Kącik Ty Cruelsufferera

-nie musisz słuchać całego.

Zaraz po budziku odpala się też telewizor wiszący na ścianie naprzeciw twojego łóżka.
Pojawia się prezenterka o dużych argumentach w rozmowie rozdzielonych głębokim dekoltem. Jej oczy miały lekko niebieski połysk. Ewidentnie kolejny cyberbajer. Mimo to wyglądała idealnie, żadnych zmarszczek czy śladów na twarzy. Jej plastyk się postarał.
-Witam Night City. Czas zacząć serwis o dziewiątej. 29 grudnia, mamy dziś kolejny słoneczny dzień. Kończy się dziś proces wypłat kościoła katolickiego za prowadzone działania i manipulacje w wiekach II-XIX. W ten sposób zostaje spełniony pierwszy warunek zakończonego rok temu 12toletniego procesu przeciw wierze katolickiej, który to ostatecznie zawiesił kościół katolicki by utrzymać równość religijną. Od nowego roku rozpoczną wypłaty na rzecz odszkodowań za prześladowania homoseksualnych. Nie udało się uzyskać komentarza władz kościelnych. Wczoraj wieczorem doszło do strzelaniny w dokach. Zginęło 7 osób. Nasi dziennikarze donoszą iż to konflikt między dwoma czołowymi gangami ulicznymi. Predators i Legion. Policja nie wydała jeszcze oświadczenia, ale nieformalnie dementuje to informacje. Dochodzenie trwa nadal. Virgin korp. Ogłasza, że od nowego roku wprowadza nowe ulepszenia do protez mechanicznych. Informacja ta spowodowała kolejny wzrost akcji tej firmy w ciągu ostatnich miesięcy. Ciągle oczekuje się reakcji jej głównego konkurenta Po kolejne informacje zapraszam już za pół godziny.
Na dolnym pasku przewijały się dodatkowe informacje, jednak nic nowego. Kolejne ofiary działań wojennych w centralnej Europie. Zastrzelono 38 imigrantów na granicy z Meksykiem. Nowe produkty różnych i korporacji. Turniej krwi na Miejskiej Arenie.
Masz czas nim musisz znaleźć się w restauracji. Ostatecznie wszyscy liczą na twoją obecność dopiero wieczorem by gotować dla tych najzacniejszych i najbogatszych w mieście. Mimo to czas rozpocząć ten dzień.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
- Młoda foka - Tyle wydobyło się z jego ust gdy został obudzony przez jego cudowny budzik. Każdego kolejnego poranka zastanawiał się dlaczego jeszcze go nie zmienił na motyw przewodni z "Żaru Tropików". Było lekko, przyjemnie i z pewnością tak samo skutecznie. Otworzył lewe oko i oczywiście dzień zaczął jak każdy kolejny.

- Dzień Dobry Pani Ewo! - Puścił sobie czołówkę swego ulubionego programu, którego wszystkie odcinki miał wgrane. Przewrócił się jeszcze raz w pościeli po czym ruszył swe czarne dupsko i wstał z łózka. Na dziś nie miał jakiś specjalnych planów, ale skoro dopiero na wieczór był potrzebny to pójdzie sobie najpierw porzucać trochę do kosza. Przy diecie opartej na kurczakach i arbuzach trzeba było mieć również jakieś zajęcie, aby nie wyglądać jak kucharz z South Parka. Gdy był już na nogach skierował się na porannego szczoszka i toaletę. Wymył się, a potem była kolej na śniadanie. Otworzył lodówkę i aż się uśmiechnął.

- Tu jesteście niunie! -
I wyciągnął z niej dwie czarne muffinki. Yhm yhm yhm, zanosiło się na śniadanie mistrzów! Zaparzył sobie jeszcze kawy i był gotów do działania. Bo kto by się golił?! On na pewno nie. Już od wczoraj miał uszykowaną torbę z koszulką LaCaoutuna Jamesa (potomka Lebrona Jemasa) i cały sprzęt sportowy. Oczywiście w torbie miał też swoją broń, tak na wszelki wypadek. Nie ociągając się dalej wyszedł z domu. A! Jeszcze jak był ubrany w tym momencie (bo w toalecie się przebrał) biała koszulka, niebieskie jeansy i kurtka z tego samego materiału. Oczywiście nie można zapomnieć o złotym łancuchu na szyi. Zabrał też swój odtwarzacz muzyczny w wersji super oldschool, który puszczał muzykę w uszach, a na ramieniu generował hologram bumboxa. Tak wyglądając ruszył w stronę boiska.
Odpowiedz
Hologram bumboxa lekko zatrzeszczał gdy wszedłeś do windy. W uszach grała ulubiona muzyka. W śród tego stary historyczny kawałek...

