Koniec dnia drugiego
(opis za jakiś czas, piszę z pracy, więc problematyczne

Ale tym razem będzie)
[Dodano po 38 minutach]
Podsumowanie
Dzień 2:
Zlinczowani: brak (Tig: 5+1, Medivh: 4, Vitanee: 2, Thorot: 1)
Osądzeni przez Sędziego: Tig
Uratowani przez Kaznodzieję: Tig
Uratowani przez Doktora: Ielenia
Zabici przez Wilkołaki: brak
Zabici przez Czuwającego: Vitanee
Nie głosowali i nie pasowali: Lionel (1), Tar (1), Tamc. (1)
- Tamc.
-
Matt
- Charon
- Evrina
- Lionel
- Tig
- Ielenia
- Dalej...
- Thorot
- Tar
- maliwa
- Medivh
- Boneclaw
-
Vitanee
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Śmierć
Doktora Ursynowa była równie niespodziwana, co zagadkowa. Po pierwsze, nie znaleziono żadnych sprawców ani śladów zamachu na niezinszczalnego (przynajmniej w pewnej części Warszawy)
człowieka (o dziwo). Jako wyemanowany z umysłów kibiców "eLki" zbiór molekuł, Ursynów nie pozostawił po sobie żadnych szczątków, które mogłyby wskazywać choćby poszlakowo, na kogo należy zwrócić swe podejrzenia. Potwierdzało to jedynie, że zabójcy kogoś tak niezwykłego muszą sami dysponować mocami godnymi superbohaterów.
Niezbyt pokrzepieni tą, jakże jałową, konkluzją, przyszli superherosi rozpoczęli swe przedstawienie, dając pokaz prawdziwych, dochodzeniowych fajerwerków, okraszonych gamą ich zróżnicowanych mocy. W powszechnej niezgodzie wykrystalizował się jeden wspólny punkt - Tig. Drewniak-Man, wbrew, zdawałoby się, naturalnej logice, nie wzbudził w zamaskowanych towarzyszach naturalnych skojarzeń z nieco bardziej pajęczym pierwowzorem. A może właśnie wzbudził, w efekcie zyskując najwięcej głosów w konkursie na pierwszego byłego-niedoszłego superbohatera? Dość powiedzieć, że jego niepewne ruchy na ścianie wzbudziły podejrzliwość
Sędziego, który pełnią swej mocy uderzył w i tak straconego dla tej serii Tiga, dobijając swym nadnaturalnym głosem gwóźdź do jego trumny.
A jednak, gdy Drewniak-Man miał już zostać spalony na solarny popiół, wystrzelony na orbitę, zmiażdżony śpiewem miliarda czerwonych, ludowych gardeł, stała się rzecz niebywała. Jego egzoszkielet, i tak wytrzymały ponad wszelką miarę, mocą
Kaznodziei zapewnił mu prawdziwą nietykalność, jakiej nie powstydziłby się nawet słynny Logan. Na nic zdało się tańczenie lambady na jego głowie przez setki milionów par chińskich adidasów, na nic letalne gwałty we wszystkich pozycjach generała Dymano. Tig został ocalony supermocą kogoś silniejszego od zbiorowych oskarżeń. Czy słusznie?
Tego mieliście dowiedzieć się już w następnym... Nie, w jeszcze następnym odcinku, gdyż ochronna moc wsiąkła w długie kończyny Drewniak-Mana,
czyniąc go niewrażliwym na linczowaine na kolejne 24 godziny.
Co tymczasem działo się w mroczniejszej części Akademii? Potworni, nieprzeliczeni mordercy Doktora Ursynowa znów obnażyli swe kły, postępując zgodnie ze swą naturą i odrzucając przebranie bohaterów. Ich celem stała się Ielenia, która, mimo stosowania wszelkich znanych Sayanom technik, nie była w stanie przeciwstawić się przeważającym przeciwnikom. Już miał rozbrzmieć ostatni wewnętrzny monolog, rozciągnięty dramatycznie na cztery kolejne odcinki, gdy niespodziewana moc uderzyła w napastników. Jej natura, równie niezgłębiona co siła ratująca Tiga, wolą
Doktora ocaliła Ielenią od niechybnej, choć bez wątpienia chwalebnej wśród synów (i córek) Vegety (
my son, my planet or me?) śmierci.
Wciąż nieznani, niezmiennie lubieżni i nie wiadomo jak liczni zabójcy skryli się w cieniu jak niepyszni, wiedząc, że nici z polowania. Jednak tym razem fortuna arcyłotrów odwróciła się do nich przychlną kartą. Popisom mocy było bowiem niedość. Celujący z ukrycia
Czuwajacy zaatakował z pełną siła i przekonaniem, odstrzeliwując, może w poczuciu przewrotnej i nieuświadomionej sprawiedliwości,
Vitanee - sędziego, który, jak ocenili scenarzyści, w tej serii przygód superherosów nie zdoła już więcej nikogo osądzić.
Budynek Akademii drżał w posadach. Potwory, wciąż nieznane, przegrały drugie starcie, lecz niecelny strzał przedłużył ich szanse. Obrońcy ludzkości, wykazując się w 2/3 fenomenalnym zgraniem i wytrenowaniem, odnieśli nieco pyrrusowe zwycięstwo.
Co przyniesie naszej opowieści...
-------------------------------
Dzień trzeci