Wilkołak [runda 11]

RUNDA 11

Zasady gry

Główne zasady:

- Istnieje kilka klas, do których możecie zostać podporządkowani - wszystko jest dziełem przypadku, jesteście wybierani losowo do poszczególnych ról.
- Każdego dnia musisz zagłosować w temacie gry, aby zlinczować kogoś publicznie (głosowanie na siebie jest niedozwolone). Głos umieszczajcie pogrubiony i na czerwono, aby nie było wątpliwości na kogo głosujecie. Jeśli głos nie będzie sformatowany odpowiednio, nie będzie liczony.
- Trzy dni niegłosowania równoznaczne są ze śmiercią gracza.
- Pierwszego dnia można zdecydować się na NIE GŁOSOWANIE. Należy w tym celu wpisać w temacie po prostu PAS. UWAGA: jeśli wszyscy spasują, to w tym dniu Czuwający/Doktor/Sędzia/Wyrocznia (rola zostanie wybrana losowo) nie będzie mógł skorzystać ze swych mocy!
- Masz prawo zmienić swój głos ile tylko razy chcesz, po prostu pamiętaj o utrzymaniu odpowiedniego formatowania tak, aby tylko Twój finalny głos był zaznaczony na czerwono.
- W razie remisu, ofiara zostanie wybrana losowo spomiędzy linczowanych graczy.
- Dzień w grze kończy się o 22.00
- Podsumowanie dnia odbywa się w następującej kolejności: 1. Zabici przez nieaktywność, 2. Uratowani przez Kaznodzieję, 3. Zlinczowani + osądzeni przez Sędziego, 4. Uratowani przez Doktora, 5. Zabici przez Wilkołaka 6. Zabici przez Czuwającego
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, nie masz prawa pisać w temacie gry.
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, proszę powstrzymaj się od wygłaszania swoich przemyśleń publicznie. Pozwól graczom na własną rękę dowiedzieć się kto jest kim.
- Nie umieszczaj nigdzie screenshotów z PMek, jakie dostaniesz w czasie gry.
- W podsumowaniach kolejnych dni mogą (lecz nie muszą) znajdować się wskazówki i podpowiedzi dla graczy.



Bracia
- Bracia jako jedyni wśród ludzi wiedzą o swoim istnieniu, a co za tym idzie - o niewinności. Niby niewielka pomoc, ale zawsze.

Czuwający
- Czuwający może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, którym poda nicka osoby, którą chce zabić. Ważne, aby był pewien swego wyboru - lepiej nie zabijać niewinnych ludzi.

Doktor
- Doktor może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poda nicka osoby, którą chce dziś uratować. Jeśli dana osoba tej nocy jest celem ataku Wilkołaków, nie zginie.

Incognito
- Incognito, przynajmniej początkowo, nie różni się niczym od zwykłego Człowieka. Jednak z czasem, zależnie od podejmowanych decyzji, ich trafności oraz zbieżności z decyzjami pozostałych postaci, przybiera formę jednej z nich, jako dodatkowa z wyżej wymienionych.

Kaznodzieja
- Kaznodzieja może modlić się za osobę, która zostanie wyznaczona do zlinczowania, jeśli jest święcie przekonany, że głosujący pomylili się i zamierzają stracić niewinnego człowieka. Jeśli to zrobi, wysyłając prowadzącemu PW z nickiem tej osoby, nie zostanie ona zlinczowana niezależnie od ilości głosów, a przez cały następny dzień NIKT nie będzie mógł na nią głosować. Dlatego należy baaaardzo uważnie prosić Niebiosa o wstawiennictwo - marnie by było ratować Wilkołaka i dawać mu immunitet

Sędzia
- Sędzia może raz dziennie wysłać prowadzącemu PW, w którym poda nicka osoby, na którą oddaje drugi głos (pierwszy w oficjalnym głosowaniu, drugi na PW). Jeśli jego głos przeważy, osoba na którą głosował podwójnie, zostanie zlinczowana.

Widziadło
- Właściwie nie różni się niczym od zwykłego człowieka, z jednym wyjątkiem: jeśli zginie z łap Wilkołaków, to wskazuje dwie osoby, z których jedna będzie nocnym zabójcą.

