Sesja Krixa

Nim jeszcze towarzysze dostrzegli cię z dołu, zobaczyłeś jak Kaileen razem z Kylem wyciągają z piachu zapadającego się pod wrak człowieka, który nie mógł być nikim innym, jak nieprzytomnym kapitanem Huminro. Dopiero wtedy ewakuowali się stamtąd i dowlekli do ciebie, rzucając na piasek Huminro, który mruknął coś w malignie.
- Już drugi raz ratujecie to ścierwo. - syknął Trandoshanin pomiędzy jednym sapnięciem, a drugim. - Z tego co wiem o Sithah będzie musiał teraz popełnić podwójne samobójstwo.
Odpowiedz
-Może też zmienić strony. Ostatnio wszystkim się to zdarza.- Niklo uśmiechnął się z dolnej pozycji z pewnym grymasem bólu. Spróbował powstać. Wiele części ciała go bolało. Nie mógł się też otrząsnąć po tym gęstym nie przebytym uczuciu Mocy. Mimo to powstał ze swojego miejsca. Mimo niechęci do powrotu uczucia gęstej duszącej Mocy, spróbował się w niej zagłębić. Szukał w niej pomocy w wyborze kierunku. Jawa? Kanion przed nimi? Może jeszcze w inną stronę jakaś jaskinia. -Widziałem jak odlatują przez wąwóz. Pewnie nie mamy co ich teraz ścigać. Powinniśmy znaleźć jakieś miejsce by się ukryć od światła. Zaczyna mi doskwierać. Przyda się też miejsce do opatrzenia naszego stanu i rozmowy co dalej.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
- Khem... Nie wiem, czy dosłyszałeś, ale proponowałem powrót na "Królową"... - zauważył z przekąsem Solusar.
Odpowiedz
-Na razie to odpada.- Niklo zamknął oczy odwołał się do Mocy i zrobił krok. Otworzył oczy. W tą stronę powinni się udać. Jeśli Moc sprzyja ich działaniom. Oby była po ich stronie. -Powinniśmy udać się w tę stronę. Jak mówiłem Sithci udali się w stronę wąwozu. Możne nawet do królowej. Więc ich uprzedziłem. Opuszczają planetę. Skontaktujemy się z nimi później, teraz przydałoby się zejść ze słońca. A teraz wybacz, że cie nie usłyszałem. Jestem trochę nieswój po walce z samym sobą i tym dziwnym uczuciu w nurcie Mocy. Idziemy?
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Poszliście. Przed siebie, wprost na otwierające się przed wami piaskowe wydmy, zostawiając za sobą zapadnięte wrakowisko.
Byliście zmęczeni, obolali, poobijani, wykończeni psychicznie i fizycznie. W ciągu mniej więcej pół godziny mozolnego marszu po szorstkim i gorącym jak rozpalona stal piachu zostawiliście pasmo skał dość daleko za plecami, choć nadal było ono wyraźnie widoczne. Najgorsze jednak, że poza jasno wyznaczonym celem i kierunkiem nie mieliście żadnego sprzętu ani prowiantu. Dodatkowo obciążyliście się pokaźnym bagażem w postaci bezwładnego Huminro, który wciąż nieprzytomny i mamrocący sporadycznie, musiał być niesiony przez was na zmianę. Makankos zarzekał się, że nie uszkodził mu żadnych kluczowych organów i tłumaczył jego przedłużającą się nieprzytomność udarem słonecznym. Zważywszy na czas, jaki kapitan spędził leżąc na słońcach przed wrakiem "Defilera", była to całkiem prawdopodobna hipoteza.
- Dobra, dość. - wychrypiał Makankos zatrzymując się i rzucając Huminro na ziemię. - Nie mam zamiaru mordować się z nim dalej. Albo zróbcie coś i obudźcie go tymi swoimi sztuczkami, albo zostawcie go tu, żeby zdechł. Ledwie mamy siły stać, nigdzie nie widać cienia ani schronienia, a to tylko zbędny tobół do taszczenia.
