Wilkołak [ Runda XX ]

Może i kiedyś walczył by o swoje przekonania, może miałby siłę i wolę, by bronić najbardziej prawdopodobną ofiarę linczu, jednak po latach chlania na umór pozostało w nim tyle inicjatywy, że zdobył się jedynie na krótkie `Krzyslewy, jeśliś Wilczur, chociaż pożegnaj się z tym światem z godnością i golnij sobie przedobrego trunku.`

W chwili, gdy to mówił, z jego kieszeni, jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki, wystrzelił szczur Alko i pozostawiając za sobą łunę niczym najprawdziwsza a komet, podleciał do Krzysia i wysrał mu na dłoń sporej wielkości butelkę z nieznaną substancją. Alchemik uśmiechnął się z dumą. Jeśli istniało coś, czego inni mogli by mu pozazdrościć, to jego ukochany towarzysz libacji alkoholowych.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Koniec(już dawno)dnia drugiego

[Dodano po 4 godzinach]

Podsumowanie

Dzień 2:

Zlinczowani: krzyslewy

Osądzeni przez Sędziego: -

Uratowani przez Kaznodzieję: -

Uratowani przez Doktora: -

Zabici przez Wilkołaki: Tamc.

Zabici przez Czuwającego: Jezid

Nie głosowali i nie pasowali: Hrywi, Kapciowaty, Kota (2), Robert (2)

___________________________

Aktualnie grający:

- Amral
- Audrey
- Charon
- Dalej
- Hrywi
- Ielenia
- Jezid
- Kapciowaty
- krzyslewy
- Kota
- Magggus
- Matt
- Noire Panthere
- Robert
- Tamc.
- Vitanee
- Von Majden
___________________________

[ Ilustracja muzyczna]


Wciąż skonsternowani wczorajszą porażką, zziębnięci i skostniali po kolejnej nocy przespanej pośród wilgoci katakumb, w ciemności korytarzy, pod ciężarem strachów i nawiedzających was raz po raz koszmarów, postanowiliście mimo wszystko ruszyć dalej. Ukryte w ścianie przejście, odnalezione przez mistrza Taramisa, ukazało długie, wąskie, strome schody prowadzące na niższe kondygnacje przeklętego labiryntu. Pomimo grobowego odoru, postanowiliście nie czekać, pochowawszy poległych wczoraj towarzyszy na tyle dobrze, na ile było to możliwe.
- Stąpajmy w ciszy, z najwyższą ostrożnością. - szepnął stary Vizjerei, zmniejszając promień światła rozchodzący się od jego kostura do niezbędnego minimum. Jeszcze mocniej odczuliście brak dzielnej amazonki, która nie raz pozwalała wam poruszać się bezpiecznie pośród monstrów w niemal całkowitej ciemności.

SPOILER


Kolejny poziom labiryntu powitał was przestronną kryptą o ścianach ciągnących się poza zasięg magicznego światła. Mimo to już z wysokości schodów mogliście dojrzeć liczne komory grobowe, rozstawione to wzdłuż ścian, to na środku pomieszczenia, w nieregularnych odstępach. Ostrożni i czujni do granic, rozpoczęliście oględziny, te jednak nie przyniosły szczególnie doniosłych rezultatów. Większość grobów była pusta, zamknięta, zawalona lub też ich zawartość, za sprawą działania czasu, obróciła się w proch. Ktoś poślizgnął się na zdechłym z nudów nietoperzu, ktoś inny został chwycony za nogawkę przez stary szkielet, który zaraz rozpadł się od samego patrzenia. Chwilowo zagrożeń brak. Podobnie jak i wyjścia.

Odkrywszy, że komnata, choć pokaźnych rozmiarów, nie prowadzi nigdzie dalej, rozsiedliście się gdzie tylko się dało i pozwoliliście mistrzowi Taramisowi prowadzić oględziny. Był to też wyborny czas na dalsze studium nad towarzyszącą wam klątwą. Od słowa do słowa, znacznie spokojniej niż poprzedniego dnia, drużyna zaczęła dochodzić do wniosku, że największym zagrożeniem jest dla niej... Najbardziej tchórzliwy z jej członków.
- N.. no co wy...? Hej... - jak zwykle zahukany łowca demonów rozglądał się na około, po coraz mocniej zaciętych twarzach, otaczających go ze wszystkich stron. - Pokój dajcie tym dykteryjkom, kamraci! Wszak dostatecznie strasznie jest już tu i bez nich, by ducha ze mnie wytrząść nieomal...
Nikt nie słuchał. W ręku czarodziejki pojawiła się ognista kula, podrzucana beztrosko jak dziecięca zabawka, wojownik młynkował wszystkimi ośmioma mieczami, trzymanymi jednocześnie w obu rękach, opleciony wokół krągłości wiedźmy wąż zaczął przybliżać się wraz z irytującymi, wszędobylskimi pigmejami...
Tego wszystkiego za dużo było już krzyslewemu. Przerażona, przyparta do muru bestia błyskawicznie zmieniła swą cielesną powłokę i rzuciła się do rozpaczliwego ataku. Ten na nic jednak zdał się wobec przeważającej przewagi tak mocno zgranej i nietypowej drużyny.

