NOWA niekończąca się opowieść..........

I jestem na miejscu... Teraz musze wziac pare porad u kaplana smierci...
Kilka godzin pozniej....
Wiec, teraz juz wiem co musze poczac... Poki co musze wracac bo zaczna sie czegos domyslac...
Nazajutrz lecial juz nad lasami Waterdeep.
Medivh stanął jak wryty. Atis jedynie uśmiechnęła się lekko i zawołała półelfa ruchem głowy. Medi jak zwykle spłonął czerwienią po twarzy i nie ruszł się z miejsca.
- No chodź głuptaku - zaśmiała się Atis - Pani się nie odmawia.
- Medivh zrzucił szatę i wskoczył jak kilka godzin temu do jesziora.
Tymczasem Rince przebudził się w jaskini. Miał dziwne sny. Sny z dzieciństwa. Widział w nich Atubara, swoich rodziców i przyjaciółkę o której nikomu nie mówił. Bardzo bliską mu przyjaciółkę... Rozejrzał się po jaskini i zobaczył, że nie ma Atis i Medivha.
- Eh, Medi, w końcu się wziąłeś do pracy - pomyślał z uśmiechem na twarzy i przekręcił się na drugą stronę, mająć nadzieję, że sny wrócą....

I nadejdzie wkrótce ten dzień...

RTS
.........-Medivh wskakując do wody powiedział sobie:
-Teraz albo nigdy.
Podpłynął do Atis i zaczął mówić:
-Nosiłem te słowa w sobie już od dawna. Muszę Ci to powiedzieć.....
-Taak? - zapytała Atis
-Kocham Cię.......

------------------------------------------------------

Tymczasem Dev wylądował niedaleko jaskini i zmienił swoją postać w ludzką. Zbliżył się do wejścia i zobaczył śpiące dwie osoby, wilka i smoczka.
A tą dziewczynę i chłopaka gdzieś poniosło - pomyślał i uśmiechnął się lekko. Zbliżył się, ale w tej chwili Markus się obudził i zawarczał. Dwóch magów zbudziło się i spojrzało na niego ze zdziwieniem.
-Łatwo was podejść chłopaki - powiedział Devilus
-Co ty tu robisz? - zapytał zaspanym glosem Rincewind
-Czas na pytania będzie jutro - odpowiedział - Teraz chodźmy spać - mówiąc rozłożył nowe posłanie i położył się na nim. Rince i Nazina spojrzeli po sobie i niezadługo zasnęli.....


Tonari no Totoro!
......W jednej chwili dziewczyna znalazła sie w wodzie. Jezioro nie było zbyt głębokie woda sięgała dziewczynie do ramion.
Te słowa były po prostu niemożliwe. Atis teraz pragnęła się utopić i to szybko. Serce waliło jej jak młot. Nikt jej tego nigdy nie mówił....oprócz niego.....
- Coś nie tak? - Medivh bał sie, że zaprzepaścił już szansę, przecież drugiej by nie dostał. Począł powoli zbliżać się do dziewczyny i delikatnie obejmując ją od tyłu.
- Nie nic, po prostu.....
- Tak?
- .....po prostu, nikt mi tego nigdy nie mówił....nawet rodzice.....
- Ja jestem tu po to abyś zapomniała. - Cholera, co ja gadam, myślał panicznie Medi.
- Dzięki............

(nie mam sił aby pisać dalej ten fragment......)
Medivh i Atis stali objeci w ciszy przesiaknietej namietnoscia. Oboje bali sie cokolwiek powiedziec, aby nie zniszczyc uroku tego momentu. W koncu jednak Atis obrocila sie do Medivha i spogladajac mu prosto w oczy, zaplakala

