Sesja Kiyuku

Podążyłeś dalej głównym korytarzem, kierując się najwyraźniej w stronę mostka, a Kaileen towarzyszyła ci w pewnej odległości. Kilkukrotnie miałeś wrażenie, że ten czy inny szturmowiec w jakiś sposób zdał sobie sprawę z twojej bliskości, gdy mrużąc brwi zwalniał kroku lub oglądał się nagle przez ramię. Podobnie droidy z niewiadomych przyczyn przystawały na moment, jakby analizując błąd w sterującym nimi programie. Mimo to po chwili, którą trudno byłoby określić jednostką czasu, dotarłeś do szerokiej, zbrojonej śluzy prowadzącej na mostek. Fizycznie byłaby to bariera niemal nie do pokonania, jednak teraz, choć nie bez wysiłku, przeniknąłeś przez nią, by ujrzeć szeroką perspektywę centrum dowodzenia okrętem. Nie była to gigantyczna jednostka wojenna, lecz i tak na mostku znajdowało się kilkudziesięciu członków załogi, w tym kilku oficerów, a także postać oddalona od ciebie o jakieś pięćdziesiąt metrów, stojąca u szczytu schodów tuż przy szerokim oknie, jako jedyna nosząca na plecach czarny płaszcz.
- Kyle, mam do ciebie prośbę. - rozbrzmiał wokół ciebie głos Kaileen. - Zostań przy drzwiach, ja sprawdzę dalej. Dasz znać, jakby zbliżało się to mocniejsze źródło Mocy. Ja będę musiała skupić się tutaj. Spróbuję, by sith odwrócił się w naszą stronę, wtedy go ujrzysz.
Kaileen wyprzedziła ci i praktycznie zniknęła z twoich "oczu", niezwykle stapiając się z Mocą wypełniającą statek.
Odpowiedz
Koncentruję się, spoglądam na duże okno, ciekawy, czy widać stamtąd "Królową". Po chwili, staję przy drzwiach i patrzę na sitha.
Odpowiedz
Istotnie, wpatrując się w ciemność przestrzeni, rozjaśnianą przez czerwoną łunę wielkiego Tatooine, można było dostrzec także mały punkcik jaki stanowiła "Królowa Heavy Metalu". Zwrócony dotąd plecami do ciebie mężczyzna obrócił się przez ramię, patrząc w twoim kierunku, jakby twa obserwacja (lub też raczej zabiegi Kaileen) przykuły jego uwagę. Był ubrany schludnie, czysto i szykownie, choć nie bez sztywnej dyscypliny. Płaszcz miał zapięty na wysokości szyi, na twarzy zaś równo przyciętą, hiszpańską bródkę. Rozglądając się wolno po całym mostku wyraźnie się nad czymś zastanawiał, jakby samemu nie wiedząc co usłyszał lub poczuł. W tym samym czasie ty poczułeś dwie rzeczy - przelotne "spojrzenie" Kaileen skierowane pod twoim adresem, szybko rozmywające się wraz z nią pośród Mocy przebiegającej między wszystkimi osobami na mostku, oraz zbliżające się z oddali drugie źródło Mocy, zdecydowanie większej niż ta, którą stanowił obserwowany przez ciebie oficer, który właśnie podszedł do najbliższego panelu i wypowiedział jakieś słowa do znajdującego się tam mikrofonu.
Odpowiedz
- Kaileen, drugi sith tu idzie. - staram sie mentalnie powiedzieć do mistrzyni. Odchodzę od drzwi, jak najdalej zarówno od nich, jak i sitha będącego na mostku.
Odpowiedz
Wcisnąłeś się między oficerów stojących przy holograficznej mapie układu Tatooine, lecz nie musiałeś długo zastanawiać się jak dalej wybrnąć z tej sytuacji.
- Znikamy stąd, Kyle. - usłyszałeś z zewnątrz cichy przekaz Kaileen, która powoli zaczęła zanikać w tej wizji i opuszczać ją. Idąc w jej ślady zdołałeś zrobić to samo, nim większe ze źródeł Mocy zdołało zbliżyć się na niebezpieczną odległość. W mgnieniu oka, a zarazem po chwili długiej, jak kilka ciężkich godzin, siedziałeś ponownie w zawalonej kontenerami ładowni, mrużąc wzrok przed rażącym światłem jarzeniówek i wyrzucając z siebie pełen zmęczenia oddech.
- Poznałeś tego Sitha? - zapytała Sa'as.
Odpowiedz
- Nie widziałem go nigdy na oczy. - mówię do Kaileen, schodząc z kontenera. - Idę się przygotować, będę u siebie jak coś. - mówię do mistrzyni, po czym wychodzę do swojej komnaty, przygotować się do walki.
