Czy powinni zalegalizować marihuane, czy też nie ?
Jakie jest waszę zdanie, bo mi obecnie to lata, bo nie jest takim wielkim narkotykiem. Ja nie będe palił marihuany (szlugów z resztą też ;p ), ale nie będzie mi przeszkadzało ,że ktoś pali. Czyli jednym słowem jestem neutralny.......
To nie chodzi o to czy ci przeszkasza czy nie... Jeśłi będzie legalna to zacznie panować społeczne przyzwolenie na taki proceder. A ja już z własnych obserwacji wiem, że dzieciarnia z podstawówek i gimnazjów (bez urazy) jest w stanie sobie wiele zrobić złego. Nie wielu ma własny rozum i nie ulega "modom" i namowom kolegów. Lepij by ludzie zawsze wiedzieli, że marycha to coś złego i zawsze im coś tam świtało, że robią źle niż mają mieć pełny do niej dostęp i zero świadomości. I tak już wiele osób traktuje marihuane jak papierosy a nawet jeszcze bardziej "pobłażliwie"... Nie mówiąc już o tym, ze rzadko kiedy kto w ogole mówi, że to narkotyk.
Z mojej strony powiem tak: po pierwsze zasada "zakazanego owocu" - jak coś jest dostępne, to może mniej kusi? Druga sprawa - ogromne pieniądze na tym procederze zarabiają dealerzy, a w ten sposób ich zawód praktycznie by zniknął. Z drugiej jednak strony narkotyki uzależniają, i łatwy do nich dostęp może sprawić, że ktoś będzie chciał "spróbować" i wpadnie w nałóg...
Znów stawiam na neutralność
Pozowolę sobie przytoczyć też pewne mądre słowa:
"Narkotyki są dla ludzi ,ale myslacych należy z nich korzystać z umiarem lub lepiej w ogóle nie używac. Majac wolną wolę mozemy wszystko, ale w granicach wolnego rozsądku".
Edit: No tak, zostaje jeszcze jeden problem............... gnojki ;p Nie wiem jak temu zaradzić n/c ...................................
Madrze powiedziane tylko co z tego? Pójdź na klasyczne polskie osiedle i powiedz coś takiego w twarz gościowi dla którego liczy się "pakernia, pifko i ławeczka i dobry towar". A czy legalizacja by usunęła dealerów to nie wiem. Trzeba by poszukac informacji np. o Holandii.
Ja uważam że powinni zalegalizować marihuane ponieważ holenderscy naukowcy dowiedlu że marihuana palona 1 w tyg. zmniejsza ryzyko nowotworów oraz łagodzi u niektórych osób nawet leczy raka krtani, zapalenie opon mózgowych marihuana też leczy wiem bo sam sobie podpalam 1 raz w tyg. tak profilaktycznie. I uważam że powinno to być zalegalizowane. 40% polskiej ludności uważa że przy sobie powinno można mieć dawkę jednoosobową czyli 1 g. Ale 60% narodu polskiego jest przeciwko. Polacy alebo poprostu uważają że marichuana to coś strasznego ale nie wiedzą że leczy ona tak ciężkie choroby oraz wiele innych rzeczy.
Chemiczny składnik narkotyku marihuany może hamować rozwój guzów nowotworowych - dowiedli hiszpańscy naukowcy z zespołu Manuela Guzmana z Universidad Complutense w Madrycie. Pierwszy raz taką terapię zastosowano u ludzi cierpiących na jedną z odmian raka mózgu.
Naukowcy podczas badań na szczurach zaobserwowali, że aktywne składniki narkotyku - kanabinoidy - hamują powstawanie nowych naczyń krwionośnych. Szczury chorowały na raka mózgu. Po wstrzyknięciu im ekstraktu z marihuany guzy przestały rosnąć. Gdyby udało się w jakiś sposób powstrzymać rozwój naczyń, czyli angiogenezę, guz zostałby zagłodzony. Widzieliśmy, że guzy mózgu u zwierząt są trochę mniejsze i bledsze. Przekonaliśmy się, że to
działa, ale nadal to bardzo wstępna faza - podkreślają naukowcy.
