Wilkołak [ Runda XX ]

Tamc., bo wczoraj także szafował życiami innych jak i dzisiaj. Do tego chce odgrywać rolę dowódcy. Dla demona świetna posada. Chociaż do 22 daleko, a ja będę rozważny i w razie czego zmienię zdanie.
- Tamc. ma rację z tymi jajami i mieczem. Chcecie żyć wiecznie? Brak wskazań to pewna śmierć. Może nie dziś, ale pojutrze. To was zadowala? Wyciągnął inną, sporą i pękatą butelkę, tym razem - o dziwo - ze złotą etykietą.

- Napijmy się. Woń rozeszła się wokół i wcale nie przypominała ostrością poprzedniej.
- Najlepsze co mi się ostało. Co nie znaczy, niestety, że dobre. Potoczył wokół spojrzeniem lekko jednak zamglonym.

- Najpierw prywata. Miałem się dać zarżnąć jak baran? Jak ktoś oskarżenia rzuca, to musi się liczyć z odwetem. Na pomoc nie liczyłem, bo na nią zwykle liczyć nie można. Tyle. Wiem, że podziękowania to za mało, ale nic więcej zrobić nie mogę.

- Kto nie pije, ten donosiciel. Nie znacie starego tego powiedzenia? No to kto tu nie siedzi i nie pije? Unikając słów które mogłyby za dużo ujawnić? Chyba za wcześnie typujemy aktywnych, dzieląc włos na czworo.

- Jednak cień na krzyslewego mnie przekonuje. Jeśli nic do głowy mi nie wpadnie, to pójdę tym tropem. Jeszcze czas jest.

- Niewiele tego było, wybaczcie, reszta dla niewprawnych, zwłaszcza dam, się nie nada - powiedział chowając pustą butelkę do niekształtnego tłumoka.
- Może i dobrze, dziś wypada być w formie.
- Ha, ha, ktoś sobie w najlepsze dowcipkuje! Szafowanie życiem? A dobre sobie! I dlaczego... - w tym miejscu teatralnie wciągnęła kilka razy powietrze nosem, w uniwersalnym znaku, że coś waniaje - mam wrażenie, że coś najzwyczajniej w świecie mi śmierdzi? A tak, racja, pańskie dziwne zachowanie, panie krzyslewy! Chętni mogą psytać moich Pigmejów i węża - jestem pewna, że powiedzą to samo!

