Czy nie jest to dowód na istnienie wyższych idei, marzeń nie mających nic wspólnego z prostackimi teoriami o przedłużeniu gatunku? (...) I czy to nie one właśnie potrafią wydobyć z nas, to co najlepsze?
Potrafia - tylko one Zadziwia mnie ich cierpliwosc w poszukiwaniu tej boskiej iskry...
Wiecie co? Żeby za jednym razem załatwić sprawę religii i kobiet: chyba tylko w kulturze łacińsko - europejsko - chrześcijańsko - śródziemnomorskiej (czyli naszej :lol: ) kobieta jako symbol jest stawiana na tak wysokim piedestale. Często nie ma to przełożenia na rzeczywistość (mąż pijał i bijał), ale skąd się to właściwie wzięło? I przetrwało do dzisiaj jak widać z cytatów... Kobieta w kulturze rycerskiej, często nawet jako aseksualny ideał, przedmiot westchnień i istota "wyższa", setki lat tradycji admiracji, wielbienia, dostrzegania w kobietach piękna i czułości... Ech, abstrahując od realiów to chyba specyfika naszego kręgu kulturowego.
P.S. Co do wiadomego filmu - domy pracy poprawczej dla upadłych kobiet nie były pomysłem ani zakonnic, ani w ogóle Kościoła katolickiego. Nie przeczę jednak, że tego typu przypadki zdarzały się.
kurde widze ze mnie nikt nie slucha..........od tej pory kazdy post dotyczacy wiary bedzie kasowany...jezeli chcecie sobie pogadac o wiarach do zrobcie sobie specjalnie temat do tego......
Aby nie drążyć tutaj tematu wiary, pozwolę sobie przypomnieć gdzie skończyliśmy, a tak na marginesie to pierwszy post, który nawiązywał do religii był twój olo, mam wielką ochotę przytoczyć przysłowie o latarniach i ciemnościach, niemniej jednak jakoś się powstrzymam. Tak więc skończyliśmy na rozpaczliwych próbach podejmowanych od wieków przez mężczyzn, które mają doprowadzić do zrozumienia płci pięknej. Jak powszechnie wiadomo nigdy nie uda nam się osiągnąć tego celu, nie jestem jednak przekonany co do zdania Enei, że gdyby ów cel został osiągnięty (założenie czysto hipotetyczne, przekraczające granice absurdu ), to w efekcie przestalibyśmy żywić zainteresowanie względem kobiet. Dodatkowo uważam, że w znaczący sposób ułatwiłoby to naszą egzystencje. Zaś co do większej ilości, kobiet w naszym społeczeństwie to po pierwsze już tak jest, a po drugie wydaje mi się, że jest to stosunkowo pozytywne zjawisko. „Na dobrą sprawę to tu mógłby być dla nas raj. Same kobitki, niezamężne, konkurencji prawie żadnej. Ty gustujesz w brunetkach czy blond?” Wybaczcie, że cytat jest odrobinę niedokładny.
Masz racje przyznaje sie bez bicia ze rozpoczelem ta rozmowe na temat religii ale nie sadzilem ze ta rozmowa sie tak potoczy.Ale widze ze powstal nowy temat dotyczacy religii
i mam nadzieje ze teraz tam bedziecie o tym rozmawiac
Kiedyś obiecałem napomknąć ciut o kobietach Henryka VIII, potem nie miałem czasu i tak to zeszło. W końcu się zebrałem i proszę bardzo, jeżeli jest ktoś ciekaw jak się traktowało kobiety w angielskiej rodzinie królewskiej - niech czyta i płacze :wink: .
Problemy z kobietami, czyli sześć żon Henryka VIII
Henryk VII, król Anglii i pierwszy z Tudorów dążac do wzmocnienia pozycji międzynarodowej swego kraju, doprowadził do w 1501 r. do małżeństwa 14 – letniego syna Artura z 16 – letnią Katarzyną Aragońską, córką władców Hiszpanii – Izabeli i Ferdynanda. Niestety Artur zmarł kilka miesięcy po ślubie. Postanowiono wówczas, że dla dobra Anglii i Hiszpanii z Katarzyną ożeni się jego brat Henryk. Aby było to możliwe (bliskie związki rodzinne!)uzyskano w Rzymie od papieża uznanie pierwszego małżeństwa Katarzyny za nieważne, a właściwie za niedopełnione.
