[ekhp1] Dzielnica portowa Dany i Jakób

Zamknliście klapę z hukiem, na wszelki wypadek. Na wszelki wypadek położyliście na niej jeszcze pare ciężkich worków wypełnionych węglem. Otworzyliście drzwi i wyszliscie. Specjalnie nawet się nie zdziwiliście, ze znaleźliście się dokładnie na zewntrz kamienicy, w miejscu w którym do niej wchodziliście. Nie zdziwliście się nawet tym, ze drzwi które jeszcze nei dawno wyważyliscie nagle się za wami zakmnęły.

Panuje noc. Jest zimno i pada lodowaty deszcz. Nie macie pojęcia która może być godzina. Ale sądząc po pustych ulicach musi już być bardzo późno. Podchodzi do was mężczyzna w którym rozpoznajecie marynarza który sprzedał Volrikerowi śledzia.

- A nie mówiłem, że tu lepiej nie widzieć ani słyszeć. - mówi mijając was
Dziękujemy za radę, przydała się.
Zwracam się do Manora: Mam nadzieję, że wszystko wróciło do normy. Mam ochotę wrócić do koszar, zdać raport dowódcy i pójść spać.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

-Ale ja ciągle nie rozmumiem... przecież nic oprócz bardzo miłych kopniaków w stronę tych kościanych dup nie dowiedzieliśmy się. Zresztą nieważne... ja jestem od walki, ty od gadki i myślenia.

Chodźmy szybko... już czuję to ciepło ogniska, tą muzykę i ten smak piwa z miodem. Już zaraz będe to wszystko przeżywał naprawdę...... o ile ten wredny dowódcuś nam znowu czegoś nie wymyśli.


Przyśpieszyłem troche
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Dziękuję, że tak o mnie myślisz. Może za dużo się nie dowiedzieliśmy, ale powiemy dowódcy co tam widzieliśmy, może uzna za stosowne poprosić magów króla o wyjaśnienie sprawy.
A o dowódcę się nie martw. Pewnie śpi, więc nawet nie zauważy jak przyjdziemy.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Sądząc po tym, że w drodze nie usłyszeliście ani razu: "Hej ty!" musiało byc późno. Wnisokując z tego, ze nie dostaliscie pałką po głowie/sztyletem między żebra/strzałą po plecach musiało yś bardzo późno.

Drogę do koszar pokonaliśćie w mniejwięcej kwadrans. Jednak brama na dziedziniec gwardyjny była zamknięta. ( w bramie znajdują się drzwi a w wrzwiach małe okineko przez które normalnie strażnik sprawdza kto stoi po drugiej stronie).
Wale w drzwi pięścią...

-Hej, to my, Gwardziści... Manor i Volriker. Otwórz.
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Czekam, aż się łaskawie drzwi otworzą, a w międzyczasie rozglądam się po okolicy.
No szybciej tam!
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Początkowo myślicie, ze nikt wam nie otworzy. Jednak po chwili usłyszeliście odgłos otwieranych drzwi i ciężke kroki stróża.

- Co to ma być łajzy! Gdzie do cholery byliście. Znowu żeście zapili w jakiejś karczmie! Spać gnojki nie dajecie! - złorzeczy pod nosem otwierając bramę. - Dowódca na was czeka. I jest wkurzony, kto to słyszał by tak znikać. Już myśleliśmy, ze nie wrócicie. I jeśli o mnie chodzi to moglibyście nie wracać. - sądząc po stroju udało wam się wyciągnać stróża prosto z łóżka.
-Ty, jeszcze jedno słowo a skończysz tak jak ci zombi, vampiry i hordy truposzy których rozmaśliliśmy we dwóch podczas kiedy ty se słodko spałeś i śniłeś o pannach...

Pamiętaj, jedno słowo...
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Cii, ale nie mów mu o tym miedzianym smoku, z którym przyszło nam walczyć. Facet by się przestraszył. {teatralnym szeptem, a teraz na głos}
Dobra idziemy. Dowódca się ucieszy.
Tylko z czego?
- do siebie.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Wydawało się wam, ze odźwierny początkowo zbluzga was lecz mężczyzna tylko przygladał sie wam niepewnie. W końcu nie od dzisiaj krążyły różne opowieści o dokonaniach gwardzistów. Tak czy owak nie daliście mu za duzo zcasu na rozmyślania i poszliscie w kierunku koszar. Kiedy już znaleźliście się na środku dziedzińca dostrzegliście świecące się okna w części garnizonu oficerskiego...
Dobra, idziemy do dowódcy. Mam gdzieś co nam powie, ale przysłużyliśmy się sprawie Gwardii i pomogliśmy w utrzymaniu porządku. Kolejne śmieci posprzątane.
Poprawiam włosy, ekwipunek, by jakoś to wyglądało i idę do dowódcy krokiem marszowym.
Manor, idziesz? Trzeba odebrać nagrodę za nasze bohaterstwo. I mam nadzieję, że już nie masz tej butelki wódki przy sobie?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Niepewni wkraczacie do koszar oficerskich. Mijacie stróżówke i korytarze prowadzące do prywatnych kwater. W końcu otwieracie drzwi do mesy gdzie najprawdopodbniej powinien być dowódca.

Dostrzegacie dwóch mężczyzn którzy siedzą przy małym stoliku nie daleko kuchni od której bije przyjemne ciepło. Pochyleni nad planszą grają w jakąś grę. Dostzregacie stosik białych i ciemnych sześcianików pietrzący się przed każdym z nich. Jednym z mężczyzn jest starszuek Gurney a drugim wasz dowódca.

