Kobiety....

Widzisz Vaness'ie, nigdy nie dane mi było przeczytać słów, które zniknęły. Ubolewam nad tym.
Masz racje mości Ekhtelionie to jest dramat naszego życia...
Ale cóż, musimy żyć dalej.
Pozostaje tylko pytanie:
Ile z intencji autorów pozostało z ich postów o kobietach skoro porządku pilnuje tutaj niewątpliwie jedna z nich?
Odpowiedz
Angelo wydaje mi się, że z jakiegoś powodu mogłaś odebrać post'y moje lub Orkista, za formę agresji skierowanej ku twej wspaniałej osobie. W związku z tym pragnę zaznaczyć, iż nic podobnego nie miało miejsca i szczerze ubolewam nad faktem, iż mogłaś odnieść takie właśnie wrażenie. Po prostu odczuwam głęboki smutek z powodu nagłego zniknięcia postów, co do których byłem emocjonalnie przywiązany i jestem nieutulony w żalu, ponieważ Orkist'owi nie dane było się z nimi zapoznać. A fakt iż rozmowę o kobietach niejako nadzoruje przedstawicielka płci pięknej rzeczywiście jest zabawny, oczywiście na swój infantylny i ironiczny sposób.

P.S.
Jest to odpowiedz na posty, które również w niewyjaśniony sposób się zdematerializowały.

