Sesja Vena

Szyba zazgrzytała i zafalowała, wykrzywiając na moment odbicie wnętrza tramwaju. Gdybyś uderzył nieco mocniej, bez wątpienia stłukłbyś ją w drobny mak. Za szybą przemykały jakieś niewyraźne kształty mijanych obiektów - drzew, krzewów, może czegoś zupełnie innego - nie byłeś w stanie stwierdzić. Poza tym nie widziałeś żadnych innych świateł. Ani znikających na horyzoncie latarni, ani odległych domów, niczego, co można było zaobserwować podróżując ciemną nocą pociągiem. Szyby odbijały odwrócony obraz tramwaju, dokładnie maskując przed tobą krajobraz po drugiej stronie.
- Chyba lepiej było naparzać do nazioli... - wymamrotał z niedowierzaniem Arek, po czym wskazał palcem na szybę - Zobacz...
Nie zrozumiałeś w pierwszej chwili, ale w drugiej już tak. W szybie odbijało się wszystko...
... prócz was.
Nic nie mogło mnie już zaskoczyć. Nawet brak odbicia mojej gęby w lustrze.
- Kurwa nie pisałem się na takie schizy - mówię do Arka przyglądając się mojemu nieistniejącemu obiciu - Trzeba się stąd wynosić.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Ej! Koleś! Zatrzymaj no ten burdel na kółkach! - zakrzyknął w stronę kabiny motorniczego twój kolega, choć minę miał nietęgą.
- Nie ma opcji! Nie możemy mieć opóźnienia! - odkrzyknął mu świr w okularach, przekrzykując hałas tramwaju.
- Jebę twoje opóźnienie, minuta nikogo nie zbawi! Chcę wysiąść!
- Ależ oczywiście, wysiądzie pan za... Pięćdziesiąt jeden lat, siedem miesięcy i dwadzieścia dwa dni, plus minus półtora tygodnia!

Arek zdębiał, twarz zdrętwiała w idiotycznym zadziwieniu.
- Że co?! Jakie pięćdziesiąt jeden lat?!
- To przybliżony czas śmierci pańskiego towarzysza.
- krzyczał dalej, tym samym tonem motorniczy - Oczywiście rozkład zawiera granicę błędu, ale każdy pasażer musi się z nią liczyć. W każdej chwili może też zabić pan go zabić, żeby nie czekać aż tyle, bo niestety pański zgon nastąpi jakieś trzy i pół roku później, więc cierpliwość raczej się nie opłaca, hehehehehhehehehehehehe!!!
- O czym on do kurwy nędzy mówi? Jaki zgon? Jakiego towarzysza?! - Z niekrytym wkurwieniem malującym się na twarzy niemalże wykrzykuję słowa. - Zatrzymaj ten szajs albo cie rozpruję!
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Wyglądało na to, że facet nic sobie nie zrobił z twojej groźby. Zachichotawszy raz jeszcze zamknął drzwi od kabiny motorniczego, a z wagonem zaczęło dziać się coś dziwnego. Zdało ci się, że koniec wagonu oddalił się, odjechał od ciebie jak na filmach, gdy bohater, zmęczony bardzo długą drogą dokądś, zaczyna mieć omamy wzrokowe. Cały wagon stał się jakby dłuższy, węższy, niczym kilkudziesięciometrowy korytarz.
- Ja pierdolę... - szepnął pod nosem Arek i ruszył energicznym krokiem przed siebie. Podążyłeś w ślad za nim, jednak już po kilku krokach zorientowaliście się, że coś jest nie tak. Przeszliście przynajmniej pięć metrów, a wyglądało jakbyście nie przemieścili się nawet o krok.
- JAAAPIERDOLE! - Wykrzyknąłem w kolejnym przypływie gniewu. Zaraz potem siadam, jakbybez sił na podłogę. Opieram głowę o ścianę i zamykam oczy. Pierdole to. Co się ma stać to się stanie. Jak widać cokolwiek bym robił, nie zmienię tego.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- aaaaAAAAAAARRRGGHHH! FUCK THE SYSTEM!!! - wyraził swą frustrację Arkadiusz, wyciągając spod płaszcza swego kochanego obżyna. Wycelował prosto w drzwi i nim zdążyłeś pomyśleć "ojejku", wypalił, posyłając je w czarny niebyt, który natychmiast zassał także was.

