Sesja Radza

Pułkownik patrzył na ciebie jeszcze przez chwilę w milczeniu. Sięgnął po cygaro, przyciął je wprawnym ruchem za pomocą gilotynki, odpalił, zaciągnął.
- Weźcie go do Adriejeva. - polecił Connorowi - I wrócicie tutaj złożyć raport.
- Sir, tak jest, sir.
- zasalutował i dał ci znać gestem, byś podążył za nim. Wyszliście z namiotu.
- Andriej to najlepszy spec od elektroniki na tej półkuli. I prawdopodobnie największy pojeb. Parę razy za mocno popieścił go prąd. - tłumaczył żołnierz, gdy przechodziliście przez Posterunek, mijani przez dżipy wiozące beczki z paliwem, szeregowców z gołymi klatami, w samych maskach i kołnierzach, noszących skrzynki z amunicją oraz inne namioty rozmaitych funkcji i rozmiarów. W jednym ulokowano szpital polowy, który żołnierze usiłowali właśnie zabezpieczyć przed pustynnym i radioaktywnym pyłem, w innym zauważyłeś sterty czarnych karabinów leżących na wielkiej płachcie brezentu, rozstawiane i czyszczone przez paru szczeniaków tak młodych, że chyba nawet niepełnoletnich.
- To już tutaj. - Connor wskazał ci szeroki i niski namiot, stojący nieco na uboczu, z którego niczym maci ośmiornicy rozpełzały się po całej bazie nieodgadnione plątaniny kabli.
- Tylko uważaj i lepiej niczego nie dotykaj. Andriej jest trochę... jak to się mówi... ? Ekscentryczny - to chyba to słowo. No... - klepnął cię w ramię. - To do zobaczenia. - zakończył szybko i równie pospiesznie poszedł w przeciwnym kierunku. Nieco zdziwiony zauważyłeś, że przechodzący w pobliżu żołnierze zdają się w miarę możliwości omijać namiot, który co jakiś czas wypełniał się srebrzystobłękitnym rozbłyskiem elektryczności.
Odpowiedz
- Halo !
- Panie Adriejev ?

Wchodzę głębiej przyglądając się wszystkiemu.
Odpowiedz
Potykając się o kłębiące się na ziemi kable, które zdawały się chwytać cię za nogi, wszedłeś do namiotu. Bardziej przypominał on jednak jaskinię lub kokon jakiegoś ogromnego, mechanicznego pająka, gdyż zewsząd zwieszały się, pełzły i zwisały przewody. Wszędzie też walały się części, podzespoły, fragmenty roz-scalonych układów, przywodzące na myśl resztki pajęczych ofiar. Jakby tego było mało, na wielkim stole oświetlonym trzema halogenowymi lampami, leżał sporych rozmiarów robot o wyglądzie... pająka, nad którym pochylał się łysy mężczyzna, dzierżący lutownicę niczym nóż rzeźnicki. Na jego głowie znajdowały się absurdalne gogle powiększające, które nadawały jego oczom wielkości piłek do bejsbola, a na ustach majaczył maniakalny uśmieszek.
Odpowiedz
Podchodzę bliżej (jakieś 1-2m od stołu)
- Przepraszam ?
Czekam aż mężczyzna zwróci na mnie uwagę, jeśli trzeba ponawiam pytanie.
- Jestem Mart i przysłano mnie tutaj ... w zasadzie sam nie wiem po co, ale troszkę się na tym znam.
Wskazuję na robota.
Odpowiedz
Człowiek z lutownicą podniósł na ciebie zaskoczony wzrok, który za sprawą powiększających gogli wprawiał cię w niemałe zakłopotanie.
- Znasz się, hę? No to świetnie. - oznajmił po chwili milczenia, gwałtownym ruchem nurkując pod stół. Przestraszyłeś się, że wyciągnie stamtąd karabin lub jakieś wymyślne narzędzie zagłady, tymczasem w jego dłoni pojawiła się flaszka jakiegoś przezroczystego płynu. Pociągnął z niej kilka solidny łyków, otarł usta rękawem i wyciągnął flaszkę w twoją stronę, wracając wzrokiem do rozbebeszonego robota.