Aż musiałeś sprawdzić czy twój portfel jest na miejscu. Na jednym z pięter dosiadł się jakiś białas. Białe włoski, białe oczy i do tego jeszcze biały garnitur. Wyświetlił sobie na dłoni zegarek po czym wysiadł na piętrze parkingowym. Zaletą mieszkania w ekskluzywnych budynkach było posiadanie wszystkiego na miejscu. Zjechałeś pod parking i gdy winda stanęła wychodząc zobaczyłeś znajomą ci wielką salę gimnastyczną. Niżej była siłka dla pakerów i sauna dla golasów, jeszcze w dół basen. Chodziła tam taka super wyglądająca cizia, problem, że była kiedyś facetem. Choć w tych czasach i przy przeszczepach narządów kto by się przejmował? Zapewne ty.
Dostrzegłeś, że ktoś już gra. Parę osób z bloku prowadziło meczyk, niedługo pewnie kończą by ruszać do swoich biurowych robótek, ale teraz jeszcze zajmowali twoje boisko.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Aż wzdrygnął się, pierwszy raz na widok tego białasa, a drugi raz gdy zobaczył wspomnianą cizię. Nie był zwolennikiem takich zmian i ogólnie cybernetyki jako tako. Owszem, potrafiła ułatwić życie w wielu aspektach, ale był zdania, że co za dużo to nie zdrowo. Sam miał tylko kilka, niezbędnych modyfikacji. Gdy szedł w stronę chali z bumboxem jednym, a torbą na drugim ramieniu, nucił sobie pod nosem refren jego ulubionej pieśni, którą miał zapętloną w swoim otwarzaczu. Co prawda miał na nim kilka terrabaitów pamięci, ale utwór tylko jeden. Nigga! Nie uważał aby więcej mu było potrzebne. Spojrzał, że boisko zajęte i pokiwał sobie głową. A niech to! Typów znał tylko z widzenia i to mogło być małym problemem. Niemniej jednak usiadł na ławcę i przebrał się w swój strój sportowy.

- Eee ziomale! Macie może jakie miejsce w zespole? -
Co mu szkodziło? Mógł przecież zagrać z nimi. Chciał tylko troszkę potrenować, a z innymi zawsze lepiej. Zaczął też się trochę rozgrzewać bo kontuzje nie były przyjemnością na którą chciał sobie pozwolić. Poobserwował jeszcze dobrze osoby grające. Kto wśród nich był? Jeśli w sumie się nie uda pograć to trudno. Pójdzie sobie na hot-doga, albo rzuci okiem jakie są dziś mecze i na kogo warto stawić. Nawet lubił zakłady bukmacherkie. Choć nie korzystał z ich usług jakoś często. No teraz wóz albo przewód. Gramy lub nie.
Odpowiedz
-Spoko zapraszamy. Wydajesz się ogarnięty to zagrasz z Frankiem, to ten wielki z czerwonymi oczami, oraz Zigim ten mały gruby azjata z oczami i uszami kota. Wiesz maniak futerkowych. Mamy tak jeszcze ze 30 minut. - Gościu średniego wzrostu, ciągle gadając do ciebie, podszedł i wyciągnął rękę by się przywitać. Jedno oko błyszczało sztucznością. Miał tam jeszcze tradycyjne gniazda ale nie wydawało się nic więcej. Czwarty mężczyzna był dość wysoki i dobrze zbudowany. Wyglądał na wojskowego typa. Jedyny czarny poza tobą. -Chcesz jakąś konkretną muzę czy pasuje ci co ja mam? To jakiś historyczny rok z końca XX wieku. Moja córka mnie w to wciągnęła jak czytała na historii o starych systemach kulturowych.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
No i to się nazywa team spirit. Co prawda ulepszenia tego azjaty wołały o pomstę do nieba, ale jednak to się zdarzało, więc szło się przyzwyczaić. Louis zadowolony z takiego obrotu sprawy nie czekając ani chwili przywitał się ze wszystkimi. Trzeba było zachować kulturę, to przede wszystkim. Ba, może jakiś nowych kumpli znajdzie i da zarobić firmie, bo przecież gdzie mieli by pójść niż do KcFC?