Wilkołaki:
- Wilkołaki muszą zgodzić się co do osoby, którą mają zamiar zabić danej nocy. Śmierć będzie miała miejsce, jeśli cel dostanie przynajmniej (n-1) głosów*. Jeśli w grze zostanie tylko jeden Wilkołak, jego jeden głos wystarczy do zabicia.
*: Jeśli Wilkołaków jest więcej niż 2, to
n = liczba Wilkołaków
lub
jeśli Wilkołaków zostaje 2, to
n = 3
w innym przypadku
n = 2;

Wyrocznia
- Wyrocznia może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poprosi o prawdziwą tożsamość jednego, wybranego gracza.


___________________________
Przypominam o zmianie zasady dotyczącej pasowania dnia pierwszego oraz zwracam uwagę na zmianę godziny, o której kończy się dzień gry.
___________________________
Aktualnie grający:
- Dalej...
- Eni
- Erich
- Ielenia
- Kota
- Magggus
- maliwa
- Niiin
- Obserwator
- Tamc.
- Taramellion
- Tig
- Vitanee
- Wiktul


___________________________

Powiada się, że bogowie nie istnieli, nie istnieją i istnieć nie będą. Że są tylko intratnym biznesem, pozwalającym zbić nielichą fortunę na głoszeniu doktryn i mamieniu ludu, by otworzyli sakiewki. Powiada się także, że bogowie są jeno wytworem wyobraźni tych, którzy mają potrzebę zwalić winę na kogoś innego. Albo tych, którzy personifikują swoją nadzieję na odmianę losu.

Lecz wszystko to bujda.

Starożytni doskonale wiedzieli, dlaczego oddają cześć takim a nie innym bogom. Wiedzieli, co trzeba zrobić, by ich przebłagać. Los odmienić. Przychylność zaskarbić. Lecz wiedza ta zniknęła, rozmyła się wśród wieków historii. A zapomniani bogowie stawali się źli i obrażeni na ludzki ród. Na nic przechadzanie się wśród istot niższego rzędu w cielesnej powłoce. Na nic zsyłanie plag, epidemii, mających nakierować ludzkość na właściwe tory.

Wszystko na nic.
Wiara została utracona.
A wiara… była siłą bogów.

I jak wiadomo, gdzie jeden traci, drugi zyskuje. Zaś w tym przypadku tym drugim był potężny mag, który sam chciał zostać bogiem. A żeby zostać bogiem… wypadałoby wyeliminować swoich poprzedników, prawda…?

Hotel „Pod sierpem księżyca”, sala bankietowa
Bogowie nie należeli jednak do skończonych idiotów, którzy nie rozpoznają, gdy coś się święci. Każdy miał swoich szpiegów, swoje oczy, które potrafiły wypatrzyć najgorsze nawet sekrety. Owszem, może te oczy nie były tak silne, jak dawniej, ale… wystarczyło.
Jeden z nich O ironio, tym razem zasług nie można było przypisać żadnemu z bogów, lecz… aniołowi. Pierzastkowi., który teoretycznie powinien pilnować interesów swojego pana a resztę pogrążyć. I tenże anioł wykazał się stosowną inicjatywą…
- Cieszę się, panowie, że… – krótkie kaszlnięcie przywołało anioła do porządku. Zmieszał się krótko, krawat wygładził i kontynuował dalej swój wywód – i panie, oczywiście, że odpowiedzieliście na moje wezwanie. Mam nadzieję, że nie urągają wam warunki, które zapewniłem, a starałem się, żeby były jak najlepsze. Niestety, obawiam się, że najbliższe dni będą musiały być… samoobsługowe.
- No chyba jaja sobie robisz! Samoobsługowe?! A kto nam żarcie będzie podawał, kielichy wypełniał, gdzie będą dzierlatki, które można klepnąć, ha?! – wyrwał się jakiś młodszy, zapalczywy bóg, który został poparty mruknięciami innych.
- Spokojnie, spokojnie, zaraz wyjaśnię. Zmuszony byłem wszystkich oddalić, nawiasem mówiąc, moglibyście to docenić, bowiem wyłożyłem na ten cel fortunę wartą kilka lamborghini, albowiem… niektórzy spośród obecnych pewnie już wiedzą. Tylko w strachu o własną skórę nie chcą się przyznać. Ktoś, nie wyjawię wam teraz jego imienia, z nim się rozliczymy później, miał czelność maczać palce w boskich sprawach. I… ekhm…
Anioł umilkł, w zakłopotaniu przeczesując miodowozłote włosy palcami. Powiódł spojrzeniem po posągowych twarzach bogów, obawiając się tego, co zaraz się stanie. Znając zapalczywość tych istot… Wątpił, szczerze wątpił, czy wypuszczą go stąd w jednym kawałku. Stąd też wsadził rękę do kieszeni, usiłując zmacać skrawek latającego dywanu, ostatnią deskę ratunku.
- Obawiam się, że kilkoro spośród nas dorobiło się futra. Tak, mówię o osławionym wilkołactwie, które to zresztą jest chyba tworem jednego z was. I z żalem wam to muszę oznajmić, ale… nie wyjdziecie stąd, dopóki nie dojdziecie do tego, kto tu z obecnych jest wilkołakiem, mającym za zadanie zniszczyć całą boską populację. A teraz, żegnam! W razie czego, kuchnia jest za tymi tam drzwiami!
Organizator tego całego spotkania rozmył się w powietrzu, nie czekając na reakcję zgromadzonych. A była nią…
Cisza. Stupor. Zdezorientowanie. I w końcu złość, furia, podejrzliwość. Jakiś młot poleciał w stronę okna, lecz szybko zawrócił i sam z siebie przygrzmocił swojemu właścicielowi w czaszkę.
I tak, wśród powoli wybuchających kłótni, lejącego się strugami wina i miodu, ogryzanych kostek kurczaków i innej zwierzyny, rozpoczął się…

