Sesja Radza

- Lepiej, żeby to gówno działało. - zaburczał ci nad uchem grubas, usiłując nadać swym słowom ton groźby. Był na to zbyt żałosny, ale musiałeś jakoś naprawić mu to przedpotopowe radio, bo inaczej nici z gambli i materiałów, których potrzebowałeś do konstrukcji min przeciwko maszynom. Blaszaki robiły się ostatnio upierdliwe, a dowódca miejscowej Obrony Cywilnej dał ci jasno do zrozumienia, że albo wyciśniesz ze starego idioty trochę wybuchowych bajerów, albo maszyny wycisnął z was flaki przy najbliższym szturmie, czyli zapewne w ciągu tygodnia lub dwóch.
- To radio należało jeszcze do mojego ojca, odbierało wszystkie stacje i częstotliwości. Jest warte przynajmniej ze sto gambli...
Pierdolenie. Stare, czarne pudło, ciężkie i nieporęczne, prehistoryczne modele z gałką i krótką skalą, na których można było odebrać tylko trochę szumu. Nawet jeśli naprawisz ten złom, ten spasiony palant nie odbierze niczego poza trzaskami w eterze, ale to już jego problem.
Życie w Newan nie było usłane różami, nawet jeśli miałyby to być radioaktywne, mięsożerne rosiczki. Generalnie rzecz biorąc bardziej przypominało codzienne rzeźbienie w gównie, można więc było powiedzieć oględnie, że nie różni się zbytnio od życia w innych miasteczkach, czy nawet sąsiednim NY. Skala była nieco mniejsza, ale problemy podobne: problemy z zaopatrzeniem, problemy z elektrycznością, problemy z Molochem, problemy ze szczurami, przede wszystkim zaś z zajebistą, wszechogarniającą nudą, w obliczu której nawet majstrowanie przy nie wartym dziurawej skarpety radiu w zakurzonym magazynie obskurnego spaślaka, który plastik i granaty przechowywał tak, jak nie robi się tego nawet z pomarańczami w podrzędnym markecie, wydawało się ciekawą opcją na wczesne popołudnie.
Jedynie z gangerami nie było problemów. No, może nie, że wcale, ale bliskość NY, a zwłaszcza bliskość Molocha, zapewniała względny spokój przynajmniej w tej dziedzinie życia. Newan nie cieszyło się szczególnie imponującą ilością pijalek, w których można by dostać porządny kufel piwa (a nie porządnie kuflem piwa). Brak było tu też rozrywkowych atrakcji rodem z Detroit, a nawet kobiet, które w znacznym stopniu odbiegałyby od czysto biologicznej klasyfikacji do kategorii samic.
Mimo wszystko był to twój dom. Nienajpiękniejszy i nie najwspanialszy, jaki mogłeś sobie wymarzyć, ale twój. Tylko taki miałeś i tylko o taki mogłeś walczyć, choćby i pośrednio, z blaszanymi sukinsynami myślącego blaszanego skurwiela, który wpieprzał Stany po kawałku. Skoro nowojorczycy dawali sobie radę, to i wy nie mogliście być gorsi.
Do tego potrzeba było jednak materiałów, które ty mógłbyś uczynić wybuchowymi. A do tego potrzeba było znosić pierdolenie o rodzinnych pamiątkach Grubego Boba, którego nie lubił chyba nawet jego własny pies.
- I nawet nie próbuj mnie oszukać, Mart. Nie takich cwaniaczków już widywałem. Myślicie, że jak macie śrubokręt i wiecie co zrobić z dwoma kabelkami, to jesteście tacy zajebiści, że każdy będzie wam ciągnął z połykiem co? To żebyś się, kurwa, nie zdziwił... - nawijał dalej, bardziej sam do siebie. Nie pamiętałeś dokładnie, ale chyba słyszałeś, że Gruby Bob nie potrafił pisać.
Odpowiedz
Och ile razy już musiałem wysłuchiwać takiej paplaniny panów "jaki to on ważny nie jest", a olać go niech sobie zrzędzi.

A więc co on nam tu za złom przyniósł ... takiego antyka to dawno nie widziałem. Bardziej by to do muzeum by się nadawało oddać, oczywiście jeśli komuś w ogóle odbiła by szajba muzeum zakładać.
Hmmm w zasadzie w NY różne rzeczy ostatnio wymyślają.