Gdy upieczone, zamrożone, poćwiartowane, zagryzione, zdeformowane klątwami, nafaszerowane trującymi strzałkami, nadziewane sztyletami, obrzucone miksturami, porozrywane skrzydłomackami, obsrane szczurzym kwasem cielsko wilkołaka wreszcie ostatecznie znieruchomiało, pierwszy z oskarżycieli z dumą i poczuciem dobrze wykonanej roboty otarł spocone czoło i zrzucił z siebie trzy niesione jednocześnie zbroje.
- Jako rzekłem: tępe bestie z małymi móżdżkami, ot co! Długi miecz i wielkie jaja to podst...
Nie dokończył, bowiem wielkie, pazurzaste łapsko przebiło właśnie jego pierś. Tępe bestie z małymi móżdżkami potrafiły jednak atakować z zaskoczenia.
Kto wie jak dalej potoczyłyby się wypadki, gdyby nie kolejny, błyskawiczny i zaskakujący kontratak. Zanim wszystkie potworne sylwetki zniknęły w mroku, któryś z bohaterów zdołał dosięgnąć jednego z przeklętych, nie dość szybko uciekającego po mordzie na Tamc.u Gdy reszta drużyny podbiegła ku trafionemu, odkryła, że dzięki czujności któregoś z nich ubito kolejnego potwora - Jezida.

Odgłos, który zdawał się dobiegać równocześnie zza ścian i spod podłogi, świadczył wyraźnie, że ten podwójny sukces bardzo mocno komuś się nie spodobał. Nim jego echo zanikło zupełnie, przez moment patrzyliście po sobie, widząc, jak w oczach towarzyszy chwilowy triumf walczy o lepsze z mrożącą krew w żyłach grozą.
- Nareszcie! - wyrwał was ze stuporu Vizjerei, odnalazłszy ukryty w ścianie przełącznik. - Opuśćmy czym prędzej tę przeklętą komnatę.
Gdy stuknął kosturem w kilku różnych miejscach, fragment ściany przed wami ociężale wsunął się z kamiennym chrobotem w inny, grubszy jej fragment. Powstałe w ten sposób przejście otworzyło się na jeszcze szerszą przestrzeń, różniącą się od poprzedniej o tyle, że rozświetlało ją błękitno-blade światło znajdującej się w centrum kapliczki.

SPOILER


Po raz kolejny Vizjerei zabrał się do oględzin, podczas gdy wy zabezpieczaliście teren, rozstawiając pułapki, czujki z towarzyszących wam zwierząt lub przyzwanych sługusów, które - w odróżnieniu od ich panów - nie bały się nieumarłych. Po kilkunastu minutach tajemnych szeptów, inkantacji i gestów, mistrz Taramis odkaszlnął znacząco.
- Ekhm... Zdaje się, że Niebiosa lub Piekło stawiają przed nami kolejne wyzwanie. Ta kapliczka, bez cienia wątpliwości pamiętająca jeszcze czasy Wojny Grzechu, może wydatnie pomóc nam w naszych wysiłkach... Albo zgubić wszystkich ze szczętem. Słuchajcie tedy, bo rzeczy to złożone, a uradzić nam trzeba, czy podejmiemy ryzyko, czy zostawimy ją nietkniętą, zdając się jeno na własne siły.

Stary Vizjerei mówił, uszczuplona do dwunastu osób grupa śmiałków słuchała.