- Jestem Louis, bracie. Pół godziny jak najbardziej styknie, aby się trochę zmęczyć. Czyli gram z wami, ok. - Tutaj spojrzał na Franka i Zigiego. Trzech na dwóch? Powinni sobie poradzić. Co prawda Louis nie był mistrzem koszykówki, tak z racji swojej czarnej natury miał ku temu pewne predyspozycje. Rozgrzał się jeszcze trochę truchtając w miejscu po czym wbiegł na boisko ze skupieniem na twarzy. Nie mógł teraz wyjść przecież na ciućmoka, trzeba było pokazać poziom. Miał tylko nadzieję, że jego rywale nie mieli jakiś modyfikacji ułatwiających grę w kosza. Na pierwszy rzut oka nie dało się takowych wkryć, ale one często po prostu przeszkadzały.

- Jestem gotów. Możemy zaczynać. Wasza piłka bo jest was mniej. - I jeśli zaczęli by grać to Louis ruszył do aktywnej obrony, tak aby nie dać rozgrywającemu przestrzeni. Miał nadzieję, że reszta chłopa jest rozgarnięta i Frank zostanie pod koszem, a azjata weźmie się za krycie drugiego koleżki. A i jeszcze jeden ważny fakt: Louise zostawił torbę tak, aby mieć ją przez cały czas na oku. Nie wyobrażał sobie, aby ktoś ją mu teraz zwinął. To byłby dramat.
Odpowiedz
Po sali rozbrzmiała muzyka.


Ustawiłeś się perfekcyjnie wręcz, jak gdzieś z historycznych nagrań z czasów jak istniało NBA, czy NFL nie pamiętałeś teraz. Szybkim krokiem zbliżył się do ciebie ten średniego wzrostu i... zniknął. Dosłownie pojawił się za twoimi plecami od razu podając piłkę do wiszącego w powietrzu murzyna, który oddał skok na dobre kilka metrów. Teraz było widać rozpięte nogi w kostkach, obie były protezami. Murzyn przeleciał połowę boiska i wsadził piłkę do waszego kosza. Wasz wysoki białas szybko przejął piłkę i podał tobie.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Naprawdę? Naprawdę?! Toż to żadnego ducha rywalizacji. Nie mial jednak za dużo czasu, aby się nad tym wszystkim zastanawiać bo już leciała do niego piłka. Mógł się tego spodziewać, że nie grają sobie od tak tylko po to by poszpanować jakimiś dziwnymi bajerami. Jak mu się to nie podobało! Ale cóż, słowo się rzekło, trzeba grać. Zaraz gdy dostał piłkę zaczął się przemieszczać w stronę kosza. Liczył na to, że ten znikający nie pojawi się znikąd. To mogło być problemem. Postanowil uważać na niego. Może coś Ci nasi pokażą. Jednak widząc jak ta gra może przebiegać to wziął poprawkę na to, że wynik nie ma jakiegoś większego znaczenia. Oczywiście kozłując zaczął przemieszczać się w przód. Miał nadzieję, że jego koledzy z drużyny ruszą pod kosz, a jeśli tak się stało to postanowił spróbować czegoś co może zaskoczyć pozostałych graczy. Tak zwane no-look-pass. Obrócił spojrzał w jedną, a podał w drugą stronę do jednego z grających, a następnie momentalnie pobiegl pod sam kosz aby przyjąć ewentualne podanie i wrzucić piłkę do kosza. Pamiętajmy jednak, że wybornym koszykarzem to on nie był i jego no-look-pass wcale nie należało do najdokładniejszych. Ale może psim swędem się uda.
Odpowiedz


