O transhumaniźmie robi się ostatnio coraz głośniej, coraz częściej staje się obiektem dyskusji, jednak już bardziej etycznych, w okół realnego zagadnienia niż czysto teoretycznych. Pewnie też dlatego jest (i może będzie częściej) poruszany w książkach, filmach, czy grach. Pewnie większość od razy skojarzy tutaj chociażby taki tytuł jak "Deus Ex". Tymczasem zapraszam do zapoznania się z całkiem nową pozycją "Nexus" napisaną przez debiutującego Rameza Naama, a którą recenzował dla was krzyslewy.
Jakie zagrożenia czyhają na pisarza science-fiction? Może on pogubić się w wirze wydarzeń, stworzyć niespójny świat (nie da się ukryć – przyszłość jest trudniejsza do przedstawienia niż przykładowe uniwersum fantasy z krasnoludami i elfami na czele), zapomnieć o rozrywce i przyjemności, zagłębiając się w wydumane oraz skomplikowane opisy naukowe, za bardzo odejść od centrum głównej osi fabularnej, nie zakończyć wszystkich rozpoczętych wątków, niedostatecznie zaciekawić czytelnika, odrzucić go topornym, niezrozumiałym, bełkotliwym stylem... Wymieniać można w nieskończoność. Z tych oraz innych powodów zawsze uważałem literaturę science-fiction za trudniejszą i ambitniejszą od fantasy, mimo że większą miłością zawsze darzyłem tę drugą. Dlatego do "Nexusa" podszedłem ze sceptycyzmem, tym bardziej, że to debiut Rameza Naama.