Sesja Vena

Arek zmrużył oczy, wtrząchnął resztę posiłku, wyjął Marlborasa. Popatrzył przez chwilę przed siebie, po czym pokazał ci zapalniczkę z włączonym płomieniem i uniósł jedną brew w niemym zapytaniu.
- Z kamer też nic nie zostanie. - powiedział krótko.
- Styl na Rambo? Może wysadź jeszcze zbiorniki paliwa, tak zęby było bardziej widowiskowe - Mówię z ironią w głosie - Dobra kurwa, jaki masz plan?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Zgasił zapalniczkę.
- W sumie taki... - ściszył głos, a zaraz dodał głośniej. - A, dobra, jebać to. Poczekamy aż ruszą, pojedziemy za nimi i postrzelamy sobie do tarczy, hm?
- Normalnie jak z hamerykańskiego filmu. Niech bedzie - przytakuję, po czym wychylam na tylne siedzenie, by sprawdzić swój sprzęt extermiancji gówna nocy.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Na widok broni zrobiło ci się przyjemniej. Przynajmniej ona była tak realna i pewna, jak wcześniej. Zgodnie z planem poczekaliście, aż wampiry wsiądą na Harleye i ruszyliście za nimi. Trzeba było od razu porządnie depnąć, bo Brujah najwyraźniej lubili zapierdalać. Jechali jeden za drugim, jakieś 60 metrów przed wami, ze średnią prędkością 120 na godzinę.
- Mów jak mam podjechać. - polecił Arek, skoncentrowany na utrzymaniu prędkości w niemal zupełnych ciemnościach.
- Zjedz na lewą stronę. Miej ich wszystkich z jednej strony - Odpowiadam szykując broń.
Wyciągam i odbezpieczam pistolet. Naciągam kusze i umieszczam bełt.
- Kiedy będziemy na wysokości ich motocykli, otworze okno i puszcze im serie z pistola. Powinni pospadywać, wtedy zatrzymamy się i dokończymy sprawę.
Kończąc zdanie poklepuję naładowaną kuszę. Wkładam do ust kolejny bełt, resztę przyczepiam do paska.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Arek przyspieszył i zjechał na lewy pas. Wyprzedził dwóch najbliższych i zrównał się z trzecim, także miałeś teraz dobry cel na wszystkich. Pamiętałeś zbyt dobrze, jak należy strzelać do kolumny pojazdów, wymierzyłeś więc dokładnie w pierwszego z harleyowców i strzeliłeś.
Pocisk zmiótł go z motocykla, ciskając gdzieś na barierkę, przez którą przeleciał i zniknął nie wiadomo gdzie. Jego Road King wywrócił się, podcinając jadącego za nim, który wsmarował się w asfalt. W ich ślady poszedł także trzeci, który nie zdążywszy wymanewrować, zrobił wykładkę w pełnym pędzie tak, że koziołkująca maszyna przeskoczyła mu po plecach w przód. Dwa jadący z tyłu zdążyli jednak wyhamować nadludzką zręcznością, zwalniając i zostając dobry kawałek za wami.
Widząc iż dwaj pozostali zdążyli należycie zareagować, sięgam po snajperkę i mówię do arka.
- Ja wyskoczę, i spróbuję ich ściągnąć, Ty zawróć i goń, gdyby któryś mi się wymknął.
Następnie, czekam aż prędkość samochodu spadnie odpowiednio i wyskakuję robiąc przewrót. Natychmiast wstaję, przykładam oko do lunety i staram się namierzyć pierwszego.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
[ Ilustracja ]

Nadjeżdżali w twoim kierunku obaj, ze znaczną prędkością, inteligentnie jadąc zygzakiem tak, że co chwila zmieniali się pasami. Wiedziałeś, że masz nie więcej, niż 2-3 sekundy.
Wstrzymany oddech. Automatyczne namierzenie. Lekki ruch ręką. Lekki skurcz palca wskazującego.
Wystrzał.
Jeśli trafi co celu, automatycznie namierzanie następnego i powtórzenie akcji.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Cel - strzał - Brujah wyfrunął ze swojego Harleya jak szmaciana lalka. Drugi cel - drugi strzał - chybiony, trafiłeś w kierownicę. Miałeś może sekundę na wybór - drugi strzał lub odskok.