Spojrzałeś w lewo. Wysoki. Piłka poleciała w prawo i gdy biegnąc obróciłeś się spostrzegłeś jak zdziwiony był kotowaty, że dostał podanie. Zdziwieni byli też inni. Zapewne rzadko kiedy ktoś mu podaje. Twój średni przeciwnik w niezwykłej szybkości i zręczności zaczął się przybliżać do azjaty, zrozumiałeś, że on nie znika. Jest tak szybki, że nie dałeś rady wcześniej tego dostrzec. Musiał być cholernie szybki zanim się dopakował implantami. Azjata w panice wysoko podał twojemu drugiemu towarzyszowi gry, który był pod waszym koszem. To jednak nie był problem, Wysoki jedną wielką petardą przerzucił piłkę przez całe boisko. Mogłeś przysiąść, że widziałeś ogon jakby u komety. Piłka leciała w twoje objęcia. Z pewną obawą wystawiłeś ręce i... złapałeś ją. Przesunęło cię to lekko z piskiem i ręce piekły ale byłeś pod koszem. Wsad był formalnością. Dałeś radę.
Twoim współgraczom na raz rozbrzmiały różnego typu dzwonki. Każdy z nich podniósł rękę do ucha.
-Wybacz-rzucił ten średni od szybkości. -Robota wzywa szybciej niż by się chciało. Radzisz sobie nieźle jak na kogoś bez implantów. Z chęcią to powtórzę. Sądzę, że reszta też.
Wszyscy dość szybko ruszyli do swoich toreb zbierać się, ich muzyka ucichła.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Całe szczęście! Wiedział, że gra w takim towarzystwie nie sprawiłaby mu wielkiej frajdy. Kompletnie nie wiedział jakby miał się zachować broniąc kogokolwiek. Przecież na pewno by nie prześcignął tamtego kogoś. W sumie w połączeniu z tym skaczącym to było zabójcze połączenie. Ale skoro to się skończyło to odetchnął z ulgą.

- Pewnie, pewnie. Powtórzymy to na pewno! Udanej pracy! - *Rzucił w stronę rozchodzącego się zespołu. Dobrze jednak wiedział, że będzie unikał tych ludzi, jeśli chodzi o grę w kosza. Jeśli zostałby sam na parkiecie to tylko plus. Miał piłkę, więc postanowił sam potrenować. Nic specjalnego, rzuty do kosza, kozłowanie, najprostrze z możliwego koszykarskiego rzemiosła. Po tym wszystkim stwierdził, że po prostu pójdzie się przejść po mieście. Bez jakiegoś konkretnego celu. Pewnie przy okazji kupi sobie coś do picia i zjedzenia. Nieodzownym też było, że puścił sobie muzykę z bumboxa. Tym razem jednak zamiast tamtej piosenki nastawił sobie na rozgłośnię radiową: Best of '80. Już nie mógł się doczekać jakiegoś Boney M, albo Earth Wind & Fire. Trzeba to przyznać był fanem klasyki i nieco starszej muzyki niż ta obecnie.*
Odpowiedz
[Dobrze, że podpowiadasz, wyczerpywały mi się pomysły. Przy okazji co ci za muzykę puściło? Miał być Korn evolution.]

Szybki prysznic. By ogarnąć się. Nie ma co wychodzić spoconym. Może i to Kalifornia ale nadal grudzień. W tle poleciała muzyka. Wybrana stacja cię nie zawiodła.

Ubrany i gotowy zjechałeś windą i wyszedłeś. Przy uszach rozbrzmiewała, kawałek po kawałku, ulubiona muzyka. Co zwróciło twoją uwagę, to poza standardowym pięknem pięknie zaprojektowanego i zadbanego parku zobaczyłeś dym unoszący się z jednego z wieżowców. Coś się stało w jakiejś korporacji. Z odpowiedzią przyszło Radio.
Przepraszam was moi drodzy, chwila przerwy od muzyki. Mamy kolejne informacje na temat eksplozji w budynku DHK. Potwierdzono śmierć 4 osób i przynajmniej 22 rannych. Na szczęście eksplozja odbyła się na tyle wcześnie, że wielu pracowników jeszcze nie znalazło się w biurze. Z nieoficjalnych źródeł powodem eksplozji mógł być jakiś eksperyment albo atak konkurencyjnej korporacji. Będziemy informować na bierząco. A teraz wróćmy do tak ukochanej przez nas muzyki. Dla wszystkich tych którzy zatrzymali się w czasie 80 lat temu.

