Sesja Krixa

Opierałeś się o balustradę, wsłuchując się w zgiełk panujący wokół. Wojownicy, szlachta, obywatele wyższej dzielnicy - wszyscy oni dyskutowali o minionej i kolejnej walce, która miała za chwilę rozpocząć się na arenie.
Orzammar. Miejsce dobre jak każde inne, jedynie dostać się trudniej. Choć przez ostatnie pół roku od śmierci Arcydemona nawet tutaj zmieniło się to i owo.
Na przykład samotnik, człowiek i heretyk mógł względnie swobodnie przemierzać Ferelden wzdłuż i wszerz, tak jak i oglądać walki na arenie w stolicy krasnoludów.
Patrzyłeś więc w dół na arenę, na którą lada moment mieli wyjść kolejni walczący, słuchałeś jednym uchem krążących wokół rozmów i plotek, drugim zaś słyszałeś nawoływania krasnoluda przyjmującego zakłady na kolejną walkę. I zastanawiałeś się czy obstawić, czy może nawet wystartować?
Krasnoludy, intrygujące istoty. Siedząc pod ziemią uodporniły się na magię. Sami nie mogą z niej skorzystać przez to. Szkoda. Co mi tam ruszę się, kości rozprostuje i podejdę. -Ej ty! Z jakiej okazji są walki? Ktoś ciekawy startuje?
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
- Z okazji jak z okazji. Wystarczy, że od paru miesięcy śmierć nie biega swobodnie po lasach i gościńcach, a odżywa apetyt na jej zabawową formę. - odparł stary krasnolud, nieprzerwanie wpatrując się w pustą jeszcze arenę. - Zaś nasz umiłowany król Behlen w całej swej nieporadności wie, że gdy nie ma chleba rośnie popyt na igrzyska. Tym bardziej gdy dwukrotny mistrz potyka się z nieznanym nikomu człowiekiem z północy. Moi pobratymcy zawsze ochoczo spoglądali na każdą okazję do ukazania wyższości naszej nad wami i nawet śmierć Arcydemona niewiele zmieniła w tej kwestii. - uśmiechnął się kwaśno kończąc zdanie.
Ten mały karzeł drażni moją godność jeszcze chwila a tam zejdę i pokarze co oznacza walka mimo że wolę leczyć.-Tak? A co trzeba by zrobić by wstąpić na ring? Dobić wasze poczucie godności? Żeście ulegli względem powierzchniowców? - Trzeba tylko walnąć kilka efektów na broń i siebie i nie wielu mi dorówna. Byle nie widzieli. Pewnie nie byłbym tak wnerwiony gdyby wygrał. Jakiś czas temu, gdy słyszałem o wydarzeniach w okolicy zdanie niejakiego Harrowmonta wydawało się słuszniejsze. Nie zmienia to faktu, że obecna sytuacja jest najlepszą byi i uwolnić wyciągnąć sekrety o kontroli magi i uwolnić się z zakonu.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
- Myślę, że krasnoludom nie da się wybić z głów pychy nawet, gdyby walić nimi o głazy i kowadła. - odparł z zastanowieniem, jakby nie zauważając twojej irytacji. - Jeśli jednak tak spieszno waści na arenę, to zasady są dość proste. Wystarczy wpisać się na listę, oświadczyć, że w pełni sił cielesnych i przytomności wystawia się życie i zdrowie na hazard, a potem zgłosić albo do walki ze zwycięzcą najbliższego starcia, albo też oczekiwać na pierwszego wolnego oponenta.
[Szybki opis wyglądu, bo tego jeszcze nie zrobiłem. Średni wzrost, drobna postura. Łysy z wąsami i brodą- rudą. Zielone oczy. Ma tatuaż na lewej połowie całej głowy. przechodzi on na szyję i lewą rękę. Są to czarne linie które się oplatają i wywodzą z jednego miejsca na ręce. Tak jakby się rozrastały. Kiedy się uczy nowych czarów powiększa go sobie o kolejne linie. A i nazywa się Markus Podróżnik (polecę raz sztampą). Co do czarów ma kilka z lodu i umysłu- tak by wrzucać efekty na broń, poza tym pocisk, barierę i leczenie. Nosi kolczugę i jeden długi miecz. Na plecach jak cała społeczność. No i plecak z paroma drobiazgami podróżnymi.]
