Odgrzeję kotleta. Poalkoholowy tryb filozoficzny.
Nie oceniałbym tych dwóch gier jako "rywali" (mimo iż temat mówi o 'vs'). Obydwie wnoszą coś wielkiego do świata cRPG. Baldurs Gate'y to seria która wryła mi się na stałe w pamięć i nawet alzheimer na starość będzie miał ciężki orzech do zgryzienia by mi ją z tejże wybić. Nawet nie muszę mówić dlaczego. Ale podobnie jest z grami które przyszły potem i były niestety porównywane pod kątem BG gdyż na nim wychowali się ówcześni cRPGowcy, na przykład obecny w temacie NWN. Ta gra po dodatkach (przyznam, że podstawowa kampania jest słaba) była świetna. Jak dla mnie chłopaki osiągneli połączeniem swoich dwóch głównych dodatków poziom porównywalny z BG, ta epika, najpierw pustynia, potem baator i cania... Świetny klimat, powinno być więcej epickich gier w krainach zewnętrznych i podmroku. Podobnie NWN2, podstawowa kampania może nie jest specjalnie wygórowana w sensie filozoficznym, ( ale do dziś wspominam miło jej swojski, przyjemny klimacik ) natomiast dodatek, Maska Zdrajcy - pomysł o poszukiwaniu własnego JA, tak by go nie stracić w walce z esencją pozostawioną przez martwego boga.. A może stracić? Możliwość "pożerania bogów" jest kusząca, historia jest zagmatwana, a outro w przypadku wybrania złej drogi świetne, aż chciałoby się zobaczyć NWN3 opowiadające tylko o późniejszych losach tak potężnej istoty która wyrwała się z ram czasu i przestrzeni. Mógłbym jeszcze wspomnieć o paru innych grach, ale nie o nich jest ten temat, a nie chcę niepotrzebnie "rozmydlać".
Błędem jest stawianie tych gier przeciw sobie, porównywanie i szufladkowanie, każda jest inna, każda ma inne przesłanie i inny cel, w każdą trzeba zagrać, każdą trzeba zrozumieć i odrębnie "poznać" jak to mawiał tormentowy Dak'kon. Szkoda tylko, że dziś już nie ma takich gier... Cholerne konsole z paroma przyciskami i maksymalnie uproszczoną rozgrywką...
Nie oceniałbym tych dwóch gier jako "rywali" (mimo iż temat mówi o 'vs'). Obydwie wnoszą coś wielkiego do świata cRPG. Baldurs Gate'y to seria która wryła mi się na stałe w pamięć i nawet alzheimer na starość będzie miał ciężki orzech do zgryzienia by mi ją z tejże wybić. Nawet nie muszę mówić dlaczego. Ale podobnie jest z grami które przyszły potem i były niestety porównywane pod kątem BG gdyż na nim wychowali się ówcześni cRPGowcy, na przykład obecny w temacie NWN. Ta gra po dodatkach (przyznam, że podstawowa kampania jest słaba) była świetna. Jak dla mnie chłopaki osiągneli połączeniem swoich dwóch głównych dodatków poziom porównywalny z BG, ta epika, najpierw pustynia, potem baator i cania... Świetny klimat, powinno być więcej epickich gier w krainach zewnętrznych i podmroku. Podobnie NWN2, podstawowa kampania może nie jest specjalnie wygórowana w sensie filozoficznym, ( ale do dziś wspominam miło jej swojski, przyjemny klimacik ) natomiast dodatek, Maska Zdrajcy - pomysł o poszukiwaniu własnego JA, tak by go nie stracić w walce z esencją pozostawioną przez martwego boga.. A może stracić? Możliwość "pożerania bogów" jest kusząca, historia jest zagmatwana, a outro w przypadku wybrania złej drogi świetne, aż chciałoby się zobaczyć NWN3 opowiadające tylko o późniejszych losach tak potężnej istoty która wyrwała się z ram czasu i przestrzeni. Mógłbym jeszcze wspomnieć o paru innych grach, ale nie o nich jest ten temat, a nie chcę niepotrzebnie "rozmydlać".
Błędem jest stawianie tych gier przeciw sobie, porównywanie i szufladkowanie, każda jest inna, każda ma inne przesłanie i inny cel, w każdą trzeba zagrać, każdą trzeba zrozumieć i odrębnie "poznać" jak to mawiał tormentowy Dak'kon. Szkoda tylko, że dziś już nie ma takich gier... Cholerne konsole z paroma przyciskami i maksymalnie uproszczoną rozgrywką...