___________________________

…dzień pierwszy.
Gdy dzik boga zwycięstwa zaczął obwąchiwać innych, jego pan powiedział:
Maciuś, do nogi, sprawdź czy nic mi nie zardzewiało!
Urwę ci leb i zrobie sobie z niego pacynkę! - Powiedzial błagającym głosem Jacek Mistrz Broni.
Dalej do ich gardel wyrznac ich! - Pokojowo oznajmiła Dalejdoich Mniszka.

Dzie syngatrura daleja? No wziol i znik (...tradycyjnie wziął i znikł...), muwie wam to zprawka szatanskih mocuw.
- SIUURP - pierwszą jej reakcją było polizanie wielkiego lizaka, który zawsze miała przy sobie; bo czy jest coś lepszego na stresy, niż słodycze? Następnie wstała, wygładziła swoją różową sukienkę, poprawiła kucyczki, stanęła na krześle (z niskim wzrostem trzeba umieć jakoś sobie radzić!) i rozejrzała się po zgromadzonych w sali.

"Dziwne..." - pomyślała. - "Bardzo, bardzo dziwne."

- Proszę pana - rzuciła błagalne spojrzenie w stronę Daleja - czy mógłby pan pilnować swojego uroczego pupilka? Bardzo boję się zwierząt większych ode mnie...
Bogini weszła do komnaty z brzdękiem złotych bransolet. Ubrana była w skromną skórzana przepaskę biodrową, futerkowy stanik, a na plecy zarzuciła sobie skórę jakiegoś bliżej nieokreślonego zwierzaka. Pomiędzy skórami i futrami, jej ciało pokrywały listki, mchy i paprocie, ulokowane w strategicznych miejscach. Pachniała lasem. Zabrzdękała ponownie złotymi bransoletami podchodząc do stołu i opierając się o niego.

-Boska impreza, doprawdy. Mam tylko nadzieję, że nikt nie zaprosił braci Winchesterów, bo atmosfera siądzie, a połowa gości tajemniczo zniknie, to jest zginie... Biedna Kali, biedny Loki...

Spojrzała na latającego dookoła dzika, wyciągając ku niemu rękę i głaszcząc szczeciniaste zwierzę. Po chwili dzik przewrócił się na plecy i machał raciczkami w powietrzu drapany po brzuchu. Bransolety ponownie uderzały o siebie powodując hałas.