------------------------------------

Tymczasem Dev lezal i rozmyslal.
........
Co ja mam zrobić? Czyżby o nich mówiła wyrocznia? Ale jeśli nie to nie mogę zwlekać z zabiciem ich. A jeśli tak i zabiję ich, to będzie po ptakach. Nie mogę popełnić błędu. Jak to mówią nie u nas: saper i elektryk myli się tylko raz. Ja też nie mogę, bo co by to było gdyby...... Devilus wzdrygnął się na samą myśl................
Mam wlasna wole... A przyszlosc jest po to by ja zmieniac... Poki co bede im towarzyszyl i pomagal zwalczac trudnosci... Ale mam jakies dziwne przeczucie, ze gdy mnie tu nie bylo rozmawiali o mnie... I to nie w superlatywach...
----------------------------------------------
.............A w jednej chwili pocałowała go.
Wybacz.........
Na drugi dzień......
- Jazda oszołomy wstawać!! - Atis zagrzmiała jak dzwon. Rince aż podskoczył ze strachu.
- Co jest.......
- Wstawaj śpiochu, już południe. - dziewczyna nachyliła sie nad elfem.
- Humorek dopisuje?
- Tak.....JUŻ POŁUDNIE!! ŚPIESZ SIĘ!! - Łowczyni krzyknęła jeszcze głośniej. Tego dnia była w doskonałym nastroju. Teraz podeszła do Nazniny. Mag jeszcze spał. Atis przykucnęła przy nim i powiedziała delikatnym słodkim głosem:
- Nazina, wstawaj......już pora....
- Nie dzięki.....- elf przewrócił się na drugi bok. Rince zachichotał po cichu.
- ALE JUŻ CZAS!!........
Devilus z jeszcze zamknietymi oczami rzekl:
-Czesc wam wszystkim.
Pomyslal nagle o Atis i o magu i na jego twarzy pojawil sie ledwo zauwazalny usmiech.
-No wiec na co juz czas, droga Lowczyni?
........Zobaczysz... - powiedziała tajemniczo Atis. Medivh stał u wejścia do jaskini z rękami założonymi na piersiach i lekko się uśmiechał.
-WSTAWAĆ OBIBOKI - nie przestawała krzyczeć Atis. Markus biegał dookoła niej i radośnie szczekał. Po chwili cała drużyna była gotowa. Ponieważ było ich teraz 5 zdecydowali się iść pieszo. Po drodze nie zdażyło się nic ciekawego. Gdy nastał wieczór wszyscy zatrzymali się na odpoczynek na polanie. Mieli iść już spać gdy nagle koło Medivh'a pojawiła się strzała. Wszyscy zerwali się na równe nogi.
-Co znowu - powiedział Rincewind
Szukałem ciebie....... "zwiadowco" - odezwał się głos z lasu
-Nie to nie może być on - pomyślał przerażony Medi. Po chwili z lasu wyłoniła się postać elfa. Od razu było widać, że to Drow.
-Gurke? - zapytał Medivh - Ty..... ty....przecież nie żyjesz.
Wszyscy zdziwieni spojrzeli na pół-elfa.
-Jakby to powiedzieć - zaśmiała się tajemnicza postać wychodząc z cienia - wstałem z martwych.
Oczom bohaterów ukazała się obrzydliwa postać zombie.
-Kim..... kim on jest Medi? - zapytała Atis.
-On jest........był moim przyjacielem. - w jego oczach groźnie zaiskrzyła się czerwień - to on zrobił mi to - powiedział podnosząc szatę i wskazujac na bliznę. - Była wojna. Byłem w niej zwiadowcą razem z nim - podjął opowieść Medi - szliśmy właśnie na zwiad, ale niespodziewanie zaatakowała nas grupa wrogów. Okazało się, że był u nas zdrajca. I on nim był. Zanim go zabiłem.......zrobił mi tą bliznę.
-Stary, dobry Medivh. Pamiętasz tą historię. Hahaha. Po tym jak mnie zabiłeś, wskrzesił mnie mój "przyjaciel" nekromanta. I poprzysiągłem sobie zemstę na tobie.
-ZARAZ ZGINIESZ - wykrzyknął Medivh, a jego oczy biły czerwienią jak nigdy. Jego długie włosy stanęły mu dęba i cały zaczął płonąć. Reszta drużyny widząc, że będzie walka wyjęła swoje bronie. Atis rzuciła ostatnie spojrzenie na Mediego i wyjęła katanę....