Zespół Guzmana postanowił sprawdzić, czy ten sam mechanizm będzie funkcjonował u ludzi. Do eksperymentu wybrano 14 pacjentów cierpiących na glejaka wielopostaciowego. W konfrontacji z nim lekarze są najczęściej bez szans. Zespół Manuela Guzmana obecnie analizuje uzyskane wyniki.
"Rzeczpospolita" pisze, że substancje czynne zawarte w marihuanie potrafią też leczyć nowotwory skóry. Po wstrzyknięciu kanabinoidów w +okolice nowotworu dochodziło do mniejszego rozwoju naczyń krwionośnych, zaopatrujących patologiczną tkankę, a same komórki nowotworowe częściej
obumierały.
Uwaga! Ten artykuł nie jest poprawny politycznie! Przekonujemy w nim, że marihuana powinna być zalegalizowana i... wydawana na receptę.
Oficjalna medycyna wiele razy wyważała otwarte drzwi, z pompą anonsując nowe leki, które od dawna znała medycyna ludowa. Teraz zwróciła swe zainteresowanie ku roślinie, którą już 6 tys. lat temu uznawano za świętą - konopi indyjskiej. Można obserwować prawdziwy wysyp publikacji na temat leczniczych właściwości marihuany i najsilniejszego z jej alkaloidów - delta-9-tetrahydrokannabinolu (THC). Próby kliniczne potwierdzają, że konopie pomagają chorym na nowotwory, stwardnienie rozsiane czy reumatyzm. Ba! Znajomość sekretów marihuany może pomóc w kontrolowaniu przebiegu ciąży! Niektórzy eksperci, jak prof. Lester Grinspoon, psychiatra z Harvard Medical School, uważają wręcz, że jest prawdopodobne, iż konopie zostaną uznane za cudowny lek XXI wieku.
Jointy królowej Wiktorii
Najstarsze zapiski o leczniczych zastosowaniach konopi pochodzą z 2727roku p.n.e. Hindusi poza paleniem w celach rytualnych zażywali je przy problemach żołądkowych. Później marihuana podbiła Azję i Afrykę. Używali jej starożytni Rzymianie prawdopodobnie także jako środka przeciwbólowego. W Stanach Zjednoczonych pierwsze leki zawierające wyciągi z konopi weszły do użytku w 1840 roku. Marihuanę podawano nawet brytyjskiej królowej Wiktorii, łagodząc dolegliwości miesiączkowe monarchini.
Niestety, popularność, jaką "indyjskie ziele" zdobyło w XIX wieku, skończyła się razem ze stuleciem. Gwoździem do trumny okazało się wynalezienie w 1853 roku... strzykawki. Narzędzie to umożliwiło podawanie wielu szybko działających leków, które nie sprawdzały się wcześniej w formie inhalacji czy podawane doustnie. Tymczasem związki zawarte w konopiach słabo rozpuszczają się w wodzie lub w ogóle się nie rozpuszczają, więc przygotowywanie z nich roztworów do wstrzyknięć było bardzo utrudnione. Marihuana z leku została zdegradowana do roli środka odurzającego i w wielu krajach trafiła na listy środków zakazanych.
Renesans marihuany
Poważne badania nad leczniczymi własnościami konopi indyjskich wznowiono w latach 70. ubiegłego wieku (czyżby na skutek wielu ozdrowień wśród popalających hipisów?). Jednak lawina ruszyła po 2000 roku. W sierpniu br. przy University of California powołano ośrodek badań medycznych nad konopiami indyjskimi, któremu na dobry początek zaoferowano budżet w wysokości 3 mln dol. Kalifornijscy badacze sprawdzali, czy marihuana zmniejsza skurcze mięśni i bóle towarzyszące stwardnieniu rozsianemu. Inne badania mają odpowiedzieć na pytanie, czy palenie trawki zmniejsza nerwobóle u zakażonych wirusem HIV.
Badaniem przydatności konopi dla medycyny nie zajmują się wyłącznie Amerykanie. Obiecujące rezultaty osiągnięto w Wielkiej Brytanii, gdzie próby kliniczne dotyczące leczenia stwardnienia rozsianego weszły już w ostatnią fazę. Firma GW Pharmaceuticals otrzymała rządową licencję na uprawę ok. 40 tys. sadzonek konopi rocznie (na zakamuflowanym poletku) i prowadzenie testów. Analiza stanu 350 pacjentów wykazała ograniczenie przewlekłego bólu i problemów ze snem, kontrolowaniem ruchów i przykurczami mięśni. Podobne wyniki opisują lekarze z brytyjskiej Peninsula Medical School, którzy zakończyli 15-tygodniowe próby z udziałem niemal 700 pacjentów.
