Wilkołak [runda 11]

Morfeusz ze spokojem spoglądał na oskarżającą go personę.
- O, pewnie, dołączę do grona kłamców, Niiin na mnie już czeka, litościwy mój Ty. Siej swe dobro właściwej stronie, siej.
- Przykro mi, że nie pozostawiasz mi wyboru, ale nawet bogowie muszą dbać o swój honor i nie pozwolę, byś przez cały dzień mnie oskarżał, poniżał i obrażał. Dalej stanął w mej obronie i chętnie stanę u jego boku. Niech Cię diabli, Tar!
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

Słuchał wywodu Ela z rosnącym rozbawieniem, lecz powagą na twarzy. "Nie żyje już dobre trzy tysiące lat", "co do Innsmouth to ci chodzi o innego Dagona". Ea wiedział swoje, ale zachował to dla siebie. El, kryjący się w odległej Szwecji, El-włóczęga.. najwyraźniej ogłuchł na szepty oceanów. To zawsze był ten sam Dagon. Na propozycję dalszego picia skinął tylko uprzejmie głową, ale nie wziął kolejnego łyka dziwnego napoju. Wolał pić z pewnego miejsca na dnie Zatoki Perskiej, które podarował przodkom ludzi żyjącym tam przed wydarzeniem, które potem zostało nazwane Potopem.

- Garszaspie, co nam powiesz? Jak dotąd twierdzisz tylko, że sen nie ma nic wspólnego z leczeniem. A jednak sam wzywałeś bogów obdarzonych mocami do ujawnienia ich. Czyżbyś był wilkołakiem, który pragnie dowiedzieć się, kogo ubić w pierwszej kolejności? Odkryłeś doktora i próbowałeś sprowadzić na niego lincz? - Ea myślał na głos, gładząc brodę ufryzowaną w starym stylu. - Do końca dnia pozostało niewiele czasu. Spróbujesz się uratować?

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Smokobójco przecież Morfeusz nigdy nie powiedział że jest Tanatosem. To tylko ja, przez słaby wzrok, go pomyliłem z jego stryjem.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Jednak sugeruje że jest lekarzem, a ja wiem kto nim jest!
- Bądź tak miły, kochany, i przeczytaj me wypowiedzi: ani razu nie użyłem słowa... leczy. Wszystko piszę umyślnie i podchwytliwie, przegrałeś w grze słów. Niejedna bestia na nas czyha i nierozsądnie byłoby się w pełni odkrywać.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

-Z minutę na minutę robi się coraz ciekawiej... Który z was? Morfeusz czy Garszasp? Czy Morfeusz jest faktycznie Doktorem? Jeśli tak, Garszasp oskarża go niesłusznie i z pewnością nie jest wyrocznią. Aczkolwiek gdyby był wyrocznią, za którą się podaje, mówiąc, że wie kto jest Doktorem, raczej nie zabiłby Niiin... - powiedziała bawiąc się złotą bransoletką. - Zostało kilka minut, a ja w dalszym ciągu nie wiem co począć.

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Tamc. dnia piątek, 27 grudnia 2013, 15:30 napisał

- Uparta z ciebie istota, Ielenio. Niestety: pudło i pudło. Jeśli ci to ułatwi rozmyślanie, wiedz, że jam Morfeusz, ten, który daje ludziom sen i dobre marzenia senne, ten, który potrafi zabrać człowieka z największego koszmaru i otulić senną mgłą, zadowolić tym, co ujrzeć pragnie i poczuć to, czego nie dają mu inni... bogowie! Czyż nie sen leczy koi rany? - zagrzmiał dumnie.
Koniec dnia drugiego.
Młodzieniec uśmiechnął się od ucha do ucha.
- I, jak ci się podoba mój literacki zabieg?

- Jestem Doktorem.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

- Widzimy, Garszaspie. Są trzy możliwości: albo jest wilkołakiem i kombinował, albo jest doktorem i przestraszył się, że go podpuszczasz do wyjawienia swej roli, albo nie jest doktorem i zorientował się, że naprowadza nas na zły trop.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Przekreślenie wyrazu środkiem stylistycznym? Ani to rym, ani elipsa ani onomatopeja...