Tonari no Totoro!
.....
- Jak ty idziesz to i ja. Nie mam zamiaru przepuścić takiej okazji! Nie lubię zombii więc mogę się wyrzyć.
- Nie, ja chcę to załatwić sam.
- Nie martw się Medivh'ie. Twoja przyjaciółeczka będzie miała co robić. Przyszedłem z kolegami. - z krzaków wyłoniło się mnóstwo innych zombii. Niektórzy mieli chowańców. Także zombii.
- Błeeee! Zaraz zwymiotuję! - Atis była conajmniej zniesmaczona.
- Przecież.....przecież to ludzie z moich szeregów. - Medivh nie był zbyt zadowolony przebiegiem wydarzeń. - Jak mogłeś?! Musiałeś ich męczyć?!
- Hmmmmm.....tak. To jest kara! - drwo w tej chwili zaśmiał się niemiło.
- Wiem, że drowy to nienawistne stworzenia, ale żeby aż do tego stopnia. - Rincewind zastanawiał się głośno.
Wszystkie zombii otoczyły całą grupkę.............
Jak pamietacie z BG2, potomek Bhaala mogl sie przemienic w Zabojce. Moja postac sie nauczyla to kontrolowac.
--------------
Wreszcie cos ciekawszego. Na cale szczescie zombie sa strasznie powolne.
-To nie bedzie latwe. Ale moge wam bardzo pomoc.
Zamienil sie w cos co w wygladzie przypominalo demona.
Zaczal rozszarpywac zombie golymi rekami wyrywajac kawalki miesa swoimi szponami. Zabil wszystkie ktore staly w poblizu. Potem natomiast stanal i odezwal sie glosem jakby z otchlani:
-Ktos jeszcze?
Zombie zaczely uciekac, a ich przywodca wykrzyczal:
-Jeszcze tu wroce!!!
Dev jednak nie czekal.Wybil sie w powietrze i zlapal go szponami. Odlupal dwa ostre kamienie i ukrzyzowal go na powierzchni groty, mowiac.
-Ja juz z nim skonczylem, Medi. Jest twoj.
- Nie no, tego już za wiele! - krzyknął Rince - Nie dość, że przybywa nie wiadomo skąd i po co, to na dodatek nic o sobie nie mówi, a tu okazuje się, że nasz "przyjaciel" zdaje się mieć mroczną tajemnicę!
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytał najbardziej zainteresowany z towarzystwa Nazina, bo Medivh z Atis patrzyli jeszcze na powracającego do ludzkiej postaci Devilusa w osłupieniu.
- Co chcę przez to powiedzieć?! Nie widziałeś w co on się zamienił?!
- Ładny potworek - powiedziała z podziwem Atis - nie wiedziałam, że umiesz się w coś takiego zmieniać. Od kiedy to potrafisz Devilusie? - spytała.
- Zaraz, zaraz. Ja już nic nie rozumiem - ocknął się z osłupienia Medivh - Wy się już wcześniej znaliście? - skierował swe pytanie do dziewczyny - I o co ci chodzi Rince?
- Tak jakby.../O to, że... - zaczęli równocześnie Atis i elf.
- Mów pierwszy/Mów pierwsza - powiedzieli znowu jednocześnie, jednak żadne się nie zaśmiało. Widać, że sprawa była poważna, a Devi skorzystał z sytuacji i gdzieś się ulotnił...
- Panie mają pierwszeństwo - powiedział Rincewind.
- Tak... rzeczywiście - kręciła Atis - dlatego mam prawo oddać je tobie. W co on się zamienił Rince? - spytała poważnie.
- No dobrze. Powiem ci najpierw Atis o tym, co Nazina i Medivh już słyszeli. Podczas jednego z naszych spotkań, kiedy to Devilus (elf nigdy od tamtego czasu nie zdrabniał tego imienia) zawzięcie rozmawiał z tobą ja za pomocą Naziny zbadałem charakter tego osobnika. Jest przesiąknięty do szpiku kości złem, a na dodatek teraz okazuje się, że jest potomkiem Bhaala.
- Co?! - spytali wszyscy jednocześnie?
- J... jak... jak to potomkiem Bhaala? - wyjąkał Medi
- Bhaal przewidując swoją śmierć, którą później zadał mu Cyrik spłodził legion swoich potomków. Są ich dosłownie setki i każdy ma niesłychaną moc, jednak tylko niektórzy umią zamienić się w Wysłannika Bhaala.
- Rincewind zawsze dużo wiedział i nigdy się nie mylił - pomyślał półelf - więc i to musi być prawdą.
- Wysłannika Bhaala? - sytał Nazina
- Tak. - odpowiedział ponuro Rincewind - I my, magowie powinniśmy się go najbardziej bać. Jest prawie całkowicie odporny na wszelaką magię.
- Nie!!! - krzyknęli magowie.
- Ale czego on szuka w naszej drużynie? - lekko zmieniła temat Atis.
- Na to pytanie, to chyba ty powinnaś nam odpowiedzieć. - popatrzył dziewczynie prosto w oczy Rince.