Dobra dość rozmyślań bierzmy się do roboty, może na początek standardowa procedura, zrzucamy obudowę, oględziny w poszukiwaniu uszkodzeń mechanicznych, czy Grubas nie pourywał jakichś gałek, następnie trzeba rozpiąć obwody, pomierzyć czy gdzieś nie ma ewidentnego zwarcia i można by zaryzykować podpiąć to do zasilania.
Odpowiedz
Po rozbebeszeniu pudła zobaczyłeś, że poza centymetrową warstwą kurzu pokrywającą wszystkie elementy, część okablowania jest poprzerywana, a niektóre elementy powyginane. Grubas prawdopodobnie rzucił nim parę razy o ziemię albo o ścianę.
Odpowiedz
Wyciągam z skrzynki pod stołem ręcznie robiony pędzel z długiego włosia, po czym próbuję pozbyć się całego tego kurzu z wszystkich zakamarków, przy okazji rozdmuchuję cały kurz na boki starając się zrobić małą zadymę poza stanowiskiem pracy.

Oho no to rozpinanie obwodów częściowo już zrobione, czas to sobie rozrysować.

Włączam lutownicę oporową.
Próbuję rozrysować blokowy schemat urządzenia aby się zorientować które przewody gdzie powinny być podłączone przy okazji szukając uszkodzonych mechanicznie elementów.
Odpowiedz
Patrząc na to, co leżało przed tobą po odkurzeniu



rozrysowałeś sobie naprędce prosty schemat



W pierwszej kolejności zlutowałeś poprzerywane kable. Nie wiedziałeś jaka była ich jakość sto lat temu, gdy je wykonywano, miałeś więc pewne obawy co do tego, czy nie rozpuszczą się zupełnie, ale jakoś poszło. Wgniecioną membraną nie zamierzałeś się przejmować. Pozostało jeszcze wymienić uszkodzony trymetr i złożyć wszystko do kupy. Gruby Bob nie przestawał w międzyczasie sapać ci nieufnie nad uchem.
Odpowiedz
Hmmm, no nie jest źle jeszcze tylko wymienię ten trymetr ...... eeeeee zaraz chyba za dużo wczoraj pochlałem, jaki kurde trymetr ? po co mi do radia maszynka do golenia ? .... a no tak, nie trymetr, a trymer. Powinienem mieć tu gdzieś coś takiego ...
Zacząłem przekopywać skrzynię z częściami wymontowanymi ze złomu.
Odpowiedz
Znalezienie i wymiana potrzebnego elementu nie zajęły ci wiele czasu. Po kilku minutach rozległ się czysty, głośny, mocny i zupełnie pozbawiony postaci szum, przechodzący niekiedy w śnieżenie.
- Ech... - wyartykułował Bob, jakby zawiedziony, że mimo wszystko wykonałeś robotę i będzie musiał ci zapłacić, zamiast pierdolić dalej głodne kawałki o partaczach niweczących dziedzictwo jego ojca. - Dobra cwaniaczku, lepiej dla ciebie, żeby to radio nie przestało działać jutro po południu. To co wyście tam chcieli, hę? - zapytał, drapiąc się po brudnych włosach i odwracając w stronę wielkich koszy z granatami i kostek senteksu leżących bezładnie na półkach niczym plastelina. Jakim cudem nikt jeszcze nie zabił go dla tego arsenału - nie umiałeś powiedzieć. Potwierdzały się jedynie korzyści z braku kłopotów z gangerami.
Tymczasem szumy przeszły w trzaski, trzaski w gwizdy, a gwizdy w głosy...
- Je..n... Jeden zero, jeden zero... biór... - rozległ się w magazynie męski głos, za którym obróciliście się obaj z Bobem, zdziwieni całkiem solidnie. - ...tuacja? Ruchy przeciwnika? Raportuj.
- Zero jeden do... n zero, odbiór. Jak dotąd spokój, trochę zwiadu i trochę mobsprz..tu. Kręcą się jak gówno w przeręblu, nie posuwają się na przód.
Gruby Bob spojrzał na ciebie swym najgłupszym wyrazem twarzy, rozdziawiając bezwiednie usta. Miałeś wrażenie, że sam wyglądałeś nie lepiej.
Odpowiedz
Gdy już otrząsnąłem się z pierwszego zaskoczenia, powiedziałem jak by tego typu transmisje były standardem:
- No jak widać radyjko działa i jeśli nie dane mu będzie bliskie spotkanie z podłogą powinno podziałać jeszcze długo.
- A chciałem senteksu bo maszyny ostatnio nieco za dużo sobie pozwalają. Mam nadzieję że weźmiecie pod uwagę fakt że to do obrony okolicy.
Odpowiedz
Grubas burknął nieartykułowaną monosylabą i machnął ręką.
- Obsłuż się. - nakazał, zwracając plecami do ciebie jakby spotkanie się skończyło, ale widać było, że nadstawia ucha do radia. To nie przestawało nadawać.
- Chyba coś większego... żynier. Nie, dwóch... żki sprzęt, choć nie jestem pewny...
- Na pewno was nie wykryją?
- ..e, jesteśmy dobrze ukryci. Chyba przygotowują teren... ciaż... O szlag... fabryka! Jeszcze daleko, wlecze się strasznie, ale... Kurwa, Jimmy! Na... stej!

