Wilkołak [runda 12]

Fluttershy spojrzała z niedowierzaniem na inne kuce. Angel tupał wściekle o podłogę, przednie łapki skrzyżował na piersi.

-Że niby ja? Ja wilkołakiem? - powiedziała cicho - Nie jestem tym za kogo mnie macie, ale i tak nie ważne co powiem, prawda? Wyrok już zapadł. Kaznodziejo, jeśli gdzieś tam czuwasz, wiedz, że to nie ja!
Machnęła kopytkiem w stronę leleni.
- Tak tak, Herr Tamc. akurat w twoim przypadku się pomylił i chce zlinczować biednego niewinnego kucyka. - I znowu dziubek i focia, z lelenią w tle. Gdyby miała fejsbunia, na pewno zaraz by wrzuciła tam zdjęcie.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Kuc spojrzał zaciekawiony.
- Eni, bronisz kogoś, kto za 20 minut okaże się być kłakiem?
Przypomniał sobie chwilę, w której dowiedział się o niepowodzeniu z Hrywim.
- Może to właśnie metoda fatalistyczna jest kluczem do sukcesu? Może Ty, który robisz krzywdę kłakom, powinieneś zaryzykować i zaczaić się na Eni? Ajj, że nie mam pewności, jak w przypadku Ielenii...

- Ryzyk-kucyk? Zostało 20 min, przemyśl na spokojnie.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

- Bronię? A o ironii Herr Tamc. słyszał? No przecież, jakżebym mogła jej bronić? Jakże może ona błagać Kaznodzieję o ratunek, kiedy na twoje dwa strzały obydwa okazały się trafne? Czy to nie jest śmieszne? Kucykowy ciemnogród! - Znowu focia, tym razem z Tamc.em w tle. Ojjj, z takim ogierkiem, to żadna by nie pogardziła iść do stajni.
- Nie rozumiem tylko Herr Tamc. czemu to mnie podejrzewasz? Czym ci zawadziłam i zaszkodziłam? Tyle kuców dookoła, miernej reputacji, o sławie nie wspomnę.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


- Och, Kingu, myślę że Eni użyła tu czegoś, co Twilight określa mianem ironii. A co do ciebie, gryfie... Nie boję się ciebie! Chcesz? Możemy się spróbować, zobaczymy, kto na tym lepiej wyjdzie! - wykrzyknęła Rainbow Dash, stając w powietrzu dęba i wykonując bokserskie gesty.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

Kuc odpowiedział ze spokojem:
- Dobrze, nie namawiam, jak mówię - to tylko przeczucie. Faktycznie pachnie ironią.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

- Po tym co usłyszałam, to byś marchewki nie wyczuł, nawet gdyby leżała obok ciebie. A co dopiero ironii! - Żachnęła się, poprawiając kapelusz, opadający jej na oczy. Za to, jaki modny! - Herr Tamc., proponowałabym się skupić na Von Majdenie czy Trzecim. Trochę śmierdzą.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Koniec dnia trzeciego.
Powiedziałbym Ci coś drogi ,,gryfuniusieńku", ale jak jesteś samobójcą...
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
Podsumowanie

Dzień 3:

Zlinczowani: Ielenia

Osądzeni przez Sędziego: Ielenia

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: Kota

Zabici przez Czuwającego: Trzeci Kur

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej…, Eni (2), Tig, maliwa (2), Trzeci Kur


___________________________

Aktualnie grający:
- Dalej...
- Eni
- Hrywi
- Ielenia
- Kota
- Magggus
- maliwa
- Obserwator
- Tamc.
- Taramelion
- Tig
- Tokar
- Trzeci Kur
- Vitanee
- Von Majden
- Wiktul