Sprostowanie:
Chciałbym zaznaczyć iż omyłkowo uznałem, że to Seraphima przyczyniła się do skasowania wspomnianych post'ow. Dlatego pragnę przeprosić za mój błąd wszystkich urzytkowników oraz oczywiście samą zainteresowaną. Dziękuje, że moje uchybienie zostało mi wytknięte, teraz wiem, że Angela NIE SKASOWAŁA tych postów.
Najwyższy kapłan po trzykroć błogosławionego Sleanesh'a, Wielki Arcymistrz MROCZNEJ Magyi po¶cielowej, Arcymistrz zakonu miło¶ników raka płuc, Mistrz gry, Czeladnik cechu piwożłopów, dla relaksu pod±żaj±cy via Egri Brikaver, oraz CZŁONEK Towarzystwa Macierzy Ziemi Cieszyńskiej.
Odpowiedz
a ja sie tylko usmiechne
czasem te nasze forumowe problemy sa jakby zywcem wyjete z jakiejs telenoweli ;]
all this time wishing our voices could be heard,now we finally have a voice and no one says a fucking word.
so let's scream as loud as we can and make it break, and let nothing stand in our fucking way
Odpowiedz
Nie no, żeby taki wdzięczny temat świecił pustkami to to już jest tragedia. Choć wydaje mi się, że może być to wynikiem tego, iż na skutek pewnych perturbacji stracił on znacząco na wadze, w wyniku czego niestety ciężko zrozumieć jaki tak właściwie był sens tej dysputy, ale przecież nie będziemy płakać nad skasowanymi post'ami. Dlatego tak w ramach przypomnienia postaram się naświetlić o co tak właściwie chodziło. Na początku był chaos... Nie, to nie ta bajka, wybaczcie, spróbuje jeszcze raz. Na początku było trochę narzekań na płeć piękną, między innymi z mojej strony do czego się przyznaję bez bicia. W zasadzie to gównie z mojej strony, ale mniejsza o to. Potem starałem się wytłumaczyć, że ja naprawdę nie mam jakiejś awersji do kobiet, tylko zauważam, iż mają one pewne „drobne” wady. Następnie między mną a Hawkwood'em wywiązała się rozmowa, podczas, której wychwalaliśmy piękno kobiet zamieszkujących naszą nadwiślańską ojczyznę, oraz obalaliśmy stereotypy (też ) dotyczące południowych piękności, którym w rzeczywistości do piękna wiele brakuje. Niestety nasze szczere intencje zostały opatrznie zrozumiane miast standardowych podziękowań, oklasków głosów aprobaty i zapłaty w nat... dobra, dobra nie przesadzajmy Zostaliśmy wyróżnieni w nieco inny sposób, ale to również nie jest jakoś szczególnie istotne. Drogie forumowiczki niezależnie od wszystkiego w dalszym ciągu macie możliwość wyrażenia swej radości z powodu tych wszystkich komplementów jakie posypały się pod waszym adresem. I w ten o to sposób doszliśmy do tego, iż fakt moderowania tematu „Kobiety...” przez jedną z nich jest na swój sposób bardzo zabawny. No, a skoro już wiemy gdzie jesteśmy, oraz skąd przychodzimy, (przynajmniej w ramach tego tematu, który zagubił swój sens) należy zadać sobie pytanie dokąd zmierzamy. Zastanawiając się nad kierunkiem jaki powinien obrać ten temat doszedłem do niniejszego wniosku. Otóż zdecydowałem postawić na jakże dziś modne sformułowanie, równouprawnienie. Chciałbym abyście przedstawili swoje poglądy w tej jakże burzliwej kwestii, nie będę ukrywał, że bardzo zależy mi na opinii naszych forumowych koleżanek, jednak z równą niecierpliwością oczekuję na opinię męskiej części populacji.
Najwyższy kapłan po trzykroć błogosławionego Sleanesh'a, Wielki Arcymistrz MROCZNEJ Magyi po¶cielowej, Arcymistrz zakonu miło¶ników raka płuc, Mistrz gry, Czeladnik cechu piwożłopów, dla relaksu pod±żaj±cy via Egri Brikaver, oraz CZŁONEK Towarzystwa Macierzy Ziemi Cieszyńskiej.
Odpowiedz
Ha! Czy ja mogę się wypowiadać akurat w tym temacie? Jak najbardziej tak - nie wiem, czy ktokolwiek zapamiętał, iż byłem w tym słodkim topicu niezłomnym obrońcą czci niewieściej, piewcą wdzięków i admiratorem czarującej połowy naszej populacji. Mam nadzieję, że zostanie również doceniona moja ocena polskich kobiet - przodujących niewątpliwie w Europie pod względem urody i inteligencji (co jest stwierdzeniem opartym na podstawie mych rozległych europejskich wojaży). Natomiast kwestia równouprawnienia..., hmmm..., może to zboczenie zawodowe, ale mam nieodpartą ochotę palnąć mały wykładzik na temat: "jak to drzewiej bywało". Sądzę, że w miarę nowoczesną ideę emancypacji zawdzięczamy Rzymianom, w czasach cesarstwa kobieta miała dosyć rozległe prawa, przywileje (zwłaszcza majątkowe) i nie musiała wspierać się osobą męża, aby pozyskiwać wpływy polityczne i majątkowe. W czasach średniowiecza tylko pozornie pozycja kobiety uległa osłabieniu. Pod względem ideologicznym dopiero wówczas uznano oficjalnie, że jej status jest RÓWNY mężczyźnie (przynajmniej przed oczami Boga). Z tamtych czasów do dzisiaj znane są postacie wybitnych kobiet, trzęsących połową Europy (np. Eleonora Akwitańska). A dalej? Potoczyła się lawina... Z drugiej strony w pełni formalne równouprawnienie kobiet to wynalazek stosunkowo świeży - zwróćcie uwagę, że prawa wyborcze kobiety otrzymały nieledwie wczoraj... W Szwajcarii bodajże w latach 50 :!: . i pytanie? Na czym ma polegać równouprawnienie? Czy na równych prawach i obowiązkach? A może na równych prawach i nierównych obowiązkach? Czy stosowanie parytetów podczas wyborów reprezentacji parlamentarnych (jak jest w Skandynawii) oznacza faktyczny sukces równouprawnienia? Z drugiej strony - czy stawianie równych wymogów przed obiema płciami nie trąci już nachalną poprawnością polityczną? Ale jak ująć w przepisach prawa pracy niewątpliwy problem dla kobiet, jakim jest ciąża, poród i wychowywanie dziecka bez żadnych osłon socjalnych? Konia z rzędem panie i panowie...
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Odpowiedz
ech... ja chyba jednak jestem niepoprawnym admiratorem...

