Wilkołak [runda 12]

RUNDA 12

Zasady gry

Główne zasady:

- Istnieje kilka klas, do których możecie zostać podporządkowani - wszystko jest dziełem przypadku, jesteście wybierani losowo do poszczególnych ról.
- Każdego dnia musisz zagłosować w temacie gry, aby zlinczować kogoś publicznie (głosowanie na siebie jest niedozwolone). Głos umieszczajcie pogrubiony i na czerwono, aby nie było wątpliwości na kogo głosujecie. Jeśli głos nie będzie sformatowany odpowiednio, nie będzie liczony.
- Trzy dni niegłosowania równoznaczne są ze śmiercią gracza.
- Pierwszego dnia można zdecydować się na NIE GŁOSOWANIE. Należy w tym celu wpisać w temacie po prostu PAS. UWAGA: jeśli wszyscy spasują, to w tym dniu Czuwający/Doktor/Sędzia/Wyrocznia (rola zostanie wybrana losowo) nie będzie mógł skorzystać ze swych mocy!
- Masz prawo zmienić swój głos ile tylko razy chcesz, po prostu pamiętaj o utrzymaniu odpowiedniego formatowania tak, aby tylko Twój finalny głos był zaznaczony na czerwono.
- W razie remisu, ofiara zostanie wybrana losowo spomiędzy linczowanych graczy.
- Dzień w grze kończy się o 22.00
- Podsumowanie dnia odbywa się w następującej kolejności: 1. Zabici przez nieaktywność, 2. Uratowani przez Kaznodzieję, 3. Zlinczowani + osądzeni przez Sędziego, 4. Uratowani przez Doktora, 5. Zabici przez Wilkołaka 6. Zabici przez Czuwającego
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, nie masz prawa pisać w temacie gry.
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, proszę powstrzymaj się od wygłaszania swoich przemyśleń publicznie. Pozwól graczom na własną rękę dowiedzieć się kto jest kim.
- Nie umieszczaj nigdzie screenshotów z PMek, jakie dostaniesz w czasie gry.
- W podsumowaniach kolejnych dni mogą (lecz nie muszą) znajdować się wskazówki i podpowiedzi dla graczy.



Bracia
- Bracia jako jedyni wśród ludzi wiedzą o swoim istnieniu, a co za tym idzie - o niewinności. Niby niewielka pomoc, ale zawsze.

Czuwający
- Czuwający może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, którym poda nicka osoby, którą chce zabić. Ważne, aby był pewien swego wyboru - lepiej nie zabijać niewinnych ludzi.

Doktor
- Doktor może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poda nicka osoby, którą chce dziś uratować. Jeśli dana osoba tej nocy jest celem ataku Wilkołaków, nie zginie.

Incognito
- Incognito, przynajmniej początkowo, nie różni się niczym od zwykłego Człowieka. Jednak z czasem, zależnie od podejmowanych decyzji, ich trafności oraz zbieżności z decyzjami pozostałych postaci, przybiera formę jednej z nich, jako dodatkowa z wyżej wymienionych.

Kaznodzieja
- Kaznodzieja może modlić się za osobę, która zostanie wyznaczona do zlinczowania, jeśli jest święcie przekonany, że głosujący pomylili się i zamierzają stracić niewinnego człowieka. Jeśli to zrobi, wysyłając prowadzącemu PW z nickiem tej osoby, nie zostanie ona zlinczowana niezależnie od ilości głosów, a przez cały następny dzień NIKT nie będzie mógł na nią głosować. Dlatego należy baaaardzo uważnie prosić Niebiosa o wstawiennictwo - marnie by było ratować Wilkołaka i dawać mu immunitet

Sędzia
- Sędzia może raz dziennie wysłać prowadzącemu PW, w którym poda nicka osoby, na którą oddaje drugi głos (pierwszy w oficjalnym głosowaniu, drugi na PW). Jeśli jego głos przeważy, osoba na którą głosował podwójnie, zostanie zlinczowana.

Widziadło
- Właściwie nie różni się niczym od zwykłego człowieka, z jednym wyjątkiem: jeśli zginie z łap Wilkołaków, to wskazuje dwie osoby, z których jedna będzie nocnym zabójcą.