Konopie mogą też pomagać chorym na nowotwory - i to na kilka sposobów. Hiszpańscy onkolodzy wykazali na łamach sierpniowego wydania "Cancer Research", że zawarte w nich alkaloidy (kannabinoidy) hamują wzrost glejaka, najczęstszego spośród nowotworów mózgu. Badania przeprowadzono na myszach, którym wszczepiono fragmenty ludzkich guzów. Zespół dr. Manuela Guzmana traktował je roztworem alkaloidów konopi i stwierdził, że glejak przestał się rozrastać. Dlaczego? Zdychał z głodu. Kannabinoidy "wyłączały" geny odpowiedzialne za tworzenie nowych naczyń krwionośnych odżywiających zrakowaciałą tkankę. Oprócz zwalczania przyczyn marihuana może też łagodzić objawy towarzyszące chorobie nowotworowej, na przykład przewlekłe mdłości po chemioterapii. No i oczywiście łagodzi też ból - tak samo jak w przypadku reumatoidalnego zapalenia stawów (dane z czerwca tego roku).
Zarodek na haju
We wrześniu na łamach "Nature Medicine" ukazał się artykuł, w którym opisywany jest wpływ kannabinoidów na prawidłową lokalizację ciąży. Co sprawia, że zarodek trafia z jajowodu do macicy? Najprawdopodobniej nawiguje pod wpływem marihuany! A dokładniej: dzięki substancjom z rodziny kannabinoidów, które wytwarza nasz organizm. Zarodek ma czujniki, dzięki którym "wywąchuje" kannabinoidowy ślad do macicy. A co z ciążami pozamacicznymi, gdy zarodek zagnieżdża się np. w jajowodzie lub jamie otrzewnej? - Zapewne zawiódł chemiczny autopilot - odpowiadają autorzy publikacji, badacze z Vanderbilt University. - Nie wykluczamy, że palenie marihuany podczas ciąży może doprowadzić do takiej sytuacji. Zarodek zostaje zmylony przez kannabinoidy pochodzące z jointa.
Jednak z drugiej strony powyższe odkrycie otwiera możliwość interwencji: wskazania zarodkowi należnego mu miejsca za pomocą sygnału z zewnątrz.
Zespół naukowców z University of South Florida badający antywirusowe działanie kannabinolu ogłosił we wrześniu, że jedna z pochodnych tego związku unieszkodliwia groźną grupę herpeswirusów podejrzewanych o wywoływanie nowotworów u ludzi. Chodzi o wirus Epsteina-Barra i herpeswirus związany z mięsakiem Kaposiego. Gdy dojdzie do zarażenia, wirusy te zapadają w uśpienie, maskując się wewnątrz białych krwinek. Ale w pewnym momencie następuje ich aktywacja i atak na inne komórki. Wtedy też może dojść do powstania nowotworu. Mikrobiolodzy kierowani przez dr. Petera Medvecky'ego wykazali, że dodanie THC do hodowli zakażonych krwinek sprawia, że wirusy nigdy się "nie budzą". Na dodatek kannabinol działa skuteczniej niż popularne leki przeciw herpeswirusom, jak np. acyclovir, i niezwykle precyzyjnie - wyłącza tylko wspomniane wyżej wirusy.
Kłopoty z trawką
Lista potencjalnych zastosowań marihuany jest dłuższa: astma, depresja, epilepsja, brak łaknienia u chorych na nowotwory czy zarażonych HIV... Lekarze podchodzą jednak nieufnie do "indyjskiego ziela". Sto lat zakazów robi swoje. Zresztą nie wszystkie eksperymenty przynoszą jednoznaczne rezultaty. W październiku angielscy naukowcy ze szpitala w Plymouth twierdzili np., że marihuana nie pomaga chorym na Parkinsona, zaś badacze z Uniwersytetu Karola w Pradze dowodzili czegoś zupełnie przeciwnego. Sceptycy podkreślają też, że wśród 400 związków czynnych zawartych w konopiach znajdują się zarówno potencjalne leki, jak i substancje szkodliwe. Zalecają więc, by zająć się pojedynczymi substancjami, a nie złożonymi wyciągami czy ekstraktami z roślin. Cóż, XXI wiek dopiero się rozpoczął, więc wizja "cudownego leku" może się jeszcze spełnić, a marihuana może wziąć odwet na strzykawce.