Usłyszałeś szum i huk, jakby odgłos wystrzału lub eksplozji. Potem nastała cisza.
Odpowiedz
Rozwinąłem przyczepiony do pasa worek na znaleziony złom i zacząłem ładować semteks, jednocześnie zastanawiając się ile mogę go wziąć żeby Gruby Bob nie miał mi tego później za bardzo za złe, jednocześnie przysłuchując się transmisji.
Odpowiedz
Transmisja zdawała się zaniknąć na dobre. Pozostał po niej jedynie jednostajny szum, który wypełniał całe zagracone pomieszczenie. Mimo to Bob zdawał się wciąż wyczekiwać jakiegoś dźwięku, najwyraźniej zbyt zaciekawiony, by rozpocząć kazanie o tym, jak gównianą robotę wykonałeś i że to najlepszy dowód na to, że postanowiłeś go oszukać. Wykorzystałeś skrzętnie ten moment i zabrałeś się za kostki materiału. Po upchnięciu w kieszeń dziesiątego półkilogramowego bloku poczułeś już konkretny ciężar w okolicy bioder, a także usłyszałeś głos Boba.
- Ej, ej, zara, ile tego?! Zostaw już te plastiki, toż to nie cukierki na festyn. Zabieraj tyle, ile potrzebujesz i do widzenia. - pouczył cię i odwrócił się, podchodząc do równie przedpotopowego jak radio automatu do kawy, nad którym zaczął się znęcać, burcząc przy tym coś gniewnie pod nosem.
Odpowiedz
Oj, chyba nieco poszalałem ale może się za bardzo nie wku...

- No to do widzenia ! Polecam się na przyszłość !

Zamierzam wyjść.
Odpowiedz
[I wychodzisz ]

Zasunąłeś za sobą drzwi, a raczej garażową klapę na kółkach, zamykając magazyn Grubego Boba. Poczułeś w ustach suchy pocałunek zatęchłego wiatru, który pozostawiał po sobie jedynie zapach piachu w twoich zębach. Rozejrzałeś się po najbliższej okolicy, na którą składało się trochę niskich bungalowów, sporo resztek niskich bungalowów i jeszcze kilka niskich bungalowów oraz klockowatych budynków w różnym stanie rozkładu, rozmieszczonych pomiędzy nićmi pajęczyny miejskich uliczek, porozrywanej w wielu miejscach przez szarpiące ją niezmordowanie przeszłość, walki i eksplozje. Ostatnimi czasy było spokojniej, dlatego na przykład teraz mogłeś obserwować ludzi przechadzających się poboczami w nieustannym wspomnieniu o chodnikach, rozmawiających na rogach niegdysiejszych ulic, po których sporadycznie przejeżdżały imitacje niegdysiejszych samochodów.
Ostatnimi czasy było spokojniej, tak więc przedziwna pantomima normalnego życia mogła rozwijać się w najlepsze, czyniąc z Newan niemal pełnoprawny odpowiednik miasta, którym było niegdyś, w dawnych czasach. W dawnym świecie.
Jednak te czasy, jak wiedziałeś, odpierając niemal codziennie pośrednio lub bezpośrednio kolejne ataki i podchody maszyn, a także wysłuchawszy urywków radiowej audycji (niezależnie od źródła jej pochodzenia), miały niedługo się skończyć.
Odpowiedz
Hmmm, czy ja gdzieś jeszcze miałem po drodze zajść ? - zastanawiam się kierując się w stronę swojego warsztatu.