moje 3 grosze to tekst, ktory kiedys uslyszalem:
"...Ani Don Juan, ani Cassanova, ani Freud nigdy nie zrozumieli kobiety... wiec nie udawaj, ze jestes lepszy od nich..."

a co do emancypacji kobiet rzymskich, to z tego co pamietam masz racje hawkwoodzie czesciowo, wylacznie przy zachowaniu "usurpatio trinocti", albo po malzenstwie rytualnym z chlebem orkiszowym (to sie dosc rzadko zdarzalo - prawie wylacznie kaplani i kaplanki) - w przeciwnym wypadku wchodzila "loco filiae" i "umarl w butach"... byla niemal wlasnoscia meza [przy czym umowmy sie, ze moje informacje na ten temat sa szczatkowe i ograniczaja sie tylko do tego modelu, jaki utrwalono w kodeksie justyniana, AFAIK] z dziedziczeniem bylo roznie (tez chyba wlasnie w zaleznosci od statusu prawnego malzenstwa) moze jakas wskazowka moglo by tu byc przejmowanie nazwisk przez kobiety... ale to juz nie moja brosza

"...co do kobiet, to mam wrazenie, ze one mialy w historii (...) zawsze wyzsza pozycje spoleczna niz to wynika z zapiskow. Mezczyzni zawsze chcieli byc panami i wladcami, wiec umniejszali ich role Za to one zaaaawsze mialy te "swoje sposoby", zeby na plec przeciwna wplywac - zawsze ..." [I tu moze nalezaloby sie przyjrzec toposowi Lady Mackbet... - brrrr... przeraza mnie to zawsze]
A moze te przemyslenia wynikaja z tego, ze przeczytalem ostatnio "Kod Leonarda da Vinci"? Tak czy inaczej koncepcja Sangreala i symbolu kielicha baaaardzo mi przypadla do gustu

Kobietki sa bardzo fajne - co najmniej zas ta jedna, ktora mam teraz na mysli. Tesknie za nia przeokropnie, ale zawsze moge sobie spojrzec na avatarka... czego i Wam zycze

Kwestia rownouprawnienia jest faktycznie skomplikowana i zgadzam sie w calej rozciaglosci, ze haslo "Kobiety na traktory" - choc w doslownym brzmieniu jest z nia zgodne, to chyba nie jest tym o co kobieton chodzi. A "Kobiety do kopalni'"? Chyba zostane feminista
..................................CETERVM CENSEO CARTHAGINEM DELENDAM ESSE
Odpowiedz
Zgodzę się z tym, że można o kobietach dużo powiedzieć i nie ukrywam tego, że chyba nigdy nie będę w stanie ich do końca zrozumieć. Znam się na nich jeszcze mniej niż na "kompach" . Pomijając patologiczne wyjątki ich rodzaju są... całkiem sympatyczne :]