*Piotr Kossobudzki jest biologiem, zastępcą redaktora naczelnego kwartalnika "Academia - The Magazine of the Polish Academy of Sciences".
W Europie i USA prowadzone są już legalne uprawy konopi indyjskich wykorzystywanych do badań medycznych lub produkcji pierwszych leków, takich jak sativex. Każda plantacja ma indywidualną zgodę władz, a hodowla odbywa się na strzeżonych poletkach lub w szklarniach
Druga strona medalu
Specjaliści sceptyczni wobec leczniczych zastosowań konopi przypominają o skutkach ubocznych stwierdzonych u palaczy marihuany: uzależnieniu (zwłaszcza psychicznym), stanach lękowych, utracie pamięci, problemach ze skupieniem i koordynacją, zaburzeniach ciśnienia krwi, omdleniach, zwiększonym ryzyku chorób płuc, w tym raka (trzy jointy mają tyle substancji smolistych i węglowodorów aromatycznych co 20 papierosów).
ubstancje zawarte w marihuanie mogą chronić mózg przed epilepsją - donoszą naukowcy na łamach najnowszego numeru "Science".
Padaczka, zwana epilepsją, jest nagłym, przejściowym wyładowaniem grup komórek nerwowych istoty szarej mózgu. W czasie napadu padaczkowego może dojść do utraty przytomności, zdarzają się także iluzje wzrokowe i słuchowe, szczególnie w przypadku napadów ogniskowych, zaczynających się w jednym miejscu w mózgu i dalej się rozprzestrzeniających. Ogniskowy napad padaczkowy może przerodzić się w stan padaczkowy, szczególnie niebezpieczny dla mózgu, gdyż powoduje zniszczenie tkanki nerwowej.
Wydaje się, że przyczyną rozprzestrzeniania się ognisk padaczkowych i niszczenia tkanki nerwowej jest ekscytotoksyczność neuronów. Charakteryzuje się ona niszczeniem komórek nerwowych przez nadmierny napływ jonów wapnia do ich wnętrza. Konsekwencją jest programowana śmierć komórki nerwowej, czyli apoptoza.
Ekscytotoksyczność jest prawdopodobnie przyczyną nie tylko epilepsji, ale także szeregu chorób neurodegeneracyjnych, takich jak choroba Alzheimera, Parkinsona czy Huntingotona.
Istnieje szereg leków stosowanych w najrozmaitszych typach padaczki. Jednak aż u jednej trzeciej chorych napady padaczkowe nie ustępują całkowicie mimo leczenia.
Grupa naukowców z Instytutu Maxa Plancka z Monachium, Instytutu Chemii Biomolekularnej z Neapolu oraz Complutense Universidad z Madrytu pod kierunkiem Giovanniego Marsicano odkryła, że związki zawarte w marihuanie mogą chronić komórki nerwowe przed ekscytotoksycznością.
Naukowcy prowadzili badania nad mysim modelem epilepsji, w którym ekscytotoksyczność wywoływana była za pomocą kwasu kainowego. Kwas ten wywołuje wyładowania komórek nerwowych i ich obumieranie.
Okazało się, że przyłączenie kannabinoli do receptorów CB1 obecnych na powierzchni neuronów, chroni przed ekscytotoksycznością.
Najlepiej znanymi kannabinolami są delta-1 i delta-6 tetrahydrokannabinole, w skrócie THC, występujące w marihuanie i haszyszu. THC oddziałują z receptorami kannabinolowymi w mózgu, powodując charakterystyczne odczucia euforii, empatii, wyczulenie zmysłów, zaburzenia w odczuwaniu bólu i upływu czasu oraz odczucie fizycznego relaksu.