-Zwierząt nie ma co się bać, przecież krzywdy nie zrobią. - powiedziała do maliwy -No chyba, że mają wilczą skórę i chowają się gdzieś wśród nas!
Rugewit (Obserwator)

Bóg wojny posiadający siedem głów ruszył w kierunku komnaty, gdzie zebrała się reszta jego boskich kolegów i koleżanek. Nie łatwo było posiadać siedem głów, które nawet nie były ze sobą zintegrowane. Siedem stalowych mieczy były przymocowane do skórzanego paska z złotą klamrą. Rugewit władając domeną wojny uwielbiał zdobywać pamiątki wojenne. Ósmy miecz trzymał luźno w dłoni i od czasu do czasu kreślił nim w powietrzu różne wzory.
Znajdując się już w komnacie rozejrzał się uważenie i przyglądał się pozostałym postacią.
- Napiłbym się mojego ulubionego trunku - powiedział po czym spojrzał na swoje pozostałe łby. Widział, że reszta z nich zaraz będzie spragniona.
- Nie należy pić już od samego początku dnia. Musisz być trzeźwy - odezwał się drugi głos
- Jestem bogiem wojny! Ja tu jestem panem i będę kosztował wszystkiego co mi się spodoba! - podniósł ton do swojego rozmówcy
- Jaki z ciebie wojownik skoro gadasz sam ze sobą. Nawet nie wiesz kto jest twoim dokładnym rozmówcą.
- Zamilcz. Nie mam na to czasu.

Inni mogli mu się teraz przyglądać. Mogli w nim widzieć szaleńca, a on w tej chwili nie dbał o to. Poprawił tylko swój pas i patrzył na lelenię, która głakała dzika Daleja.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Lliira wmoonwalkowała do sali, wykonała zgrabny obrót, który pozwolił jej się nieco rozejrzeć, i podmoonwalkowała do stołu. Usiadła na jednym z krzeseł i uśmiechnęła.
- Dzień dobry! Czy dobrze słyszałam, że ktoś wspominał braci Winchesterów? Przystojniacy z nich... - zamyśliła się i lekko wydęła karminowe wargi. Potrząsnęła głową, wzburzając tym samym gęste, czarne, długie do pasa włosy. Założyła nogę na nogę, jeszcze bardziej odsłaniając górną część uda - czy też, już teraz, jeden z pośladków, delikatnie poprawiła miniówę i zamachała nogą odzianą w czarnego pantofelka uzbrojonego w co najmniej dwunastocentymetrową szpilkę.
- Ale co racja to racja, zaproszenie ich tutaj byłoby złym pomysłem...
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

Przyjaciel ludzi zsiadł z swojego byka, zdjął swój rogaty czepiac, poprawił okulary i powiedział: Lliira, dziecko to ty? Coś ty na siebie włożyła? za moich czasów to boginie się ubierały pożadnie, a nie coś takiego. No już, ubierz coś na siebie bo jeszcze sie przeziębisz.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Ubrana w skąpą, półprzezroczystą sukienkę, drżąca przez to z zimna, Rhiannon usiadła na kanapie z filiżanką melisy w drobnej acz zgrabnej, bladej dłoni.
-Hello, dear sisters and brothers. - powiedziała z idealnym brytyjskim akcentem. Apropo akcentu, ktoś tu wspomniał o Winchesterach, a zapomniał o Crowley'u?!
Po chwili przyleciały skowronki, które usiadły jej na ramionach i zaczęły nucić pewną pastorałkę.






کمربند یا اینکه آن زمان؟ من که از خواب بیدار شدید؟


- Podobno mamy tu wilkołaki. Czy coś. Jak ktoś chce, może to nazywać شدید . - odpowiadam.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

شخصی که تبدیل به گرگ شده باشد Eh... Uhm... Trzeba mi przypomnieć... W którym z pogańskich języków będziemy rozmawiać? Jest tu Światowid? Staro-cerkiewno-słowiański? Bratku mam ci ja tu jeszcze gdzieś pochowane kъnigy slověnьskyję... choć zapewne Codex Zographensis cie nie interesuje, prawda li to?
Ielenia zatarła ręce z radości! Ptaszki, byczek, czego więcej może chcieć bogini przyrody? Dołączyła do skowronkowego chóru, chcąc przywołać je do siebie, wzorem przyrodolubnej Królewny Śnieżki...
Podeszła też do Byka i pogłaskała go po łbie, a następnie poczochrała za uchem. Dzik najwyraźniej się obraził, gdyż przestał być w centrum uwagi i potruchtał z powrotem do swojego właściciela.

