Marysia ;p
Czy Polska powinna zalegalizować marihuane ????
Tak (23 głosy [34.33%])
Nie (27 głosów [40.3%])
Mi to lata :P (17 głosów [25.37%])
Talionie, możesz zaproponować wprowadzenie testów na dojrzałość emocjonalną w sprawie legalnego zażywania używek, mi wszystko jedno. Chodziło mi bardziej o jakąś umowną granicę, po przekroczeniu której można by legalnie sobie zapalić/wypić/zapalić.
Testy? Przygotowane przez urzędnika, sprawdzone przez drugiego urzędnika, wydane przez trzeciego, przeprowadzane przez czwartego, sprawdzane przez piątego, ogłaszane przez szóstego.
Świetna wymówka do tworzenia nowych stołków. Donald już dostał SMS!
Świetna wymówka do tworzenia nowych stołków. Donald już dostał SMS!
Nie, my tak tylko sobie żartujemy. Pal dalej.
*Powoli się wycofuje i sięga po telefon*
*Powoli się wycofuje i sięga po telefon*
Mi się nie podobają konsekwencje nielegalnej marihuany. Społeczne. Młodzież będzie sobie palić. A policja będzie ich ścigać, palacze marysi będą tym samym, co ludzie popijający piwko na ławeczce. Po co interweniować, jak kogoś biją? Łatwiej wypisać mandacik. Dilerzy? Pff, każdy posiadacz paru gramów ma przy sobie dawki idące w miliony jednostek. No przepraszam, prymitywne zawyżanie sobie statystyk.
No i narkotyki to poważna sprawa. Taki licealista sobie zajara, bo fajnie i w ogóle, a go złapią i ma całe życie przewalone. Przez marihuanę głupią. Głupota, owszem. Ale czy kara adekwatna? Nie mówiąc już o tym, jak trafi do zakładu jakiegoś poprawczego. Już widzę, jak się "resocjalizuje" z koleżkami nowymi.
Podsumowanie? Nie rozumiem sprzeciwu wobec marihuany i traktowanie jej jak wielkiego zła, jednocześnie nie mając nic przeciwko alkoholowi. Alkohol, którym gówniażeria się zachwyca, a nawet i dorośli ludzie identyfikują go z "polskością" rozumianą w jakiś pokrętny sposób. Ja podziękuję uwielbieniu dla chyba najpospolitszego czynnika patologicznego w polsce, znam zbyt wiele osób, u których w rodzinie dochodziło z tego powodu do nadużyć.
Ale nie zamierzam zabraniać alkoholu, więc czemu marihuany miałbym? Jestem za legalizacją.
@Talion.
Bo widzisz, ja jestem anty-korwinowy i do mnie argumenty gospodarcze nie przemawiają (Bo tak ze wszystkiego państwo może zyski czerpać). Ogólnie ostoja lewactwa jestem.
No i narkotyki to poważna sprawa. Taki licealista sobie zajara, bo fajnie i w ogóle, a go złapią i ma całe życie przewalone. Przez marihuanę głupią. Głupota, owszem. Ale czy kara adekwatna? Nie mówiąc już o tym, jak trafi do zakładu jakiegoś poprawczego. Już widzę, jak się "resocjalizuje" z koleżkami nowymi.
Podsumowanie? Nie rozumiem sprzeciwu wobec marihuany i traktowanie jej jak wielkiego zła, jednocześnie nie mając nic przeciwko alkoholowi. Alkohol, którym gówniażeria się zachwyca, a nawet i dorośli ludzie identyfikują go z "polskością" rozumianą w jakiś pokrętny sposób. Ja podziękuję uwielbieniu dla chyba najpospolitszego czynnika patologicznego w polsce, znam zbyt wiele osób, u których w rodzinie dochodziło z tego powodu do nadużyć.
Ale nie zamierzam zabraniać alkoholu, więc czemu marihuany miałbym? Jestem za legalizacją.
@Talion.