Odpowiedz
Mniej więcej w połowie drogi do kajuty natrafiłeś na pokładowego droida. HK-47 był równie zgryźliwy, co niezrównoważony, a perspektywa rozmowy z nim była dla ciebie jeszcze mniej kusząca, niż hipotetyczna perspektywa walki.
Przygnębione westchnięcie: Ech... Kolejna wyśmienita okazja dokonania spektakularnej masakry na istotach opartych na węglu przeszła koło receptora zapachów. To paradoksalne, z posiadanych przeze mnie danych wynika, że istoty należące do kategorii "Jedi" i "Sith" są zaprogramowane na bezwarunkową wzajemną eksterminację. Dlaczego więc tego nie robicie?
Odpowiedz
- Myślę, że z powodów, których nie przewidują twoje skrypty. - mówię do HK, po czym nie czekając na ripostę robota, idę do swojej kajuty.
Odpowiedz
Wyminąłeś droida i wszedłeś do pomieszczenia. Było ono niewielkich rozmiarów, około 3,5 metra w każdą stronę, zapewne wcześniej służyło jako mały magazyn czy schowek. Teraz poza paroma szafkami z podstawowym wyposażeniem i twoim osobistym bagażem nie znajdowało się tu nic prócz łóżka i stołu.
Odpowiedz
Przesuwam Mocą bagaż, by zrobić jak najwięcej miejsca w pomieszczeniu, odczepiam miecz od paska, biorę głęboki wdech, i zabieram się za kata. Na początku może coś, co dobrze umiem, taka rozgrzewka - Teras Kasi.
Odpowiedz
Powietrze w kabinie, początkowo wolno, potem stopniowo szybciej i częściej, przecinał świst uderzających w nie kopnięć i pięści. Cięcie aryxa, tańczący Wężosmok - każda kolejna kombinacja i postawa rozluźniały cię i wyciszały, zamykając na zewnętrzne dystraktory, uczucia, myśli i Moc. Liczył się tylko ruch, kolejna sekwencja, kolejne uderzenie...
Odpowiedz
Plujący Rawl, wejście Rancora... czasem zastanawiam się, czy nie powinienem zacząć stosować innej techniki. Teras Kasi, jest bardzo niebezpieczną techniką - niejeden rycerz zszedł z drogi Jasnej Strony Mocy przez używanie tej techniki. Ale potem, gdy dochodzi do walki, moje wątpliwości mijają. Kończę trening silnym ciosem, słynnym atakującym Sarlacciem.
Odpowiedz
Kilkanaście minut szybkich kombinacji i walki z cieniem pozwoliły ci poczuć się jak nowo narodzony. Zmęczenie i otępienie niedawną medytacją zniknęło jak ręką odjął, ustępując miejsca pulsującej żywotności, świeżości i pobudzeniu. Zdążyłeś się rozgrzać na tyle, by zarówno krążenie jak i myślenie wskoczyły na jeden z szybszych trybów, co wobec ciasnej monotonii kajuty okazywało się wręcz niewygodne.
Odpowiedz
Przyczepiam miecz do paska, siadam na chwilkę, by się ciut uspokoić - nie za bardzo, chciałbym po prostu być gotowy do walki. Gdy odpocznę, przesuwam Mocą bagaż w miejsce, na którym był, patrzę na zegarek, by ocenić, jak dużo czasu mi zostało, po czym idę na mostek.
Odpowiedz
Już po wyjściu z kabiny odnotowałeś rozlewającą się w powietrzu posępną ciszę, która nosiła ślady opadającego stopniowo napięcia, wywołanego zapewne jakąś większą konfrontacją emocji. Jako pierwszy omiótł cię lodowaty chłód, który bił od mijającego cię bez słowa Trandoshanina, świadczący o jego zimnej irytacji połączonej z żelaznym spokojem i dyscypliną. Rzadko kiedy byłeś w stanie swobodnie odbierać emocje i zawirowania Mocy w otoczeniu, ale teraz byłeś wystarczająco odprężony i wyciszony, by zdać sobie z tego sprawę. Już w głównej sali spotkałeś nachmurzonego bardziej, niż zwykle kapitana Fensena, który znęcał się nad automatem do kawy, a także Kaileen, która wychodziła za nim z korytarza prowadzącego na mostek. Wszystko wskazywało na to, że nie zanosi się na żadną walkę, aczkolwiek niewątpliwie jedna (werbalna) rozegrała się właśnie między pozostałymi członkami załogi.
Odpowiedz
Siadam na krześle, patrzę na zegarek i staram się obliczyć, ile czasu zostało do przybycia statku Sithów. O co się mogli pokłócić członkowie załogi? Fensen - o Sithów, pieniądze,lub o Królową. Kaileen - cholera, o coś związanego z Jedi lub Sithami. Trandoshanin był dla mnie zagadką. Brakuje mi tylko Nikla, i myślę, że byłbym w stanie określić, co było przedmiotem konfliktu. Jednak zgadując, myślę, że Kaileen powiedziała im po prostu o Sithach na statku. A oni zareagowali na to jakoś niekonwencjonalnie - ucieszyli się, przestraszyli, zaalarmowali ich? Cholera wie. Pozostaje tylko czekać do czasu, aż napotkamy statek imperium. Wtedy się wszystko wyjaśni. Ile to jeszcze zostało czasu?