Równouprawnienie - jestem za ale chyba nigdy nie osiągniemy go we wszystkich aspektach życia społecznego. Niektóre role i zawody zawsze będą kojarzyć się z określoną płcią.
Odpowiedz
Pozwolę sobie odnieść się do postów o niewątpliwej wyższości kobiet nadwiślańskich (tak Vantess, wiem jak to brzmi...) nad innymi i przywołać własne wspomnienia z ostatnich wyborów Miss of the World, które odbyły się w Chinach. Prawdopodobnie mam w pewien sposób spaczony gust, ale niestety nie do końca mogę się z powyższym stwierdzeniem zgodzić.
Według mnie najpiękniejszymi tam kobietami nie były włoszki, amerykanki i inne takie tylko Rosjanka, Ukrainka, Czeszka, Słowaczka, Chorwatka, Macedonka, Serbka. Niestety wyjątkiem potwierdzającym regułę byłą uroda Bośniaczki. W związku z tym rozszerzyłbym twierdzenie Vantess'a na wszystkie Słowianki.
Co do równouprawnienia to stało się ono ostatnio tematem modnym. Niestety większość "feministek" chciałaby nie tyle szacunku dla własnej płci i równouprawnienia tylko przyznania im pewnych praw (pisanych czy nie), które z ideą równouprawnienia nie mają wiele wspólnego, gdyż dyskryminują mężczyzn.
Traktujmy poprostu kobiety normalnie i z szacunkiem, są one jednak ogromną częścią naszego życia, panowie.
Odpowiedz
Co do „swoich sposobów”, to niezależnie jak bardzo chciałbym krzyknąć: „Nie, to nieprawda!”, to niestety muszę się w całej rozciągłości zgodzić z ankai. Była kiedyś taka piosenka, pozwolę sobie przytoczyć tu jej fragment: „seksapil to nasza broń kobieca...”. Jakby się na to nie patrzeć płeć piękna ma nad nami zdecydowanie większą władzę niż byśmy tego chcieli. Cóż widać tak już musi być. No, ale miało być o równouprawnieniu, więc sam się wypowiem, bo to ja zapoczątkowałem ten jakże wdzięczny temat. Osobiście uważam, że „równość płci” jest jednym z najgłupszych wynalazków w historii ludzkości. To teraz mam już prze kichane u naszych koleżanek, więc zacznę się tłumaczyć Nie chodzi mi o to, że któraś płeć jest lepszagorsza (dzisiaj nie będzie szowinizmu ), ale o to, że są one inne i nigdy nie będą równe. Najbardziej dobijają mnie zdesperowane feministki, które uważają, że np. otwarcie drzwi kobiecie jest przejawem dyskryminacji. Ja chyba rzeczywiście jestem jakiś niereformowalny, ale sytuacja w której zapraszam kobietę na obiad, a ona płaci potem rachunek zakrawa według mnie na obłęd. Kolejny „nurt” feminizmu, zresztą już wspomniany przez Orkist'a, z jakim miałem niewątpliwą przyjemność się zetknąć reprezentuje mniej, więcej taką o to postawę. Równość w przywilejach, ale nie w obowiązkach. Ja nie powiem to bardzo wygodny punkt widzenia, tylko nie potrafię się w nim doszukać tego pięknego równouprawnienia. Kiedyś doszedłem do wniosku, że najlepszym sposobem na „uleczenie” świata z feminizmu byłoby, wprowadzenie na jakiś czas prawdziwego równouprawnienia. Może gdyby walczące o równość płci kobiety, zaczęły otrzymywać powołania do wojska, pracować w kopalniach, miałyby taki sam wiek emerytalny jak mężczyźnie, etc, to zaczęłyby się zastanawiać, czy na pewno tak bardzo zależy im na tej równości.

P.S.
Wcześniej trochę narzekałem, że większa część post'ów o kobietach została skasowana. Jednak przeszukując fora odnalazłem część „zagubionych” treści, więc jeżeli ktoś chce to może się zapoznać z tym co już zostało powiedziane, posty te znajdują się w temacie „Forum i użytkownicy” od strony trzeciej wzwyż. Chciałbym jeszcze zachęcić koleżanki, do ukazania nam kobiecego punktu widzenia na omawiane sprawy.
Najwyższy kapłan po trzykroć błogosławionego Sleanesh'a, Wielki Arcymistrz MROCZNEJ Magyi po¶cielowej, Arcymistrz zakonu miło¶ników raka płuc, Mistrz gry, Czeladnik cechu piwożłopów, dla relaksu pod±żaj±cy via Egri Brikaver, oraz CZŁONEK Towarzystwa Macierzy Ziemi Cieszyńskiej.
Odpowiedz
Co racja to racja...
Niestety mają swoje sposoby, choć prawdopodobnie wolelibyśmy tego nie przyznawać. Nie żeby nie były w jakiś sposób przyjemne, o nie. Przytoczę tu słowa pewnej kobiety, z która jakiś czas temu związałem swoje życie:
"Możesz byc głową rodziny ale ja i tak będę szyją która tą głową porusza..."
Nie oszukujmy się: wpływ na nas mają, ale dopuki nam zależy i chcemy żeby ten wpływ na nas miały. Człowiek zawsze znajdzie czas żeby iść z kumplami na piwo.
Co do równouprawnienia to w zasadzie szkodzi ono normalnym kobietom. "Feministki" krzyczą o nim, płacą za siebie w restauracji i nie pozwalają żeby ktoś im otworzył drzwi czy ustąpił miejsca w autobusie. Gdy kilka razy z rzędu mężczyzna chce ustąpić miejsca kobiecie w autobusie i napotyka czynny opór, logicznym jest, że przestaje po prostu próbować. A cierpią na tym normalne kobiety.
Na zakończenie pozwolę sobie zaczytowac bohatera pewnego znanego filmu:
"(...)W naszym świecie byłyście na piedestale, byłyście natchnieniem poetów, wcieleniem piękna. Likwidując męską połowę świata zlikwidujecie tym samym połowę siebie!"
Powtórzę pytanie Vantess'a:
A co na ten temat sądzą nasze współforumowiczki?
Odpowiedz