Odpowiedz
-Nie odwołuj się do gniewu przyjacielu. Nie potrzeba. Nie pozostawimy go. Poza faktem, że byłoby to morderstwo to może mieć informacje o Harlanie, o jego planie. O tym czym jest teraz.- Nautolianin przysiadł ciężko przy kapitanie. Zaciągnął jeszcze bardziej na głowę swój porozdzierany w wielu miejscach kaptur. Dotknął czoła Huminro by zbadać jego aurę. Ocenić stan i co można zdziałać. -Poza tym pomógł nam gdy byłeś ranny. Nie jestem specjalistą od leczenia... Kaileen? Wiesz jak mu pomóc?
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Twi'lekanka spojrzała na leżącego bez większego przekonania, ale skoncentrowała się i posłała mu lekki impuls Mocy. Kapitan drgnął nieznacznie, jakby przeszedł przez niego prąd. Niewiele to jednak dało, bo nie otworzył oczu ani nie zareagował w żaden inny sposób.
Kaileen westchnęła i spróbowała podobnie. Z tym samym rezultatem. Jednakże ty podchwyciłeś pomysł i również skoncentrowałeś się na tyle, na ile pozwalał ci twój obecny stan. Coś zaczęło się dziać, bo targnięty kolejnym szarpnięciem Huminro zaczął mamrotać coś oburzonym tonem. Porozumiewając się bez słów wpompowaliście w niego jednocześnie kolejne dwa impulsy, które tym razem zadziałały jak defibrylator. Kapitan niemal podskoczył na piasku, otworzył szeroko oczy, zaczerpnął dychawicznie spazmatyczny oddech i zwinął w kłębek, kaszląc i chrząkając jak niedoszły topielec. Lub ktoś, komu zdrowo przywalono w bebechy i następnie potrzymano trochę na wolnym ogniu.
Odpowiedz
-Spokojnie kapitanie. Możesz mieć zawroty po udarze.- Niklo wstał i odsunął się. Ranny, nieranny to nadal Sith. Lord do tego. Spojrzał w stronę którą mu Moc ukazała. Gdzieś w głębi pojawiła się myśl niezaufania do Mocy. Szybko jednak odegnana. Za często kiedyś miał wątpliwości. Teraz musi zaufać jej. Stać się jej narzędziem. -Na razie nie mamy czasu. Musisz iść z nami. Potrzebujemy znaleźć schronienie.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Kapitan popatrzył na was niezbyt przytomnym spojrzeniem, wyrażającym coś w stylu "gdzie?" i "co?". Nie trwało to jednak zbyt długo, Sith potrząsnął parę razy głową, jakby przywracając jej proces myślowy.
- A zatem ostatecznie udało mu się. To najważniejsze. - skwitował, gdy "gdzie?" oraz "co?" zamieniło się w waszą streszczoną relację ostatnich wydarzeń. - Niedobrze, że tamten jest teraz z nim, nie wiem dlaczego się na niego zdecydował... - Huminro zmarszczył brwi, wyraźnie zafrasowany, lecz tylko na moment. - Ale teraz to nieistotne. Jeśli teraz wszystko potoczy się tak, jak przewidział lord Rainer, echo tego starcia dotrze daleko. Bardzo daleko. Inkwizycja na pewno przyśle tu swoich ludzi, może nawet kogoś znaczniejszego. Zwykle tak to wygląda, choć osobiście nie miałem dotąd do czynienia z procedurami tak wysokiego szczebla. W każdym razie - powoli podniósł się na nogi - oznacza to dla nas jedno: musimy się ukryć. Mnie zapewne już ktoś szuka, dowództwo wie, że przyleciałem tu razem z lordem Rainerem. Może zdołam się jakoś wyłgać, wy w każdym razie musicie siedzieć cicho.
Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej jakiś wojskowy model com-linku dalekiego zasięgu.