Rozpoczyna się DZIEŃ TRZECI

oraz misja "Łaska Niebios" - opis
Jako że zagrożenie już minęło Somersgggius zaczął wracać do ludzkiej formy. Przemiana powrotna była wiele szybsza więc już po chwili siedział jako człowiek na barkach swego ducha. Zszedł i skierował się w stronę kapliczki. Duch cydru oczywiście poszedł za nim. Kłak, a taki był dobry kompan do picia, no kto by pomyślał – mruknął druid mijając zezwłok jezida.
Tak, kapliczka, aż czuć promieniującą od niej moc. Ciekawe tylko czy to co mówił na jej temat ten stary pjok, nasz wielce szacowny przewodnik to prawda. Jak sądzisz? – zapytał ducha cydru. Duch jak zwykle nie odpowiedział. – A ha. A jakieś pomysły na kogo głosować? A ha, też nie. Szkoda bo u mnie też brak. Wiesz na Vit i Hrywiego jednak trochę mało dowodów jest. A taki powrót jednego z naszych był by miły. Nie sądzisz? – Duch cydru milczał. – Bo wiesz mi tak wpadło do głowy: Zostało nas 12, z tego z dwóch jest przeklętych – czyli zostaje dziesięciu. Z tych dziesięciu jest na pewno jeden czuwający – czyli dziewięciu. Oprócz tego jestem pewien że mamy my w drużynie jakiegoś uzdrowiciela, a i pewnie kapłan albo i inne barachło się znajdzie. Czyli zostaje tak z siedmiu ludzi. Czyli że jak się wszyscy, ilu nas tutaj jest, będziem modlić do dobra dla nas, jeden człowiek więcej, a jak ktoś się nie modli to pewnie wilkołak i wiadomo kogo tu się pozbyć. A więc wtedy podwójnie dobra nasza. Prawda? Jasne ze prawda. To co, modlim się.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Kobieta z ukrycia przysłuchiwała się monologowi Somersgggiusa. Pokręciła głową. Wczoraj znów ukryła się tak dobrze, że nie mogła się znaleźć, ale w końcu się udało. Będzie chyba musiała jakoś oznaczać miejsca ukrycia, żeby tego uniknąć w przyszłości.
Tak czy siak, w tym momencie sprawy ważniejsze. Zabójczyni przyjrzała się kapliczce i powiodła wzrokiem po towarzyszach.
- PRZEDE WSZYSTKIM MUSIMY SIĘ UPEWNIĆ... - przerwała gdy zorientowała się, jak bardzo potężnieje głos dobywający się z miejsca, w którym była. No tak, ninjutsu zakłada milczenie, więc zwykle tego nie sprawdzała... Przesunęła się odrobinę.
- Przede wszystkim musimy się upewnić, że przeklęci nie dostaną kolejnego współtowarzysza. Dlatego, jeśli już ktoś będzie chciał skorzystać z kapliczki, przy założeniu że tych na których działa klątwa jest dwóch lub trzech... no, tu nie jestem pewna, w każdym razie, jeśli uważamy, że jest ich dwóch, pomodlić się musi osób co najmniej sześć. Jeśli jest ich trzech, powinno być to dziewięć osób. Najlepiej, jeśli pomodlą się wszyscy zwyczajni herosi, wtedy jeden z nas wróci do życia.
Zabójczyni zamilkła na chwilę i zastanowiła się. Odruchowo ze znalezionego sznura skonstruowała pułapkę.
- Myślę jednak, że wszyscy, którzy mają jakąś szczególną zdolność, powinni jak najdłużej powstrzymać się od modlitwy, mogą za to głosować na Amrala, zgodnie z tym co mówiłam wczoraj i wynikiem wieczornych zdarzeń. Przyjrzałabym się też Hrywiemu, który z jakiegoś powodu postanowił zagłosować na Noire - zakończyła, wstając i podchodząc do kapliczki (przy okazji ucieszyła się niezmiernie, bo jej cień także przestał korzystać ze sztuki ninjutsu i pojawił się w stosownym miejscu).

Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

Somersgggius wstał z klęczek, zorientował się skąd dochodzi głos i poszedł do Koty. Cydru? Zapytał wyciągając przed siebie rękę z korowym kuflem. Wiesz wilkołaków na pewno jest nie więcej niż dwóch, ale masz ty racje kapłani i inna hołota są słabym punktem mojego planu. Mimo wszystko lepiej żeby pomodlili się wszyscy i nic się nie stało niż żeby kłaki dostały nowego. A może zresztą specjalnych naprawdę jest nie więcej niż trzech. Tak więc módlmy się wszyscy co najwyżej czujny se daruje modły i zaatakuje któregoś podejrzanego.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Interesujące rozwiązania, doprawdy... Któż by się spodziewał?

Mag był rzeczywiście zdziwiony rozwojem sytuacji. Dwoje przeciwników padło jednego dnia... Zastanówmy się - znakomicie typował Tamc., więc padł ofiarą wilkołaków. Ale, ale... Przecież to przebiegłe bestie! Na pewno próbowały uratować swojego kamrata. Pomińmy na razie dzień drugi, gdyż sytuacja wymaga głębszego zastanowienia, niemniej już pierwszego dnia pozbylibyśmy się potwora, gdyby nie... Amral!