Rzadko kiedy takie info przychodziło z centrum, zwykle to dzieje się coś w innych dzielnicach. Mimo to dzień był słoneczny, a miasto stało otworem. Przeogromny Park środkowy na lewo. Tu prosto i w prawo jedna z restauracji KcFC, w drugą stronę trochę dalej konkurencyjne MCcyberDonnalds. Zawsze można było nawiedzić ultracentrum. Może mają jakieś stare płyty albo nową kurtkę. Jakiś historyczny odtwarzacz CDplayer mógłby się ładnie prezentować na półce.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
[Coś takiego: http://puu.sh/1DEoe - nie potrafiłbym dokładnie przepisać to zrobiłem fotkę]

Dym był sporym zaskoczoniem. Nie spodziewałem się czegoś takiego w tej właśnie dzielnicy. Nie należał do też do tych, którzy po takiej informacji przechodzą po prostu do porządku dziennego. Nie olewał wszystkiego na lewo i prawo, choć w sumie mógł. Tym bardziej, że nadal się dymiło i może jeszcze coś było zagrożone. Skąd mógł wiedzieć? Na ogniu nie znał się prawie wcale. Kuchnie miał przecież full zautomatyzowaną i płomienie to on widział tylko wtedy gdy ktoś coś mocno przypalił lub podował specyficzne alkohole. Tak, tak w KcFC podają też alkohole, co prawda z kurczakiem, ale co to za różnica? Teraz postanowił się dowiedzieć czegoś więcej. Był pewien, że ktoś będzie wiedział coś więcej. Jednak jako osoba, która była lekko w szoku i która nie ufa komunikatom w mediach zaczepił kogoś na ulicy. Pierwszą lepszą osobą.

- Co to za dym? Co się dzieje? - Może akurat ta osoba będzie lepiej poinformowana od niego. Oczywiście ściszył też radio, aby mu nie przeszkadzało. Lubił tą dzielnicą i chciał o nią dbać w jakiś sposób. To miejsce w którym żyło się lepiej i nie do końca uśmiechało mu się wracanie na stare śmieci. A w razie jakiegoś wypadku przecież tak mogło się stać. Wolał wiedzieć co w piszczy w cyber trawie.
Odpowiedz
Dobrze, że nie podawali alkoholu z kurczaka... choć kto ich tam wie z tymi produktami dziś? Miałeś szczęście pracować u szczytu gdzie sporo żywności była prawdziwa. Tam gdzieś poza centrum, w innych dzielnicach na co dzień serwowano specjalnie przygotowaną żywność z dyspozytorów. Prawda miała różne smaki i przypominało to nawet smakiem prawdziwe rzeczy, ale tak nie wyglądało. Zwykle to wyciskana papka z tubki i przecier z puszki. Czasem jakieś tabletki żywieniowe się trafiły. Ot życie przeciętnych. Slamsy pod centrum miały jeszcze gorzej. Tam serwowano papkę bezsmakową, tylko po to by nie było buntu głodnych ludzi. Oczywiście firma w której pracujesz miała też i tam swoje lokale, wielu braci nie wybiło się jak ty, a kurczaka nadal chcieli. Jednak tam serwowane potrawy to nie to przy czym ty siedzisz.
Nakarm dobrze swojego kucharza to ci nie napluje do miski, co? Ach te myśli kręcące o wszystkim i o niczym.
Zaczepiona osoba, jakaś kobieta o ciemnych włosach i naturalnych oczach, w pierwszym momencie zdziwiła się. Jak to nie wiesz co się stało? -mówił wyraz jej twarzy. Mimo to odpowiedziała.
-Wie pan podobno jakiś atak był czy coś. Dwa piętra wysadziło. Straż już tam jest, ale podobno nawet budynku nie ewakuują. Podobno to już tylko dym i nic z budynkiem poważnego się nie stało. Można zobaczyć za to AV-ki i pancerze wspomagane w akcji na wysokościach.- Kobieta uśmiechnęła się na samą myśl o tych technologicznych cudach.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
*Hmmm w sumie i tak miał trochę czasu, a skoro podobno już było bezpiecznie to dlaczego nie zerknąć. Akurat może tyle szczęścia się trafi, że wesoła facjata Louisa przemknie gdzieś przed kamerą i pokaże się w telewizji. A jako, że to wydawał się teraz opcja zdecydowanie najciekawsza postanowił się udać gdzieś w okolice głębów dymu. Oczywiście też chciał zachować na tyle odpowiednią odległość aby czuć się bezpiecznie.*

