- Bez obaw, przygotuj się wedle uznania. - odezwał się niskim, dźwięcznym głosem. - Publika potrzebuje trochę czasu na ochłonięcie i wysupłanie kolejnych monet na zakłady który z nas któremu urwie głowę.
Sesja Krixa
-Gulp. To będzie urywanie głów?- Przypuszczam, że ten człowiek żartuje ale pokazanie się jako niskie zagrożenie byłoby mile widziane w tej sytuacji. No dobra znów do jakiegoś małego przytulnego miejsca gdzie będę sam i szybki czar leczenia. Za chwilę będę zdrowy jak ryc, poudaje, że nadal jest ze mną średnio to może będę miał małą przewagę. Mam nadzieje, że ten południowiec będzie miał ochotę na pogawędkę podczas walki. -To ja za raz wracam.
Rzucając zaklęcie leczące uśmierzyłeś ból, ciesząc się jeszcze bardziej, że krasnoludy są ludem zupełnie nie wyznającym się na magii. Poza kilkoma zadrapaniami i stłuczeniami wyszedłeś z poprzedniego starcia bez większego szwanku, więc i pozbywanie się tych szkód z ciała nie trwało długo.
- Dzisiaj czy w życiu? - zapytał z lekkim uśmiechem człowiek i wyszedł przed tobą na arenę, na której powitały was okrzyki, kilka gwizdów i nieporównanie więcej braw. Twój przeciwnik poszedł w przeciwległy kraniec areny i spokojnym ruchem zdjął miecz z pleców, opierając go luźno o ziemię.
Wychodzę też. Staje sobie spokojnie i wyciągam swoją broń. Ustawiam się do obronnej pozycji z opuszczonym mieczem. -Przyznam, że wpadłem tutaj by mieć okazję z tobą porozmawiać. Jakkolwiek by mogło to zabrzmieć dziwnie, sporo już podróżuje i przydałoby mi się towarzystwo na szlaku. Nie mam konkretnego celu. No i w kilka osób byłoby bezpieczniej, ostatnio po pladze wiele się na drodze dzieje.
Zbić cięcie i teraz już bez udawania szybko krok w bok i cięcie. Może złapie go w zaskoczeniu. -Jestem fanem słońca nad głową, ale jeśli idziesz po coś ciekawego i zamierzasz wrócić to może. Tam też mogą być rzeczy które mi pomogą.- Uśmiecham się, czas sprawdzić co on umie, a raczej jak wiele więcej umie.
[O mało mi się sesje nie pokręciły, na początku myślałem, że Huminro zdecydował jednak mnie zabić.]
[O mało mi się sesje nie pokręciły, na początku myślałem, że Huminro zdecydował jednak mnie zabić.]
Twój oponent doprowadził cięcie do połowy, a gdy uniknąłeś jego ataku i wyprowadziłeś kontrę zdołał cofnąć rękę z wymachu i zbić twoje cięcie w dół.
- Z powrotem może być różnie. - po obronie stanął ponownie frontem do ciebie. - Mogę jednak zapewnić ci wszelką pomoc w dowolnych poszukiwaniach, jeśli tylko ty pomożesz mi dojść możliwie najdalej.
Kolejne cięcie, tym razem oburącz, poszybowało po skosie zza ramienia, na wysokość twojego prawego barku. Szybko oceniając jednak odległość zauważyłeś, że przeciwnik wykonał je o jakieś pół kroku za wcześnie i zamiast w ciebie zapewne przetnie powietrze na długość ostrza od twego ciała.
- Z powrotem może być różnie. - po obronie stanął ponownie frontem do ciebie. - Mogę jednak zapewnić ci wszelką pomoc w dowolnych poszukiwaniach, jeśli tylko ty pomożesz mi dojść możliwie najdalej.
Kolejne cięcie, tym razem oburącz, poszybowało po skosie zza ramienia, na wysokość twojego prawego barku. Szybko oceniając jednak odległość zauważyłeś, że przeciwnik wykonał je o jakieś pół kroku za wcześnie i zamiast w ciebie zapewne przetnie powietrze na długość ostrza od twego ciała.
