Poprawię ;p
Religia
Odświerzę temat.
Wieżę w Boga, ale kim ja do ku**y nędzy jestem? Tego nie wiem.
Bóg wie.
On jest najpotężniejszy.
Nikt nie jest od niego potężniejszy, a już na pewno nie książki ,,uczonych" idiotów.
Patrzcie obiektywnie.
Np. taki ZORG coś napisał i już jest atakowany przez ,,nie wogóle nie walczących ateistow" jak Ekhtelion.
[media]http://youtube.com/wa...?v=WHYBH1WwN_s[/media]
Wieżę w Boga, ale kim ja do ku**y nędzy jestem? Tego nie wiem.
Bóg wie.
On jest najpotężniejszy.
Nikt nie jest od niego potężniejszy, a już na pewno nie książki ,,uczonych" idiotów.
Patrzcie obiektywnie.
Np. taki ZORG coś napisał i już jest atakowany przez ,,nie wogóle nie walczących ateistow" jak Ekhtelion.
[media]http://youtube.com/wa...?v=WHYBH1WwN_s[/media]
religia religią, ja próbowałam sie kiedyś wypisać z kościoła...
OMG jakie problemy robi kler aby usunąć Cie z listy wiernych...masakra... mój znajomy wytrwał w tych dziwnych procedurach i po roku czasu od starań został oficjalnie wypisany z kościoła katolickiego
OMG jakie problemy robi kler aby usunąć Cie z listy wiernych...masakra... mój znajomy wytrwał w tych dziwnych procedurach i po roku czasu od starań został oficjalnie wypisany z kościoła katolickiego
Kurde nareszcie gdzieś można poważne podyskutować o religii, bo niestety religia (nawet w liceum) tego kryterium nie spełnia.
A więc ja po długich poszukiwaniach, stwierdziłem że najbardziej odpowiada mi deizm jako wiara. Po prostu zgodne z moim światopoglądem jest to, że jakaś tam siła wyższa istnieje i jest stwórcą wszystkiego, ale z 2 strony nie może wpływać na moje życie. Coś jak zegarmistrz który zbudował swój zegar, ale nakręcił go i zostawił.
I niech mi jakaś osoba (katolik) wytłumaczy pewien interesujący mechanizm występujący u was. Kiedy zawsze dyskutuje z kimś na temat religii katolickiej nigdy nie używa taka osoba zwrotów w stylu: "Pozwól, że pokażę ci na przykładzie" albo "Udowodnię ci,że...". Zawsze takie osoby wręcz "rzucają się" na mnie i mówią "A udowodnij, że to to i to jest prawdą". Nigdy nie spełniają tak jakby tego misyjnego aspektu swojej wiary i zamiast odpowiadać, każą udowadniać i wymigują się od odpowiedzi. Zawsze mnie interesował skąd to się bierze.
A więc ja po długich poszukiwaniach, stwierdziłem że najbardziej odpowiada mi deizm jako wiara. Po prostu zgodne z moim światopoglądem jest to, że jakaś tam siła wyższa istnieje i jest stwórcą wszystkiego, ale z 2 strony nie może wpływać na moje życie. Coś jak zegarmistrz który zbudował swój zegar, ale nakręcił go i zostawił.
I niech mi jakaś osoba (katolik) wytłumaczy pewien interesujący mechanizm występujący u was. Kiedy zawsze dyskutuje z kimś na temat religii katolickiej nigdy nie używa taka osoba zwrotów w stylu: "Pozwól, że pokażę ci na przykładzie" albo "Udowodnię ci,że...". Zawsze takie osoby wręcz "rzucają się" na mnie i mówią "A udowodnij, że to to i to jest prawdą". Nigdy nie spełniają tak jakby tego misyjnego aspektu swojej wiary i zamiast odpowiadać, każą udowadniać i wymigują się od odpowiedzi. Zawsze mnie interesował skąd to się bierze.
Stąd, że myślenie wymaga hmm... Myślenia .
Pytaj się mnie, (powiedzmy że jestem katolikiem).
Ten 'mechanizm' występuje wszędzie, gdzie czegoś nie da się zrozumieć od tak np. jak postawisz wodę (w odpowiednim pojemniku ) na źródle ciepła to woda też się ociepli, moze nawet zacznie wrzeć i parować. Proste? Proste. Zobaczysz, zrozumiesz. A to, że jakiś niewidzialny ziomaszek hmm, no cośtam robi, to tego nie zobaczysz i nie zrozumiesz.