I nadejdzie wkrótce ten dzień...

RTS
......
- Zaraz, zaraz czy to ma związek z moją kataną?
- Tak. - Rince był baaardzo ponury w tym momencie.
- Przypuszczamy, że Devilus chce ci ją ukraść. - dodał Medivh.
Atis juz nie mogła wytrzymać. Ryknęła śmiechem. Musiała się oprzeć o drzewo, aby nie paść na ziemię.
- Co cię tak śmieszy? - Rince nie był zbyt zadowolony z reakcji Atis.
- Ja....hahaha.....ja.....hahaha...nie wyrabiam..... - Dlej śmiała się w niebogłosy, lecz po chwili przestała. Co chwilkę przecierała oczy z łez. - Po prostu, nie macie co się martwić. Tej katany nikt nie dotknie. Nawet on.
- On jest bardzo zręczny.
W jednym momencie Atis spoważniała.
- Poza tym, ja na to nie pozwolę. To jest jedyna pamiątka po..... - w tej chwili urwała.
- Po kim? - zapytał Medivh z zaciekawieniem.
- Nieważne..........
.......Medivh wiedząc, że na razie niczego więcej się nie dowie nie naciskał.
-A gdzie jest tak wogóle Dev? - zapytał Nazina
-Musiał się ulotnić kiedy rozmawialiśmy - powiedział Rince - nie ma sensu go gonić, bo i tak go nie złapiemy. Wtedy kiedy szukaliśmy go nadaremnie musiał przemienić się w Wysłannika Bhalaa i odleciał.....
-No dobra, ale co zrobimy z nim...? - zapytała Atis wskazując głową na ukrzyżowanego Drowa.
-Zabijmy go. - powiedział Nazina - W przyszłości może sprawić nam sporo kłopotów jeżeli przeżyje.
-Nie! - powiedział z naciskiem Medi - on w końcu był kiedyś moim przyjacielem.
-Hahaha! - zaśmiał się Drow - biedny Medivh. Zawsze słaby i miłosierny. Kiedyś to cie zgubi. Przyjdę kiedyś zabiję ciebie, twoich towarzyszy i tą twoją przyjaciółeczkę.
Tego było za wiele dla pół-elfa. Podbiegł do zombiego i przyłożył mu miecz do gardła.
-Powiedz cos jeszcze, a zaśniesz wiecznym snem.
Na te słowa Drow zaśmiał się szyderczo i splunął Medivh'owi w twarz. Pół-elf po tym zdarzeniu ściął byłemu przyjacielowi głowę. Trójka bohaterów stała i przyglądała się tej scenie. W końcu Rince przerwał nieznośne milczenie i powiedział:
-Chodźmy gdzieś, gdzie nie gniją ciała koło nas.......


