Pamiętacie ten news dotyczący słynnego już Błędu 37 i innych trudności związanych z prowadzeniem rozgrywki? Od jego publikacji minął prawie równy miesiąc, w trakcie którego Blizzard wprowadził kilka łatek oraz Dom Aukcyjny na prawdziwe pieniądze, która to implementacja związana była z paroma upierdliwymi komplikacjami podczas gry. Co zatem zmienia się w jakości on-line'owej rozgrywki, jaką jest "Diablo III" ponad miesiąc po premierze i recenzjach wytykających jawne niedopracowanie produktu?
Nic. Blizzard ze spokojem wytrawnego pokerzysty ani myśli zmieniać przyjętej taktyki oraz związanych z nią praktyk. Lagi wciąż mordują nas równie ochoczo co potwory i to wcale niekoniecznie za sprawą jakości naszego łącza. Gra potrafi bez żadnego powodu wypluć nas do menu głównego po kilkunastu lub kilkudziesięciu minutach zmagań, a taka internetowa niestrawność daje osobie znać czasem kilka razy pod rząd.
W tym dokładnie momencie Blizz postanowił urozmaicić "robaczywą" dietę graczy równie ukochanymiprzez nich Błędem 3003 oraz 33, sprawiając im niespodziankę w postaci szybkiego resetu wszystkich serwerów. Radość tym większa, że przy poprzednich tego typu zabiegach, związanych choćby z wprowadzaniem wspomnianego Real Money Auction House, odpowiednio wcześniej pojawiało się odliczanie informujące graczy o nadchodzących trudnościach. Tym razem jednak najwyraźniej nie było na to czasu:
"W celu naprawienia błędów wpływających obecnie na grę, przeprowadzamy restarty wszystkich serwerów Diablo III. Może to spowodować przerwy w komunikacji, utraty połączenia oraz wpłynąć na możliwość zalogowania się. Przepraszamy za (sic!!!) niemożność podania informacji z większym wyprzedzeniem i dziękujemy za wyrozumiałość.
Och, ależ naprawdę nie ma za co dziękować. Moja wyrozumiałość znajduje się obecnie w tych samych rejonach, gdzie po raz ostatni widziano moje zaufanie i pozytywne nastawienie do studia, które przez 10 lat pracy nad własnym, znanym w każdym calu projektem potraf przygotować produkt rodem z TV Marketu – niewspółmiernie drogi do obiecywanej niezawodności, do której poprzez cenę i czas oczekiwania Blizzard zobowiązał się względem graczy. Naprawdę nie byłoby o co kruszyć kopii, gdybyśmy mówili o zwykłych bugach, kilku problemach z połączeniem, choćby i upierdliwych, ale wyraźnie natychmiast rozwiązywanych. Ktoś, kto czekał tak długo, by zapłacić tak dużo, udowodnił, że posiada cierpliwość dość wielką, aby przeżyć jeszcze kilka drobnych niedociągnięć. Jednak z dnia na dzień, z każdym kolejnym epizodem niedopracowania i – oględnie mówiąc – lekceważenia klienta, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że tę właśnie cierpliwość Blizzard wykorzystuje w sposób, jaki dotąd przypisywano głównie konkurencji.
Czy zatem ta kolejna, nieoczekiwana przerwa w transmisji zaowocuje wyczekiwaną poprawą tego, co nie może podobać się dotąd w "Diablo III"? Wciąż mam taką nadzieję, choć chyba ktoś inny powinien teraz żywić ją mocniej ode mnie.