Wilkołaki:
- Wilkołaki muszą zgodzić się co do osoby, którą mają zamiar zabić danej nocy. Śmierć będzie miała miejsce, jeśli cel dostanie przynajmniej (n-1) głosów*. Jeśli w grze zostanie tylko jeden Wilkołak, jego jeden głos wystarczy do zabicia.
*: Jeśli Wilkołaków jest więcej niż 2, to
n = liczba Wilkołaków
lub
jeśli Wilkołaków zostaje 2, to
n = 3
w innym przypadku
n = 2;

Wyrocznia
- Wyrocznia może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poprosi o prawdziwą tożsamość jednego, wybranego gracza.



___________________________
Aktualnie grający:
- Dalej...
- Eni
- Hrywi
- Ielenia
- Kota
- Magggus
- maliwa
- Obserwator
- Tamc.
- Taramelion
- Tig
- Tokar
- Trzeci Kur
- Vitanee
- Von Majden
- Wiktul
___________________________

Jeszcze raz przypominam o tym, że dzień gry kończy się o 22, nie o północy.
___________________________

Zadziwiające, jak wiele może się dziać w tak spokojnej – pozornie – Equestrii, rozkwitającej pod panowaniem dwóch sióstr. Fakt faktem, kraina przeżywała swe wzloty i upadki, za sprawą przemiany Luny, knowań Discorda, spisków Chrysalis i kilku innych osobników wątpliwej reputacji.
Jednym z takich wzlotów miało być odkrycie na księżycu klejnotów nowego typu. Tak, tym samym księżycu, który był domeną Luny i miejscem jej wygnania. Te kamienie, niewątpliwie szlachetne, szczyciły się o wiele większą urodą od tych, które można było znaleźć w Equestrii. Ich niewątpliwym plusem było to, że – jak pokazały przeprowadzone badania – smoki nie mogły ich zjeść. Co za tym idzie – klacze (posiadające smoczych towarzyszy) mogły bez obaw stroić się owymi błyskotkami. Ponadto, jednorożce sobie je ceniły ze względów ściśle praktycznych – z łatwością można było klejnoty nasycić energią, nadając jej przy tym odpowiedni „kształt”. W ten sposób powstawały (prawie)nigdy nie gasnące lampy, stałe iluzje, użyteczne drobiazgi z gatunku „inteligentnej klimatyzacji” oraz insze. Pegazy twierdziły, że jeden taki kamyk zawieszony na szyi zwiększał ich możliwości w pokonywaniu dystansów, a zwykłe kuce – no cóż, im też w jakiś sposób pomagał.
Jednym słowem – wydobycie tych kamieni to był BIZNES.
Biznes wielce intratny, przynoszący każdemu korzyści. Transport, budowanie nowych siedzib, rozprowadzanie klejnotów, komunikacja, organizowanie księżycowych wycieczek… Dla każdego (obrotnego) kuca mogło się coś znaleźć. I niestety, jak wiadomo – tam, gdzie szansa zarobku, tam i wichrzyciele najróżniejszej maści, starający się podkopać innych, by samym osiągnąć korzyści. Ba, nawet kilku „starych” antagonistów jakimś cudem wkradło się w te interesy.