- No, pięknie panowie, pięknie! Mam nadzieje, że wam obili gęby porządnie. I powiem, ze nawet lepiej by było jakby wam je obili bo jak się dowiem ze znowu pilnowaliście porządku w jakiejś karczmie to ja to zrobie! No, mówcie!
- Ciszej Arathar. Pobudzisz chłopaków. Całe koszary nie muszą wiedzieć, ze twoi podwładni się szlajają nocą po mieście...
- uspokaja go Gurney po czym również zaczyna przygląda się wam w zaciekawieniu.
Bo Volkinera

-Ty mów, ja nie wytrzymam patrząc na tą wstrętną ogoloną gębe... poza tym ty jesteś od myślenia.
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


Chrząknięcie.
Wyruszyliśmy z Manorem w poszukiwaniu tego elfa, co nas obił. Ślad zaprowadził nas do starej kamienicy w dzielnicy portowej. Weszliśmy do środka, ale było pusto. Nagle usłyszeliśmy jakiś hałas z dołu. Weszliśmy do piwnicy. W jednym z pokojów coś się stało i nas gdzieś przeniosło. Pojawiliśmy się w lesie, zaczęliśmy biec do przodu, ale zawróciliśmy, bo im dalej biegliśmy tym byliśmy starsi. Manor miał fajną brodę. Spotkaliśmy jeszcze jakiegoś starca, kóry przed śmiercią powiedział coś o przeznaczeniu. Wróciliśmy do piwnicy i w kolejnym pokoju walczyliśmy z trzema szkieletami. Udało nam się ich pokonać, ale zaczęły się zbierać do kupy. Poszliśmy dalej. Na poziomie niżej znaleźliśmy coś dziwnego: ramę dużego lustra stojącego przy ścianie. Lustro było zbite jakby do wewnątrz. Odłamki były dziwne, kolorowe. Wróciliśmy na górę, gdzie czekały na nas dwa szkielety, wyglądające identycznie jak my. po krótkiej walce, wyszlismy z kamienicy i udaliśmy sie tutaj.
To jest historia w skrócie. Wiem, że brzmi nieprawdopodobnie, ale wszystko działo się naprawdę. Chyba mam nadal jeszcze kawałek tego potłuczonego szkła.

Przeszukuję rzeczy.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Dowódca przygląda wam się z grymasem. Wydaje się wam, ze zaraz padnie pytanie czy aby się czegoś nie nawąchaliście... Volriker po chwili wyciągasz zza pazuchy odłamek szkła i trochę tego czegoś stopionego. Kapitan przyjrzał się im uważnie.

- Kiedy ci cholerni magowie przyjadą. To ich działka. Mi to wyglada na... szlag! nie wiem na co mi to wygląda. Gurney ty coś z tego rozumiesz? - zwraca się do staruszka który wyciąga zza pazuchy okulary i uważnie przygląda się kawałkom.
- Lustro jak lustro. Ale ten spiek jest ciekawy. - przygląda mu się uważnie, wącha, pociera rąbkiem szaty - Szczerze? Nie wygląda jak stopione kolorowe szkło... Hmmm
- A wy macie jakies pomysły? - kapitan patrzy na was uważnie - Volriker! Masz ręke rozwaloną! Opatrz to sobie cholero bo ci się jeszcze gangrena wda a wtedy będziesz conajwyzej zbroje polerował, bez urazy Gurney. Opatrunki lezą w skrzynce za stołem
Idę sobie opatrzeć rękę, oczyszczam ją (wypalam ) i owijam bandażem. Po powrocie mówię:
Skoro Manor nie ma żadnego pomysłu, to może ja coś powiem. Mi to tam na miejscu wyglądało na jakiś portal magiczny, bramę, przez którą coś przeszło i została zniszczona. Cała kamienica była dziwna, te wypadki z czasem. Więcej przeznaczeń tego szkła nie mogę odkryć. Powinniśmy to oddać magom. A co z resztą drużyny? Mieliśmy coś razem zrobić, chyba pójść do informatora.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

- Nie mogliśmy na was czekać w nieskończoność. CHłopaki poszli do karczmy sami. W końcu na jednego informatora wystarczy ich trzech. Tokar... August i... Ashgan to... profesjonaliści, ekhem, gwardia w końcu. Gurney polej, zaschło mi w gardle coś. Tak czy owak wy już macie wolne na dziś. Odmaszerować do koszar! Do koszar Manor! A nie sprawdzić czy karczmy są bezpieczne. Jutro czeka was wyprawa.
Dobra, idę do koszar. Tu na pewno będzie bezpiecznie przez jakiś czas. Przygotowuję wszystko do jutrzejszej wyprawy, by było gotowe do drogi i idę spać.
Chrap, chrap, chrapu, chrap.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

-Panie kapitanie, nie mogę pójść do tej karczmy spotkać się z tym informatorem? Co ja mam robić tu w koszarach? Przecież zanudze się na śmierć... należy mi się jakaś nagroda za to że zabiłem te szkielety itd.
A dead issue, don't wrestle with it, deaf ears are sleeping. A guilty bliss,
so inviting, nailed to the cross. I feel you, relate to you, accuse you.
Wash away us all, take us with the floods.
Then throughout the night, they were raped and executed.
Cold hearted world. Your language unheard of, the vast sound of tuning out.
The rash of negativity is seen one sidedly, burn away the day.


← [ekhp] Sesja 1
Wczytywanie...