Związek Henryka VIII z Katarzyną Aragońską trwał 18 lat i dopiero w 1527 r. Henryk rozpoczął pierwsze kroki prowadzące do rozwodu. Za przyczyny uznaje się powszechnie dwie kwestie: najważniejszą, czyli brak męskiego potomka – Katarzyna urodziła Henrykowi tylko jedną córkę (późniejszą królową Marię Tudor), oraz dodatkowo romans z Anną Boleyn ( i nie tylko z nią...). Na nieszczęście dla Henryka układ polityczny w Europie był dla niego bardzo niekorzystny. Okazało się, że Katarzyna jest przecież ciotką najpotężniejszego europejskiego władcy – cesarza Karola V, który po pokonaniu Francuzów w bitwie pod Pawią w 1525 r. uzyskał całkowitą supremację w Europie, a zwłasza w Italii. Wojska cesarskie w 1527 r. spustoszyły Rzym (Sacco di Roma), a papiestwo musiało poddać się bez szemrania żądaniom Karola V. W tej sytuacji papież Klemens VII nie był w stanie wyrazić zgody na rozwód królewski narażając się przez to cesarzowi. Te właśnie wydarzenia miały później duży wpływ na podjęcie decyzji przez Henryka VIII o schizmie i utworzenia Kościoła narodowego (anglikańskiego). Chęć uniezależnienia się od zawirowań politycznych na kontynencie i podporządkowanie Kościoła władzy państwowej były jednymi z najważniejszych przesłanek tego kroku.
Dopiero w 1533 r. arcybiskup Canterbury Cranmer ogłosił małżeństwo króla i Katarzyny Aragońskiej za nieważne. Rok później natomiast dokonano ostatecznej schizmy angielskiej ( Act of Supremacy).
Kolejne małżeństwo Henryka VIII nie było zbyt udane. Zakończyło się dość gwałtownie w 1536 r. – Anna urodziła królowi znowu córkę (Elżbietę, ostatnią królową z dynastii Tudorów) i została stracona pod zarzutem niewierności.
Trzeci raz król ożenił się z Jane Seymour, która urodziła mu upragnionego potomka męskiego (Edwarda VI), ale zmarła przy porodzie.
Czwarte małżeństwo zawarte zostało z księżniczką Kliwii Anną, ale król był zdegustowany urodą swej żony, którą wcześniej widział tylko na obrazach (zbytnio pochlebnych) i rozwiódł się z nią dość szybko.
Kolejną żoną była Katarzyna Howard, ale po kilku miesiącach król nakazał ją ściąć pod zarzutem niewiernośći.
Ostatnią żoną Henryka VIII była Katarzyna Parr.
Jak widać – swobodne prawo do rozwodów nie dawało niszczęsnym żonom królewskim gwarancji spokojnego życia...
Chcialbym zyc pareset lat pozniej... Liczba kobiet zwieksza sie a liczba mezczyzn spada wiec byloby fajnie... Ale co gdyby sie spelnila wizja rodem z Seksmisji? Popelnilbym chyba samobojstwo niz dal sobie zmienic pare organow...
Aktualnie liczba kobiet przewyższa liczbę mężczyzn i nasz kraj nie jest tu wyjątkiem, czyli jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji. Tym bardziej, że przyrost naturalny, kuleje, co oznacza, że na nas spoczywa obowiązek zmienienia tego faktu, więc panowie, do roboty! A co do wycinania, to przypomnę fragment wspomnianego już filmu: „Ale przecież to dla nich gorsze niż śmierć.”
Panowie, to że sukcesywnie spada nam przyrost naturalny wcale nie jest zabawne. Możemy sobie żartować z tego, że powinniśmy się ostro wziąć do roboty ale obecna sytuacja grozi nam albo załamaniem systemu opieki społecznej albo napływem imigrantów z krajów gorzej rozwiniętych aby zapełnić puste miejsća pracy potrzebne do utrzymania rosnących mas emerytów i rencistów.
Sam bardzo chętnie zabrałbym się za przedłużanie gatunku ludzkiego, jednak nie mam pieniędzy żeby je później wychować. Zrobienie dziecaka to najmiejszy problem (pomijam patlogiczne sytuacje kiedy największym problemem mężczyzny jest znalezienie kobiety:-), problem jest je utrzymać i wychować. Ktoś mądry policzył nawet, że wychowanie jednego dziecka kosztuje gubo ponad 450 tyś zł.
Na koniec pozwolę sobie zacytować wspomniany wyżej film.
"-Jak to? Przecież w Twoich czasach to mężczyźni byli na pożądku dziennym.
-I nocnym..."
A ja nie bede podtrzymywac gatunku bo pojde do wiezienia dla nieletnich, i jeszcze aliimenty bede musial placic... znam jednego goscia w moim wieku ktory juz ma cos takiego ze gdy skonczy 18 lat to bedzie musial zaczac placic
Rozumiem, ze podtrzymywanie gatunku to smakowity temat, ale... to nie jest jedyna "funkcja" kobiet. I mezczyzn. Precz ze statystyka i zakuwaniem ludzi w bezduszne cyfry! Orkist ma racje, ze jest roznica miedzy "ojcostwem" a "dzieciorobstwem", ale to chyba jest zbyt off-topiczne.
Devilus: Nie ma wiezien dla nieletnich, tylko placowki opiekunczo-wychowawczo-bog_wie_jakie (ponad 15 typow). Poza tym kto mowi, ze zeby przedluzyc gatunek musisz popelniac czyn karalny? Nie musisz tez robic tego wcale "od reki" (czyli natychmiast) - to zbyt powazna decyzja. Napisz jednak (to bedzie w temacie) czego bys od kobiety swego zycia oczekiwal, dlaczego chcialbys sie z nia ozenic i dlaczego chcialbys miec z nia dzieci? (hehehe - ale zadanie domowe).