Cytat

a co do emancypacji kobiet rzymskich, to z tego co pamietam masz racje hawkwoodzie czesciowo


Oczywiście - nie miałem zamiaru wyczerpująco opisywać wszelkich aspektów pozycji formalno - prawnej kobiety w Rzymie. Ma wypowiedź to w znacznym stopniu generalizacja, albo też uwypuklenie tylko jednego, interesującego aspektu.

[ Dodano: Wto 11 Sty, 2005 ]

Cytat

albo po malzenstwie rytualnym z chlebem orkiszowym (to sie dosc rzadko zdarzalo - prawie wylacznie kaplani i kaplanki) - w przeciwnym wypadku wchodzila "loco filiae" i "umarl w butach"... byla niemal wlasnoscia meza


Niestety - właśnie zawarcie małżeństwa poprzez złożenie Jowiszowi ofiary z chleba orkiszowego poddawało kobietę pod władzę męża. Prawo to było nadal żywe jeszcze za czasów Gaiusa, ale tak jak mówiłeś - raczej wyłącznie w sferach kapłańskich.
I teraz uciekajcie ludzie, kryj się kto może, chować żony, zamykać dzrzwi i zatykać uszy. Dlaczego? Będzie mały wykład :wink:. Żeby wyjaśnić wszelkie wątpliwości tyczące się pierwszych przejawów emancypacji kobiet, które osobiście dostrzegam w Rzymie - pozwoliłem sobie rozwinąć "nieco" ten temat.
Pierwotnie sytuacja kobiety w związkach małżeńskich i rodzinach była niewątpliwie mało budująca. Zauważali to zresztą sami Rzymianie, jurysta Papinian jasno stwierdzał, że: „In multis iuris nostri articulis deterior est condicio feminarum quam masculorum” (Papinianus D. 1, 5, 9), co oznacza mniej więcej to, co napisałem na początku wywodu. Przedstawiano potęgę władzy mężowskiej lub ojcowskij, władzy pana rodziny i domu (patris familias) i upośledzenie formalno – prawne kobiet. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że sytuacja ta była jak najbardziej aktualna tylko wówczas, kiedy kobieta faktycznie poddana była władzy męża, czy ojca. W przypadku wyjścia spod tej władzy (a przypadki takie odnotowano jeszcze za republiki) – status kobiety był już zupełnie inny. W czasach pryncypatu uwolniono kobiety wielodzietne nawet od opieki rodziny agnatycznej, a ostatecznie kres tej instytucji położył cesarz Klaudiusz negując postanowienia ustaw XII Tablic. Wcześniej takie ubezwłasnowolnienie kobiet tłumaczono ich rzekomą płochością i nieznajomością spraw sądowych – chciano w ten sposób odsunąć kobiety od wpływu na majątek rodzinny i ograniczyć ich prawo do wydawania aktów prawnych: testamentów, poręczeń cudzych długów, uwolnienia niewolnika. Jednak w czasach pryncypatu tego rodzaju uzasadnienia odchodzą w niepamięć. Co więcej – szanowanym kobietom (mater familias), kobietom, które żyły w małżeństwie z jednym tylko mężczyzną (univira) i kobietom wielodzietnym, przysługuje ochrona prawna przed wszelkiego rodzaju zaczepkami i zniewagami.
Jaki był jednak status kobiet zamężnych? Trzeba od razu odróżnić stan prawny i faktyczny kobiety w małżeństwie:
- żona podlegająca władzy (manus) męża,
- żona pozostająca poza władzą męża i jego rodziny,
- żona pozostająca poza władzą męża i swego ojca – czyli stan najbardziej niezależny, samodzielność majątkowa, prawna, możliwość rozwodu.
Mamy zatem pewien model ewolucji pozycji kobiety w małżeństwie: od związków bezwzględnie podporządkowanych (cum manu) do emancypacji. Tego typu małżeństwa stawały się bardzo popularne za pryncypatu, za dominatu związki typu „cum manu” już właściwie zanikły bezpowrotnie.
Jeżeli ktoś nie zasnął - otrzymuje nagrodę w postaci spojrzenia pełnego uznania (sorry folks, ale są dwie rzeczy, które mnie prowokują do takich przemów: pewna czarująca Lady ze spiczastymi uszkami i szeroko pojęta historia
:lol: .
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Odpowiedz
...no i jestem wniebowziety. Wlasnie tak nalezy prowokowac hawkwooda do dzielenia sie z nami jego olbrzymia wiedza. I co Panie i Panowie - taki OffTopic, a ile sie mozna nauczyc? Nic tylko wykorzystac na sesji, jak bedziecie kreowac kulture odleglych, obcych postaciom graczy krain...