W każdym razie, wszystko działało dobrze. Do czasu jednak, do czasu…

- Alarm! Alarm! ALAAAAAAAAAAAAAAARM! – dźwięk alarmowego dzwonka niósł się mocno i daleko. Czyżby słynna Pinky Pie się do niego dorwała? Chyba tylko ona potrafiła w TEN sposób posługiwać się rzeczonym dzwonkiem, co na szczęście, wywoływało pożądane skutki. A może to jakiś inny kuc, który pobierał u niej lekcje? Mniejsza z tym. Grunt, że wszystkie kuce, zgromadzone na księżycu czym prędzej skierowały się na plac, celem dowiedzenia się, o co chodzi.
Na zawsze gotowym podeście stała Luna, z wyraźnym niepokojem malującym się na pyszczku. Choć księżniczka i to wiekowa, mająca za sobą wiele lat wprawy w ukrywaniu emocji – tym razem nie potrafiła zamieść ich pod dywan. I w końcu, gdy uznała, że zebrało się wystarczająco wiele kucyków (i nie-kucyków), odchrząknęła i zaczęła przemawiać:
- Klacze i ogiery! Przykro mi to mówić, ale odkryliśmy, że wśród nas kryje się jakiś wróg, może nawet kilku wrogów, którzy bez wahania popełniają mordy. Ślady świadczą o tym, że mogą to być wilkołaki, co za tym idzie – winowajcą może być każdy z nas. Dlatego też, dopóki mordercy nie zostaną wykryci, wszelka łączność z Equestrią zostaje wstrzymana. Nie martwcie się jednak na zapas, jestem pewna, że z naszymi możliwościami i sprawnymi umysłami, uda nam się wyeliminować zagrożenie i wszyscy będziemy mogli powrócić do domów.
Klacz lekko się zachwiała, potrząsając głową. Czyżby to nadmiar emocji połączony z przemęczeniem?
- Wody, szybko! – ktoś z otoczenia księżniczki wziął sprawy w swoje kopyta. Na próżno jednak, bowiem Luna padła nieprzytomna na podest.

Szerząca się powoli panika, cucona Luna i wilkołaki bawiące się w chowanego. Zaiste, cudowny początek…

___________________________

… dnia pierwszego.
PAS, albo nie, Noire Panthere
// Koni-wilkołaki? Mój umysł jakoś nieogarnia tej wizji.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
[Graj muzyko!]

W plebejskim akompaniamencie okrzyków zaniepokojenia, cichych złorzeczeń i nerwowych szeptów, arystokratyczny akord Fancy Pantsa w postaci znamiennego westchnienia rozżalenia był klasyczną reakcją obronną na całą tę farsę, którą zdecydowała się urządzić księżniczka Luna. Pokiwał łbem i cmoknął bezradnie. Tak nie powinny zachowywać się kuce z wyższych sfer. Raczej wskazane było świecić przykładem i stoickim spokojem, w obliczu nawet największego zagrożenia, a przynajmniej to mu wpajano od najmłodszych lat. Pogodził się ze swoją niższą rolą w matriarchalnym społeczeństwie i był gorącym zwolennikiem rządów księżniczek, ale tego typu zachowania wciąż go zniesmaczały.

- Ech... dlaczego tutaj przyleciałem? Pomyśleć, że mogłem teraz zabawiać śmietankę Equestrii na jednym z rozlicznych bali "charytatywnych"... Mój asystent z pewnością za to beknie - szepnął do siebie, co obok podniesionej brwi, było odzwierciedleniem bezsilności jednego z ważniejszych jednorożców w Canterlocie. Trop w sprawie magicznych różowych portków w groszki, które ktoś niecnie skradł z jego garderoby, okazał się mglisty i rozwiał się niczym baśniowy pyłek. Gdyby nie to, jego kopyto w ogóle by tutaj nie postało, ale sprawa była wagi państwowej i jeżeli szybko nie zostanie rozwiązana, groziła nieprzyjemnym skandalem obyczajowym. Tego typu draka z pewnością nie pomoże rozwikłać jego sprawy, co tylko intensyfikowało jego niesmak tudzież niemoc.

Wiedział jednak, że trzeba działać. Niechętnie więc poprawił swój nienagannie skrojony garnitur i monokl, który wręczyła mu sama Celestia za zasługi na rzecz królestwa. Postanowił wkroczyć na środek, zapobiec dalszej farsie, szybko rozwikłać sprawę, a następnie wrócić do poszukiwań.