I to jest pytanie do wszystkich: Mowilismy jak kobiety widzimy i dlaczego sie im dziwujemy. Panowie, a czego wlasciwie oczekujemy od kobiet? Czego sie po nich spodziewamy?
Nie moge powiedziec, ze wyglad sie nie liczy bo wtedy bym sklamal. Ale nie musi oslepiac swoim obliczem. Strasznie lubie tzw. Bad Girls, bo najczesciej takie dziewczyny w towarzystwie staja sie potulne jak baranki. Przede wszystkim: humor, inteligencja chociazby na srednim poziomie (zeby rozmowa nie sprowadzala sie tylko do pogody). No i wyznaje tez zasade ze przeciwienstwa sie przyciagaja.
A ja mam raczej wyśrubowane preferencje.
Moja wymarzona kobieta jest i ładna i inteligentna.
A czego od niej oczekuję? Chyba akceptacji i zrozumienia dla moich wybryków.
No to jesli przeczytales posta powyzej to zrozumiesz, ze mamy podobne wymagania.
Mam jedna przyjaciolke w Polsce ktore spelnia wszystkie moje wymagania, ale to tylko przyjazn ( a raczej AZ bo to moja najlepsza przyjaciolka). Jednak nie chcialbym nic zmieniac bo balbym sie ze nasze kontaky sie zmienia.
Zabawnie się zrobiło w tym topicu... :lol: . Tjaaa..., jeśli chodzi o kwestię przedłużenia gatunku, to osobiście mam to z głowy :wink: . W sumie tego typu rzecz to namiastka nieśmiertelności - przekazuję swój materiał genetyczny następnym pokoleniom, tzn "non omnis moriar" (nie wszystek umrę....). Mój fenotyp i genotyp nie znikną bez śladu, ale będą trwać nadal po mojej śmierci. Fascynujące.
Czego natomiast spodziewamy się po kobietach? I jak je postrzegamy? Porzućmy od razu sztywne definicje, plany, oczekiwania, wydumane ideały. Nie można obliczyć i podsumować ludzkich uczuć i emocji, a kiedy się tego najmniej spodziewamy - uderzy w nas piorun (czyli dziewczyna, która być może nie spełniała naszych wypieszczonych marzeń o ideale...).
A jak wreszcie uderzy to okazuje się być wcielonym ideałem... I za nic nie potrafimy sobie wybić jej z głowy:-)
Cytat
jeśli chodzi o kwestię przedłużenia gatunku, to osobiście mam to z głowy :wink: . W sumie tego typu rzecz to namiastka nieśmiertelności - przekazuję swój materiał genetyczny następnym pokoleniom, tzn "non omnis moriar" (nie wszystek umrę....). Mój fenotyp i genotyp nie znikną bez śladu, ale będą trwać nadal po mojej śmierci. Fascynujące.
Hawkwood z Twojego posta wynika, że masz dzieci. Długo? Bo nie wiem czy moje gratulacje będą bardzo spóźnione:-)
Przylaczam sie do gratulacji - niezaleznie od wieku potomkow - nigdy za pozno. Gratulacje zreszta na rowni dla malzonki Hawkwooda, gdyz ma we wspolnym sukcesie nie mniejszy udzial.
Co do idealow, to oczywiscie ich nie ma (albo raczej sa, ale tylko w platonskim swiecie idei - nie mylic z Centertelem). Niemniej, gdybym po krotce mial scharakteryzowac moj ideal, to nie jestem wybredny*. Cztery cechy: 1) piekna, 2) inteligentna, 3) bogata, 4) bezgranicznie zakochana we mnie. Co wazniejsze - znalazlem taka.
I to oczywiscie byl grom z jasnego nieba. Nie wiem, ale mnie sie zawsze tak zdarza - ni stad, ni zowad - bum! I klopot gotowy...
Przedluzanie gatunku... jakiez to przyziemne. Zawsze wolalem eufemizmy w stylu "owoc wzajemnej milosci" - ale jak zwal, tak zwal. Miala byc coreczka: Maria Anna... Marysia...
--------------------
* - to autoironia, jakby ktos nie zalapal
"Przedłużanie gatunku" brzmi faktycznie przyziemnie, ale nie da się ukryć - to dzięki naszym marzeniom, ideałom i uwielbieniu płci pięknej zamieniliśmy czystą biologię w coś bardziej romantycznego :oops: . To nas odróżnia od zwierząt (i ludzi podobnych do zwierząt) - nie dajemy się sklasyfikować tak prosto, sprowadzając uczucia do roli tylko i wyłącznie fizycznej. I chwała nam za to.
P.S. Jestem tatusiem (lekko przerażonym) dokładnie od ośmiu dni. Dzięki za słowa otuchy (do cholery, co zrobić z tą kupą?!) :lol: .