Tonari no Totoro!
Devilus natomiast siedzial i zastanawial sie nad swoim losem...
Ale co poczne jesli oni beda chcieli mnie zgladzic? Sam juz nie wiem... Musze ich opuscic albo zdac sie na ich laske...
....Atis złapał Medivh'a za rękę i uuśmiechnęła się do niego. Pół-elf spojrzał na nią kontem oka.
- Słuchaj, wiem co przeżywasz. Miałam podobnie nawet gorzej. - w tej chwili Atis złapał się za wisiorek.
- Tak, oczywiście. Wiesz, nie bardzo chce twojego współczucia.........
- Nawet jeżeli nie chcesz... to je masz! - spojrzała w ciemno zielone, wypełnione smutkiem oczy swojego wybranka. Medi jedynie odwrocił wzrok i odszedł trochę dalej.
- Przepraszam Atis - wymamrotał pod nosem bardziej do siebie niz do łowczyni. Ona jednak to słyszała, wystarczająco dobrze, aby nie naciskac dalej. Uśmiechnęła się blado i usiadła w cieniu wielkiego drzewa. Z gałązki zbiegła wiewiórka, lecz spłoszyła się na widok człowieka i schowała się spowrotem wśród zielonkawych, gęstych liści. Nazin i Rince spojrzeli się na siebie i wiedzieli co się stało pomiędzy Atis, a Medivhem. Zachichotali pod nosem nie spodzewając się takiego potoku zdarzeń.
- Kiedy wyruszymy Atis? - zapytał Rince, wyrywając łowczynie z zamyślenia.
- Chciałabym rozbić tu obóz. Z rana byśmy poszli...
To pay the price of being hell bound...
- No to co? Szukamy postoju na noc? Na niebie widać już gwiazdy. - Rince widząc Atis i Medivh'a wpatrujących się w gwiazdy i trzymających się za ręce skierował ostatnie słowa do nich - Wy oczywiście możecie spać w odzielnej jaskini.
Dwaj elfowie zarechotali cicho.
- Wiesz co Rince? - zaczął Medivh - kto jak kto, ale myślałem, że ty jesteś moim przyjacielem i to zrozumiesz, a nie będziesz z nas szydził - powiedział bardzo poważnie.
- Ależ oczywiście, że jestem. Dałem wam tylko propozycję. Pamietajcie, że nam... MI nie musicie się z niczego tłumaczyć. - mówił z prawdziwą radością serca Rincewind - Ale jeśli cię to uraziło Medi, to mogę cię przeprosić tak jak Atis przepraszałem ostatnio.
Tym razem wszyscy się zaśmiali.
- Nie, jednak dzięki. - odpowiedział śmiejący się półelf.
- Przepraszam Rince, że cię wtedy tak nagle odepchnęłam, ale... jeśli to miało coś... zresztą... chyba rozumiesz. - przerwała salwę śmiechu dziwczyna.
- Doskonale cię... znaczy się WAS rozumiem. - odpowiedział radośnie - Jeśli o to chodzi, to macie moje błogosławieństwo.
- Moje też - dodał Nazina - I nie ukrywajcie przed nami waszego uczucia. Naprawdę miło na was popatrzeć. Szczególnie na Atis, gdy jest taka spokojna, prawda Rince?
- Hahaha. Oj, prawda prawda.
- Dziękuję wam przyjaciele. - odpowiedział naprawdę podbudowany Medivh - Jak to dobrze, że was wszyskich spotkałem - uśmiechnął się i dał Atis słodkiego buziaka.
- Tak, tak. Przy nas to tylko przyjacielski buziak... - zaśmiał się Nazina.
- Miło się rozmawia, ale mimo wszystko nalegałbym, aby poszukać miejsca do spania.
- Racja - powiedziała Atis - przespałabym się.
- Razem z Medi'm? - spytał ironicznie Rince.
- Nie twój interes! - krzyknęła i odwróciła głowę.
- Dobra, dobra Atis. Nie graj już takiej oburzonej. O nic już więcej nie pytam. Chodź Xenon... Hahaha. Taki masz sposób leniwcu? Popatrzcie no tylko na nich - powiedział elf wskazując na Markusa, który wiózł na grzbiecie śpiącego smoczka.
- Widać nasze pupile znacznie lepiej rozumieją się niż my - zuważyła Atis, zwracając się do Rince'a.
- Taak. Musimy to nadrobić. Ale teraz chodźmy.
Cała drużyna skierowała się w kierunku pobliskich bloków skalnych, mając nadzieję, na znalezienie dogodnego miejsca do przenocowania.

I nadejdzie wkrótce ten dzień...

RTS
Devilus podbiegl do miejsca w ktorym rozlozyla sie ekipa. W jego rekach zmaterualizowala sie dai-katana, po czym wbil ja w ziemie, skrzyzowal rece na piersiach i rzekl:
-Jesli ktos z was ma spiskowac przeciwko mnie, niech sprobuje mnie zabic teraz. To bedzie czysta walka. Mam jednak nadzieje, ze jest to ostatcznosc.

Czekal.
← Fan Works
Wczytywanie...