- Mogę wezwać swoich zaufanych ludzi, którzy przylecą tu po mnie i bezpiecznie odstawią do miasta, zanim jeszcze znajdą mnie Inkwizytorzy. To samo dotyczy was, o ile zgodzicie się iść ze mną i przestrzegać warunków, które wyznaczają okoliczności, ja i lord Rainer. Przynajmniej do czasu.
Odpowiedz
-Powoli. Załóżmy że jestem tępym rycerzem Jedi który tylko macha mieczem. Lord Rainer to mistrz Harlan? Jaki ma plan? Co chcecie osiągnąć i dla czego mamy się ukrywać. Wyjaśnienia byłyby bardzo mile widziane.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Huminro westchnął ciężko.
- O dokładnych planach Lorda Rainera, którego wy znacie jako mistrza Harlana, wypowie się szerzej on sam, gdy tylko będziemy wszyscy na tyle bezpieczni, by spotkać się i to omówić. Możecie być pewni, że gdyby miało być inaczej, nikt z was nie wyszedłby z tamtego wraku żywy. Co do tego dlaczego mamy się ukrywać, odpowiedź jest prosta. Zaburzenie Mocy, które powstało, gdy Lord Rainer zgładził Siona i Kuna było gigantyczne, nieporównywalne prawie z niczym. Prawie, bo technika zastosowana przez Lorda Rainera, jak również siła tego zaburzenia, może zostać jasno rozpoznana przez kilku wielkich mistrzów Mocy. Na pewno nawet wasi mistrzowi zdołali to odczuć, a w Inkwizycji Imperium nie brakuje szczególnie wyczulonych na takie anomalie. Ktoś bardzo wysoko postawiony również to zauważy i poczuje się mocno zaniepokojony tak wielkim "wybuchem". Tak więc, jak wysyła się wojsko w miejsce, gdzie zarejestrowano nagłą aktywność militarną, tak tutaj lada dzień albo i szybciej znajdą się Inkwizytorzy, którzy zajrzą pod każde ziarno piasku, by znaleźć każdego, kto mógł być przyczyną tego zaburzenia. Inkwizytorzy, a może i ktoś więcej. A wierzcie mi, Inkwizycyjne przesłuchania to ostatnia rzecz, której chcecie doświadczyć.
Machną ręką z komunikatorem.
- Więc? Zadamy sobie jeszcze kilka trwoniących czas pytań? Czy może jesteście gotowi zaryzykować, że nie każę moim ludziom rozstrzelać was na miejscu? Z was wszystkich to ja jestem w najgorszej sytuacji i to mnie służby Imperium będą szukać w pierwszej kolejności. O was zapewne nikt jeszcze nie wie. Jeszcze. I lepiej, żeby się nie dowiedział.
Odpowiedz
-Kaileen, Kylem, Makankos macie coś jeszcze?-Niklo był zaniepokojony. Zapewne ciężko było to wyczytać z jego niewzruszonej twarzy, ale niektóre macki drgały. Potarł bliznę na twarzy by zebrać myśli. Obawiał się, że stał się trybikiem w planie sithów. To Harlan zachęcił go do powrotu. Doradził mu też by postarał się szkolić Makankosa. Czy to też był element planu? Czy miał go wyszkolić bo Lord Rainer potrzebował ich wszystkich w pełni przygotowanych? Starał się dopasować wszystkie klocki. Mieli niezachwianą mistrzynię jedi, rycerza który spojrzał w ciemną stronę przez opętanie, byłego sitha i wygnanego jedi. Do tej wyliczanki dochodzili jeszcze kapitan jako sith szkolony przez inkwizycję i dredziaż jako sith agresji. Co Harlan planował? To go bardzo niepokoiło. -Ja bym go zostawił i ruszył dalej, ale potrzebujemy planu.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
-Nie potrzebowałam tych wyjaśnień. Dla mnie sprawa jest jasna, o ile coś w ogóle może być tutaj za takie uznane... To teraz uważam najlepsze rozwiązanie. Wzywaj tych swoich ludzi.