___________________________

Dzień za dniem lała się krew, w ten czy inny sposób. Topniały wilkołacze szeregi, ale topniały też szeregi [nie]zwykłych kuców. Obie strony miały zarówno niesamowite szczęście jak i niesamowitego pecha. Bo cóż, że dzień za dniem padał kolejny wilkołak, jak w zamian ginęły dwa – niewinne – kuce? I w końcu cóż, że kucne szeregi tak topniały, skoro sfora coraz mniejsza…?
Kandydatura Fluttershy na wilkołaczy stołek była bardziej niż zadziwiająca. Bo jak to tak, taka miła, nieśmiała, słodka Flu, kochająca i troszcząca się o wszelkie zwierzątka pegazica miałaby nosić futro?! Miałaby się przeobrażać w istotę morderczą?! Rzecz wręcz nieprawdopodobna. A jednak… jednak różowogrzywa wysunęła się na czoło podejrzeń, wygrywając w tym wyścigu z Kotą i, zdaje się, Trzecim Kurem. Niestety, w tego rodzaju wyścigu nikt nie chciałby wygrać.
Flu została dosłownie przyparta do ściany. Jej króliczy towarzysz, Angel – widząc, co się święci – uciekł tak, że aż się za nim kurzyło. Najwyraźniej miał dość „zabawy” w przebieranki, skoro bez wahania porzucił swą przyjaciółkę? A może kryło się za tym coś więcej…? W każdym razie, osaczona i pozbawiona wsparcia (zarówno króliczego jak i kaznodziejskiego) klacz wpadła w szał. Jeśli kuckolwiek miał wątpliwości co do tego, kim tak naprawdę była Ielenia, to w tej chwili musiały się rozwiać. Czyż muszę mówić, że „biedaczka” nie miała najmniejszych szans na przetrwanie…? Właściwie jedyne, co z niej zostało, to kwiatki, które wypadłszy z jej grzywy, smętnie więdły pod kopytami depczących je kucy.

Osamotniony członek wilczej sfory zadziałał kierując się najwyraźniej jedną z wielu przedziwnych (lub nie) zasad: Nie pomogli, gdy proszono? Gińcie i w zaświatach myślcie nad swymi winami. Złapanie Rainbow Dash – pegazicy – teoretycznie nie było łatwą sprawą. Ostatecznie większość swego czasu spędzała w powietrzu, starając się bić coraz to kolejne rekordy i ćwicząc swój Tęczowy Grom. Ale, ale, każdy pegaz prędzej czy później musiał zejść na ziemię. Gdybyż tylko Rainbow nie była tak w gorącej wodzie kąpana! Gdybyż tylko bardziej się troskała o swe bezpieczeństwo…! Ale nie, zapatrzona w Daring Do, do tego obwieszczająca wszem i wobec swoją obecność za sprawą grającej przy każdym kroku muzyczki z Nyana, zagłębiła się w jedną z księżycowych jaskiń. Nie wiadomo, czy to jej własna ciekawość ją tam zagnała, czy może „ktoś uprzejmy” ją tam ściągnął pod jakimś pretekstem. Słuch po Rainbow zaginął. Rankiem ktoś znalazł mocno obślinioną (i pogryzioną) pilotkę, która zdecydowanie należała do szybkoskrzydłej klaczy. Jeden z jednorożców, starając się użyć swej magii i wykryć jakiekolwiek ślady wskazujące na mordercę stwierdził, że Kota była kimś więcej, aniżeli zwykłą Rainbow Dash, śmigającą po niebie i strzegącą pogody.

Cichy morderca, znany jako Czuwający, znów postanowił wyruszyć na polowanie. Tym razem jego ofiarą był gryf, z pobudek tylko jemu znanych. Może przyrównał gubione wciąż pióra do liniejącej sierści? A może uznał, ze tak naprawdę jest tylko wyrośniętym kurczakiem, nadającym się na smaczny rosół do obiadu? Dość rzec, że przydybał swą ofiarę, pieczołowicie zbierającą pióra, które przed chwilą wypadły mu ze skrzydeł. Cóż, Trzeciemu Kurowi nie będzie już dane zbijać fortuny na poduszkach z gryfiego pierza. Jego ciało zniknęło, tak samo jak Hrywiego. Najwyraźniej Czuwający należał do kuców wstydliwych albo tych bardziej dystyngowanych, co nie pozwalało mu na narażenie pozostałych na oglądanie wątpliwej jakości dzieła zniszczenia. A może… może po prostu był tajnym sojusznikiem wilkołaków? Przecież jego działania były wybitnie na ich korzyść.

O ile poprzednie zdarzenia tej nocy były mniej lub bardziej to przewidzenia, to jednak… trzeci dzień przyniósł ze sobą niespodziankę. Gdzieś pośród księżycowych więźniów kryła się istota o nieokreślonej tożsamości. Istota niezdecydowana, błądząca wśród dróg, które mogłaby wybrać. Istota mogąca przybrać całkiem nową tożsamość, właściwie nieświadomie, zbliżając się mimowolnie do jednej z możliwych dróg.
Incognito…
Cień wśród cieni.
Złodziej dusz…?
Gdy przed końcem nocy powietrze rozdarło smutne, rozgoryczone wycie ostatniego członka sfory, mającego świadomość tego, że najprawdopodobniej nie przetrwa… Dołączył do niego drugi głos. Dziki, triumfalny. Zaskoczony i pełen obietnicy, że koniec tej wojny tak szybko nie nadejdzie.