-Na razie postawię na tego z północy.- Wyciągam trochę złota które mam. Mało. Może powinienem wstąpić tam i trochę zarobić. Nie zaszkodziło by. Dobra niech chociaż zobaczę tego gościa w akcji.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
- Odważnie. - zauważył twój rozmówca, przekrzykując tłum wiwatujący na cześć wkraczającego na arenę krasnoluda.
- Dungam? Człowiek? - zapytał odbiorca zakładów. - Stawka 1 do 4 na czempiona.
Krasnolud obchodził właśnie arenę po okręgu w swoistym powitaniu wiernych wielbicieli. Nad głową okutą w rogaty hełm potrząsał ogromnym toporzyskiem, które przypuszczalnie musiał byś dźwigać obiema rękami i wcale nie jest powiedziane, że machnąłbyś nim wyżej pasa.
Z drugiej strony areny wyszedł człowiek. Mężczyzna około czterdziestki, o hardej, posiekanej przez wiatr twarzy i krótkich włosach przypruszonych paskami siwizny, w szarej kolczudze i z półtorakiem przewieszonym przez plecy. Rozejrzał się nieznacznie wkoło, a potem obserwował spacerującego wzdłuż trybun przeciwnika.
-10 srebrników na człowieka -Eh nigdy nie miałem głowy do utrzymania pieniędzy. Łatwo przyszło łatwo poszło. Rozsiadam się gdzieś wygodnie i obserwuje. Dobrze by było stwierdzić, jaki jest styl walki na tej arenie. Chcą być skuteczni czy popisowi. Za chwilę się pewnie przekonam.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
[ Ilustracja ]

Ostatni fascynaci, a także inni gladiatorzy, zasiedli na trybunach i wrzawa rozgorzała na dobre. Dungam skończył wreszcie pajacowanie i stanął na przeciw człowieka w odległości około dziesięciu metrów. Rozstawił szeroko nogi i powoli, powoli, następnie coraz szybciej jął młynkować ogromnym toporzyskiem, co tylko podjudziło entuzjazm tłumu, by wreszcie - nie przestając młynkować - puścić się biegiem w stronę przeciwnika.
Człowiek obserwował tę scenę niewzruszony, jedynie spokojnie zdjął miecz z pleców i trzymał go luźno wzdłuż prawej nogi. Ciężkozbrojny krasnolud będąc od niego na odległość ostrza zakręcił toporem jeszcze obszerniej zmuszając człowieka do ucieczki korpusem w tył, a następnie z głośnym okrzykiem zaatakował potężnym cięciem, które miało przeciąć człowieka na pół od głowy aż po ziemię. Jednak jego przeciwnik zamiast próby parowania lub bloku śmiercionośnego ciosu, obrócił się szybko przez lewe ramię, a wielkie ostrze minęło go o centymetry w tanecznym uniku. Broń krasnoluda z głuchym tąpnięciem wbiła się w ziemię, a człowiek obracając się jeszcze zdzielił pochylonego przeciwnika płazem miecza po plecach, że aż zadźwięczało po ciężkiej płycie, która je okrywała.
Po trybunach przeszedł jęk zaskoczenia i wściekłości. Człowiek zaś wrócił do wyjściowej pozycji i czekał.