Kyle wzruszył ramionami.
- Dla mnie może być. Zawsze to jakieś wyjście, bo teraz i tak zbytnio żadnego nie mamy.
Trandoshanin, standardowo jak na niego, kiwnął obojętnie głową i splunął siarczyście gęstą wydzieliną nie przypominającą śliny.
- Wszystko mi jedno. Może mnie stąd zabrać nawet pieprzony Imperator, jeśli tylko nie będę musiał dłużej smażyć tu sobie tyłka. A tego tu kapitana zło zawsze zdążę wykastrować, choćby nawet obstawił się batalionem.
Huminro uśmiechnął się półgębkiem.
- Widzę, że koledzy Jedi zmieniają nieco podejście do sprawy. To dobrze. Zatem postanowione.
Przystawił comlink do ust i kilkukrotnie wywoływał kogoś, podając swoje nazwisko i jakieś współrzędne. Za szóstym czy siódmym razem odpowiedział mu wreszcie męski głos, zmieniający się w krótkie "Tak jest, sir". Huminro odwrócił się.
- No. To czekamy.
Więc czekaliście. Minęło może pół godziny, być może więcej, bo czas rozmywał się i rozciągał równie mocno, jak gorące powietrze drgające nad horyzontem, w końcu jednak dostrzegliście ciemną plamę na blado błękitnym nieboskłonie. Plamka szybko przemieniła się w klockowaty kształt imperialnego starfightera, który wylądował nieopodal, wypluwając z siebie niewielki oddział szturmowców.
Gdy podeszliście do statku, szturmowiec z oznaczeniami podoficera wyprężył się w salucie przed Huminro, a za jego przykładem poszli pozostali żołnierze. Obaj zamienili dosłownie dwa słowa, Huminro krótkim gestem ponaglił was do wejścia i już po chwili wznosiliście się, zostawiając pod sobą rozgrzane piekło pustyni.
Odpowiedz
-Kapitanie.-Niklo stanął przy sithcie tak by jego ludzie nie widzieli co robi. Wyciągnął miecz Huminro i już cichszym głosem dodał.
-Może się to Panu przydać.- Podał mu miecz po czym wrócił na miejsce bu posiedzieć i odpocząć. W klimatyzowanym statku. Może przysnąć na chwilę. Gdzieś w głowie ciągle kołatała wizja z księżyca przemytników. Wizja w której wędrował przez pustynie z dredziarzem. Ciągle może się spełnić i tego się obawiał...
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Huminro wziął od ciebie miecz i przyglądał się przez mu przez moment, po czym skinął krótko głową.
- Gdzie zamierzacie przeczekać? - zapytała go Kaileen.
- Nigdzie. Jako dowódca miejscowego garnizonu oraz kierujący akcją na pokładzie "Defilera" zostanę zapewne zatrzymany i doprowadzony na przesłuchanie w sprawie ostatnich wydarzeń. - odparł głosem pustym jak tatooińska studnia - A także by odpowiedzieć na pytania dotyczące lorda Rainera, bo na pewno mój przylot na Korriban oraz nasz wylot stamtąd tutaj nie pozostał bez żadnego śladu w bazie danych. Rzecz w tym, byście wy gdzieś przeczekali. Nie mogę wiedzieć gdzie. - stwierdził dziwnie i spauzował, patrząc gdzieś w ścianę.
- A, ostatnia, najważniejsza rzecz. Dopóki lord Rainer nie skontaktuje się z wami osobiście lub za czyimś nie budzącym wątpliwości pośrednictwem, pod żadnym pozorem nie wolno wam używać Mocy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, po wylądowaniu wyjdziecie z tego statku jako nic nie znaczący cywile i takimi musicie pozostać jak najdłużej, jeżeli cenicie sobie swe zdrowie i życie.