Eh już teraz będzie zabawa puki nie skończymy gadać a potem szybkie zakończenie z pełną przewagą jego. No cóż zagram z nim prawda taka, że planowałem to spotkanie jako rozmowę. Zrobię krok do przodu i trzymając miecz oburącz zaprę się byśmy skrzyżowali ostrza. -Zaraz, chcesz tam iść, daleko pewnie po coś. Mam nadzieje że zamierzasz wyjść. Sam mogę sobie nie dać rady, a słoneczko bym zobaczył z chęcią.
- Nie będziesz szedł sam. - mówił z twarzą nad krzyżowym podwójnym blokiem. - Mój poprzedni przeciwnik to wszedł, a jego kompan służy w Legionie Umarłych, poradzą sobie. Publika. - dodał nieoczekiwanie i wsadził ci kolano w brzuch po sam kręgosłup, a gdy pochyliłeś się po uderzeniu otrzymałeś natychmiast kolejne, płazem miecza w twarz, upadając na ziemię.
Człowiek obrócił się i odszedł kilka kroków, widownia szalała.
- A czy dasz sobie radę... To właśnie próbujemy ustalić. - uśmiechnął się i stanął wyczekująco, gdy podnosiłeś się na nogi.
Człowiek obrócił się i odszedł kilka kroków, widownia szalała.
- A czy dasz sobie radę... To właśnie próbujemy ustalić. - uśmiechnął się i stanął wyczekująco, gdy podnosiłeś się na nogi.
-Haha czemu nie.- Boli. Wycieram miejsce w które dostałem na twarzy. Nie cacka się, więc pokarzę parę sztuczek. Odsuwam się w tył kilka kroków by zwiększyć dystans. Z uśmiechem na twarzy składam ręce do zamrożenia. Zapewne go nie przemieni ale spowolni, a wtedy powalczymy chwilę na moich warunkach. Jak znajdę czas muszę ustawić barierę już za dużo razy dostałem.
Przeciwnik zbliżył się do ciebie, lecz nagle jego ruchy spowolniły się nienaturalnie, zaś na jego kolczudze zaiskrzył się szron. Spojrzał na siebie marszcząc brwi, nie rozumiejąc w pierwszej chwili co się dzieje. Gdy zaś zrozumiał i rzucił ci ostre spojrzenie, zatrzymał się, chwycił miecz oburącz i stanął w defensywnej pozycji.
-Czujesz to prawda?- Wrzeszczę na cały głos. Niech publika usłyszy, niech się bawi. -Czujesz potęgę maga kręgu. Myślisz, że masz szansę?- Szarżuję. Uderzę frontalnie z góry tak by musiał blokować i zasadzę kopniaka w brzuch. Tak by pchnąć bardziej. Czar nie będzie długo trwał a trzeba zrobić widowisko w tym czasie. No i ładnie przegrać.
Cholera, nie chcę wszystkiego użyć na raz. Powinienem parę niespodzianek zostawić na potem. Dobra jeszcze jeden. -Chcecie więcej? Chcecie zobaczyć Magię?- Sam teraz odsuwam się dwa kroki równocześnie trzymając miecz w gotowości do obrony i rozpoczynam inkantację bariery. Będzie miał trudności z atakami to go jeszcze chwile posmyram i kończymy zabawę.
Prostuje się i staje mężnie. Choć chwile wsłuchuję się w dźwięki areny. Zaczynam iść w stronę oponenta, bez pośpiechu, czar zapewni mi jako taką obronę to jeszcze chwilę powalczę nim padnę, co mi tam. -Podoba wam się spotkanie z magiem!? Widzieliście potęgę kręgu!?- Krzyczę by podbić jeszcze publikę, by natchnąć się. Raz mogę. Atakuje. Oburącz z góry, jak mnie zepchnie spokojnie z krokiem w bok od dołu. Teraz trzymam miecz już tylko obiema rękami zyskam na sile i stabilności ostrza. Niech kilka pchnięć i cięć będzie widowiskowa.