- Co za kurwa mi się trafiła... Czujniki ciepła, naprowadzające na cel. Procesor do obliczania danych, przekazywanych przez kamerki, każda inna. - wskazywał lutownicą kolejne podzespoły maszyny, przy okazji czego zauważyłeś, że mówi z wyraźnym rosyjskim akcentem. - Pewnie komputerowy. Tylko dlaczego nie można tego uruchomić?
Odpowiedz
Wziąłem flaszkę do ręki, spojrzałem na ciecz pod światło po czym pociągnąłem solidny łyk.
Popatrzyłem na wskazywane podzespoły.
- Tak, chyba już widziałem podobne. Te mi wyglądają na w miarę prymitywne czujniki ciepła, kiedyś takie w alarmach montowali. Ale te już to już dużo lepsze kamery termiczne. Zapewne te lepsze uaktywniały się dopiero jak te prymitywne lub jakieś inne coś wykryły żeby nie marnować mocy obliczeniowej na analizę obrazu.
- O ! a te mi wyglądają na standardowe z nakładką noktowizyjną i to chyba najwyższej generacji, pierwszy raz takie widzę ale kiedyś czytałem artykuł gdzie opisywali je jako nowość, praktycznie przy oświetleniu paru mililumenów obraz miał być jak żyleta.

Zrobiłem strapioną minę.
- Ale próbować uruchamiać tego w tej formie to chyba bym się nie podjął. Wprawdzie nie miałem specjalnie dużo okazji próbować reanimować tak dobrze zachowanych maszynek, ale w dużo gorszym stanie były w stanie zrobić niezły bałagan w warsztacie.
- Proponował bym najpierw porozkładać to na kawałki i odpalać poszczególne części osobno i to z jakimś z tych osiłków co tu biegają do okoła żeby w razie czego przypierdolił z jakiejś maczety jakby się za bardzo zaczęło rzucać.
Odpowiedz
Andriej słuchał cię jednym uchem, jednocześnie majstrując przy rozruszniku i wymieniając pokrzywione śruby w hydraulicznych odnóżach na nowe, dbając przy tym o to by nie zaschło ci w gardle.
- Andriej Andriejewicz Andriejew. - przedstawił ci się wreszcie. - Rodzice mieli poczucie humoru, nie? Dobra, to bierzemy się za sukinsyna. - wskazał na robota. - rozkręcaj po kolei, sprawdzaj i zapisuj co robisz, żebyśmy się potem nie pojebali przy składaniu. - polecił, podając ci wyświechtany notes, a samemu sięgając po sporych rozmiarów młotek. - Trzeba się pozbyć tego pancerza, bo trudno to będzie rozkręcać.
Odpowiedz
Powoli i metodycznie zabrałem się za wykręcanie kolejnych śrub, rozwiertywanie nitów i rozłączanie złączy w razie konieczności posiłkując się lutownicą.
Każdy kabelek został zaznaczony w notesie, a śrubki na osobne kupki z opisami na kawałkach karteczek z notesu.
Przed każdą ingerencją starałem się sprawdzić czy moje działanie nie uruchomią jakiejś pułapki.
Co jakiś czas zerkałem także na to co robi Andriej upewniając się że on także nie uruchomi jakiej niespodzianki.
Głównie skupiłem się na rozłączaniu obwodów sterujących, zasilających, serwomechanizmów i czujników, a dopiero potem na rozdzielaniu części mechanicznych także notując i robiąc rysunki rozbieranych mechanizmów.
Odpowiedz
Szło wam powoli, ale do przodu. Wykręcanie poszczególnych elementów okazało się podejrzanie proste, lecz najwyraźniej ten konkretny robot nie posiadał szczególnych zabezpieczeń groźnych dla życia lub też usunięto je wcześniej. Problem pojawił się przy dostępie do bardziej zaawansowanych czujników, umieszczonych pod płytą pancerza, ale Andriej poradził sobie z tym problemem w mocno niekonwencjonalny sposób.