- Jeżeli informacje o wilkołakach okazały się sprawdzone, to działając bez zdrowego rozsądku i kierując się gorącym temperamentem, doprowadzimy jedynie do kontynuacji rozlewu niewinnej krwi. Apeluję więc, aby każdy kucyk powstrzymał się od uroczo rustykalnych oraz nieprzemyślanych zachowań. Musimy być pewni, że ten, kogo wykluczamy z naszej społeczności jest wrogiem i w sposób paskudny opiera się ideologii przyjaźni, którą tak ukochaliśmy. Inaczej okażemy się nie gorsi od chaotycznego Discorda czy upiornej Chrysalis, a wszyscy pamiętamy jak ich szaleństwa ugodziły w naszą społeczność i niemalże doprowadziły do jej upadku.
[ Total bullshit ON!!! ]

Śliczny, fioletowy, rozkoszny, rozczulający, przeuroczy, słodziutki, malutki smoczek w pieluszce miotał się na prawo i lewo, łopocząc tycimi skrzydełkami. Śliczniutki Spike wyraźnie nie był przeznaczony do tego typu straszliwych historii. Zdecydowanie wolał, gdy jego myśli zaprzątała...
Jego zielony grzebyczek zabarwił się ogniście czerwonym odcieniem. Smoczek stwierdził, że chwilowo najrozsądniej będzie schować się za drzewem. I wyryć na nim dwie rzeczy.
Pierwsza: "S+R=WNM"
Druga: "PAS"
Kucyk meżczyzna(czy ogier po prostu?) wymówił słowa:
-Widział ktoś moją siostrzyczkę Applejack?
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
- Jeszcze tylko doszyć tutaj trzy guziki ametystowe, tam przypiąć wstążkę. Może jeszcze raz przemyśleć kwestię pomarańczowej opaski? O, zapomniałam jeszcze... - alarm wyrwał Rarity z ostatnich poprawek swej nowej kreacji. Nawet Opal przestraszył się tego dźwięku. Wybrała się więc na plac razem ze wszystkimi innymi kucami obecnymi na księżycu. Gdy usłyszała słowa Luny przeraziła się.
-Wilkuce? Oby nie zepsuły pokazu mody! Gdyby tylko była tu Twilight... Ona napewno by znała całą anatomię tych bestii, wiedziałaby jak je pokonać... Albo Fluttershy, przecież ona potrafi udomowić każde stworzenie!
Przyglądnęła się obecnym na placu. Jakiś kuc rzucał się, że to nie prawda. Na prawo od niego... Chwila, co tu robił BigMac? A tam... Fancy Pants!
- Muszę mu zaraz pokazać moją nową kolekcję, jestem pewna, że spodoba mu się nowy frak!
Dostrzegła też Spike'ego, więc może jest gdzieś tutaj Twilight?
- Oh, Spikey-Wikey, nigdy z tego nie wyrośniesz prawda? - posłała mu całusa w powietrzu.
Rainbow Dash po raz kolejny próbowała pobić swój rekord prędkości w lataniu wokół księżyca. Nie dość, że tutaj latało się o wiele lepiej, to jeszcze księżycowy kamyk pomagał w jakiś dziwny sposób. Rainbow nie interesowało, jak to działało, wystarczyło jej, że Twilight powiedziała, że działało będzie. No i jak zwykle miała rację.
I tym razem szło jej naprawdę dobrze. Gigantyczne okulary nie ograniczały widoku, a czapka pilotka skutecznie broniła uszy przez pędem. Jak zwykle znaczyła przebytą drogę pasem niezbyt długo widocznej tęczy, a w tle słychać było Nyan Nyan Nyan...
Aż nagle rozbrzmiał dzwonek. Rainbow Dash wyhamowała gwałtownie, po czym pofrunęła błyskawicznie w stronę reszty kucyków. Stanęła gdzieś w środku tłumu, zdjęła okulary z nosa i wysłuchała Luny. Nagle, gdy już wiedziała, o co chodzi, wybiła się w powietrze i wykrzyknęła:
- Ja się wcale nie boję tych wilkołaków! Pokonałyśmy Discorda i innych, pokonamy i wilkołaki! Weźmy przykład z Daring Do, ona na pewno by się nie poddała i rozwiązała zagadkę!
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

