Poniedziałki bywają przygnębiające – oto rozpoczął się nowy tydzień, pełen pracy i znoju. Jedni do szkoły, inny do pracy czy na wykłady. I tak przez najbliższych 5 dni. Tak, tak. Rutyna bywa zabójcza. I nudna. Ale przede wszystkim zabójcza. Dlatego na poniedziałki zaleca się dobrą muzykę, kawę i ciekawą lekturę.
Co do kawy ciężko mi doradzić, jaka byłaby najlepsza. W końcu każdy ma swoją ulubioną. Niezależnie, czy to latte ze Starbucksa, czy mała czarna z domowego ekspresu, czy klasyczna, polska "plujka" z mlekiem – będzie najlepszym wyborem na poniedziałkowy poranek. Podobnie zresztą sprawa ma się z muzyką. Jeden woli coś szybkiego, kolejny wolniejszego, a ktoś inny coś egzotycznego. Ja wybieram ostatnie odkrycie – The Heavy i ich "This ain't no place for a hero" (siema Hassan') i aromatyczną kawę z mleczną pianką oraz cynamonem. A wy?
Natomiast w kwestii lektury z miłą chęcią polecę wam trzy odkopane w naszym warsztacie pozycje. Recenzję książki "Trzy Stygmaty Palmera Eldritcha", czyli coś od Meda dla "Dickomaniaków". "Batman: Początek", również recenzję, ale od Hassan'a jako zwieńczenie jego tekstów o nolanowych Batmanach. I mój, dość świeży, pisany gdzieś tam po nocach o najnowszym wydaniu grzędowiczego "Popiół i kurz", czyli trzecia recenzja. Mam nadzieję, że nieco wam poprawią nastrój i, kto wie, może zainspirują jakieś wieczorne plany? Zdrówko!