Cytat

...model ewolucji pozycji kobiety w małżeństwie: od związków bezwzględnie podporządkowanych (cum manu) do emancypacji. Tego typu małżeństwa stawały się bardzo popularne za pryncypatu, za dominatu związki typu „cum manu” już właściwie zanikły bezpowrotnie...

mowiac "takie malzenstwa" masz na mysli te "bez reki" ("sine manu?" ) prawda? czyli te "bardziej emancypowane". Czyli ewolucja ku lagodniejszym formom nastepuje od siermieznej republiki do gorszacego i rozpustnego dominatu
(najpiekniejsza byla chyba i tak "komedia republiki")

Cytat

- żona podlegająca władzy (manus) męża, 
- żona pozostająca poza władzą męża i jego rodziny, 
- żona pozostająca poza władzą męża i swego ojca – czyli stan najbardziej niezależny, samodzielność majątkowa, prawna, możliwość rozwodu

ad.1.) tzw. "loco filiae" = w miejsce corki, byla "pelnoprawna" (w pelni ceremonialna) zona, ale jednoczesnie miala najgorsza pozycje prawna,
ad.2.) nie przechodzila pod wladze meza (pod reke - "manu", stad malzenstwa "cum manu" i "sine manu") w wypadku wspomnianego "usurpatio trinocti" - raz w roku zona (w jakis sposob byla to "mniej formalna" zona) musiala spedzic 3 kolejne noce poza domem (panowie niezamezni jeszcze - sprobujcie ustalic taki rytual z wybranka serca - przydadza wam sie 3 dni tesknoty, gdy juz wroci bedziecie dla niej o wiele bardziej wyrozumiali
ad.3.) poza wladza meza i poza wladza ojca - gdyz przez malzenstwo "cum manu" przechodzila z jednej rodziny do drugiej (swojej do meza) bedac nadal "corka"; tak wiec dla pelni szczescia i praw Rzymianka musiala byc stara, osierocona i brzydka (niezamezna, gdyz nikt jej nie chcial) - no dobra, moze to troche za daleko idacy wniosek

hawkwoodzie, tak na marginesie jeszcze - bo zawsze mnie ten rytulal i chleb z pszenicy ORKiszowej fascynowal (chyba wiadomo dlaczego) - formulka z Kajusem i Kaja byla uzywana wtedy? podczas ceremonii Zaslubin Jowijskich (?) czy byla bardziej "plebejska i egalitarna"?

