszącym jej Charmanderem i lisem Eevee. Dziewczyna wyglądała na wstrząśniętą gdy zobaczyła ciebie całego we krwi pokemonów . Gdy spostrzegła leżące ciała i kości zakryła usta.
- Widzę że stoczyłeś duży pojedynek - powiedziała dziewczyna starając się aby ton jej głos brzmiał naturalnie - Co masz w ręku.
Zauważyłeś że w kopercie znajdują się dwie odznaki. Jedna z nich była czarna i płaska w kształcie koła. Na Prawdopodobnie wykonana została z jakiegoś metalu. Na jej środku została namalowana złota gwiazda. Drugą przedmiotem okazała się szara , podłużna odznaka z malunkiem ciemnoczerwonej kropli.
Ehhh - westchął głośno Sammy - co za dzieciak. Co my tu mamy - po czym zaczął czytać na głos list -...moim turnieju...trzynastu różnych wyzwań...odznaki...zabicia pokemona...Mistrzyni Sayuri... - spojrzał w przestrzeń - Co to kurwa jest? Ktoś chciał bym specjalnie zabił te wszystkie Clefairy? Ale po co? To mógłby wpaść na tak posrany pomysł? - nie miałem czasu aby się nad tym zastanowić. Po chwili ujrzałem Miyę, która była zszokowana pobojowiskiem - Eevee? Ciekawy nabytek, przyznaję - powiedziałem z uśmiechem - A to? Jakiś list, przeczytaj go i powiedz mi co o tym sądzisz. Nie uśmiecha mi się bawienie w tego typu rzeczy. Wolę skupić się na odznakach - spojrzał na towarzyszkę - Ale najważniejsze że Skitty Simona jest uratowany. Muszę się umyć. Jestem uwaloną krwią. I nią powoli cuchnę - dodał kręcąc głową
Twoja towarzyszka uśmiechnęła się blado i rzekła
- Cóż nie ukrywam że śmierdzisz krwią i to wszystko mi się nie podoba. Zaraz przeczytam ten list ale lepiej odwołam pokemony. Nie chcę aby przeżyły jakąś traumę - powiedziała Miya ,która zaraz szybko odwołała stworzenia do pokeballi - A tak trochę czasu zajęło mi uspokojenie tego lisa.
Panna Townsend wzięła od ciebie list i zaczęła go czytać. Po przeczytaniu treści wiadomości jej twarz wyrażała różne skrajne emocje.
- Hmmmm to bardzo ciekawe i intrygujące zarazem. Moim zdaniem powinieneś wziąć w tym udziału. To przecież inne zawody niż te z ligi Indygo. Fakt może są trochę przekombinowane ,ale przynajmniej żaden wielki Onix nie zgładzi Bąbelka. Wiesz walka drużynowa. Ja naprawdę chętnie bym z tej okazji skorzystała, ale zrobisz jak uważasz. - rzekła rudowłosa po czym zaczekała grzecznie na twoją reakcję. Widziałeś jak odwracała wzrok na widok kości i martwych Clefairy.
Sammy pokręcił głową - I co kurwa, znowu będę musiał kogos zabic? - zapytał zły - Co to za turniej do jasnej cholery, gdzie muszę wyrżnąc grupę pokemonów aby mnie przyjęli. A co jak moim kolejnym zadaniem będzie zabicie trenera? Co jeżeli będą mi kazali zabic Ciebie aby przejsc do następnego etapu? To jest posrane i nie chce mi się w takim czyms brac udziału. Zresztą - spojrzał na siebie - wpierw muszę wziąc kąpiel, ciuchy smierdzą a moje pokemony potrzebują odpoczynku. Tak potyczka nas wiele kosztowała i potrzebujemy chwili relaksu. Chodźmy w stronę Pewter City i przemyslimy to na spokojnie. Zresztą rozejrzyj się - wskazał na pole walki - Jeżeli tak ma wyglądac 'inicjacja' to ciekawe co będzie potem. Ciekawe jak zareaguje siostra Joy na moje przybycie. Oby tylko policja się nie zainteresowała bo przejażdżka na posterunek nie wygląda za fajnie. Jeszcze wezmą mnie za seryjnego mordercę.... - westchnął ciężko
- Spokojnie nie denerwuj się tak. Przepraszam że cię rozzłościłam. Masz rację przemyślimy to w drodze do miasta - powiedziała Miya przekonującym tonem - Postaraj się przed wyruszeniem w drogę poprawić swoje ciuchy o ile jesteś w stanie.