Dostojny książę Blueblood jak zwykle zaczął nowy dzień od poprawienia swojej niebiańskiej fryzury. Dobrze ,że zawsze ma przy sobie swój grzebień i lusterko, w którym może podziwiać swoją ponadprzecietną urodę. Grrr znów jakiś kędziorek odstawał od idealnej ułożonej reszty kosmyków blond grzywy. Liznął kopyto i próbował nim poprawić niesforne, odstające włosie.
Do reszty kucyków przybył nieco spóźniony, ale zdążył usłyszeć słowa Luny o wilkołakach. Och na pewno te potwory będą chciały zabrać jego grzebyk i lusterko aby poprawić swoje futro. Dobry wygląd to podstawa.
Poprawił pasemko grzywy, poprawił swój oddech dzięki odświeżaczowi po czym rzekł
-Musimy zachować zdrowy rozsądek. Nie możemy doprowadzić do egzekucji bez podstawnych dowodów czy też wniosków. Czy ktoś może przynieść mi coś do jedzenia ? Głodny jestem

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Fluttershy podeszła cichutko do kucyków. Spojrzała na nie niepewnie spod długiej różowej grzywki. W różowe włosy powpinała mnóstwo rożnych kolorowych kwiatów. Obok niej stał jej króliczek
Angel przebrany za miniaturowego kucyka. Najwyraźniej nie był zachwycony z tego powodu. Miał wyraźnie zezłoszczoną minę i ciągle tupał wściekle tylną łapką o ziemię.

-Przee… przepraszam… - powiedziała cicho, nie chcąc zwracać na siebie zbyt dużo uwagi innych koni – Wilkuce? Może powinniśmy wszyscy się ewakuować?

Kiedy zauważyła, że kucyki patrzą się na nią, ucichła i rzuciła jeden ze swoich nieśmiałych uśmiechów. Angel kopnął ją w bok, najwyraźniej chciał skłonić ją do powiedzenia czegoś więcej, ale Fluttershy już zdążyła się wycofać. Po chwili podfrunęła do Spike’a, żeby schować się za drzewem. Powinna podejść i pomóc księżniczce Lunie, ale jakoś nie mogła się przemóc i spasowała. Dalej bowiem pamiętała straszny głos, jakiego potrafiła użyć Luna... Brr... Pisnęła, zadrżała i przywarła mocniej do drzewa.
Dramatyczna informacja o pojawieniu się fustrzastych oprawców wstrząsnęły Derpy do tego stopnia, że niczym rażony elektrycznym pastuchem miotał się nie mogąc znaleźć sobie miejsca.
-Wilkołaki ?! Tu na Księżycu ?! Jak ? - zastanawiał się nie mogąc opanować swojego zachowania. Nerwowa atmosfera nie trwała jednak długo, gdyż widząc spokojne zachowanie innych kuców postanowił się jak najszybciej opanować. -Tylko jak mam to zrobić - stwierdził pogrążony w rozmyślaniu nad uspokojeniem swych emocji. Na szczęśćie przypomniał sobię, iż przy ostatniej wizycie na Księżycu zostawił sobię na czarną godzinę torbę pełną czekoladowych muffinek. Łamiąc wszelkie postanowienia sesji Anonimowych Muffinoholików, ukrył się w celu skonsumowania tych słodkich pyszności, nie dzieląc się z żadnym innym kucem. Nadmiar cukru co dziwne uspokoił go do tego stopnia, iż zapomniał o wszystkim czego się dziś dowiedział i oddał się drzemce nie bacząc na zagrożenie, które czeka gdzieś po ciemnej stronie Księżyca.
- Mamma mia! To niemożliwe, do czorta! - jegomość rwał pióra z głowy, słysząc porażające wieści. - To niesłychane! Czy oni wiedzą kim ja jestem? Ja, Gustave le Grand! Jak mam interesy prowadzić, kurza twarz? To niesłychane! Nonsens!
Gryf zapowietrzył się i załopotał skrzydłami jak, nie przymierzając, zwykła kokoszka. Akurat teraz, kiedy był o krok od podpisania bardzo intratnego kontraktu na dostawę pierwszorzędnych poszewek, musiało przytrafić się coś tak absurdalnego. Jak one śmiały? Jak wilkołaki śmiały zrobić coś tak strasznie niestosownego jak pojawienie się zupełnie NIEPROSZONYMI? Gustave nie mógł tego zrozumieć. Nie chciał tego zrozumieć. W ogóle nie przyjmował tego do wiadomości.
- Trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być, kurza stopa! - potrząsał groźnie szponem i potupywał łapą. - Gdzie są straże? Dlaczego nic nie robią? Wiecie, ile kosztuje minuta nicnierobienia?
Na dowód, że dużo, uniósł szpon ściskający kilka pięknych, lśniących piór i potrząsnął nim.