-Dziękuję Pani - *Taki był z niego uprzejmy drań, że nie zapomniał o tym, że kobieta mu pomogła i chciał wykazać się kulturę. Jakiś tam jej przejawów nauczył się w swoim lokalu. Tak czy inacze, mężczyzna nie zwlekając wiele ruszył. Może coś ciekawego zobaczy.*
Odpowiedz
Kawałek spacerkiem cię jednak czekał. Ale prędzej się tam zjawisz niż ludzie stojący w korkach. Główna siedziba Dragon's Heart Korp. stanowiła największy budynek w mieście. Druga w kolejce była podwójna wieża Virgin Korp. po przeciwnej stronie parku. Jak ktoś wyłaniał się na pustkowiach otaczających miasto te dwie budowle widział najpierw. Dopiero potem wiele korporacyjnych drapaczy chmur, a zbliżając się do miasta dostrzegał wielki mur otaczający miasto 'dla bezpieczeństwa'. Na końcu podchodząc już dość blisko było wypisane graffiti- Pieszym wstęp niewskazany, lepiej zawróć.
Ty jednak przechadzałeś się po pięknych, czystych ulicach. chodnik od drogi był oddzielony pasem zieleni, a po drugiej stronie, dla leniwszych, była ruchoma kładka. Na tej właśnie kładce panował tłum ludzi zmierzających do pracy. Wybuch spowodował korki więc porzucili swoje pojazdy -same trafią do domu - i ruszyli 'na piechotę'. Idąc dalej minąłeś ludzi którzy wyszli z samochodów stojących w korku i obserwowali budynek.

W radiu zmieniła się muzyka. Zbliżając się zacząłeś dostrzegać jak śmigłowiec i AV-ka wlewają wodę do wyrwy w boku budynku. Okien brakowało tylko w części dwóch pięter. Pojazd z silnikami wektorowymi gładko unosił się, tak jakby zawisł bez ruchu. Nagle z dymu wyrwał się jakiś obiekt spadając pod kontem prosto w sąsiadujący wieżowiec. Gdy przypatrzyłeś się była to zbroja wspomagana. Tuż przed uderzeniem w drugi budynek wyhamowała i wbiła się dużo łagodniej. Pomiędzy budynkami pojawiła się też AV z jakimiś żołnierzami.

Dzisiejszy dzień obracał się w jakiś film akcji. Tego nawet na turnieju nie pokazywano. Niedaleko od ciebie jakaś dziennikarka komentowała to wszystko do unoszącej się kamery. Tak jakbyś chciał się pochwalić mamie co porabiasz w wielkim mieście.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Widać warto było tutaj przyjść. Coś działo i można było popatrzeć jak to zwykli ludzie stają się bohaterami. Ah ta Ameryka. Zaraz będą wywiady ze strażakami itp. Ktoś na pewno wyroźnie na gwiazdę mediów i reklamami obieraczek do warzyw dorobi wielkiej fortuny. Może jak tu się popałęta to też stanie się przypadkowym herosem. Choć w sumie on nie narzekał na to jak żył. W końcu to ta nowsza dzielnica. Teraz niby to przypadkiem przeszedł za dziennikarką próbując łapać się w kadr. Potem czynność powtórzył raz, drugi, trzeci, raz się nawet zatrzymał i pomachał. Może go ktoś rozpozna, a żadnych problemów z tym związanym raczej mieć nie powinien. Gdy mu się znudziło bycie gwiazdą telewizji postanowił podejść bliżej i poobserwować jeszcze akcje. Przy okazji też użył jednego ze swoich ulepszeń i puścił sobie jeden z odcinków programu Pani Ewy Wachowicz. No, no, śledź po Kaszubsku. Ciekawe tylko co to są te Kaszuby. Miał nadzieję, że szybko się okaże.
Odpowiedz

Film odpalił się ze znanym ci [a mi nie] openingiem. Słuchałeś kolejnych kroków do przepisu [którego to filmiku youtube nie posiada] gdy rozległy się strzały.