Odpowiedz
Niklo milczał. Zaciągnął tylko swój kaptur na spieczoną twarz. W głębi siebie znów pływał w nurcie Mocy. Zatopił się w jej prądy, czuł jej drgania w głębinach. pod ręką miał cieplejszy opływ niż przy karku gdzie Moc lekko wirowała, czy to od jego ruchu, czy od wydarzeń. Spojrzał wysoko nad siebie na taflę Mocy i na swoją wyspę, która za każdym razem izolowała go. Przez ostatnie tygodnie ciągłego odwoływania się do Mocy na powrót poczuł z nią więź. Nie chciał ponownie się izolować. Gorzej się czuł bez niej, był mniej poradny. Czuł gdzieś w głębi, że jest od niej uzależniony jak każdy jedi. Za długo z nią pływał by teraz siedzieć na wyspie i tylko patrzeć na nią. Ale na jakiś czas trzeba. Drgnął i bardzo szybko wyskoczył z Mocy wznosząc się nad tafle. Wyspa jakby sama się przybliżyła by na niej wylądował. Jego sanktuarium bez kontaktu z płynącą wartką Mocą. Usiadł na piasku i popatrzył na płaską powierzchnię. Gdzieś w głębi się burzyła. Wszystkie ostatnie wydarzenia wpływały na jej głębiny. Niklo siedział i obserwował. Z transu wyrwała go myśl. Jak to wylecieli z Korriban? Przecież Harlan był na Tythonie. Walczył tam z Kunem. Spojrzał na pozostałych jedi czy zwrócili na to uwagę. Nie odezwał się jednak.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
- Mamy swoje umysły, nie kłopocz się tym. - upomniała go Kaileen. - Pytam, gdzie teraz lecimy i gdzie planujesz na zostawić.
- Do Mos Ila, gdzieżby indziej? Zostawiając was gdzieś na pustyni mógłbym równie dobrze was zabić, poza tym takie międzylądowanie od razu wzbudziłoby podejrzenia. Gdy wrócimy do portu, wszystko odbędzie się zgodnie z procedurami. Nic tak nie usypia czujności jak poczucie bezpieczeństwa. - skwitował szyderczo.
Lot nie trwał długo. Gdy sylwetki pierwszych budynków wynurzyły się z Morza Wydm, pilot wykonał lekki zwrot, kierując się wprost na główne lotnisko, z którego wznosiły się i na które lądowały inne, cywilne jednostki.
Maszyna zeszła niżej i od razu wylądowała w głównym doku. Niepewni tego co zaraz nastąpi zwróciliście się w stronę klapy wyjściowej. Ta opadła, ukazując skąpaną w złotej poświacie płytę lądowiska, zastawioną na niemal całej powierzchni żołnierzami Imperium w pełnym rynsztunku. Tuż przed klapą stał mężczyzna ubrany niemal identycznie jak Huminro, z tą różnicą, że jego twarz skrywała podłużna, kanciasta maska z wąskimi szparkami otworów na oczy, nos i usta.
- Kapitanie Sejonie Huminro, z rozkazu Lorda Jadusa zostaje pan zatrzymany do wyjaśnienia i doprowadzony do aresztu, do czasu przesłuchania przez upoważnionego oficera Inkwizycji. Proszę zdać broń i iść ze mną.
Huminro nie odezwał się. Spokojnie podszedł do zamaskowanego Sitha, oddał mu broń i pozwolił założyć sobie kajdanki, a następnie poprowadzić pod bronią przez czterech szturmowców w asyście dwóch innych Sithów w identycznych maskach co ten, który właśnie wszedł na pokład.
- Co to za cywile, sierżancie? - zapytał modulowanym głosem, wskazując na waszą czwórkę.
- Zwykli złomiarze, sir. Znaleźliśmy ich nieopodal miejsca, gdzie upadł wrak "Defilera", przy którym przebywał też pan kapitan.
- Złomiarze, tak...?
- zamaskowany Sith zmierzył was szybko spojrzeniem. - Ten tutaj to Trandoshanin, oni raczej zbierają trupy, nie złom.
