Nie ma mowy Manor! Bierz tyłek w troki i do koszar. Jeszcze mi brakuje by ktoś cię zadźgał na mieście. Jak chcesz to mozesz to zostać i poczekać na chłopaków.
Dany
Z przyczyn oczywistych nie bierzesz na razie udziału.
W momencie gdy wchodzisz do pokoju (współdzielisz go z Augustem i Tokarem) dostrzegasz jakiegoś mężczyzne który klęczy przy twojej skrzyni. W momencie gdy usłyszał, ze wchodzisz poderwał się szybko.
- O znalazłem! - mówi wskazując na pęk kluczy który trzyma w ręku.
(nie znasz tego mężczyzny. Ma na sobie strój strażnika (ale nie gwardzisty królewskiego). Jest bardzo młody (gołąwąs jeszcze))
- Chłopak spojrzał na ciebie podejrzliwie. Widać, że chciał się odszczeknąć ale spokorniał kiedy spojrzał na zatknięty za pas toporek.
Z ociąganiem wyjął zawartość kieszeni na pobliski stolik. Znalazło się tam parę miedziaków, trochę tytoniu zawiniętego w papier, posążek jakiegoś bożka (nie znasz się na ludzkich gusłach), korek od butelki, i 3 dziwne narzędzia. Długie druciki osadzone w małych drewnianych rękojeściach... Albo chłopak pracuje u zegarmistrza (baaardzo rzadki zawód) albo to są wytrychy. Jakoś znałeś odpowiedź...
(żeby niei było, nie znalazłeś u niego nic swojego)
- Moja sprawa co to jest. Nic ci do tego. Ja sie nei pytam co ty nosisz w kieszeniach. Dosyć tego! - chłopak zgarnia przedmioty do kieszeni i zbiera się do wyjścia - Cham - mruczy pod nosem.
Do Danego
Błyskawica przeszywa niebo. Stoisz na jakiejś skale. Wiatr owiewa ci twarz. Czujesz jakiś dziny zapach w powietrzu. Kolejny grom przetacza się po niebie. W ustach i w nosie masz... cos... Jakieś rurki, coś jakby maske. Twarz masz zawiniętą w chustę (nos, usta). Na głowie masz kaptur. Panuje noc. Błysk rozświetla niebo. Widzisz swoje ubranie. Dziwne ubranie. Szata w kolorze piasku wygląda jakby byłą porwana albo zbudowana z luźnych pasów materiału. Czujesz delikatny nacisk na całym ciele jakby coś opinało twoją skórę. Na boku wyczuawsz mała torbę. Przylega jednak dobrze do ciała... Sięgasz dłonią by wyjąc maskę z ust. Cofasz jednak dłoń, czujesz, że maska jest ci potrzebna. Kolejny błysk. Dostrzegasz dwie postacie stojące parę kroków od ciebie. Stoją nieruchomo. Dziwisz się i nie dziwisz ich szatom. Twarzy nei widzisz. Stoją i rozglądają się na boki. Zauważają ciebie. Szepcą coś w jezyku który znasz i nie znasz... Kolejny błysk. Grom. Dlaczego ten grom tak dziwnei brzmi?
Postacie szepcza do siebie. Rozglądasz się uważnie po okolicy. Czujesz znany ci dobrze zapach powietrza. Zapach twojego świata, on jest wszędzie. W blyskach światła dostrzegasz, ze jesteś na kamiennym wzgórzu. Skały są koloru piaskowca.... W pewnym momencie sięgasz dłonią w zakamerek szaty (na sercu) i wyciągasz nóż. Dziwny nóż. Długie zakrzywione ostrze wykonane jest jakby ze szkła. Mimo panujących ciemności opalizują w nim nikłe iskierki...
Postacie mężczyzn zaczynają się rozmywać. Doskoczyłęś do nich ale nie zostało po nich nic poza wspomnieniem. - Złe duchy. Podwinąłeś starannie rękaw i naciąleś przedramię nożem.
- Krysnóż raz dobyty zawsze msui zasmakować krwi.
Kropla krwi spadła na ziemię w momencie kiedy błyskawica przetoczyła się po niebie.
Obudziłeś się. Ciąle słyszałes huk w głowie. ŁUP - tym razem było to odgłos z korytarza prowadzącego do komnat gwardzistów. Ostroznie wychyliłeś się by sprawdzić co się tam dzieje. To Manor szarpał się z jakimś chłopakiem obijając się o ściany...
Do Manora
Kiedy chłopak usłyszał, ze chcesz go zaciągnąć do dowódcy zerwał się do ucieczki. Przepchnął się w drzwiach i runął jak długi w momencie kiedy go podciąłeś. Szybko jednka się zerwał i zaczął pędzić korytarzem. Ile razy udało ci się go chwycić jakoś się wyśłizgiwał. W pewnymmomencie dostrzegłes głowę Volriker wychylającą się z jednego z pokojów....
Zrywam się z ciepłego łóżeczka, sięgam po mój miecz, który leży obok w pochwie i biegnę w stronę chłopaka, krzycząc:
W imieniu prawa, stać!
Biegnąc, przypinam sobie pas z mieczem i pochwą, by mi nie latał. Staram się nie być agresywny, a jedynie złapać małego i przytrzymać.
Myślę sobie:
Co to za chłopak? I co on robi w naszych sypialniach? Będę musiał o tym pogadać z dowódcą. Czy Manor nie potrafi jakiegoś dzieciaka sam złapać? To, że jest krasnoludem, nie usprawiedliwia go. Jak on będzie patrole robił?
Chwila szarpaniny, obijania sie o ściany i przekleństw wystarczyła by pochwycić chłopaka. Chłopak leżał na ziemi domagając się swoich praw i wypuszczenia drąc się przy tym niemiłosiernie. Paru strażników zaceikawionych wychyliło się ze swoich pokojów. Paru posłało wam wiązanki co sądzi o takich numerach w środku nocy.
Chłopak lezy na ziemi przygnieciony kolanem Volrikera. Manor stoi obok rozcierając zadrapanie na policzku (efekt szarpaniny)...
Czemu żeś uciekał, jak wołam?! Nie wiesz, że jak Gwardia mówi stać, to należy się zatrzymać?! Co tu robisz w środku nocy?! Kto cię tu wogóle wpuścił?! Tłumacz się natychmiast! Manor, co on tu robi? I co wogóle zrobił? Chciałem się wyspać, by nie być zmęczonym na jutrzejszej wyprawie, a teraz nici ze wszystkiego. Mów co to za chłopak i trzeba go odprowadzić do celi. Noc spędzona w areszcie napewno go czegoś nauczy. Niech to szlag.
Patrzę jak chłopak jest ubrany, z jakiej dzielnicy może pochodzić, czy ma przy sobie jakies przedmioty.
Myślę: Pewnie jakiś pomniejszy złodziejaszek. Tylko jak się dostał do koszar...?