Morfeusz wysłuchał kawałka z uznaniem, myśląc, że pewnie nie on jeden gustuje w takiej muzyce.
- Może gdybyś z taką ślepą furią na mnie nie napierał, dostrzegłbyś prawdę? Nie ja tu jestem agresorem. Jeśli ktoś tak atakuje niewinnego człowieka boga, co o nim mam sobie myśleć? Mogę wyciągać tylko jeden wniosek...
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

Gdyby... Gdyby świat cały, obrósł w niebieskie migdały... Gdyby Magik był doskonały...
Gdyby podziały gdzieś się podziały. Gdyby ryby głos też miały kaktusy na dłoniach by wyrastały.
Gdyby po Ziemi stąpały ideały... Biały byłby czarny a czarny biały!
Indywidualnie na życzenie upały
Wciąż smakowały te same specjały
Minerały każdej skały szlachetne jak kryształy
A wszystkie kabały to tylko kawały

Gdyby czyn był godny chwały.

Gdyby bratnie dusze się wspierały i sobie ufały
...

[Dodano po 57 minutach]
- Sen uspokaja gniew; kto myśli o zemście, ten nie śpi.
Powiedziawszy to udał się w spoczynek, gotów by pewnego dnia zabić go. Aži Dahaka.
- Obudźcie mnie gdy dzień ten nastanie, a będę pierwszym kto tego dokona...

Podsumowanie

Dzień 2:

Zlinczowani: Taramelion

Osądzeni przez Sędziego: Obserwator

Uratowani przez Kaznodzieję: brak

Uratowani przez Doktora: brak

Zabici przez Wilkołaki: Dalej…

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: Dalej…, Erich (2), maliwa (2), Tig (2), Wiktul (2), Eni, Ielenia, Obserwator

___________________________

Przypominam, że nieoddanie głosu po raz trzeci kończy się automatyczną śmiercią.
___________________________

Aktualnie grający:
- Dalej…
- Eni
- Erich
- Ielenia
- Kota
- Magggus
- maliwa
- Niiin
- Obserwator
- Tamc.
- Taramelion
- Tig
- Vitanee
- Wiktul

___________________________

Brakujący pukiel Rhiannon stał się nie tyle wyraźnym oskarżeniem, co i zarzewiem kłótni między bogami. Tanatos, bo tak brzmiało imię greckiego boga, który lubował się w odcinaniu włosów, wydawał się być nie tyle obecnym wśród zgromadzonych tutaj istot, co winowajcą śmierci pięknej nekromantki. Ha! Sam Loki lepiej nie poprowadziłby tej… dyskusji, jaka wybuchła głównie na osi Tamc. – Taramelion. A jak już o Lokim mowa… to chyba ktoś coś o nim wspomniał, że zbyt wiele wypił i film mu się urwał. Więc, niech trzeźwieje.
W każdym razie, spór między bogami przybierał na sile. W tle grał telewizor, kilku bożków się wykłócało, czy Dean powiedział „I am bad man” czy może „I am Batman”.
Ostatecznie przeważyły argumenty skrzydlatego bożka. Na niekorzyść Garszaspa przemawiał także mord na Ukemochi, której nie dane już było dokarmiać świat. I nic to, że Sędzia próbował wtrącić swoje trzy grosze, by zmienić nadchodzące tego dnia wydarzenia.

Ach, Garszasp… te mięśnie…! Te umiejętności walki maczugą…! Ta gracja, która niechybnie rzuciłaby młodsze dzierlatki na kolana, byleby bóg raczył zawiesić na nich swe oko! Lecz na nic były wysiłki mężnego wojownika, wprawionego w bojach z potworami. Na nic wymachiwanie maczugą, zadawanie ran swym oprawcom. Poszły w ruch długaśne obcasy, poszły w ruch skrzydła. A może noże… nożyczki…? Ba, nawet Maciuś miał swój udział w tym śmiertelnym boju.
Boju, z którego martwi już nie powrócą do życia…
… wbrew słowom i nadziejom bogów.
Bogów, którzy zbyt późno zrozumieli, co uczynili. Bogów, którzy popełnili chyba najfatalniejszą omyłkę, jaką można było popełnić. Albowiem to, co pozostało z Garszaspa, ukazało oblicze medyka. Taramelion, któremu nie dane już było ujrzeć świt następnego dnia, był boską tarczą, obroną przed wilkołaczym rodem. Rodem, który był w tej chwili z siebie baaaardzo zadowolony…

… i w tym zadowoleniu po raz kolejny tej nocy wyruszył na łowy.