Ledwo skończyła perorować, dostrzegła jakiegoś pajączka. I podreptała uciąć z nim sobie pogawędkę.
- Ostatnio skazaliśmy osobę, która pierwsza wydała wyrok. Może masz racjęęę - rzekł Łowca odwracając się z przestrachem do cichego, ale uważnie obserwującego Kapciowatego. A to tylko jeden z cichociemnych. Kolejnym może być Magggus, który również nie zabrał jeszcze głosu. Może sytuacja jest mu bardzo na rękę i dlatego?
Przeklenci! To nie kontwa nas zniszczyć! To nie zgubne uroki demonów! Przeklenci zabójcycowcy!
Wykrzyknął już w niemal szale barbarzyńca jakby chciał zatrzymać ten obłęd linczowania współtowarzyszy.
Tamc! Dla moich hunor jest rzecz najświętniejsza! Wiedz, że jeśli krzyslewy stowrkiem się nie okazać to wy zabić jednego z naszych. Hunor rzecz świętyjna więc...
Uderzył dłońmi o siebie z tak wielką siłą, że echo potoczyło się w mrok.
Niehunorni doprowadzać Amrala do gniewu, a gniew plami me ręce krwią... Zważaj woju więc na słowa bo gniew mych bogów jest wielki gdy przemawiają przez Amrala.
- Po wzięciu poprawki głosuję na Magggusa. Nie popełnię błędu (aby na pewno błędu?) Jezida i nie strzelę w pierwszego oskarżającego. A wy mam nadzieję, że nie popełnicie błędu rezygnując z ochrony Łowcy demonów. Który to demonów zabija dniem i nocą, wszak to jego fach, a nie się z nimi brata.
Somersgggiusa Rosochatego obudziły z zasłużonej pijackiej drzemki pierwsze objawy trzeźwienia i nieubłaganie nadchodzącego kaca, więc pomny ludowej mądrości iż „kac to kara za przerwę w piciu” wezwał on ponownie Ducha Cydru , a gdy solidny, choć może trochę przejrzysty, zadbany, jabłoniowy drzewiec stał już koło niego, a jego cudownie uspokajający, i „trochę” otumaniający, wpływ przegnał sprzed oczu druida zielone cienie, zaczął Somersgggius wypytywać swego opiekuna co to on przegapił.
Rozgrzewając mózg przy pomocy magicznych procentów wysłuchał on co to się działo od zakończenia walki z potworami aż do teraz, a potem z filozoficznym spokojem spojrzał na trupy. – Z jednej strony zostawić tu tak niepogrzebanych towarzyszy to nieładnie by było. – Głos miał dalej przypity ale pewny, nie zostało w nim nic ze wczorajszej słabości. – Z drugiej jednak nie ma czasu urządzać im pogrzebu. W końcu nie ma co tu siedzieć po próżnicy trzeba wyruszać dalej, w głąb ruin. A zresztą czym ja się przejmuje, moje pieszczoszki z chęcią się tym zajmą. Prawda? – Pytanie to skierował do łaszących się do niego trzech wilków. – Wiedziałem że tak. – Uśmiechnął się słysząc przytakiwanie w myślach swych chowańców. – Tylko nie na oczach wszystkich. Nie siejmy zgorszenia. Odciągnijcie ich najpierw na bok.
No a skoro ten problem w sumie sam się rozwiązał to pozostaje teraz kwestia co z przeklętymi. Jakieś pomysły? – Zapytał ducha cydru. Wiedział że ten mu nie odpowie, za niski poziom upojenia, ale siłą przyzwyczajenia. Nie? Szkoda. Bo wiesz o ile ten Julian jest głownie irytujący to ten wojownik-gigant jest po prostu podejrzany. A tam mam jeszcze dużo czasu, później się zdecyduje kogo zabić. Nieprawdaż? Choć jak Julian się nie wytłumaczy to chyba jego się pozbędziemy, co? A tymczasem wie ktoś w która stronę my w końcu idziemy? –ostatnie zdanie krzyknął w kierunku reszty drużyny.
Nie usłyszał odpowiedzi, ale w zamian za to dotarły do niego oskarżenia Juliana. – Ze co, że ja!? Lepiej odwołaj te słowa! – Ryknął w jego kierunku. – Pieszczoszki, do mnie. Kolacja odwołana, macie mi obserwować tego leszcza. - rzucił do wilków a sam wdrapał się Duchowi cydru na barana i ze swej wysokości 5 metrów zaczął groźnie łypać na byłego łowce demonów, a aktualnie łażącego trupa. [krzyslewy]
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
- Niestety nic mądrego mi do głowy nie przyszło. Może gdyby Maggus był bardziej hojny? Zapasy mi się kończą, a to dobrze nie wpływa na samopoczucie. O suchym pysku przyjdzie siedzieć. Z drugiej strony, może post objawienie przyniesie?
- Denerwuje mnie ten krzyslewy, rzucający oskarżeniami na lewo.
Somersgggius który jak zwykle w sytuacji zagrożenia zaczął stapiać się z ze swym duchem opiekuńczym, w końcu pięciometrowy, magiczny, dość solidny by przywalić i dość eteryczny by stal przechodziła przez niego jak przez mgłę drzewiec to dobra forma na niespokojne czasy, podszedł do marynarza wyrzekając tę oto słowa: Ależ oczywiście że się podzielę. Choć i ogrzej się w procentowo-jabłkowej chwale Ducha Cydru. A jak wolisz bardziej tradycyjne metody… – w tym momencie w jego olbrzymich, w skutek stopienia się z duchem gałęziom podobnych dłoniach pojawił się dwa równie wielkie (korowe) kufle wypełnione pienistym jabłecznikiem. - No to częstuj się. Na chwałę wielkiej jabłoni. – wzniósł toast.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Noire, skąd masz informacje o domniemanej winie?! Idź podreptać z pająkami, może powiedzą Ci kogo zabić tej nocy.
Przed śmiercią, z której chyba tylko jedna osoba może uratować naszego biednego bohatera, Łowca zmówił modlitwę. Cóż, jeśli nie zdarzy się cud, to przynajmniej opuści to przerażające, opuszczone przez Boga miejsce, pełne nieufnych ludzi i niecnych demonów.
Kolejny dzień, kolejna strata.
Zapach śmierci unosi się w powietrzu.
Odurza mnie. Chcę go. Już.