Twoje pokemony czekały na twoje dalsze polecenia. Widziałeś jak Scyther przechadza się po polu bitwy przygląda się nieprzytomnym lub martwym Clefairy. Pidgey zaczął szukać jakiegoś robaka a Pitchu szarpnął cię za skarpetkę domagając się jakiegoś jedzenia.
- [i]Słyszałeś plotki iż później na takich 'cmentarzyskach" pojawiają się pokemony duchy ? - zagadnęła cię Miya w celu potrzymania rozmowy - Więc lepiej się zbierajmy bo to niewesoła przygoda. Chcesz się czegoś napić ? Mam butelkę Whiskey i wody
Nie, nie da się poprawić tych ciuchów - odpowiedział po czym zwrócił się do pokemonów - Dobra panowie, nie ma czasu do stracenia. Zbierajmy się i chodźmy do Centrum Pokemon na kolację bo widzę że Pichu jest głodny - dodał z uśmiechem po czym pogłaskał pokemona - Już idziemy coś zjeść, obiecuję. - po czym ''zabrał'' je z powrotem do ich pokeballi. - Pokemony duchy? - zapytał - Świetnie, tego tylko brakuje by zaatakowały nas pokemony duchy. Mam dosyć wrażeń jak na jeden dzień. - rzucił i skierował się w stronę drogi, która prowadziła do najbliższego miasta - Ehh... sam nie wiem - odpowiedział na propozycję wypicia czegoś - Pierdzielić to, potrzebuję czegoś mocniejszego. Dawaj tego "Łiskacza" - powiedział idąc przed siebie. Wyciągnął dłoń po butelkę mocnego trunku.
Gdy pochowałeś swoich podopiecznych do ich domków ruszyłeś z Miyą drogą powrotną. Dziewczyna wyjęła z swojej torby flaszkę Whiskey i wręczyła ci ją. Otworzyłeś butelkę i pociągnąłeś solidny łyk. Alkohol był dość mocny i poczułeś pieczenie w gardle. Ruszyliście w kierunku miasta Marmorii
****
Po niecałych dwóch godzinach drogi znajdowałeś się na obrzeżach Pewter City. Ty i twoja towarzyszka widzieliście pierwsze budynki.
- Udało nam się w końcu dostać - powiedziała Miya - Przynajmniej nie natrafiliśmy na żadne przykre niespodzianki tylko na jakiś pusty pokeball. Dobrze, że nie marnowaliśmy czasu na poszukiwanie stworzenia
W końcu Sammy i Miya dotarli do Pewter City - W końcu - mruknął Sammy - Jestesmy na miejscu. Przynajmniej nic nam tu nie grozi i chyba nikt nas nie zaatakuje - powiedział - To kierujemy swoje kroki wpierw do Pokemon Center i odpocznijmy troszkę. Wykąpiemy się a potem może przejdziemy się po miescie, co? Pozwiedzamy je zanim ruszymy na tutejszego lidera. - spojrzał na Miyę - Racja, dobrze że nie szukalismy tamtego pokemona, nie wiadomo co bysmy znaleźli lub na kogo trafili. - rzucił okiem na koszulę - Chyba będę musiał kupic nowe ciuchy. Tylko czekac aż wyskoczy policja i zaaresztuje mnie za jakies morderstwo - dodał po czym zaczął rozglądac się po miescie, kierując się w stronę PokeCenter. Miał nadzieję że dzis odpocznie troszkę od walk i innych problemów.