Sesja Krixa
Dwa twoje ataki zostały zbite przez wojownika, który następnie wyprowadził potężną kontrę zamachem oburącz z góry. Jego ostrze zatrzymało się na niewidzialnej barierze, lecz siła ataku przycisnęła cię mocno gdy poczułeś, jak powietrze wokół zaczyna napierać na ciebie magicznym ciężarem twojej naginanej bariery.
Zbiłeś klingę i uderzyłeś przeciwnika w twarz, ten jednak zamiast cofnąć się i upaść, obrócił się za siłą ciosu i zaatakował drugim łokciem w twoją szczękę. Zadzwoniło potężnie, mózg spróbował wyrwać się najpierw przez lewe, potem przez prawe ucho, a ziemia znów zachybotała się w dwie strony. Nie upadłeś jednak, z wysiłkiem podnosząc głowę, zobaczyłeś ostrze lecące na ciebie szerokim zamachem. Znów zatrzymało się na barierze, jednak teraz cięło je szybciej, wraz z przybierającym na sile okrzykiem twego przeciwnika, którego oczy zapłonęły błękitnym płomieniem.
Po wejściu na zaplecze zamiast oklasków powitała cię krępująca cisza. Koordynator walk wręczył ci ciężkawą brzęczącą sakwę, wagi dobrego kilograma. W pobliżu nie widziałeś krasnoluda z którym walczyłeś i żołnierza Legionu Umarłych, za to twój przeciwnik sprzed chwili stał przy stole w kącie pomieszczenia i oblewał sobie głowę wodą ze stojącego przed nim glinianego dzbana.
Podchodzę spokojnie do człowieka. Rozumiem niepokój magiem, czy samą magią ale przy ostatnich wydarzeniach to na prawdę aż tak dziwne? Sądziłem, że puki wszyscy zbierają się po chaosie to wiele numerów przejdzie. Wątpię by ktoś tutaj był w stanie rozpoznać, że nie jestem z kręgu.
-Mam nadzieje, że moje umiejętności cię nie przeraziły? Przy okazji jeśli coś cię boli mogę to uzdrowić. Uznaj to za podziękowanie za walkę, było to mimo wszystko intrygujące doświadczenie. Odpowiada?
-Mam nadzieje, że moje umiejętności cię nie przeraziły? Przy okazji jeśli coś cię boli mogę to uzdrowić. Uznaj to za podziękowanie za walkę, było to mimo wszystko intrygujące doświadczenie. Odpowiada?
Wojownik raz jeszcze oblał głowę wodą, nabrał trochę w usta i wypluł na ścianę.
- Nie przeraziły, wystarczyły. - odpowiedział, otrzepując się jak zmokły pies. - Szkoda było ryzykować niepotrzebne rany. Dziękuję ci za ofertę, pomoc chwilowo nie jest mi potrzebna, ale zapewne niebawem będzie. Jeśli nadal jesteś zainteresowany.
- Nie przeraziły, wystarczyły. - odpowiedział, otrzepując się jak zmokły pies. - Szkoda było ryzykować niepotrzebne rany. Dziękuję ci za ofertę, pomoc chwilowo nie jest mi potrzebna, ale zapewne niebawem będzie. Jeśli nadal jesteś zainteresowany.
-Prawdopodobnie będę jeśli dowiem się coś więcej. Mam sporo czasu do dyspozycji przed następnym raportem do zakonu więc z chęcią poświęcę go na taką wyprawę.- Na razie zagram maga kręgu, kto wie jak tu reagują na nieoszlifowany w pełni diament, na dziki talent, na mnie. -Byle byśmy nie zawędrowali do pustki.
- Sprawa jest prosta. - oznajmił, biorąc jeszcze łyk z glinianego dzbana. - Przynajmniej na tyle prosta, na ile cokolwiek może być proste w Ścieżkach. Idziecie ze mną możliwie najdalej, jak tylko wystarczy wam sił, odwagi i zdrowego rozsądku. Im dalej pójdziecie, tym więcej wam zapłacę, choć nie oczekuję nadstawiania gardeł, wręcz przeciwnie. Dodatkowo, jeśli macie tam jakieś inne sprawy w dowolnym miejscu albo też natraficie na takie, zobowiązuję się wesprzeć was orężem. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
-Hm, może tylko jak daleko ty się tam wybierasz?-Intrygujący osobnik, co może go tam ciągnąć a może bardziej ważne czy zamierza po osiągnięciu celu wrócić. Ścieżki to podobno droga w jedną stronę. Możliwe, że są inne przebicia na powierzchnie ale większość wchodzących wraca tutaj. Reszta nigdy nie wraca. Przyjemne miejsce, ale może krasnoludy wiedziały albo natrafiły na coś z magią.-Poza tym to będę potrzebował z dnia by znaleźć jakieś teksty i móc tłumaczyć na co trafimy.
Skorzystał z zaproszenia i nalał tobie i sobie cienkuszu, którego gladiatorzy używali do zwilżania gardeł. Nędzne bo nędzne, a puchary toporne i brudne, ale zawsze coś.
- Z tamtymi umówiłem się na jutro przed południem, u głównych wrót. Jeśli potrzebujesz więcej czasu, to może zdołam jeszcze zmienić termin. - wychylił łyk z pucharu i skrzywił się lekko. - A przy okazji - cóż to się stało, że Krąg wysyła swych ludzi do Orzammaru w tych dniach?
- Z tamtymi umówiłem się na jutro przed południem, u głównych wrót. Jeśli potrzebujesz więcej czasu, to może zdołam jeszcze zmienić termin. - wychylił łyk z pucharu i skrzywił się lekko. - A przy okazji - cóż to się stało, że Krąg wysyła swych ludzi do Orzammaru w tych dniach?
-Szukamy czegoś, ale celem nie jest Orzammar albo ścieżki. Chodzi o pustkę, mam nadzieje, że na dole może coś być ze starożytnych czasów. Może krasnoludy o czymś wiedziały albo miały kontakt z czymś magicznym. - Połączenie prawdy z moim kłamstewkiem pozwoli być bardziej wiarygodnym. Kurcze ten człowiek wydaje się bardzo ogarnięty. Mam nadzieje, że nie był u magów. Będę musiał podać inny krąg jako moje pochodzenie.
-To w takim razie do jutra, muszę od razu ruszyć do tego pisarza wspomnień albo coś w tym stylu. Poszukać jakiś tekstów do tłumaczeń i sprzętu do kopiowania tego na co trafimy. Mam nadzieje, że krasnale będą chciały współpracować. Bywaj.- Wstaje i zgarniam się do odejścia. Teraz dopiero bawię się chwilę workiem z pieniędzmi, trzeba będzie kupić trochę rzeczy podróżnych jutro z rana. A dziś znaleźć książki.
Wyposażenie niezbędne do drogi bez wątpienia znajdziesz w centrum niższej dzielnicy, gdzie miejscowi handlarze wystawiają swe towary. Od wielkiej biedy możesz zawsze wyjść z przedmieść miasta na powierzchnię, gdzie swoimi dobrami handlują ludzie, ale nie widziałeś teraz potrzeby tak się fatygować. Książki... Gdzie oni tu mogą mieć bibliotekę? I jak dostać w niej księgi, które mogą cię zainteresować? Człowiek, do tego mag, przeglądający zapisane krwią i złotymi zgłoskami dzieła ichnich Patronów? Do tego przydałyby się dobre koneksje i znajomości. A gdzie najłatwiej nawiązać nowe, dobre znajomości z miejscowymi?