"In multis iuris nostri articulis deterior est condicio feminarum quam masculorum” (Papinianus D. 1, 5, 9)
...Posrod wielu [obcych] praw, wedle naszych przepisow sytuacja niewiast gorsza/slabsza(?) jest nizli mezow... - wstawki szlachetnej laciny tez moga sie przydac jako motto do omszalej ksiegi czarow

Vantessie: Papinianus [lac.] = Papinian [pol.]
..................................CETERVM CENSEO CARTHAGINEM DELENDAM ESSE
Odpowiedz
Wiesz Hawkwood'zie, są takie chwile w moim życiu, gdy błogosławię fakt, iż wiem, że z wykształcenia jesteś historykiem, inaczej nabawiłbym się kompleksów A wykład był ciekawy i interesujący, mam nadzieję, że częściej będziesz umieszczał takie post'y. Jak tak dalej pójdzie to forum zyska patronat ministerstwa edukacji Może pociągniesz ten wątek dalej niż panowanie Dioklecjana? Wielcem ciekaw dalszego ciągu

A teraz coś specjalnie dla Orkist'a: V mnoha článcích našeho práva mají ženy horší postavení než muži. Postanowiłem „przełożyć” Papinianusa na bliższy ci język
Najwyższy kapłan po trzykroć błogosławionego Sleanesh'a, Wielki Arcymistrz MROCZNEJ Magyi po¶cielowej, Arcymistrz zakonu miło¶ników raka płuc, Mistrz gry, Czeladnik cechu piwożłopów, dla relaksu pod±żaj±cy via Egri Brikaver, oraz CZŁONEK Towarzystwa Macierzy Ziemi Cieszyńskiej.
Odpowiedz
No wiec co do morrowind.pl to uzytkownik Drax zostal usuniety...Z czyjego powodu nie musze chyba mowic... A zaczelo sie tak jak tutaj jest z Gamorinem, wiec lepiej uwazaj chlopcze... A co do kobiet: co tu duzo mowic... Faceci sa z Marsa, a kobiety z Wenus jak to mowi moja przyjaciolka... Poza tym NIKOGO nie mozna okreslac ogolnie, bo kazdy jest niepowtarzalny i nie da sie tak po prostu mowic o kobietach jako o ogole...
Odpowiedz
Brawo panowie.
Ilu to ciekawych rzeczy można się dowiedzieć.
Naprawdę interesujący wykład, niestety nie mogę się do niego w sposób konstruktywny dołączyć. Jeśli chodzi o Historię to moje wiadomości skupiają się raczej na czasach trochę nam bliższych i rejonie bardzo specyficznym.
Co do ewentualnego patronatu MEN-u nad naszym forum to wydaje mi się, że nie jest to najlepszy pomysł. Ilość wykładów może by się zwiększyła ale ich poziom malałby wykładniczo. Poza tym pieniędzy i tak nie byłoby z tego żadnych.
Wydaje mi się jednak, że można mówić o kobietach stosując pewne uogólnienia. Co prawda masz rację Devilus'ie, że każda jest inna ale w pewnich momentach prawie wszystkie wykazują te same cechy wspólne.
Vantess'ie gratuluję, nie popełniłeś ani jednego będu gramatycznego. Jakiego programu użyłeś?:-)
Odpowiedz
Tak, kobiety sa rozne, rozniste i - co gorsza - nieobliczalne.
Zupelnie inaczej niz faceci, ktorzy sa wszyscy tacy sami...
"...jak mowi moja przyjaciolka Triss Merigold(1): Jezeli widzalas nago jednego - widzialas ich wszystkich..."(2) Yennefer z Vengerbergu