Wiele osób padło z przerażeniem na ziemie, jednak nie ty. Wyciągnąłeś spokojnie swój telefon by zobaczyć kto dzwoni. Był to numer Andiego Fishermana. W około ludzie patrzyli na ciebie z niesmakiem. Czy to z powodu doboru dzwonka, czy korzystania jeszcze z telefonu a nie wszczepu. Nim jednak zdążyłeś odebrać na chodniku przed tobą, wbijając się w tenże chodnik, wylądował wielki czarny pancerz wspomagania. Wyszedł z dziury i ślizgając się po asfalcie jak po lodowisku szybko się oddalił. Za to syreny policyjne zaczęły się przybliżać. Nie ważne ile czasu upłynęło, nadal pierwszym podejrzanym o wszystko był murzyn tak przy okazji.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
- Młoda foka! - Wszystko działo się dość szybko. Ludzie padali, jakiś czarny pancerz wspomagania, Ewa doprawia śledzia i syreny alarmowe. Faktycznie robiło się nerwowo. Dlaczego tylko nie mógł teraz zacząć nagrywać tego co się działo w okolicy tylko musiał dzwonić Andy, jego latynoski kumpel lubiący kosza podobnie jak on? Tak na wszelki wypadek padł na chodnik podobnie jak reszta, głupio tak stać samemu, po czym odebrał telefon.

- Ty stary złamasie, nie wiesz co się dzieje. Jest przy budynku Dragonsa, ale tu afera, bro! Po co dzwonisz łamago? - No przecież nie mógł nieodebrać. Przy okazji rozglądał się za źródłem tych syren. Sprawdził też czy miał przy sobie torbę bo przecież w niej miał swojego gnata. A bezpieczeństwo, moi drodzy, przede wszystkim. A może Andy go widział w TV! To było coś, może i mamusia i cała reszta restauracji. Czyżby to był dzień w którym stawał się sławny bardziej niż jest?!
Odpowiedz
[pisałem że Andy to mulat - on jest czarny z ojca i ma białego brata]

Nim padła odpowiedź z telefonu. W radiu zmieniła się muzyka.Jakby zakłóciła nadawaną wcześniej stację.

Spostrzegłeś lecącą nisko nad ulicami czerwoną AV-kę z... reniferami? na masce. Z lecącego pojazdu wypadały paczki i lądowały przed ludźmi. Jedna spadła przed tobą, gdy pojazd przeleciał nad tobą. Otworzyła się i... był tam nowiutki zestaw noży z włókna węglowego z diamentową krawędzią. Najlepsze na rynku. Za pojazdem ciągnęło się głośne Ho Ho Ho.

W słuchawce usłyszałeś głos Simona brata Andiego.
-Z Andym jest źle, potrzebujemy twojej pomocy.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
[Przperaszam za opuźnienia, to przez Gwiazdora, renifery itp. Andy faktycznie był mulatem. Mój błąd, pisałem o nim z pamięci. Sorry.]

Noże? Czy to były noże o jakich marzył? Już cieszył, już miał powstać aby wykonać spontaniczny taniec radości, ściągnąć może koszulkę przy tym czy coś podobne, gdy usłyszał jakie słowa padły w słuchawce. Nie do końca wiedział co teraz robić, a tym bardziej o co chodziło. Jedną reką teraz trzymał słuchawkę, a drugą pakował zestaw noży do swojej torby. No przecież nie odpuści takiego daru z niebios. Pani Ewa, gdyby żyła, napewno by mu teraz zazdrościła.

- Co jest? Co się dzieje? - Tyle dał radę z siebie wyksztucić. Potrzebował jakiś informacji by móc dalej działać. Andy był jednym z nielicznych jego przyjaciół, a to już coś dla niego znaczyło.
Odpowiedz
← Sesja Krixa

Kącik Ty Cruelsufferera - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...