Tak jak często pojawia się argument "to zrób lepsze", to w tym przypadku ten 'argument' jest zamieniany na wspomniany.
Pytaj się mnie, (powiedzmy że jestem katolikiem).
Ten 'mechanizm' występuje wszędzie, gdzie czegoś nie da się zrozumieć od tak np. jak postawisz wodę (w odpowiednim pojemniku ) na źródle ciepła to woda też się ociepli, moze nawet zacznie wrzeć i parować. Proste? Proste. Zobaczysz, zrozumiesz. A to, że jakiś niewidzialny ziomaszek hmm, no cośtam robi, to tego nie zobaczysz i nie zrozumiesz.
Tak jak często pojawia się argument "to zrób lepsze", to w tym przypadku ten 'argument' jest zamieniany na wspomniany.
Użytkownik Mortton dnia środa, 11 lutego 2015, 16:18 napisał
Kurde nareszcie gdzieś można poważne podyskutować o religii, bo niestety religia (nawet w liceum) tego kryterium nie spełnia.
A więc ja po długich poszukiwaniach, stwierdziłem że najbardziej odpowiada mi deizm jako wiara. Po prostu zgodne z moim światopoglądem jest to, że jakaś tam siła wyższa istnieje i jest stwórcą wszystkiego, ale z 2 strony nie może wpływać na moje życie. Coś jak zegarmistrz który zbudował swój zegar, ale nakręcił go i zostawił.
I niech mi jakaś osoba (katolik) wytłumaczy pewien interesujący mechanizm występujący u was. Kiedy zawsze dyskutuje z kimś na temat religii katolickiej nigdy nie używa taka osoba zwrotów w stylu: "Pozwól, że pokażę ci na przykładzie" albo "Udowodnię ci,że...". Zawsze takie osoby wręcz "rzucają się" na mnie i mówią "A udowodnij, że to to i to jest prawdą". Nigdy nie spełniają tak jakby tego misyjnego aspektu swojej wiary i zamiast odpowiadać, każą udowadniać i wymigują się od odpowiedzi. Zawsze mnie interesował skąd to się bierze.
A więc ja po długich poszukiwaniach, stwierdziłem że najbardziej odpowiada mi deizm jako wiara. Po prostu zgodne z moim światopoglądem jest to, że jakaś tam siła wyższa istnieje i jest stwórcą wszystkiego, ale z 2 strony nie może wpływać na moje życie. Coś jak zegarmistrz który zbudował swój zegar, ale nakręcił go i zostawił.
I niech mi jakaś osoba (katolik) wytłumaczy pewien interesujący mechanizm występujący u was. Kiedy zawsze dyskutuje z kimś na temat religii katolickiej nigdy nie używa taka osoba zwrotów w stylu: "Pozwól, że pokażę ci na przykładzie" albo "Udowodnię ci,że...". Zawsze takie osoby wręcz "rzucają się" na mnie i mówią "A udowodnij, że to to i to jest prawdą". Nigdy nie spełniają tak jakby tego misyjnego aspektu swojej wiary i zamiast odpowiadać, każą udowadniać i wymigują się od odpowiedzi. Zawsze mnie interesował skąd to się bierze.
Osoby, o których mówisz, katolikami być nie mogą, albo im się wydaje, że są. Generalnie większość osób, które deklarują się jako katolik, kompletnie nie żyją jak na wyznawcę tej religii przystało.
Właśnie też mi się wydaje, że to nie katolicy, a "pseudokatole". Bo rozumiem, że są osoby które Biblii nie studiują i nie umieją odpowiedzieć na każde pytanie, ale czy trudno jest przyznać się, że się nie wie? A nie od razu atakować i nazywać "antyklerykałem" i "osobą niewierzącą", co na przykład dla mnie jest krzywdzące. Nie atakuje niczyjej religii i wiary dopóki on nie atakuje mnie, ale mam chyba prawo pytać i próbować zrozumieć o co im tam chodzi nie?
Generalnie to katolika często ocenia się po tym, jak często chodzi do kościoła, co jest dla mnie absurdem. W czym gorszy jest człowiek, który np. nie pójdzie w niedziele "poświęcić 45 minut Bogu", ale żyje w zgodzie z doktryną katolicką, od osoby, która uklęknie, pomodli się, a swoją postawą prezentuje w ogóle co innego? Ciężko jest mi uwierzyć w to, że pójdę do piekła, bo nie przeszedłem się pod koniec tygodnia do tego kościoła. Prędzej chyba dostanę się tam grzesząc, no ale co ja mogę wiedzieć.