Koniec końców po dobrym kwadransie takich wojaży, zdeptani, zgrzani i styrani bez litości, dobiliście się do wejścia półkulistej lepianki, skrywającą znaną ci już miejscową mordownię.
[ Ilustracja ]
Wnętrze było dokładnie tym, co zapamiętałeś ze swej pierwszej wizyty. Od progu powitało cię kojące tchnienie chłodnego powietrza, które wypływało z ogromnych dmuchaw rozstawionych przy ścianach. Lokal był pełny po brzegi gośćmi chroniącymi się przed południowym upałem. Paru Durosów grających w pazaaka, Ithorianin sączący wodę z półmetrowej szklanki, Twi'lek gadający intensywnie z człowiekiem odpowiadającym mu w jego języku, grupa Gammorean, chrząkających nerwowo przy swoim stoliku i wielu wielu innych. Miejsce składało się z dwóch dużych sala przedzielonych pozbawioną drzwi framugą. W każdej z sal był jeden bar, zaś na końcu drugiej z nich, jakieś 60 metrów na wprost od wejścia, widziałeś całą okazałość władającego tym miejscem Hutta.