Bo widzisz, ja jestem anty-korwinowy i do mnie argumenty gospodarcze nie przemawiają (Bo tak ze wszystkiego państwo może zyski czerpać). Ogólnie ostoja lewactwa jestem.
Zwolennicy legalizacji, których argumenty nie są cytatami wypowiedzi Korwina. Niesamowita strona... dziw że dopiero teraz was znalazłem! Enklawa!
Zawsze byłem za legalizacją. W ciągu ostatniego roku nie słyszałem o żadnym przypadku ciężkiego zatrucia kannabinoidami w skali krajowej. W ciągu ostatniego roku słyszałem za to o czterech przypadkach śmierci osób mi znanych z powodu alkohlu (2 w wypadkach samochodowych, 2 przez utopienie). Do wyciągnięcia wniosków wystarcza mi ta prostacka statystyka. Zresztą, sam jako osoba spożywająca od czasu do czasu alkohol i mająca styczność z marihuaną uważam, iż popularny joint mało różni się od papierosa, podczas gdy alkohol diametralnie zmienia ludzi, pobudzając w nich agresję, lekkomyślność i głupotę. Ale moje zdanie nic tu nie znaczy, w przeciwieństwie do zdania mądrych i prawych ludzi, którzy podchodzą do wszelkich używek po matczynemu.
- Narkomany. Marihuane se wszczykujom. Na odwyk trzeba, zanim sie zaćpajom.
- Narkomany. Marihuane se wszczykujom. Na odwyk trzeba, zanim sie zaćpajom.
Ja się z takiej perspektywy wypowiedzieć nie mogę (że miałem kontakt), bo proste, kontaktu nie miałem. Sam nie zażywałem nigdy żadnych środków odurzających, a też nie jestem społecznym typem, więc jednak kontaktu z ludźmi którzy biorą, zbyt częstego nie miałem (choć że nie znam takich, to już powiedzieć nie mogę).
Cytat
Enklawa!
JAKA ZNÓW ENKLAWA?! -_- (kwmtw ;pp)
Podejrzewam, że każdy z Was to zna, ale jeśli ktoś jednak nie... warto obejrzeć.
http://www.youtube.co...?v=39fm-MTgb50
Czułem się.
Byłem aktywny na trzech forach o grach.
Średnia to było 70% korwinistów. Reszta to (oczywiście) PO, PiS i Sojusz Lewych Dochodów. Nikt z PSL, ostatnio sporo Palikmiotów.
Jak tu nie czuć się osaczonym? To nie tylko problem tych paru for, ale całego Internetu.
Byłem aktywny na trzech forach o grach.
Średnia to było 70% korwinistów. Reszta to (oczywiście) PO, PiS i Sojusz Lewych Dochodów. Nikt z PSL, ostatnio sporo Palikmiotów.
Jak tu nie czuć się osaczonym? To nie tylko problem tych paru for, ale całego Internetu.
Nawet gdybym na złość chciał się nazwać korwinistą, to nie mogę, bo nie znam tak naprawdę jego ideologii. :c Co on mówi o narkotykach?
Od Twojej odpowiedzi minęły 3 minuty.
Uważaj, często wystarcza że jest na tym forum jeden z nich: zaraz zwoła kumpli i ci powstawiają cytaty Korwina o narkotykach, a potem rozpiszą się na parę stron. Przy okazji dodadzą parę filmów z Youtuba i linki do swoich artykułów na ten temat.
To te same typy co spamerzy innych partii, ale z tą różnicą że znają się odrobinkę lepiej na ekonomii. Trzeba więc uważać.
Uważaj, często wystarcza że jest na tym forum jeden z nich: zaraz zwoła kumpli i ci powstawiają cytaty Korwina o narkotykach, a potem rozpiszą się na parę stron. Przy okazji dodadzą parę filmów z Youtuba i linki do swoich artykułów na ten temat.
To te same typy co spamerzy innych partii, ale z tą różnicą że znają się odrobinkę lepiej na ekonomii. Trzeba więc uważać.