- To kaleka, sir.
- odparł natychmiast sierżant. - Jednoręka jaszczurka nie zabiłaby nawet pijanej banthy. - rzucił pogardliwie, nie widząc lub ignorując spojrzenia Makankosa, które świadczyło o czymś zgoła odmiennym.
Zamaskowany Sith namyślał się przez chwilę.
- Czy w pobliżu wraku widzieliście Lorda Rainera?
- Nie, sir. Ostatnio widziałem go tu w porcie, gdy wraz z kapitanem lądowali prywatną korwetą.
Sith kiwnął powoli głową.
- Dobrze. Odprowadźcie cywili na rutynowe przesłuchanie i zgłoście się do raportu.

- Tak jest sir. - sierżant odwrócił się do was i wskazał lufą wyjście ze statku. - Dalej, za mną. - ponaglił i ruszył na przedzie, a pozostali żołnierze otoczyli was kordonem.
Odpowiedz
Niklo ruszył za żołnierzami. W sercu dziwił się, że bardziej zwrócono uwagę na Makankosa niż na niego. Nautolianin na pustyni? Moc choć przez chwilę była po jego stronie. Teraz przydałyby się zgrane zeznania. Popatrzył na pozostałych. Wątpił czy odczytają jego spojrzenie i ruch macek jako pytanie jaką mamy historie. Przybliżył się do reszty i szeptem zagadał. -Jakiś pomysł jak zebraliśmy się jako grupa złomiarzy? I gdzie go gromadziliśmy? Pomijając fakt co mamy powiedzieć jak spytają co widzieliśmy...
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Naradzić się było więcej niż trudno, zważywszy na eskortę i okoliczności. Ledwie znaleźliście się za bramą portu, a już porwała was fala rozwrzeszczanego, gwarnego, kolorowego tłumu, przez który eskortujący was oddział sunął powolnie i mozolnie niczym lodołamacz. Gdy rozmazana plątanina twarzy, ubiorów i sylwetek tak różnych, jak tylko można sobie wyobrazić, otoczyła was ze wszystkich stron ciasnym kordonem, dowódca szturmowców zatrzymał oddział i odwrócił się w waszą stronę.
- Idźcie. Zgubcie się w tłumie. Nikt nie powinien szczególnie przejmować się kilkoma nic nie znaczącymi cywilami, ale przez dwa, trzy dni mogą was szukać, więc ukryjcie się dobrze. Powodzenia, jedi. - rzucił jeszcze, nim przeciwstawne nurty tłoczących się przechodniów ostatecznie rozerwały kordon pancerzy i wraz ze swoimi ludźmi poszedł przed siebie główną aleją.
Odpowiedz
Nim żołnierze odeszli Nautolianin kiwnął w podzięce dowódcy i wkroczył w tłum by w nim zniknąć. Miał nadzieje, że nigdy nie spotka ich na polu bitwy jeśli wojna znów miałaby wybuchnąć. Za dużo już było ofiar po obu stronach. W tłumie raz tylko obejrzał się za pozostałymi.
-Tędy.- Machnął lekko ręką. Starał się przypomnieć sobie drogę do kantyny z jego pierwszej wizyty. Nie powinno go być w mieście. Tutejszy Hutt zapewne za nim nie przepadał a jego oddział groził mu wyraźnie. Wiedział też, że z jego charakterystycznymi bliznami na twarzy nie ma co udawać innego Nautolianina. Z resztą który byłby tak świrnięty by się wybrać na tak suchą planetę. Tak czy inaczej kantyna będzie dobrym początkiem. Usiądą i pogadają. Potem przyda się jakiś sklep. Poza Makankosem wszyscy wyglądali na jedi albo jakiś pustelników. Lepiej było się zamaskować. Myśląc o tym Niklo dalej wyszukiwał kantyny.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
← Sesja SW 3

Sesja Krixa - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...