Nekromanta poprawił swą rudą rozczochraną czuprynę. Rozejrzał się po zebranym towarzystwie i pokręcił głową.
- Czy ja jestem jakiś jasnowidz, żeby wiedzieć kto tu kłamie, a kto nie ? Kostuś może Ty mi coś podpowiesz - stwierdził i pogładził kotka po grzbiecie, na którym od dawna nie było sierści.
- Nic ? Tak myślałem wy wszyscy jesteście małomówni kiedy potrzeba. Niech więc zdecyduje większość - dodał po czym wskazał kościstym palcem na krzyslewgo.
Julian, ty się nie módl tylko ty przekonaj nas żeś niewinny. - Somersgggius na chwilę zaprzestał celebrowania cydru.- A jak nie potrafisz to się wypchaj i przyjmij śmierć z godnością. - Powiedział i wrócił do picia.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Trudno powiedzieć, czy to dawno zapomniany smak cydru czy coś innego? A może po prostu czas decyzji nadszedł?
- Krzyslewy. Zamknął oczy. Cydr zaczął działać.
- Co mogę powiedzieć? Wczoraj strzeliłem w Ielenię w nadziei, że trafię celnie. Następnego dnia większość populacji naszej drużyny uznała, że jestem winny ja! A ja nic nie zrobiłem, tylko trochę ziela zażyłem... - godność Łowcy została najwyraźniej zdeptana, bo szlochał przy mówieniu - Jeśli przeżyję, koniec z zielem! I złożę śluby!
- Pójdę za głosem ludu... Jakbym chciał, to lud chadzałby za moim głosem... Ale biada wam, śmiałkowie, jeśliście w błędzie! Wówczas będę wiedział, kto nagonkę rozpoczął, komu śpieszno było oskarżać niewinnego i owe oskarżenia podsycać!

Sztylety wyrwały się zza paska dziwacznego czarodzieja i poczęły krążyć - najpierw wokół jego głowy, później zaś rozpierzchły się po całym pomieszczeniu., znikając w mroku zakamarków.

- Będą oczekiwać, tajemnicze niczym mój zakon... Póki co - adieu, krzyslewy!

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


Wiesz ty co? – zapytał druid. – Prawie że mnie przekonałeś. Ale masz pecha. Reszta drużyny dalej chce cię zabić. Dlatego też zwiewaj, zwiewaj co sił. Może zdążysz. Ja ze swojej strony mogę obiecać ci że nie będę cię gonił. Zresztą forma Ducha Cydru ma wiele zalet ale prędkość do nich nie należy. – Somersgggius dopił jednym chałstem swój kufel i magicznie znów go napełnił. – Z mojej strony to tyle na ile możesz liczyć.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Kobietka, cały czas próbując znaleźć instrukcję obsługi kostki (eh, gdyby to była kostka Rubika, dawno by ją rozwiązała! W końcu miała najwyższe IQ z tej gromadki. No, może oprócz Przewodnika), przysłuchiwała się kłótniom.
- Tak, macie rację. Krzyslewy z dużym prawdopodobieństwem jest jednym z nich. Niech dziś umrze. Tymczasem ja również proponuję przyjrzeć się Magggusowi. Jasne, pan kłak na niego głosował dzisiaj, ale może to tylko próba obrony? Wiecie "wszyscy zwracają na mnie uwagę, więc ja, wskazując innego kłaka, zapewniam mu przykrywkę? Poza tym, kto by się bratał z wilkami i jeszcze czuł do nich... aż się boję powiedzieć co... - powiedziała fanatyczka umięśnionych brunetów.
Wiesz ty, ja tam się chwilowo do niczego nie poczuwam z w związku z wilkami. Po prostu nie mogłem znaleźć oswojonych jabłek, więc jako chowańców używam ich. A poza tym popatrz, czy one nie są słodziuśkie - tu głos druida zmiękł - takie pieski, tylko bardziej szare.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
- Krzyslewy - wskazał za tłumem nieskupiający na sobie wcześniej uwagi jegomość. Zaraz potem podrapał się po łysinie, by niemalże natychmiast swą rękę przenieść na długą, zawiniętą w gruby warkocz brodę. Anioł? Nie możliwe! Choć może... Na pewno nie ten opisywany w świętych księgach wszystkich religii świata. Wielki niczym dąb Bartek, zmęczony i zapijaczony, co można było wywnioskować po jego zapadniętej twarzy, specyficznym grymasie, który się na niej malował, bełkocie, który się wydobywał z jego ust, czy lekkim odorze pijackiego potu, jaki dookoła siebie roztaczał. Dopełnieniem tego wizerunku były oczywiście różowe macki na plecach, raz po raz układające się w coś na kształt skrzydeł. A może to były skrzydła...
← Wilkołak
Wczytywanie...