Mieliśmy tu już różne przypadki, zawsze można wrzucić ich do całkiem pojemnego wora razem z resztą im podobnych - Trolle
Co by jednak nie odbiegać zbytnio od tematu, czyli Marysi, to dodam tylko, że dla mnie (powtarzam - DLA MNIE! - czytać to jako prywatnie) trawka nie jest narkotykiem gorszym niż wspomniane alkohol i fajki, za to heroina, kokaina, lsd i inne szity... to już inna działka. Pierwsze mogą zniszczyć psychę, zdrowie i życie, jeśli się przegnie (nie licząc ludzkiego debilizmu przy jednorazowym użyciu, ale do tego nie trzeba wcale żadnych używek) - drugie mogą je zniszczyć choćby i po jednym razie. To dla mnie całkiem dobry rozróżnik niebezpieczeństwa. ;p
Co by jednak nie odbiegać zbytnio od tematu, czyli Marysi, to dodam tylko, że dla mnie (powtarzam - DLA MNIE! - czytać to jako prywatnie) trawka nie jest narkotykiem gorszym niż wspomniane alkohol i fajki, za to heroina, kokaina, lsd i inne szity... to już inna działka. Pierwsze mogą zniszczyć psychę, zdrowie i życie, jeśli się przegnie (nie licząc ludzkiego debilizmu przy jednorazowym użyciu, ale do tego nie trzeba wcale żadnych używek) - drugie mogą je zniszczyć choćby i po jednym razie. To dla mnie całkiem dobry rozróżnik niebezpieczeństwa. ;p
Marihuanę można spokojnie wsadzać pomiędzy alkohol i papierosy, ale prawdą jest że heroina to zupełnie inna para kaloszy.
Podstawowym argumentem zwolenników pełnej legalizacji jest to, że wojna z narkotykami trwa od lat, kosztuje miliardy, a żadnych pozytywnych skutków nie widać. Tu nie należy dyskutować - jest to w zupełności prawda. Po zakazaniu takich narkotyków jak heroina w USA (chyba w 1956) zaczęło dziać się to samo, co po delegalizacji alkoholu. Prohibicja okazała się nieskutecznym sposobem walki z nałogiem i zyskowną grą dla rozmaitych bandziorów. Do dziś przekupują oni polityków, aby ci nie legalizowali chociażby jednego środka odurzającego. Tak, to wszystko prawda. Walka z narkotykami pochłania ogromne zasoby pieniędzy, a zakazany owoc staje się coraz atrakcyjniejszy dla przygłupich nastolatków. Problemem narkotyków nie jest ich sposób działania, ale to że potrafią zryć ludzką psychikę nawet PRZED ich zażyciem. Bo czy na prawdę ludzie z problemami są tak głupi, żeby za odtrutkę uważać trochę białego proszku? Podobnie działa alkohol, ale jego smak i sposób działania zna zdecydowana większość populacji. Narkotyki są czymś obcym, zakazanym, tajemniczym - a więc i atrakcyjnym.
Legalizacja narkotyków w tej sytuacji wydaje się być korzystna. Podobno wtedy mniej ludzi będzie to zażywać, głupcy wymrą, bandziory nie będą na tym zarabiać, a może państwo podłączy swoją rurkę do wciągania kasy. Rzecz w tym, że to ogromnie ryzykowny krok. Gdyby sąsiednie kraje zalegalizowały narkotyki, to legalizacja i u nas mogłaby być korzystna. Problem rozłożyłby się na większej przestrzeni i łatwiej byłoby zlikwidować ewentualne niekorzystne skutki.
Rozumiem argumenty zwolenników legalizacji. Ludzie są wolni, w normalnym systemie biorą za siebie odpowiedzialność. Wolny człowiek może brać co chce i od tego umrzeć - jego sprawa. To nie oznacza jednak, że tego typu krok byłby teraz bezpieczny. No bo czy mamy odpowiedzialne społeczeństwo? Nie, władza już o to zadbała. Czy bezpiecznym będzie koleś po herze pędzący samochodem, albo będący na głodzie? Nie! Jak każdy krok, legalizacja miałaby swoje negatywne i pozytywne skutki. Jeśli jednak zdecydowalibyśmy się na taki krok, musiano by wcześniej zadbać o gruntowne zmiany wielu systemów, aby zaradzić zbyt wielkiej ilości tych negatywnych, a nie pozytywnych skutków.