Z receptorami kannabinolowymi z mózgu oddziałują także naturalne substancje produkowane przez komórki centralnego układu nerwowego, tzw. endogenne kannabinole, m.in. anandamina. Ich działanie jest dużo łagodniejsze niż THC, choć są one odpowiedzialne za obniżenie odczuwania bólu czy regulację apetytu.
Naukowcy twierdzą, że kannabinole, zarówno te naturalne, jak i sztuczne, wyizolowane z marihuany, mogą być wykorzystane do produkcji leków na padaczkę i choroby neurodegeneracyjne. Nie byłoby to zresztą wielką nowością, gdyż haszysz już w XV wieku stosowany był w krajach arabskich do leczenia napadów padaczkowych, a marihuana jeszcze w początkach XX wieku wykorzystywana była w uśmierzaniu bólu.
Wszystko bardzo fajnie Ashgan tylko zapominasz o jednym, że gnojki które przypalają sobei maryche chca mieć odjjaaaazd a nie leczyc sobie nowotwory. Chcą się naje**** i zeby było im dobrze i przyjemnie. I na jednym joincie się to raczej nie kończy. Do tego trafia alkohol i inne uzywki i ludziom zaczyna odwalać. Tokar już napisał. Wszystko używane z głową moze byc dobre i przyjemne. Ale tej głowy wiele osób nie ma. A wiesz, ze nie byłbyś taki mocny jakbyś posłuchał sobie cpunów którzy zaczynali od 1 jointa. A teraz moga sobie co najwyzej w łeb palnąć by rozstać się z tym światem.
Leku na ludzką głupote jeszcze nie wynaleziono. A ja jak słucham ludzi młodszych nawet o pare lat ode mnie to mi się włos na głowie jeży... Szokującą jest wypowiedż gościa co ma 14 lat i opowiada co to on na imprezkach robi. Teraz to przynajmniej sie jeszcze ktoś zastanowi zanim weźmie, ale jak marych e będzie można kupić w każdym kiosku jak gazete to ta blokada wewnętzrna będzie usunięta.
A jeśli chodzi o profilaktyczne działanie marychy to wiesz co? pójdź sobie na rower albo na spacer. Też bardzo dobrze robi dla zdrowia. A naukowcy ciągle się przerzucają całą masą różnych argumentów i naprawde co chwila słyszy się sprzeczne dane. Ale jeśli 3 jointy mogą mieć tyle subtancji smolistych co 20 papierosów to ja dziękuje...
EDIT
Dziwne te twoje argumenty. Wynika z nich, że naukowcy nie wiele wiedzą a mają jeszcze więcej wątpliwości... Na jedno pomaga na inne szkodzi a jeszcze innego nie wiadomo. A do tego tam się głównie mówi o s k ł a d n i k a c h marihuany a nie o samej marihuanie.
Może i masz racje ale powiem tyle że opinia o leczeniu astmy jest jusz dosyć długo i cały czas się sprawdza, ja coprawda nie mam astmy. Ale powiem ci tyle że ja nie będę palił tego więcej tak jak ty napisałeś że zaczynali od jednego skręta. Ale ja palę jush rok i 1 joint tyg. to jest góry oczywiście miewam przerwy ale powiem ci tyle że ja zacząłem jarać jak miałem 14 lat i wielu moich kolegów też jara. I mówię tu szczeże nie zdażyło mi się zrajać 2 skrętów w tyg. A co do ćpunów to znam kolku co od marihuany mają dziury w mózgu tj. nie pamiętają co sie do nich mówiło przed 20 minutami. Uważam że są i + i - marihuany ale napewno jest to jeden z najbardziej znanych i "najzdrowszych" narkotyków. Może i jestem gówniażem który zaczął palić w wieku 14 lat. Ale ja nie ćpam tak jak niektórzy że dzień w dzień po szkole są najarani. A co do alkoholu to chyba pojawia się on na każdej imprezie.
EDIT
Ale niestety medycyna nie jest jeszcze na takim poziomie żeby pozyskiwać wyciągi odpowiedich składników z marihuany ponieważ dowiedzino że marihuana jest tak złożoną rośliną że niektóre substancje w niej zawarte nie moga przetrwać bez drugich. Nistety nie umiemy chemicznie pozyskać tych substancji. Ale trudno poczekamy może 5-6 lat.