(1) - podziekowania za przypomnienie nazwiska czarodziejki ida do Vantessa
(2) - dzieki dla hawkwooda za scisle przytoczenie opinii Triss 3 posty nizej; zabij mnie hawkwood, ale wydaje mi sie, ze pomimo mojego znieksztalcenia sens tego zartu przetrwal?
..................................CETERVM CENSEO CARTHAGINEM DELENDAM ESSE
Odpowiedz
Co do ogólnego traktowania kobiet to przychylam się do opinii Orkist'a, rzeczywiście w pewnych momentach większość wykazuje te same cechy wspólne (to zdanie niesie ze sobą ciekawy podtekst ), dzięki czemu możemy w pewnej mierze przewidzieć ich zachowania, co czasem w znaczący sposób ułatwia życie. Z drugiej strony nie mogę się nie zgodzić z ankai, rzeczywiście są one nieobliczalne. To swoją drogą zabawne, tyle już o nich wiemy, poznaliśmy tyle modelowych zachowań, że w zasadzie powinne być dla nas jak otwarta księga, a tutaj na każdym kroku jakieś zaskoczenie, coś nowego i nieprzewidywalnego, zupełnie jak praca z Windows'em A co do tłumaczenia to nie użyłem żadnego programu Orkiscie, posłużyłem się tak cenioną w XXI wieku zdolnością, jak umiejętność odszukiwania potrzebnych informacji
Najwyższy kapłan po trzykroć błogosławionego Sleanesh'a, Wielki Arcymistrz MROCZNEJ Magyi po¶cielowej, Arcymistrz zakonu miło¶ników raka płuc, Mistrz gry, Czeladnik cechu piwożłopów, dla relaksu pod±żaj±cy via Egri Brikaver, oraz CZŁONEK Towarzystwa Macierzy Ziemi Cieszyńskiej.
Odpowiedz
my jesteśmy otwartą księgą tylko napisaną w dziwnym języku
To pay the price of being hell bound...
Odpowiedz

Cytat

hawkwoodzie, tak na marginesie jeszcze - bo zawsze mnie ten rytulal i chleb z pszenicy ORKiszowej fascynowal (chyba wiadomo dlaczego) - formulka z Kajusem i Kaja byla uzywana wtedy? podczas ceremonii Zaslubin Jowijskich (?)


Tak naprawdę, to nie wiadomo do końca jakich słów używano podczas tej uroczystości - pewne jest tylko, że używano symboli ognia i wody w tejże właśnie ceremonii.

[ Dodano: Sro 12 Sty, 2005 ]

Cytat

"...jak mowi moja przyjaciolka Triss Merigold(1): Jezeli widzalas nago jednego - widzialas ich wszystkich..." Yennefer z Vengerbergu


Będę się czepiać, ale jestem dziś sfrustrowany i proszę to mieć na uwadze :wink: . Oryginalny cytat brzmi: "jeśli się widziało jednego, to widziało się wszystkie" (A Sapkowski, Ostatnie życzenie, Warszawa 1993, s. 235).

[ Dodano: Sro 12 Sty, 2005 ]

Cytat

my jesteśmy otwartą księgą tylko napisaną w dziwnym języku


Wbrew pozorom jest to doskonałe określenie wszelkich mętnych dywagacji na temat kobiet. To nie jest dziedzina nauki, ale wiedza ezoteryczne, próba odczytania hieroglifów przez ignoranta i wieczne poszukiwanie rozwiązania...
He is worried about what may happen when he passes on. So am I, but it is something I shall not dwell upon. I shall love him because he is deserving of my love, not because he saved me, not because he is human, not because he is a Hero of Neverwinter. No, I love him for the man he is.

lady Aribeth de Tylmarande




Odpowiedz
Nom... Ale jezeli juz piszemy o kobietach to jednego w nich nie lubie: wiekszosci nie mozna zrozumiec... I tylko faceci to wiedza... A wiecie co mi sie w Niemczech podoba? Ze jak sie jakiejs spodobasz to 65% sama sprobuje nawiazac znajomosc... To jest naprawde fajne :wink:
Odpowiedz
← Karczma

Kobiety.... - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...