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


W sumie słusznie waść prawisz - powiedział druid przerywając cydrową libację - ale pamiętaj wszyscy ludzie muszą się modlić. Kto się nie modli ten kłak. Albo specjalny. - Powiedział Somersgggius i wrzucił do picia.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Cóż, moje rozumowanie wydaje się poprawne. Nie zamierzam dawać okazji bestiom, coby jakiś niewinny człowiek po tym dniu miał stać się wilkołakiem. Pomyślcie, gdyby spotkało to na przykład mnie! Już dawno leżelibyście martwi, oszołomieni magią Taan. Znaczy, jakbym chciał, to by spotkało, rzecz oczywista...

Chociaż, nie można odmówić przenikliwości tym, którzy typowali krzyslewego i Jezida... Cóż proponujecie, panowie?

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


- A panie prawa głosu nie mają? - prychnęła zabójczyni, patrząc na maga krzywo. Mógł poczuć ciarki na plecach. Niewątpliwie przez jej cień, który razem z nią opanował sztukę ninjutsu.
- Ja uważam, że należy się zastanowić. Ci, którzy się nie pomodlą, szybko staną się celem dla przeklętych, więc trzeba zachować ostrożność. Pamiętajcie, że dotknięci klątwą też się mogą modlić, ba, zapewne będą. Im więcej ich, tym większe prawdopodobieństwo że nie uda nam się ożywić nikogo z ludzi, co więcej, że jednego z żyjących także dopadnie klątwa. Dlatego nie zakładałabym, że się modlić nie będą, Magggusie. Poza tym dobrze by było nie tracić możliwości zlikwidowania któregoś dzisiaj, więc ktoś powinien zrezygnować z modlitwy i zagłosować na któregoś z podejrzanych, przy czym ja na pierwszy cel rzuciłabym właśnie Amrala, jak już mówiłam.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

Wszyscy podejrzewamy, o kogo chodzi, ale dziwnym trafem nikt ryzykować nie chce... Wsparcia żądam!

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


Ja właśnie zakładam że kłaki będą się modlić, przynajmniej jeśli inni se darują. I właśnie o to mi chodzi żeby modlili się wszyscy bo wtedy kłaki na pewno nikogo nie zmienią. A że się modlić nie będą to chodziło mi o to że ten kto nagle pod koniec dnia się na kogoś rzuci jest podejrzany.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Albo wilkołak...

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


Ten kto pod koniec dnia kogoś zaatakuje? No, o to mi chodzi.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
- Piekło!?! Wojny Grzechu!?! Czekajcie, ludzie! - rozległ się donośny, zwielokrotniony echem okrzyk- To moja działka!
Ci obdarzeni bystrzejszymi zmysłami w mig wychwycili, że głos dochodził od strony przejścia prowadzącego do komnaty a jego źródło, choć dość odległe, szybko zbliżało się do drużyny.
Ci obdarzeni bystrzejszym umysłem w mig wychwycili, że głos ów należał do drużynowego palladyna, którego gdzieś na samym początku zgubili.

Wkrótce po tym, gdy wykrzyknięte słowa przebrzmiały do komnaty wkroczył piękny rycerz w równie pięknej zbroi. A była to zbroja równie piękna, co niezwykła. Pierwszym, co uderzało w niej w oczy (dosłownie!) były liczne błyski, rozbłyski, odblaski i refleksy, skrzące się na jej lustrzanej, wypucowanej, wypolerowanej, woskowanej czystej i lśniącej jak... no, jak coś bardzo, ale to bardzo czystego i lśniącego...powierzchni. Gdy oczy zdołały się już do owej światłości przyzwyczaić możliwe było dostrzeżenie drugiego, co uderzało w oczy, a mianowicie niezwykłego kroju owej zbroi - jej taszki, zwyczajowo osłaniające biodra, znajdowały się na poziomie kolan, natomiast umieszczony normalnie na wysokości pasa fartuch tutaj ciągnął się przez całą długość ud, sprawiając, iż zbroja ta miała znacząco obniżony krok. Obrazu niezwykłości dopełniał wygrawerowanych na piersiach portret sędziwego mężczyzny. A potem rycerz przemówił.