Tak sobie czytam te wypowiedzi i mi się włos na głowie jeży. Co jest zdrowego w marihuanie? Co z tego jak 1 "dawka" tygodniowo podobno pomaga, tylko że po kilku takich tygodniach, będziesz palił codziennie i coraz częściej. Jej łatwa dostępność powodowałaby, że więcej gówniarzy by się do niej dorwało, a i tak już dużo osób widze i o wielu słyszę. Jak słyszę, że dzieciak pali od 14 roku życia to sobie myślę, ile jeszcze pożyje. Żałosne!
Z całego serca życzę wszystkim mądrości w wyborze...
hmmm nie ;] dlaczego ? bo trawsko to g...no ktore robi z mozgu galarete ! znam ludzi co sie przez to teraz poprawnie wyslawiac nie umia ... lol bez komentarza ... palcie, palcie bo za malo debili w tym kraju i bez palenia ...
Nie no 0 lekalizowania marychy! Kurde to nie jest przyjemne jak koles bedzie stal z toba na przystanku i jaral sobie trawsko! Ja od dymu juz dostaje szalu! Cmikow nie pale bo po co? Zeby tak jak Angela mowi nie umiec sie pozniej wyslawic? Jak chcesz to pal ale nie przy mnie... przy mnie mozna browca pic =)
Ale zauważ że ja dałem odnoścnik do osób które nie pala nałogowo tylko profilaktycznie. Zresztą pod jednym względę macie racje że to nie jest ciekawy widok jak stio najarany koleś na przystanku. Powiem tyle najlepiej jest palić w nocy powieważ metabolizm jest z deczka spowolniony przez brak słońca i substance nie działają tak szybko i rozchodzą się po ciele przez co skutki są łagodniejsze. Ale faktycznie ja jusz pisałem że mam znajomego co przez maryche ma dziury w mózgu.
U mnie to tak jak z homo...... Jak się do mnie nie czepia to jest git i mi to lata ;p Gorzej z gnojkami, takich do bym chętnie po ryju sprał. Bo u nich w grupie siła, a sam nie podejdzie bo się boi ;p Takie to za przeproszeniem piz** .
PS. Przepraszam za wulgaryzmy, ale jakbyście mieszkali na woli w Wawie gdzie się od takich roi , to wiecie ;p
tu sie w 100% zgadzam z Tokarem - kupa simierdzi i kupy nikt nie rusza... a jak jest sam to trzesiportek i nie podejdzie by wyskoczyc. A ty Ashgan co taki obeznany z metebolizmami nocnymi i paleniem po nocach? :>
Tokar, mieszkałem na Woli i wiem o co biega... Słynne wolskie osiedla... mniam. Rzucić tam najlepiej batalion wojska z benzyną i puścić to z dymem .
Jakoś do mnie nie trafia palenie tego świństwa profilaktycznie. Profilaktycznie to może być wiele rzeczy od kieliszka wina do witaminy c. A toczy człowiekowi pomoże czy nie i tak zależyc od cech indywidualnych.
Mi-to-zwisa...
Bo zalegalizowana czy nie i tak będzie dostępna... ZApytaj, a wskażę ci wszystkich w szkole którzy przypalają albo rozprowadzają... To jest chore.
A więc dochodzimy do neutralności... Bo czy dostępna legalnie, czy nie, i tak będzie można sobie przypalić...
Trudno się nie zgodzić z Ekhtelionem...Teraz to zwisa a potem może już nie. Ogólnie jest za NIE legalizacją mryśki w Polsce. Co prawda marycha jest wszędzie ale niech przynajmniej będzie trochę strachu przed sprzedawaniem i jaraniem wszędzie. Niech ćpuny kimają się przed bramami a nie gdzie popadnie...Chociaż osobiscie TERAZ nie mam nic przeciwko paleniu to trzeba patrzeć przyszłościowo...
Tzn. wiesz - ja nie twierdzę, że mi się to podoba... Ale z doświadczenia wiem, że to syzyfowa praca, bo np. taki tytoń kiedyś sprzedawano na recepty - a i tak wszyscy go palili...
I, Ekhtelion, nie rozważaj słów ludzi w świetle tego, o co im w ogóle nie chodzi - ja po prostu napisałem, że to nie ma s e n s u.
I wątpię, żeby mi to zwisało...