Czy ta „milcząca” obietnica zostanie spełniona…
___________________________
… dnia czwartego?
- O nie - wszasnąl Derpy po dokładnym obwąchaniu się od stóp do głów.
- Ta zniewaga wymaga krwi - pokrzykiwał.
- To ty śmierdzisz i to zdaje się wilkołaczym futrem - wykrzyczał w kierunku Eni
Tamc, jak przeżyjemy, to wbijaj na impre do naszego sadu .
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
Obwąchała się dyskretnie. Nie stwierdzając żadnych nieprawidłowości spojrzała na Von Majdena.
- Wilkołaczym futrem? Ależ nie! To Calvin Kucyk! Wypraszam sobie! - Uniosła pyszczek do góry i obróciła się na kopytku. Spojrzała po pozostałych, przy okazji strzelając sobie focię.
Doktor Freud spojrzał z rozdrażnieniem na swoje zimne cygaro, uznając jego nagłe zgaśnięcie za personalny atak.
Przypadek Adolfa H. Eric-Emmanuel Schmitt


Proszę drogiego Czuwającego, żeby nie pomagał Wilkołakom tak w ogóle. Czekam na słowo Tamca, cóż to on nam powie?
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
King Sombra ciężko westchnął.
- Fortuna nam nie służy, drogie kuce i nie-kuce, powitajmy w gronie nowego kłaka.
Tupnął wściekle trzy razy.
- Może to śmiesznie zabrzmi, ale kolejny raz zażyłem kuc-amfetaminy i kolejny raz wieczorem mogę dać Wam pewną kandydaturę na dzisiejszy lincz. Czwarty dzień, czwarty raz zginie kłak - to jest pewne. Jako że niebiosa nam nie służą, musimy jakoś uporać się z następnym włochatym koleżką.
Kuc pokręcił głową i splunął.
- Mam pewien plan, dzięki któremu - mam nadzieję - uda nam się wygrać ostatecznie to starcie, jednak będzie to zależeć od tego, czy mi zaufacie, czy zastosuje się do niego i kucolog, i ten, który robi krzywdę kłakom. Wskazówkami również podzielę się wieczorem. Nowym kłakiem może być każdy, więc bez określonego celu damy zagryźć się jak ślepe zwierzęta, a ja mam dość wąskie grono podejrzanych...
Kłęby pary uleciały z uszu kuca.
- Tig, wystąp proszę i powiedz, na kogo dziś głosujesz? Wszakże każdy z nas musi mieć jakąś sugestię, nie udawaj, że Cię nie ma, chodź, zachęcamy. - zakończył, uśmiechając się najszerzej, jak tylko potrafił.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

- Bardzo słuszna sugestia. - Spike wyfrunął zza drzewa i spojrzał na Thunderlane'a. - Tym bardziej, że kilka innych kwestii wymaga wyjaśnienia. Tylko ty, nasz gromowy akrobato, pojawiasz się znikąd i zajmujesz głos w przesądzonej sprawie Ieleni dopiero wtedy, gdy ktoś wytyka Ci bronienie jej bez widocznego powodu. Tylko Ty byłbyś w stanie doścignąć Rainbowdash, a wszyscy wiemy jak wyglądały podniebne kariery twoje i jej oraz jaki z tego wynika motyw. Siła skrzydeł w tym wypadku była bardzo istotna, a nie każdy może się nią pochwalić... - tu załopotał swoimi tycimi skrzydełkami, które kiedyś na pewno będą wielkie. I straszne.
- Derpy, Derpy, Derpy, ty głupcze - mówił sam do siebie roztrzęsiony pegaz.
- Biedna Rainbow mogła zginąć przez twoje chore pomysły ty uparty ośle. Coż, niestety i tak zjadły ją wilkołaki , a King Sombre znów trafił, dobrze wilkuc z wozu koniom lżej - myślał.
- Jeżeli uda mi się przeżyć obiecuję, iż raz na zawsze skończę z piciem. Znajdę sobie jakieś hobby możę nauczę się żonglować, albo zostanę muffinowym królewiczem ? - powtarzał próbując się sam do tego przekonać. Gdy tak sobie szedł wpadł na kolejny genialny szalony pomysł.
- Droga Photo Finish każdy kuc wie, że Kalvin Kucyk wyszedł z mody dwa sezony temu. Każdy kuc wie, że w tym sezonie najmodniejszy zapach to Giorgio Końmani, no chyba, że nie jesteś kucem. Pstryk - skwitował ironicznie, i udał się w wiadome miejsce w wiadomym celu gdyż zaczął poważnie trzeźwieć.
-A ja, oprócz Thunderstorma-Tiga, będę mieć na oku Spike'a. Bo kto jak nie mały smoczek w pieluszce może się ślinić i włóczyć po jaskiniach? - Rarity zaczęła się rozglądać, ale zaraz przestała, bo w końcu jej oczy zostałyby na takiej pozycji jak u Derpy'ego.
Skrzydełka smoczka po rzuconym oskarżeniu oklapły, podobnie jak on sam. Patrzył z niedowierzaniem i łzami w oczach na tę, której imię zdobiło pnie niemal wszystkich drzew w okolicy.
- Ty... przeciw mnie...? - opuścił głowę i klapnął na pieluchę. - Życie straciło sens...
- Nic już nie wiem - oznajmił, myśląc o Fluttershy. Nad jego głową pojawiła się deszczowa chmura, manifestacja jego smutku. - Jak to się mogło stać?