-Drogi Maggusie, spasł pan tego byka niemiłosiernie.
- Witajcie, moi mili!- zaćwierkała słodko.- Czy któreś z was jest głodne?
To mówiąc wypluła stosik ciasteczek z kawałkami czekolady, pieczeń wieprzową w sosie własnym i mnóstwo kolorowych sałatek.
- Jedzcie, jedzcie. Ciocia Ukemochi zadba, byście nie chodzili głodni.
Usiadła na krześle i przytrzymała w pasie swoje wylewające się sadło. Złapała równowagę i powiodła po wszystkich ciepłym spojrzeniem.
Wnusiu, jaki MaggGus, Ja Jestem El. Ale możesz mi mówić "dziadku". A Rogaczek wcale nie jest gruby, on poprostu jest już stary, tak jak i ja. Ale głaskaj go, głaskaj, on to lubi. A ty kochanieńki światowida tu nie znajdziesz, chyba go niema. A co to języka to spróbuj się dopasować, jak i ja czynie.
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Podkoloruj swój język bratku, bowiem jesteś dość niewyraźny, a to może ci zaszkodzić...
- Dokładnie, wystarczy napisać:
[color="#FF0000"][/color]
- powiedziała, uśmiechając się radośnie. - Niestety, język, którym przyszło nam się tu posługiwać, ma kilka dziwnych wymagań... Ale czego się nie robi, by nie urazić gospodarza.
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

"Dziękuje kochaneńka za pomoc. Na stare lata robie się troche zapominalski." powiedział El do Lliiry uśmiechając się. A później szeptem do siebie "już nie te lata staruszku, już nie te lata."
„Powiedziane jest: Światem włada zła siła. Chcąc jej okazać posłuszeństwo, winniśmy być równie niszczycielscy jak ona. Aby mówić o »cnocie« albo »występku«, trzeba dysponować jakąś skalą wartości. A jaką skalą wartości, jakim porównaniem w sensie dobra i zła dysponuje człowiek? Jeśli coś uważam za dobro, czyż istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeśli coś uważam za zło, czy jest ono nim w istocie? Jeśli Bóg niszczy wszelkie więzi między ludźmi, to czyż nie należy Go naśladować?”

"Achaja"
Wygłoszona mowa wywarła na siedzącym przy stole młodzieńcu takie wrażenie, że aż zadrżały wystające z tyłu, delikatne skrzydła. Jednak jeszcze większe wrażenie zrobiła na nim propozycja jednej z obecnych tu dam.
- Ciasteczka z kawałkami czekolady? Tłusta pieczeń?! - powiedział do siebie na głos.
- Mówią, żeś bogini, a nie wiesz, że są niezdrowe? Musimy dbać o swoje zdrowie, bo jest najważniejsze, i jeść tylko ekologiczne smakołyki. Czy znajdę gdzieś tu sałatkę z pasternaka? - zapytał z nadzieję, że i dziś uda mu się przestrzec swej diety.
Czy 643 artykuły na GE nie mówią same za siebie?


Najładniejsza laurka, jaką kiedykolwiek dostałem. Dzięki. (;

Właściwie dopiero teraz zwróciła uwagę na ciasteczka. Sięgnęła po jedno... wyglądają tak smacznie... dwa... no, trzy...
Spróbowała jednego i uśmiechnęła się szeroko.
- Bogowie, te ciasteczka są pyszne!
Była sobie raz Królewna,
pokochała Grajka,
a Król skrócił go o głowę...

- śpiewał Wojciech, zakopując w ogródku ciało byłego już chłopaka swojej córki.

M. Kota
D. Koty
C. Kotej
B. Kotę
N. Kotą
Msc. Kotej
W. Koto

Ukemochi! 豊受姫神 cię zabił 月讀 jak i również 須佐之男命. Znów wymiotujesz nam tu swoje "smakołyki" obrażasz nas tak jak Tsukuyomego? Częstujesz nas skalanym pożywieniem! Nie wiem jak żeś przetrwała, ale teraz może ci to nie pójść płazem...Wracaj do Gekū i nosa więcej nie wyściubiaj!
← Wilkołak
Wczytywanie...