Tak czy tak będą zażywać. Słabe jednostki pójdą do piachu, a silniejsze może z tego wyjdą. Mimo to coraz większa ilość chemii w tych świństwach ryje też coraz bardziej psychikę i nawet z pozoru niegroźna marihuana na czarnym rynku może być uzależniająca i zabójcza.
Podstawowym argumentem zwolenników pełnej legalizacji jest to, że wojna z narkotykami trwa od lat, kosztuje miliardy, a żadnych pozytywnych skutków nie widać. Tu nie należy dyskutować - jest to w zupełności prawda. Po zakazaniu takich narkotyków jak heroina w USA (chyba w 1956) zaczęło dziać się to samo, co po delegalizacji alkoholu. Prohibicja okazała się nieskutecznym sposobem walki z nałogiem i zyskowną grą dla rozmaitych bandziorów. Do dziś przekupują oni polityków, aby ci nie legalizowali chociażby jednego środka odurzającego. Tak, to wszystko prawda. Walka z narkotykami pochłania ogromne zasoby pieniędzy, a zakazany owoc staje się coraz atrakcyjniejszy dla przygłupich nastolatków. Problemem narkotyków nie jest ich sposób działania, ale to że potrafią zryć ludzką psychikę nawet PRZED ich zażyciem. Bo czy na prawdę ludzie z problemami są tak głupi, żeby za odtrutkę uważać trochę białego proszku? Podobnie działa alkohol, ale jego smak i sposób działania zna zdecydowana większość populacji. Narkotyki są czymś obcym, zakazanym, tajemniczym - a więc i atrakcyjnym.
Legalizacja narkotyków w tej sytuacji wydaje się być korzystna. Podobno wtedy mniej ludzi będzie to zażywać, głupcy wymrą, bandziory nie będą na tym zarabiać, a może państwo podłączy swoją rurkę do wciągania kasy. Rzecz w tym, że to ogromnie ryzykowny krok. Gdyby sąsiednie kraje zalegalizowały narkotyki, to legalizacja i u nas mogłaby być korzystna. Problem rozłożyłby się na większej przestrzeni i łatwiej byłoby zlikwidować ewentualne niekorzystne skutki.
Rozumiem argumenty zwolenników legalizacji. Ludzie są wolni, w normalnym systemie biorą za siebie odpowiedzialność. Wolny człowiek może brać co chce i od tego umrzeć - jego sprawa. To nie oznacza jednak, że tego typu krok byłby teraz bezpieczny. No bo czy mamy odpowiedzialne społeczeństwo? Nie, władza już o to zadbała. Czy bezpiecznym będzie koleś po herze pędzący samochodem, albo będący na głodzie? Nie! Jak każdy krok, legalizacja miałaby swoje negatywne i pozytywne skutki. Jeśli jednak zdecydowalibyśmy się na taki krok, musiano by wcześniej zadbać o gruntowne zmiany wielu systemów, aby zaradzić zbyt wielkiej ilości tych negatywnych, a nie pozytywnych skutków.
Tak czy tak będą zażywać. Słabe jednostki pójdą do piachu, a silniejsze może z tego wyjdą. Mimo to coraz większa ilość chemii w tych świństwach ryje też coraz bardziej psychikę i nawet z pozoru niegroźna marihuana na czarnym rynku może być uzależniająca i zabójcza.
Przyszło mi jeszcze do głowy, że nie spotkałem jeszcze osoby traktującej trawę inaczej, niż jako wyjątkową rzecz na specjalne okazje. Blednie tedy fakt szkodliwości marihuany wobec papierosów, których przeciętny palacz wypala kilka dziennie. Ale kto o tym pamięta