- Amerykańskie, rosyjskie, i tak wszystko montowane w Tajwanie! - zawołał, chwytając w dłoń wielki młot, którym trzykrotnie z całej siły przywalił w robopająka, aż cała konstrukcja zatrzeszczała. Jednak wbrew twemu przerażeniu nie tylko przeżyliście ten zabieg, ale też przyniósł on pożądany efekt w postaci pozbycia się pancerza i ostatecznego dobrania się do maszyny.
Odpowiedz
Rozpocząłem od wykonania dokładnego szkicu wszystkich modułów umieszczonych pod pancerzem oraz wszystkich złącz i przewodów.
Następnie zacząłem rozłączać obwody i otwierać coś co wyglądało na główny komputer.
Postanowiłem rozebrać go do tego stopnia aby móc odczytać numery chipów, a następnie sprawdzić czy przypadkiem nie mam do nich dokumentacji w zbiorach na moim laptopie
Odpowiedz
Poszukiwania okazały się kolejnym żmudnym procesem, a to ze względu na to, że niektóre numery były niekompletne. Nie wiedziałeś, czy to efekt "procesu technologicznego" Molocha, czy wcześniejszej eksploatacji i fizycznych uszkodzeń, dość powiedzieć, że wyszukiwanie odpowiedniej kategorii po fragmencie numeru nie szło ci najszybciej. W międzyczasie Rosjanin, majstrując przy swoich elementach, zastanawiał się na głos:
- Od jakiegoś czasu myślę, czy dałoby się wykorzystać taką mendę w drugą stronę. To jest - one są tu naprowadzane sygnałem, który pochodzi z jakiejś jednostki centralnej. Gdyby takiego kurwiszona odpowiednio przeprogramować i naprawić, to może dałoby radę, żeby sam polazł za tym sygnałem z powrotem jak pies za suką, a my byśmy sobie pooglądali co tam widać w kamerkach, hę?
Odpowiedz
- Generalnie idea dobra ale coś mi się nie wydaje żeby była łatwa do wykonania.
- Przede wszystkim trzeba by tę blaszankę zmusić do chodzenia, a już to nie wydaje mi się łatwą sprawą, a do tego trzeba by zdobyć i wpakować mu jakiś nasz transmiter, poza tym zastanawiam się czy blaszak nie daje swoim zabawkom jakichś markerów nadających kod rozpoznawczy.
- Myślę że należało by zacząć od próby przeprogramowania tego złomu i choć zmusić go do uruchomienia czujników a potem do pomachania łapą.
- Ale zanim to w ogóle podepniemy do zasilania to dało by załatwić trochę plastiku, zapalnik i detonator radiowy ?
upchniemy mu to gdzieś tutaj - wskazuję najbliższe puste miejsce pod zdjętym pancerzem - żeby mieć plan awaryjny jak by się okazało że tylko udaje przeprogramowanego.
Odpowiedz
Andriejew rozpromienił się na wzmiankę o plastiku i wysadzaniu robotów w powietrze. Nie minęła chwila, a pająk był zaopatrzony w odpowiedni ładunek, do którego przyczepiono detonator. Następnie Rosjanin podpiął pod niego kilkanaście kabli, które z drugiej strony połączył ze swym potwornym komputerem i zaczął kombinować przy oprogramowaniu robota.
- Hmmm... co my tu maamyyy... No niech to szlag, znowu windows... - mamrotał, stukając zawzięcie w klawiaturę, która klekotała niczym seria z karabinu. - Nienawidzę tego gówna. Co by tu... - kombinował, klikając myszką, a pająk zatrzeszczał i drgnął parę razy, zginając i prostując stawy, których siłowniki chrzęszczały mechanicznie.
Odpowiedz
Widząc że Andriejew ma nieco inne i to szybsze podejście do tematu postanawiam mu nie przeszkadzać i tylko patrzę przez ramię próbując dowiedzieć się czegoś nowego, zwracając przy tym uwagę czy Rosjanin nie próbuje zrobić czegoś co mogło by się źle skończyć w moim odczuciu.