- Nie ma stracha, ludzie, sir Karl Franz Clemens Hammer, Pogromca Uciśnionych, Wybraniec Sandersa, jest przy was i nikomu nic się nie stanie! Swoją drogą, co wy wyprawialiście jak mnie nie z wami nie było!? Ufundowaliście czapę niewinnemu! No i dwóm przeklętym, niech ich dosięgnie gniew Sandersa, więc chyba wychodzi na równo. Czyli powiedzmy, że spoko. Dobra, to co robimy? Lasencja nieźle kombinuje, ale trza uważać. W końcu jak przeklęci się kapną, że modlitwa niczego im nie da to będą głosowali i mają szansę przepchnąć sprawę. Dobrze kombinuję, ludzie?

Po dłuższej chwili namysłu dorzucił jeszcze.
- Cholercia, z tego wszystkiego bym zapomniał.
Somersgggius popatrzył na przybyłego z powątpiewaniem. - dodatkową para rąk to zawsze dobra rzecz. - mruknął do siebie. - a rycerz to tym bardziej. Z drugiej jednak strony to paladyn, a więc pewnie też i świętoszkowaty abstynent. No i jak tak na niego patrzę to pewnie też i pseudo bard (raper) . No ale słusznie prawi. I co tu zrobić? Jak sądzisz? - zapytał ducha cydru - Słuszny pomysł, poleje mu i zobaczymy co będzie.
Druid wyczarował dwa kufle i podszedł do paladyna z sakramentalnym pytaniem - napijesz się ze mną?
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
- Jasne, koleś!- odpowiedział z nieukrywanym entuzjazmem Karl Franz Clemens Hammer, biorąc od druida kufel. Chwilę zważył go w dłoni, po czym drugą ręką podniósł przyłbicę, odkrywając czarne jak noc oblicze.- Nie czuję jak rymuję - mruknął wznosząc równocześnie kufel do góry - Za Twoje zdrowie, druidzie. I za tę wyprawę. I za pokój na świecie.
- Wczoraj poparłam Kotę, dziś również się z nią zgadzam. Amral jest podejrzany. Ale również Magggus mi się nie podoba. Zbyt gadatliwy coś się wydaje, jakby prawdę chciał zagadać. - powiedziała kobieta, znacząco skupiając wzrok.
- Brawo, kompania - skwitowała wydarzenia minionej nocy, wręcz nieświadomie zgarniając awokado z pigmejskich zapasów, drugą dłonią gładząc przy tym swe wężowe i wciąż żywe odzienie. Ot, wspomagacz myślenia?
- Zastanawiam się, czy aby na pewno korzystanie z kapliczki jest dobrym pomysłem, nie twierdzę jednak,że tego nie zrobię. Próba wskrzeszenia Tamc.a lub Ieleni wydaje się być marnowaniem ich poświęcenia, bo raz, że kolejny z nas może stracić życie, a dwa - że wskrzeszenie wcale nie musi się udać. Czyli wyjdziemy na minus, w najlepszym przypadku - na zero. Ba, powiem więcej - nie podoba mi się Charon. Że Amral? No proszę was, nie wygląda mi na nic innego jak zwykłego głupka, zupełnie jak Hrywi - trzeba być naprawdę durną bestią, by TAK się wystawiać. A wskazany przeze mnie pan wygląda mi na takiego, co ma ochotę na podwójną kolację udając przy tym, że wcale jej nie ma!
- Ej, ej, ej, babeczko - odezwał się ozdobiony piwnym, białym wąsem czarnoskóry paladyn- Przesadzasz. Słuchaj: po pierwsze, to dobry uczynek, a dobre uczynki dają radę. Po drugie, jak kogoś wskrzesimy to będzie wiadomo, że jest niewinny, czyli będzie dobrą osobą do szukania tych przeklętych fagasów. A po trzecie, jak będzie mało osób się modliło to mogą z tego skorzystać futrzaki. No i jest na tyle, że chyba damy radę i coś wymodlić i pogłosować. W końcu ubiliśmy już dwójkę! Prawda, druidzie?- zwrócił się do towarzysza, po czym upił kolejny łyk złocistego trunku.

[Dodano po 7 minutach]

- Ale ma trochę racji, nie można tego zrobić na pałę. Jak wszyscy się rzucimy do modlitwy i nic z tego nie wyjdzie to będzie badziewnie. Trudne, trudne...
Modlitwa? - pomyślała kobieta i popatrzyła na tych, którzy się na nią zdecydowali. Nie. To zdecydowanie nie w jej stylu. Woli skuteczniejsze metody, a Noire dobrze mówi, Charon wygląda na takiego, na którego trzeba uważać.
← Wilkołak
Wczytywanie...