Żadnej odpowiedzi na żadne z niedokończonych pytań się nie doczekałeś. Natalia wykorzystała chwilę twego szoku i zrzuciła cię z siebie z nieoczekiwaną przez ciebie siła, której nigdy wcześniej nie miała. Nadal zszokowany posunąłeś plecami po dywanie jakieś półtora metra, gdy Natalia wykonała iście tygrysi skok w twoim kierunku. Jednak jeszcze w powietrzu coś miotnęło nią w przeciwnym kierunku, jakby naciągnęła jakąś przywiązaną do ściany sprężynę. Zupełnie nie wiedząc, co się dzieje, podniosłeś się i zobaczyłeś, że Natalia jest przybita czymś do ściany, czymś, co przebiło jej pierś na wysokości serca. Krzyknąłeś w pełnym przerażenia proteście, ale od drzwi dosłyszałeś uspokajający głos.
-
Nie ma co krzyczeć, drogi panie. Większych cierpień, niż zaznała wcześniej, nikt jej już nie przysporzy.
W drzwiach stał mężczyzna o iście teatralnej aparycji. Jasnobrązowy skórzany płaszcz sięgał kostek, na głowie spoczywał takiż kapelusz, zaś dłonie odziane w czarne rękawice dzierżyły coś, co wyglądało jak skrzyżowanie kuszy z miniaturowym młotem pneumatycznym. Nieznajomy naciągnął jakiś mechanizm i załadował długi, drewniany kołek, który wyjął ze szlufki w wewnętrznej części płaszcza. Następnie uniósł broń i wycelował w twoją córkę. Na to nie mogłeś pozwolić. Ruszyłeś na niego tak, jak stałeś, ale on tylko obrócił się w miejscu, najpierw uderzając cię połą ciężkiego płaszcza, a potem idącym po obrocie kopnięciem. Zanim upadłeś, a on postawił nogę, mechanizm szczęknął, a kołek trafił w cel. Z wysokości podłogi obserwowałeś, jak twoja córka zamienia się w popiół, a wraz z nią twoja psychika.
Pół roku później
[
ilustracja ]
Zapierdalaliście w kierunku Łodzi w środku nocy, waszym Firebirdem z siedemdziesiątego czwartego. Arek prowadził, jedną ręką trzymając kierownicę, a drugą odrzucając na bok broń i kilka samoróbek, które przygotowaliście dotychczas.
-
Kurwa mać, lufa wbija mi się w jaja, mówiłem, żeby skrócić...
Był dość prostym, konkretnym człowiekiem i głównie za to go lubiłeś. O ile można w ogóle lubić człowieka, który zastrzelił twoją córkę...
Przez to pół roku zmieniło się wiele, a właściwie wszystko. Dowiedziałeś się co tak naprawdę wydarzyło się wtedy w twoim domu, kto tak naprawdę jest za to odpowiedzialny i jak go dorwać. Arek pomógł ci w tym, gdy ostatecznie poniechałeś prób zamordowania go, a następnie zrobił długą lekcję poglądową wampirzej anatomii, z uwzględnieniem wszystkich istotnych, wrażliwych organów i cech, która zakończyła się wraz ze wschodem słońca. Wtedy po raz pierwszy widziałeś samozapłon.
Od tamtego czasu dowiedziałeś się sporo o tym, gdzie szukać tych skurwysynów, a także o tym, że siedzą praktycznie wszędzie - w policji, w rządzie (wielkie zaskoczenie), w mediach, w kanałach. Przede wszystkim w dużych i wielkich miastach, jak Warszawa. Jednak z Wawy musieliście wyjechać, pozostawanie w niej przez pół roku po akcji z Natalią i tak było dużym ryzykiem. Co prawda wszelkie dowody rzekomej zbrodni rozpadły się w proch, ale nagłe zniknięcie licealistki i jej ojca żołnierza nie mogło pozostać niezauważone. Dlatego właśnie jechaliście do miejsca, które - jak mówił Arek - było obecnie największym burdelem tej części Europy.
-
W Łodzi mieli ostatnio jakąś wewnętrzną wojnę. Syf taki, że nawet nikt z naszych nie chciał się w to pchać. - Przez "naszych" Arek określał innych Łowców, którzy działali na podobnych wam zasadach. Nie było ich wielu, zwłaszcza tu, w Polsce, ale jednak byli. I całe szczęście, bo bez tego nie mógłbyś przebierać w zabawkach i pukawkach tak, jak robiłeś to niegdyś ganiając Talibów.
-
W każdym razie skończyło się tak, że pozostali bez Księcia, zrobił się mega bajzel, w który dodatkowo wplątały się wilkołaki i magicy. - O wilkołakach opowiadał ci, podobnie jak o Magach, ale jak dotąd nie spotkałeś żadnego z nich. -
To tak, jakby ktoś wsadził kij w mrowisko, podłubał baaardzo głęboko i poszedł w pizdu. A na to wszystko trafimy my. - uśmiechnął się szeroko i sięgnął po Marlboro, podając ci paczkę. Arek lubił to, co robił, było to widać na każdym kroku: w jego stroju, w jego stylu, w jego samochodzie i wyglądzie. Ty sam nie byłeś co do tego taki pewny.