Zadziwiające, jak łatwo było polować. Najpierw Rhiannon, która uległa urokowi boga sobie podobnemu, a teraz… Kerklis, wojownik, który odłączył się od towarzystwa, by znaleźć opatrunki dla Maciusia. Nie, żeby rany dzikowi przeszkadzały, ostatecznie ciągle krążył po budynku, w nadziei, że znajdzie jakąś zacną samicę, znacząc przy okazji szlak wędrówki swoją krwią. A krew była doskonałym wręcz wabikiem na futrzastych łowców, którzy nie omieszkali skorzystać z okazji. Dwóch nierozłącznych towarzyszy stanęło znów do boju na śmierć i życie z istotami, z którymi najprawdopodobniej dopiero co walczyli ramię w ramię przeciwko Garszaspowi. Budynkiem wstrząsnął dziki zew, zew wzywający pewną osobę na ratunek… lecz na próżno. Spóźniła się, nie przyszła z pomocą swemu Bratu.
Jedyną pamiątką po dokonanym tej nocy mordzie, były dwa ciała: Daleja i jego dzika, oba niemiłosiernie pokłute czymś cienkim i ostrym. Tylko dlaczego na twarzy i pysku malował się taki wyraz… szczęścia…?

Dwa dni i dwie sromotne porażki. Czy odmianę losu przyniesie...
___________________________
... dzień trzeci?
- Och. Ojej... - nieradosna bogini radości moonwalkowała smętnie wokół ciała Tara. - Co zrobiliśmy? Tak bardzo się zatańczyłam, że nie zauważyłam, że praktycznie przyznał się do bycia doktorem. Och, bogowie, co myśmy narobili?
Odetchnęła głęboko i przysiadła na stole.
- Ale, jak to mówią, mądry bóg po szkodzie. Dalej, kochani, dalej! Bo wilkołaków nie ubywa, a nas - i owszem, w zastraszającym tempie! - dodała, powracając do swojego radosnego tonu. Rozejrzała się.
- Tak właściwie, to kto chciałby śmierci Daleja? I te cienkie i ostre... coś, czym go pokłuto... - zastanawiała się, machając nogami.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

Morfeusz pokręcił głową z jeszcze większym zażenowaniem niż noc wcześniej i poczuciem starty, która noc wcześniej mu nie towarzyszyła.
- Czemuś tak wściekle na mnie napierał, stwarzając pozory, które odwróciły się przeciw Tobie?! - wykrzyczał, wiedząc, że towarzysz i nieoceniony sojusznik, już mu nie odpowie. - Wszystko nie tak!
Bóg uznał, że po takiej stracie wynik starcia przechyla się w niekorzystną stronę i w końcu trzeba wziąć się w garść.
- Nie mam pojęcia, komu przeszkodził Dalej, nie mam pojęcia, kto ukrywa się pośród tych, którzy nie piszą i zastanawia mnie fakt, czy może sędzia wpadł na właściwy trop już przed dzisiejszą zbrodnią, w której posłużyła jakaś kłuta broń, oskarżając kogoś, kto może mieć broń jakąkolwiek chce i zna się na niej jak nikt inny?
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

Rugewit przejął się bardzo sytuacją, która nastąpiła. Drugi dzień pobytu zabrał ze sobą dwie niewinne ofiary. Doktor został niesłusznie zabity. Co teraz bogowie zrobią bez wsparcia. Śmierć Daleja była jeszcze bardziej wstrząsająca z powodów osobistych. Rugewit wyglądał na załamanego, ale wiedział iż nie może się poddać.
- Jest niedobrze towarzysze, bardzo niedobrze. Kota ma rację. Wróg wciąż jest silny a nas coraz mniej. Szala przechyliła się na stronę wilczego rodu niż naszą. Musimy coś z tym zrobić - powiedział do wszystkich zebranych
Rugewit tak jak przewidział odezwały się jego głowy
- Kolejny dzień kolejne niewinne ofiary. Zrób coś z tym. Oskarż któregoś z "cichych" - podpowiedział pierwszy głosik
- Zacznij wreszcie działać - dodał drugi
-Zrób coś wreszcie - powiedział trzeci
-Dość. Wiem co robić - zwrócił się do swoich głosów - Przykro mi Eni, ale coś mi się niezbyt bardzo podobasz. Jesteś małomówna i jakby nieobecna. Czyżbyś nie wiedziała gdzie się znajdujesz ?

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Lur podeszła do leżącego na ziemi Daleja i jego dzika Maciusia. Uklękła nad ciałami i zamknęła im oczy. Przyjrzała się dokładnie ranom jakie odnieśli. Następnie wyciągnęła z dwóch łóżek prześcieradła i nakryła nim zwłoki. Podobnie postąpiła z ciałem Doktora.

-Jak się stąd wreszcie wydostaniemy, urządzimy wam należyty odpoczynek.- powiedziała cicho, pochylając głowę nad ciałami. - A na razie postaramy się zemścić nad waszymi oprawcami. Obiecuję wam, o zmarli bogowie.