- Szlag! - Zakląłem w myślach. Nie tracąc czasu robię poprawkę na cel.
Kiedyś być może uciekł by, nie ryzykując. Ale od tam tego czasu wiele się zmieniło w jego życiu.
Cel. Pal.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Harley jechał prosto na ciebie, reflektor świecił po oczach, jak światło na końcu tunelu, do którego za moment miałeś trafić. Zamiast tego jednak trafiłeś w kierowcę. Strzeliłeś w sam środek korpusu, Brujah spadł z motoru i przetoczył się bezwładnie kilka metrów po jezdni, zaś jego maszyna przejechała centymetr obok ciebie. Ryk silnika uderzył cię po bębenkach, pęd powietrza owiał twarz. Jednak wampir wstał i z szybkością nieporównanie większą, niż ludzka, zaczął uciekać w mrok przez siatkę oddzielającą drogę od pobliskiego pola. Za tobą słyszałeś nadjeżdżającego Firebirda.
Staram się posłać za nim kolejne pociski, jeśli jest to mozliwe.
Następnie zarzucam broń na ramie, wyciągam pistolet i puszczam się biegiem w kierunku uciekającego wampira.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Trafienie po ciemku faceta w czarnych spodniach i kurtce, który z prędkością dwóch Usainów Boltów spieprzał przez siatkę, którą rozerwał gołymi rękami przez nieoświetlone pole, było raczej niemożliwe. Pobiegłeś za nim, lecz gdy wybiegłeś przez wyrwę, którą zrobił w ogrodzeniu, zauważyłeś tylko zarys jego sylwetki jakieś 300 metrów przed tobą, na niewielkim wzniesieniu pola.
- Kurwa! - zakląłem pod nosem po czym szybkim krokiem wróciłem na drogę.
Rozglądam się za zestrzelonymi wampirami, wyciągając jednocześnie nóż. Jeśli nie stali się jeszcze nawozem, pomogę im w tym.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Po pozostałych wampirach nie było śladu, po czym można było przypuszczać, że faktycznie nic z nich nie zostało. Powywracane maszyny leżały w poprzek drogi, a w oddali dostrzegałeś zbliżające się światła nadjeżdżających samochodów.
Firebird zatrzymał się obok ciebie.
- Wsiadaj i spieprzamy, albo zabieraj któreś z tych cudeniek i jazda! Za 10 minut góra będzie tu drogówka.
- Nie będę jeździł na niczym, na czym siedziały te ścierwa - odpowiadam jakby do siebie, po czym jednym skokiem wsiadam do auta. - W pizdę dajesz! - Zachęcam Arka.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Gumy zapiszczały i zadymiły, gdy Arek ruszył a ty wkleiłeś się w fotel.
- HAAAAAAAAahahaahahahhaahahaaaa!!!!!! - darł się jak popieprzony twój kompan i naszła cię myśl, że w sumie sam nadawałby się na Brujaha. - Dooobrze, dobrze! Zajebiście! To była akcja jak ja pierdolę, hehehehe! - klepnął cię z całej siły w ramię. - Zaraz będziemy w Łodzi. W Łodzi w Łodzi, gdzie nawet bieganie psom szkodzi! - depnął tak, że Pontiac aż się zatrząsł, ale ponieważ Arek picował go i chuchał na niego jak na osobisty święty Graal, maszyna była w doskonałym stanie.
Nie minęło 20 minut, a zobaczyliście obrzeża miasta, wraz z jego nocną, przytłumioną poświatą. Ciężkie, mroczne sylwetki osiedli i dalszych zabudowań majaczyły na horyzoncie i już od samego wjazdu do miasta zrobiło się wam jakby ciężej na sercach i umysłach, zupełnie jakby to was rozjebała tamta grupa Brujahów. Nawet z Arka wyparowała szaleńcza euforia.
- Nie uważasz że ten jeden, co spierdolił, mógłby się w jakiś sposób odegrać na nas? - pytam lekko zamyślony - Rozjebaliśmy jego rowerowy klan. Wampiry pewno długo nie zapomną takiej zniewagi. Nie wiem za wiele o tych cwelach Brudzaj czy jak im tam było.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
← Sesja WoD
Wczytywanie...