Miałeś wrażenie, że spadasz jednocześnie w dół i w bok, jednocześnie miażdżony, topiony, rozrywany, duszony i palony. Nie byłeś w stanie określić swego położenia, w przedziwnej ciemności, która była czymś więcej, niż tylko brakiem światła. Gdy zdało ci się, że jeszcze chwila, a ostatecznie pożegnasz się z tym i każdym innym światem, twarde pierdolnięcie przywróciło cię do zmysłów.
"Wypluło" was z powrotem na stacji. Tym razem była ona jednak pusta, tak samo, jak gdy za pierwszym razem na nią weszliście, wokół zaś panowała już w najlepsze noc. Zanotowałeś to wszystko przelotnie, pomiędzy upadaniem na beton peronu, a złożeniem się do pawia, którego wyrzuciłeś z siebie na imponującą odległość dwóch metrów. Sądząc po odgłosach, Arka zajmowało to samo.
- Tfuu - Wyplułem z ust wszystko co mogło się tam dostać nieproszenie po upadku. Ziemia, kurz, piach, krew? - Nie wiem jak ty... ale ja mam serdecznie dość tego kurewskiego skansenu dla pojebanych.
Powoli, jakby przyciąganie zwiększyło się trzykrotnie, wstaję na nogi. Staram się jakoś rozmasować bolące miejsca.
- Kurwa spierdalajmy
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Tak oto w glorii chwały, dwaj zarzygani łowcy potworów spieprzali z pustej stacji w nieczynnym muzeum. Przeskoczenie przez mur zdawało się najlepszą opcją, jeśli nie chciało się przedzierać przez sam budynek i wszystkie alarmy antywłamaniowe. Z tej strony mur był niższy, niż z ulicy, położonej nieco niżej. Tak też zdołaliście wdrapać się i zeskoczyć na pusty plac, na którym stał wciąż Firebird. Wsiedliście czym prędzej, dysząc ciężko, a Arek odpalił silnik.
- Aaaa... normalność. - powiedział z ulgą, słysząc przyjazne mruczenie maszyny.
Chwytam paczkę fajek, niczym ryba wyciągnięta z wody powietrze. Klik, klik i przyjemny tytoniowy dymek unosi się wokoło.
- Kurwa, powiem ci ze czasem wolałbym o pewnych rzeczach po prostu nie wiedzieć. - zaciągam się porządnie dymem - Im wiesz mniej, tym twoje nerwy są mniej nadszarpnięte. Naziści kurwa, wciąż w to nie wieżę...
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
- Czy to sen, czy jawa... Czy to moja chora wyobraźnia...? - zanucił niemrawo fragment jednego ze sztandarowych dzieł polskiego punka. - Muszę zabić coś normalnego na poprawę humoru. Jakiegoś wampira, wilkołaka, coś dla ludzi... Wracamy do domu?
- O tak, wciąż jeszcze czuję nad głową nazistowskie kule. - Opadam ciężko na fotel, delektując się papierosem.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Ruszyliście z piskiem. Arek, który wciąż podkurwiony powtarzał jedynie pod nosem "ja pierdolę", chciał oddalić się stamtąd jak najszybciej. Szybko więc wróciliście do centrum i przejechaliście Zachodnią, kierując się prosto do swego lokum. Nieco wcześniej Arek zatrzymał samochód pod pobliskim monopolowym.
- Chcesz coś? - zapytał zanim wysiadł.
- Kup kilka browców. Strasznie mnie suszy po tej całej szopce - odpowiadam.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Łowca wysiadł i wszedł do sklepu. Odprowadziłeś go wzrokiem i zacząłeś rozważać możliwość odpalenia kolejnego papierosa. Tymczasem jeden z klientów "źródełka", jak sądziłeś po otwartym browcu, którego spożywał przy sklepowym parapecie, przykuł twoją uwagę, choć bardziej zgodne z prawdą byłoby stwierdzenie, że to ty przykułeś jego. Albo nawet nie ty, co wasz samochód. Wpatrywał się w niego z dziwną intensywnością i choć nie mogłeś powiedzieć na pewno w ulicznym oświetleniu, miałeś wrażenie, że dokładnie ci się przygląda.
- Hmmmm... Czyżby ktoś komu się naraziliśmy? - Przeleciały mi w głowie takie myśli. Przyglądam się natrętowi.
Czy w pobliżu są inne osoby?
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Zarówno na ulicy jak i w bezpośrednim pobliżu sklepu widziałeś kilku przechodniów, jednak żaden z nich nie wydawał ci się związany z obserwatorem, ani też w żaden inny sposób zainteresowany twoją osobą (na ile byłeś w stanie to ocenić). Starając się przyjrzeć przyglądającemu ci się facetowi nabrałeś dziwnego, lekko absurdalnego skojarzenia - Technowiking! Surowa sylwetka, taka sama broda, chyba gęba...
Gość musiał zdać sobie sprawę, że i ty przyglądasz mu się uważnie. Obrócił się gwałtownie na pięcie i ruszył przed siebie, po czym jakby zniknął w ciemniejszym zaułku, dosłownie parę kroków dalej.
- TechnoViking is pleased with your offering - zaśmiałem się w duchu. - Dziwny gość. Nie podoba mi się to że przyglądał się autu. Strange indeed.
Czekam w spokoju na Arka, obserwując uważnie okolicę.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Ten zjawił się szybko, niosąc siatkę wypchaną po brzegi butelkami.
- Wziąłem po dwa Heńki, Dębowe mocne, Tyskacze i Strongi, bo nie wiedziałem co chcesz. - oznajmił wsiadając i pobrzękując szkłem.
- Ty. Kojarzysz tego technovikinga? Tego z parady gejów czy coś w ten deseń. - Mówię do Arka otwierając Tyskie - Bo widzisz, jak zabijać wampiry kocham, właśnie go widziałem. Przyglądał się twojemu autku.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
← Sesja WoD
Wczytywanie...