- Oczywiście, że miałem moment zwątpienia - odpowiedział na zarzut Vitanee. - Zastanawiałem się dobrą chwilę, kto mógłby zrobić coś takiego. Nie mając wielu wskazówek, myślałem o tych, którzy mogliby wykazać się podobną brutalnością. W pierwszym momencie (i wszyscy widzą, jak bardzo bym się omylił), miałem zagłosować na Rainbow Dash, chyba najbardziej gwałtowną z nas, wskazaną w dodatku wcześniej przez Derpy. Moje rozważania trwały jednak na tyle długo, że King Sombra.. najwyraźniej wszystkowiedzący.. ubiegł mnie wypowiedzią. Wskazał zaś kucyka, po którym najmniej spodziewałbym się wilkołactwa, przez co musiałem dać sobie kolejną chwilę na przemyślenia.

Potrząsnął głową, odganiając deszczową chmurę.

- Rozumiem to, jak rzuciliście się na mnie po tym, jak wyraziłem niedowierzanie, ale chyba trochę przesadziliście z tą obroną, zwłaszcza, że zaraz potem zgodziłem się z Tamc.em. Chciałem dać sobie jeszcze chwilę na samodzielne zastanowienie się nad tym oskarżeniem, bo przecież nie chodzi tu tylko o to, by jeden kucyk prowadził za kopyto pozostałe. Byłoby zresztą śmiesznie, gdyby to Tamc. był wilkołakiem, prawda? Byłoby to śmiertelną taktyką wilkołaków.. wszakże jego do końca całego tego koszmaru nikt nie wskaże, a reszta wilkołaków może się poświęcać dla dobra ich sprawy.

- Nie wskazuję cię jako podejrzanego, Kingu Sombra, żeby nie było. Nie wierzę, byś był wilkołakiem i wzywam resztę, by nie zastanawiała się dłużej nad przedstawioną przed chwilą teorią! Wilkołaki nie poważyłyby się o coś podobnego, a już na pewno nie na taką skalę. Gdyby Tamc. był wilkołakiem, nie zabijałby Ieleni, gdyż był już ogłoszony niewinnym i nie było potrzeby mnożyć dowodów. Chciałem jedynie wytłumaczyć moment mego wahania.

- A to, że pojawiłem się znikąd bez tłumaczeń? Och, jest wytłumaczenie. Coś, co nie tylko mnie się zdarzyło i co każdemu zdarzyć się może, a co nie musi być od razu powodem do podejrzeń. Ciężki weekend.. - ziewnął największy leń wśród kucyków, który, paradoksalnie, przez kilka dni naprawdę nie chorował i miał sporo zajęć.



POTEM ZAŚ, gdy w czasie, gdy gotował się do powyższej wypowiedzi, pojawiły się nowe głosy, zastanowił się głęboko.

- Przede wszystkim, bardzo Was proszę, dajcie mi pomyśleć. Na razie - spojrzał na Spike'a - proszę też o dokładniejsze sprawdzenie okoliczności śmierci Rainbow Dash. Po pierwsze, w jaskiniach wystarczyło odciąć jej drogę ucieczki. Wyścig nie był konieczny. Poza tym, jakoś nie wyglądam na kogoś, kto się ślini. A była zaśliniona, pamiętacie? Kto się ślini?

- Zapewne uzależniasz od tego moje życie, Kingu Sombra, ale nie zamierzam nikogo wskazywać bez choćby cienia pewności. A takowego nie mam. Może to Derpy, skoro głosowała na Rainbow? A może to jednak silny McIntosh? Muszę sprawdzić znów, jak działali.

[ech, zdecydowanie za wolno piszę ]

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

← Wilkołak
Wczytywanie...