[PAS]


Rozejrzał się wokół ciesząc. Zdjąwszy melonik z głowy rzekł do obecnych:
- Wilkołaki oznaczają spory zapas dawców! Będzie zabawa!

pas
Dr Hooves, jako osobisty lekarz księżniczki, był w jej ścisłym otoczeniu. To on poprosił o szklankę wody, on ją cucił. Ale nie wiedział, co będzie dalej.
pas
Pas

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Kota dnia sobota, 11 stycznia 2014, 13:27 napisał

- Ja się wcale nie boję tych wilkołaków! Pokonałyśmy Discorda i innych, pokonamy i wilkołaki! Weźmy przykład z Daring Do, ona na pewno by się nie poddała i rozwiązała zagadkę!


Hola hola, nie mów o mnie jak byłbym nieobecny!
King Sombra przez cały dzień stał w rzucanym przez okoliczne drzewo cieniu i obserwował zebrane towarzystwo, tupiąc od czasu do czasu kopytem i ciesząc się za każdym razem, gdy wiatr mile poruszał jego czarną grzywą.
- Wikuce? TU?! To niedorzeczne. - mówił do siebie, tupiąc wściekle. - Popatrzmy, popatrzmy. - powtarzał, analizując każdego z osobna. - Jeśli ktoś ma wziąć sprawy w swoje ręce kopyta, z pewnością będę to ja, King Sombra! - z jego uszu buchnęła para.
Kuce (i nie tylko) przedstawiały się, sugerowały bojowe nastawienie czy wyraźnie lękały się obecnego zagrożenia. - Tylko że... czyżby tu wiało fałszywą pewnością siebie? Czy ten nadęty dupek nie ma czegoś za uszami? Arystokracja, wielkie mnie co. Czy inni nie widzą, jak napinają mu się zestresowane mięśnie? Jak od czasu do czasu zerka podejrzliwie? I te dreszcze idące wzdłuż grzbietu...
King Sombra doskonale zdawał sobie sprawę, że ryzykuje żywotem, a w razie pomyłki przyczyni się do złego i niezasłużenie ściągnie na siebie gniew reszty, ale...
- Kto, jak nie ja? Jeśliś niewinny, wybacz mi, Tokar.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

Koniec dnia pierwszego.
- Wybacz, Discordzie, nie zauważyłam cię... - Rainbow spojrzała na Discorda i ukłoniła mu się grzecznie. Po tym, jak Fluttershy przekonała go, że warto być w porządku, okazał się być całkiem miły... Choć wciąż podejrzany!

- Ale to prawda, że cię wtedy pokonałyśmy.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

- Sombra, zdajesz sobie sprawę że jeśli wysłałeś niewinnego kuca aby go na salami przerobili...trza cię będzie solidnie prześwietlić? A jeśliś trafił, brawo brawo. Zobaczym czy masz takiego nosa, jak moja skromna osoba. A w sumie przydałby się nowy nos...
Spojrzał w lustro i mamrocąc pod nosem robi przegląd samego siebie:
- róg jeleni, kozi róg, noga oraz broda. Ogon, język oraz ciało węża. Szpon orła... łapa lwa. Noga smoka, skrzydło pegaza oraz nietoperza. Czyj nos powinienem sobie sprawić?
Podsumowanie

Dzień 2:

Zlinczowani: Tokar

Osądzeni przez Sędziego: brak

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: Magggus

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej…, Eni, Tig

___________________________

Od dziś nie można już pasować
___________________________

Aktualnie grający:
- Dalej...
- Eni
- Hrywi
- Ielenia
- Kota
- Magggus
- maliwa
- Obserwator
- Tamc.
- Taramelion
- Tig
- Tokar
- Trzeci Kur
- Vitanee
- Von Majden
- Wiktul
___________________________