Trzeba będzie po powrocie rozwinąć kawałek kabla jako antenę, ustawić radio na modulację AM i przejechać się co jakiś czas po częstotliwościach zbliżonych do tego złomu co naprawiałem grubasowi - pomyślałem.
Odpowiedz
Nie licząc ewentualnej wizyty w dowolnej pijalce celem odurzenia, przydałoby się odwiedzić wasze centrum OC, mieszczące się w budynku dawnego posterunku policji. Chodzenie po ulicach nawet tak względnie spokojnego miasta, jak Newan, obwieszony niczym choinka materiałami wybuchowymi było dość średnim pomysłem... Choć jeśli spojrzeć na to z drugiej strony, była to gwarancja niemal absolutnej nietykalności.
Tak czy inaczej dzień był jeszcze młody, więc na przygotowanie min i materiałów oraz rozłożenie ich w strategicznych obszarach miałeś go jeszcze sporo. Zawsze mogłeś też wrócić do domu, by obejrzeć na przedpotopowym magnetowidzie parę odcinków "Nowojorskich Gliniarzy", umyć się, w bezecny sposób marnotrawiąc nadmiar bieżącej wody, czy też dokonać dziesiątek innych czynności oscylujących wokół leżenia jajcami do góry.
Powojenny świat dla każdego każdego dnia oferował wiele atrakcji i możliwości. Wszystko zależało od dnia i tego, czy dziś zamierzasz uczynić go kolejnym dniem heroicznej walki o przetrwanie w tym zasranym gruzowisku, najeżdżanym z niewiadomych przyczyn przez wymysły Molocha, za co wieczorem odznaczysz sam siebie kilkoma długimi chwilami alkoholowej przyjemności, czy też nastał jeden z czarnych dni refleksji, w którym ani ty, ani nawet twój dowódca nie umiecie okłamywać samych siebie, że jakakolwiek walka z Molochem jest równie perspektywiczna, co dieta w wykonaniu Grubego Boba.
Odpowiedz
Hmm, a może jednak skoczę do centrum, przywitam się z chłopakami, może mi pomogą z tą "plasteliną".
Odwracam się i ruszam w kierunku centrum OC.
Odpowiedz
Spacer od Grubego Boba do budynku dawnej komendy zajął ci 20 minut. Niezmącony, dość ponury spokój miasteczka, towarzyszył ci przez cały czas, tak samo jak widmowe wspomnienia dawnego życia pod postacią porzuconych rowerów, wnętrz domów, których ściany lub frontony zawaliły się, ukazując porzucone w pośpiechu domowe sprzęty. Mijali cię także ludzie, samochody, raz nawet grupka dzieci, wszystko to jednak zdawało ci się upiorną karykaturą minionego świata, którego wszak nigdy nie poznałeś.
Stanąłeś wreszcie na schodach komendy. Masywny, klockowaty budynek, z lufami strzelb i karabinów sterczącymi spomiędzy zakratowanych okien na wszystkich trzech piętrach. W drzwiach minąłeś się ze znajomym Sędzią, w recepcji uśmiechnąłeś się do Beth, najfajniejszej blond laski w mundurze, jaką można było spotkać na tej szerokości geograficznej.
Odpowiedz
- Cześć Beth ! Jak zwykle pięknie wyglądasz !
- Chłopaki na górze ? Zdobyłem nieco rozrywki dla Molocha i przydała by mi się z tym pomoc.
Odpowiedz
Na wzmiankę o pięknym wyglądzie prychnęła tylko w wyrazie znudzenia, lecz zaraz ożywiła się na drugą część wypowiedzianego przez ciebie zdania.
- Serio? To dobrze, chyba nawet bardzo, bo Stary mruczał coś ostatnio, że środków i ludzi mamy coraz mniej, a maszynek jakby wciąż przybywało.- powiedziała i w zamyśleniu przygryzła długopis zębami, co jeszcze bardziej utrudniło ci skupienie się na czymkolwiek konstruktywnym. Uszedłeś jednak czym prędzej w stronę schodów i w pierwszym, zagraconym pokoju na pierwszym piętrze zastałeś Eda i Teda Jenkinsów, dwóch zupełnie niepodobnych do siebie bliźniaków, będących pirotechnikami - amatorami. Siedzieli stłoczeni w ciasnym pomieszczeniu, pośród stert kabli, papierów i piramid ze starych segregatorów, grając na policyjnym biurku w bierki, wykonane z fragmentów drutu i szpagatu.
Odpowiedz
- Cześć chłopaki !
- Przyniosłem nieco semtexu więc szykuje się robota - pokazuję jedną z kostek z torby.
- Mamy na miejscu całą resztę czy trzeba jeszcze coś załatwić ?
Odpowiedz
← Sesja Neuroshimy

Sesja Radza - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...