Podeszła do reszty w ciszy i usiadła przy stole, na twardym drewnianym krześle.

-Skoro kosmyk włosów chwilowo zawiódł nas jako trop, trzeba zastanowić się nad ranami, które zadano bogowi i jego dzielnemu towarzyszowi. Rana jest cienka i zadana czymś ostrym, a na dodatek Bóg uśmiechnął się szeroko. - następnie zaczęła wymieniać głośno -
maliwa ma przy sobie lizaka, raczej ciężko tym utłuc w ogóle, poza tym Dalej chyba nie lubował się w nieletnich, by się cieszyć.
Rugewit posiada 7 mieczy, tym łatwiej zabić, ale cóż, nie wiem czemu Dalej miał by się cieszyć ze spotkania ich dwóch na korytarzu. Ale to co rzekł wczoraj El może być zastanawiające - czy lubi zabierać trofea i pamiątki?
Zastanawia mnie z kolei Kota-Llira, właścicielka nie tylko przykrótkiej spódniczki ale i olbrzymich i długich szpilek. Po spotkaniu z TAKĄ boginią Dalej mógł zginąć z szerokim uśmiechem.
Morfeusz jest właścicielem skrzydeł, ale o broni żadnej nie wspominał...
Louhi można wykluczyć, działa w końcu w ruchu feministycznym obecnie i raczej wątpię, by była to ona, zwłaszcza, że ciężko ubić kogokolwiek młynkiem Sampo.
Ea z kolei miałby problem z zabiciem kogokolwiek uchem od śledzia, tak jak i El rogatym czepcem, bądź byczymi rogami...
El po całej nocy i większości dnia, spędzonego nad chery zorientował się, że coś tu nie gra. Rozejrzał się wokół siebie, potem przypatrzył się stołowi, który od czasu śmieci Ukemochi straszliwie opustoszał, znowu popatrzył wokół siebie, jeszcze raz, tym razem uważnie, zlustrował stół, zalazł wzrokiem Lur, wstał i skierował ku niej swe kroki. Po drodze przeszedł obok Rugewita i nie zatrzymując się powiedział. Wnusiu, wyczuwam w tobie jakieś dziwne emocje, zdaje mi się czy to żal po stracie Brata Słowianina? - Powiedział demonstrując że napój nad którym spędził tyle czasu rzeczywiście przywrócił mu co najmniej część jego mocy.
Przy Lur przystanął i stwierdził. - Panienko ty nie doceniasz bojowych zastosowani lizaków, taką bronią jak się wie co się robi to można i smoka ubić. A poza tym zapomniałaś o sobie, przecież ty też swym wyglądem mogłabyś dać dalejowi powód do uśmiechu . Nie żebym cię oskarżał. A wnusiu pamiętasz ty może jak mówiłaś że dałabyś rada załatwić żołędzie dla Maciusia? Zastanawiam się czy dałabyś rade zrobić też chleb i wino, bo ja tak to ja miałbym pewnego pomysła.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Ea gestem uznania za opiekę nad zmarłymi bóstwa mi położył dłoń na ramieniu Lur i posłał jej łagodny uśmiech. Oboje byli wiekowi, ponadto czuł do niej sympatię. Była dziko inteligentna i niestrudzenie dążyła do celu, jakim było unicestwienie wilkołaków.

Nie był jednak przekonany do jej sugestii odnośnie linczu.
- Wciąż zastanawiam się, co z tymi, którzy się nie odzywają. To prawda, Kotę-Lliirę można powiązać z poszlaką.. ale czy ujawniałaby tak łatwo swą broń, gdyby była wilkołakiem? Zaświeciła nam w oczy tymi szpilkami na samym początku.. na jej miejscu jako wilkołaka nie robiłbym tak. Czyżby to był błąd, czy też niefortunne podobieństwo oręża sprawcy nieszczęścia do jej butów? - zastanawiał się.

Przyglądał się wspomnianej Eni-Louhi.
- Czarownica.. Władczyni zimy i ciemności. Kto powiedział, że jej bronią jest młynek? Może jako wilkołak ukrywa przed nami narzędzie mordu, którym może być.. może sopel lodu? - przyszło mu na myśl. Był bogiem mórz, wiedział, jak ostra i cienka może być lodowa igła. Niczego jednak nie był pewien. Kota? Eni? A może Erich lub Wiktul? Kto wie, czy ich metodą nie jest jak najdłuższe pozostawanie w cieniu, by nie zwracać na siebie uwagi.. a najlepsze, że dotąd to działało.

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

← Wilkołak
Wczytywanie...