Wilkołak. Wilkokuc, wilkokoń… Jakże dziwna nazwa, jakże dziwne połączenie, nieprawdaż? Wystarczająco dziwna, by wprowadzić całkiem niezły popłoch. Tak, część kuców (i nie-kuców) spanikowała, część postanowiła przyjąć tę wieść na pierś i zabrać się za szukanie, a część… najzwyczajniej w świecie nie wiedziała, o co chodzi.
W całym tym rozgardiaszu (nie oszukujmy się – 2/3 nicnierobiących kuców i do tego bardziej przeszkadzających niż pomagających) ciężko było kogokolwiek wytypować i to trafnie. Bo jak to tak, wskazać pierwszego lepszego kuca (albo smoka, albo dziwaczną hybrydę…), „bo tak”? A co, jeśli niewinny? Co, jeśli dysponuje jakąś szczególną magią?!
W międzyczasie udało się ocucić Lunę, która po wypiciu kilku szklanek wody (i jednej BARDZO dużej szklanki cydru) zabrała się za uspokajanie tłumu. Książęcy autorytet, donośny głos i szacunek, jaki wzbudzała jej osoba, zrobiły swoje.
- Klacze i ogiery, uspokójcie się! W ten sposób przecież nic nie wskóracie! Pomyślcie… Nie natknęliście się na nic podejrzanego? Nie rzuciła wam się w oczy czyjaś niewytłumaczalna nieobecność…?
- Księżniczko, proszę o wybaczenie, ale najciemniej jest pod latarnią! Myślę, że to Fancy…! Chodzi ciągle za swymi portkami, idealna przykrywka dla mordercy!
- Dobrze prawi! Na widły z nim! – całkiem spora część stada poparła mówcę. Skoro już wskazano konkretną osobę, to dlaczego by się z nią nie rozprawić…? Zwłaszcza, że sama pozycja Fancy Pantsa prawdopodobnie potrafiła wielu ukłuć w oczy.
- Ale, ale, STÓJCIE! Macie chociaż jakieś dowody?!

Na nic się zdał sprzeciw Luny. Zakopytkowanie delikwenta było dość krótkie i brutalne – na tyle brutalne, by Tokar, starając się uchronić od ostrych rogów, uderzeń skrzydeł oraz twardych kopyt uciekł się do przemiany w stwora większego, wytrzymalszego i… morderczego. Oniemiały alicorn aż usiadł na zadzie, widząc to „przedstawienie”. Chędożyć dowody, grunt, że strzał trafny, prawda?
- Znajdźcie tego, kto go wskazał i zanotujcie jego tożsamość. Jak się to wszystko skończy, to wypadałoby przyznać mu Order Złotego Siana. O ile przeżyje… - wymamrotała do kogoś ze swej świty.

Uszczuplona wataha nie miała zamiaru pozostawić tego linczu bez odpowiedzi. Bo, o ironio, może chciała sobie tylko spokojnie pożyć w nowym miejscu, od czasu do czasu zjadając jakiegoś młodego źrebaka, co by się świeżym mięskiem uraczyć?! A nie, że otwarta wojna! Skandal! Pożegnalno-triumfalne wycie poniosło się hen, daleko, po kilku godzinach od śmierci futrzastego pobratymcy. Ktoś zginął… kto?

Zagadka wyjaśniła się dopiero rano. Młoda klacz o delikatnych nerwach ściągnęła niemal wszystkich na miejsce zbrodni, piszcząc wniebogłosy. Rzeczywiście, to, na co się natknęła, nie było odpowiednim widokiem dla tak młodych istot jak ona. Wróć, nie było odpowiednim dla ŻADNEGO szanującego się kuca.
Jedyne, co zostało z Magggusa-Gizmo to zdarta, zasyfiona skóra z pyska (ktoś tu najwyraźniej jest wybredny…) i mocno połamane okulary. Ot, źrebak najwyraźniej oddalił się nieopatrznie, szukając czegoś, co mógłby wykorzystać jako item dla swojego barda w kucykowym RPG.

O ile mottem minionego dnia było „Jesteś niezadowolony, my też. Robisz to źle”, to co będzie przyświecało…
___________________________
… nad dniem drugim?
← Wilkołak
Wczytywanie...