Już się boję, że zaraz wparuje mi na chatę policja i mnie zamknie
Już się boję, że zaraz wparuje mi na chatę policja i mnie zamknie
Cytat
Cytat
Cytat
Cytat
Cytat
Cytat
Cytat
Cytat
"Poza tym gra jest beznadziejnie zrobiona i właściwie nie polega na grze, tylko na rzucaniu kostkami i liczeniu współczynników (w końcu to polski produkt!;-) "- to o kryształach czasu
"Od tej gry odciągnął mnie mój kumpel, który opowiedział mi, że jego znajomi w to grali, i “zbzikowali”. Cały czas gadali o Cyberpunku i nie można było z nimi znaleźć żadnego kontaktu"- a to o CP2020
"Akcja gry “Zew Cthulhu” (nie wiem, czy dobrze nazwę zapamiętałem, wiem, że czyta się ją ”Ktulu”) toczy się w przedziale lat 1900-1960. Z tego co wiem, co mi opowiedział znajomy, który w to grał, gracz wciela się w kogoś w rodzaju detektywa, i ma za zadanie chronić ludzkość (nie wiem dokładnie o co biega), poprzez ściganie i poszukiwanie wielkiego demona Cthulhu i jego wysłańców. "- sam styl wypowiedzi rozkłada na łopatki
"Gracze wcielają się w sługi zła – w wampiry. Akcja gry toczy się w czasach współczesnych, bohaterowie są sługami, mówiąc wprost, szatana, który jest złem. "- no V.L wpadłeś. zdemaskowali cie, oczekuj teraz tylko egzorcystów z wodą święconą.
"Kupi kilka gazet “Magia i miecz”, w najgorszym wypadku kupi sobie czarną biblię, by pouczyć się nowych czarów do gry. A czemu by nie spróbować tych czarów w świecie rzeczywistym?! (Przecież jak działają w wymyślonym, to i u nas będą działać!)"- leże i płacze...
"Osobiście spotkałem się tylko z gazetką “Magia i miecz”. Nawet kupiłem kiedyś kilka numerów, a dużo pożyczyłem od kumpla. Sam tytuł gazetki brzmi “miło”: “magia”, hmm, poczarujemy sobie, a może by tak laleczka voo doo, albo kogoś rytualnie zabić? “miecz”, hmm, pójdę do kolegi i jak mi nie pożyczy zeszytu od matmy to mu kuchennym nożem od masła wyłupię oczy, a potem rozedrę brzuch, żeby bolało. INTERESUJĄCE!!!!!!! "- ...
"W RPG jest wiele sprzeczności. Występują dobre demony (WFRP), co jest niemożliwe. A także zabijanie demonów (co tez jest niemożliwe) i to do tego magią. Jak wiadomo, nie można diabła zabić mocą diabła. (Jezusa posądzali, że złe duchy wypędza mocą Belzebuba). "- już oczekuje dodatku do WFRP który poprawi ten straszny i niewybaczalny bład
"Kiedyś w podstawówce był dzień fantastyki. Widziałem metalowca, który tam szedł. Na plecaku miał napisane jakieś dziwne zdania. Mniej więcej brzmiały one: <br /> <br /> “Karak azgull garhon werrak malaf”, i tak dalej."- czyli traumatyczne przezycia z dzieciństwa
" Mój kumpel, aby zaimponować znajomym, wziął metalowy nóż do rozcinania listów i na mnie pokazał kolegom, jak należy wbić nóż i jak trzeba nim ruszać by śmierć była szybka, ale bolesna. (nie wbił mi go, udawał). "- a szkoda
"Powiem na swoim przykładzie: <br /> <br /> Zacząłem grać w 1996 roku. Najpierw grałem w system “Władna pierścieni” (gra dla fabularnych żółtodziobów). Potem przyszedł WFRP i karcianka Doom Trooper. Na końcu Warhammer Fantasy Battle. Byłem (i jestem nadal) członkiem Oazy, chodziłem do Kościoła, modliłem się i było OK. <br /> <br /> Równocześnie grałem w RPG i bardziej popadałem w nałóg, nieświadomie, zresztą. Np.: Niedziela, popołudnie. Rodzina przy stole, kawa, ciastka, a Pawełek siedzi w pokoju i pisze scenariusze na przygody, robi karty postaci, wymyśla profesje. <br /> <br /> Dzięki temu zarobiłem w siódmej klasie pięć jedynek z matematyki za brak pracy domowej i nie zdałem trzeciego etapu olimpiady. <br /> <br /> Po pewnym czasie pojechałem z rodzinką na rekolekcje Misjonarzy Krwi Chrystusa do Swarzewa (k. Władysławowa). Wziąłem ze sobą podręcznik do WFRP, kostki, karty postaci. Byłem w trakcie wymyślania własnego systemu RPG. W rozkładzie dnia, między spotkaniami, był czas dla rodzin (czas wolny). Rodzina chciała pobyć razem, a Pawełek leżał na łóżku i wymyślał statystyki, i karty postaci. Jak mu się zwróciło uwagę, to opryskliwie odburkiwał. <br /> <br /> Podczas któregoś czasu dla rodzin (zamiast siedzieć z rodziną) grałem z kolega w WFRP. Było zabijanie i magia. Przyszedł brat Michał i spytał, czy może pożyczyć sobie podręcznik do WFRP. Zgodziłem się. Potem mi go nie oddał. Próbował mi wytłumaczyć, że jestem uzależniony, tłumaczył mi to co wyżej napisałem. Ja niczego i nikogo nie chciałem słuchać. <br /> <br /> Wróciłem do domu. Nie grałem już. Przyjaciele (o ile nimi byli), z którym i grałem, zerwali kontakt na kilka miesięcy. Zdałem olimpiadę. Robiłem prace domowe. Było dobrze. Żyłem z myślą, że gdy będę pełnoletni, rodzice mi nic nie zrobią, gdy znów zacznę grać. Chciałem stworzyć swój system - “zdrowy” system. Świat fantasy bez magii, demonów i niepotrzebnego zabijania. Byłem w trakcie wymyślania imion postaci do gry (miałem ich wszystkich około 1000). W ferie zimowe spotkałem się z kumplem, z którym wcześniej grałem. Zagraliśmy jedną przygodę WFRP (zasad gry się nie zapomina. Raz się nauczysz, znasz do końca życia). Czułem się dziwnie. Minęło kilka tygodni. Coś się stało. Bóg zadziałał! (parę dni wcześniej miałem Bierzmowanie!) Wyrzuciłem wszystko co zostawiłem sobie na “po osiemnastce”: karty postaci, imiona, resztki gazet, pojedyncze kartki z dodatków do WFRP, figurki, kostki. Poczułem ulgę. <br /> <br /> Jestem nałogowym graczem w RPG. Zrezygnowałem dobrowolnie. Nie gram i jestem wolny.<br /> <br /> <br /> <br /> Paweł- i tutaj chyba dochodzimy do sedna sprawy. człowieka sobie ubzdurał, ze miał problem i zasmiast szukac przyczyn w sobie szuka ich gdzie tylko się da i bawi się w jakąś krucjate. reszte pozostawiam bez komentarza. bardzo fajny artykuł.