Odpowiedz
Przez parę minut przypatrywałeś się jego zabiegom w milczeniu, które przerywały jedynie okazyjne pomruki przekleństw w jego języku ojczystym. Otworzył konsolę poleceń, w której wystukiwał kolejne wiersze, niestety pisane cyrylicą, więc podglądanie na niewiele ci się zdało. Nie potrzebowałeś jednak znać rosyjskiego, by od razu rozpoznać szare, a potem błękitne okno erroru oraz wyjątku opatrzonego numerem 404.
- Job twoju mać!!! - zabrzmiało wraz z pojawieniem się komunikatów, a przez pełen irytacji okrzyk przebiło się nikłe echo elektrycznego spięcia i charakterystyczny zapach tlących się obwodów.
Odpowiedz
Staram się jak najszybciej podbiec do robota i odłączyć zasilanie uważając przy tym żeby się przy tym nie poparzyć.
Spoglądam na widoczne okiem uszkodzenia i oceniam co się spaliło.
- No to chyba do kolejnych zabaw trzeba będzie zdobyć następnego. - stwierdzam z strapioną miną.
Biorę miernik i staram się nieco dokładniej sprawdzić co poszło nie tak i co się uszkodziło.
Odpowiedz
Szybko zająłeś się maszyną, lecz równie szybko usterka okazała się fałszywym alarmem. Spięcie nastąpiło na styku trzech kabli łączących zasilacz z procesorem, co samo w sobie również nie było niczym nadzwyczajnym - wszystkie te elementy pochodziły zapewne od innych, starszych urządzeń, Moloch nie produkował wszak fabrycznie nowych maszyn, a nawet jeśli, to w bardzo ograniczonym zakresie, w którym ten robo-pająk wyraźnie się nie mieścił. Zapewne któraś z wybranych przez Andrieja komend doprowadziła wysłużone przewody do ostateczności, stąd też cała usterka.
- Nie ma, kurwa! Musi działać! - wyraził sprzeciw Rosjanin, traktując "Windowsa" z buta, co z cichym stęknięciem przyjął pancerny monitor. - A nawet gdyby miał nie działać, to i tak będzie działać! Takich jak ten mamy jeszcze z pięć w kilkunastu częściach po ostatnich atakach. Pieprzona WinZgroza... Mówię ci, to było pierwsze dziecko Molocha, zanim jeszcze uzyskał świadomość. W ten sposób doprowadził nas tu, gdzie jesteśmy teraz, powtarzałem to wielokrotnie! - wykrzyczał w iście kaznodziejskim stylu, dla uspokojenia waląc sobie kolejną szklaneczkę czystej.
Odpowiedz
Odłączam przytopione kable i mierzę czy układ zasilania nie uległ uszkodzeniu.
- Chyba jednak coś z tego jeszcze będzie !
- To tylko zwarcie na kablach.

Biorę się za wymianę uszkodzonych przewodów i montuję nowe tak by zminimalizować szanse ich przypadkowego uszkodzenia.
- A z tymi cholernymi oknami to masz rację, zawsze się to zawiesi w najmniej odpowiednim momencie. Dlatego na co dzień używam pingwina ale niestety są przypadki że trzeba mieć to gówno na dysku.
Odpowiedz
Rosjanin zgodził się z tobą w ponurym milczeniu, konfigurując jakieś parametry, podczas gdy ty zająłeś się wymianą części. Tym razem obeszło się bez niespodzianek i zbędnej zwłoki. Gdy robot ponownie parę razy zatrzeszczał i zatrząsł się na stole, poruszając odnóżami, Andriej wstał od komputera i podszedł do polowego biurka stojącego tuż obok. Potraktował z buta jedną z szuflad, którą następnie wyszarpnął bez litości i zaczął w niej grzebać, przerzucając coś w jej wnętrzu. Dziesięć sekund później rzucił ci igrekowaty przedmiot i wskazał machnięciem na maszynę.
- Masz, baw się.
Odpowiedz
Przez chwilę przyglądam się trzymanemu przedmiotowi i próbuję sobie przypomnieć czy kiedyś coś takiego gdzieś już widziałem.
Po chwili:
- Andriej, czy mógł byś mi mniej więcej wyjaśnić jak to dokładnie działa ?
Odpowiedz
← Sesja Neuroshimy

Sesja Radza - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...