Odpowiedz
Szybkie sprawdzenie czasu pozwoliło ci dojść do wniosku, że jeśli statek Imperium miałby was przechwycić lub zaatakować, to stałoby się to już jakiś czas temu, na przykład podczas twojej krótkiej rozgrzewki. Również zachowanie załogi, jakkolwiek dziwne i nerwowe, nie wskazywało na nadchodzące starcie. Najwyraźniej coś cię ominęło.
- No to mamy postój. - powiedziała do ciebie nieco ponuro Kaileen, po czym zwróciła się do Fensena, nie kryjąc zniecierpliwienia.
- Możesz mi teraz powiedzieć, o co chodzi? Czego on tutaj szuka? I przestań wyżywać się na automacie do kawy.
W odpowiedzi na jej prośbę mężczyzna potraktował maszynę z pięści, w efekcie czego zaczęła wypluwać z siebie strumienie czarnego płynu.
- To mój, jebany automat do kawy na moim, jebanym statku, więc będę się nad nim znęcał, tak samo jak na każdym innym elemencie wyposażenia, jeśli najdzie mnie na to ochota. No, może za wyjątkiem HK... Pytasz czego szuka tu Nautolanin? Jeśli wy tego nie wiecie, to ja tym bardziej. Po ostatnich radosnych wojażach mam serdecznie dość tej dupy wszechświata, ale on najwyraźniej nie. Skoro się z nim zabraliście, to pewnie dżedajowym zwyczajem szukacie oświecenia lub innego wpierdolu. - wzruszył ramionami i upił trochę kawy z plastikowego kubka. - Sama słyszałaś, że truł coś o Makankosie, może jego zapytaj. - uśmiechnął się kwaśno. - Cholera wie co tym wszystkim mackowatym i łuskowatym chodzi po łbach - gejowskie randki po środku pustyni, czy co...
Odpowiedz
- Jeśli się mogę spytać, to o co w ogóle chodzi? Bo mnie chyba coś ominęło. Myślałem, że lecą na nas Sithowie i będzie walka? - mówię zarówno do Fensena, jak i do Kaileen. Powoli zaczynam się już w tym wszystkim gubić. Ze strzępków informacji wynika, że Niklo coś zrobił, lub ma coś zrobić, i ma to związek z Makankosem, w skutek czego, nie zaatakowali nas Sithowie.
Odpowiedz
Krzywiąc sie jedynie na reakcję Fensena, Kaileen odrzekła:
- Szczerze mówiąc nie wiem, co się dzieje. Ale skoro już lądujemy i mamy chwilowo spokój od Sithów, to można to wykorzystać. Porozmawiam z Niklo.
- A czego tu nie rozumieć? - burknął kapitan, gdy tylko Twi'lekanka zniknęła w korytarzu. - Takie mamy zezowate szczęście, że dowódca tamtej jednostki był z nami na tym pieprzonym imperialnym statku-widmo i ma wobec nas pewien dług wdzięczności. Pewnie dlatego nas przepuścili. - wzruszył ramionami, upijając kolejny łyk kawy. Z jakiegoś powodu osoba Fensena nie zachęcała cię do dłuższego przebywania z nim sam na sam, rozważyłeś więc możliwość podążenia za Kaileen, lecz ta już wracała z korytarza, najwyraźniej nie zastając Nikla w jego kajucie.
Gdy tylko gwałtowny wstrząs świadczący o posadzeniu statku na lądzie przeszedł przez kadłub i twe kończyny, usłyszałeś, że trap otworzył się, a ktoś z załogi zapewne wyszedł na powierzchnię.
Ruszyłeś w tamtym kierunku z Kaileen. Gorące powietrze, blask, żar, suchość i pył rzuciły się na ciebie przez otwarty właz, witając cię pustynnym pocałunkiem oślepiająco pomarańczowego bezkresu wydm i piaszczystych pagórków. Na tym monotonnym tle najdoskonalszej ze wszystkich pustyń, odznaczały się tylko dwie sylwetki - Nikla i Makankosa, obie dzierżące miecze świetlne, najwyraźniej gotując się do pojedynku
Odpowiedz
Podchodzę do dzierżących miecze świetlne.
- Mogę się przyłączyć? Słyszałem o zdolnościach szermierczych Makankosa, chciałbym się o nich przekonać lub nie, na własnej skórze. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli nic przeciwko? - mówię do Nikla i Trandoshanina.
Odpowiedz
← Sesja SW 3

Sesja Kiyuku - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...