-No no, ciekawe. - Tak myślę.. Tyle co wiem o walce, ten człowiek wydaje się być bardzo pewnym. Za pewnym jak dla mnie. Unik przed cięciem z góry był bliski przypadku. No ale zobaczmy co będzie dalej hehe.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Dungam wyswobodził topór z ziemi i widać było z daleka, że jest wyjątkowo wściekły. Ponownie podbiegł do przeciwnika, tym razem jednak zatrzymał się nieco wcześniej i ciął po skosie przez ramię. Człowiek parował szybko mieczem, lecz krasnolud już uderzał głownią topora na wysokości pasa. Człowiek ponownie pochylił się odskakując tułowiem, lecz tym razem zarobił cios wierzchem rękawicy w twarz.
Intrygujące. Bawi się agresją przeciwnika. Ciekawe tylko czy ten krasnolud należy do tych słynnych berserkerów. Wtedy igranie z diabłem będzie widowiskowe. Ciekaw jestem czy ten człowiek ma towarzyszy. Rzucę okiem na trybunę czy znajdę kogoś kto wydawałby się zmartwiony, albo zaniepokojony. Możliwe, że zbratanie się z kimś takim pomogłoby w moich badaniach. Nie musiałbym polegać tylko na sobie w walce. To by wiele ułatwiło. Od czasu plagi jest strasznie niebezpiecznie na trakcie. Zobaczmy jeszcze ile zamierza ciągnąć te walkę. A i znam jeden dobry sposób by z nim pogadać. -haha HAHA BUHAHAHA haha, no tak.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Człowiek cofnął się o krok i splunął krwią z rozciętej wargi. Następnie ruszył zdecydowanym krokiem w kierunku krasnoluda, który zaatakował obszernym skośnym cięciem od dołu. Jednym, piekielnie szybkim, zamaszystym cięciem człowiek odciął od trzonka topór, który potoczył się z brzdękiem po ziemi. Jednak zanim jeszcze zdążył opaść, krasnolud otrzymał kolejny cios płazem miecza, tym razem w twarz, tracąc przy tym hełm. Upadł, przetoczywszy się w kierunku przeciwnym niż jego broń i przez chwilę w oszołomieniu potrząsał głową, nie wiedząc gdzie się znajduje.
Widownia umilkła.
Czy zabije swojego przeciwnika? Ciekawe czy większość walk tutaj jest na śmierć i życie czy może do okaleczenia. Zaraz się przekonam. Dobrze, że nie wpuszczają tu magów krwi. Byli by przepotężni z tym co to miejsce widziało. Bardzo intrygujące.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Dungam podniósł się wreszcie i pośród oniemiałego tłumu zaryczał niczym zraniony niedźwiedź, po czym rzucił się z pięściami na swego przeciwnika. Ten uniósł broń w zamachu, ale chyba się rozmyślił, gdyż pozwolił krasnoludowi dobiec i zaatakować "z byka". Człowiek przyjął potężne, wzmocnione ciężarem zbroi, siłą mięśni i wściekłością krasnoluda uderzenie i zgiął się w pół, lecz mimo wszystko ustał na nogach i uderzył z całych sił garścią zaciśniętą na rękojeści miecza w odsłonięty kark Dungama. Ten zwiotczał i padł jak nieżywy na ziemię.
W tym momencie tłum eksplodował kaskadą okrzyków i głosów.
Człowiek odwrócił się na pięcie, zarzucił broń na plecy i wyszedł z areny. Chwilę później kilku krasnoludów zabrało z niej Dungama, który jeszcze bardziej nieprzytomny niż poprzednio przewracał głowę z prawego ramienia na lewe.
Bardzo intrygujące. Muszę odszukać krasnoluda z moim złotem i chyba się zapiszę na walkę. Tak by z nim pogadać.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Znalazłeś krasnoluda, który wypłacił ci czterokrotność wpłaconej sumy. Następnie podążyłeś na niższy poziom, gdzie znajdowała się obszerna tablica zgłoszeń, na której kredą zapisywano nazwiska chętnych. Podzielono ją na dwie rubryki. W jednej widniał grafik walk zaplanowanych na ten dzień, w której połączono w pary danych gladiatorów. Nieco niżej, w tej samej tabeli, znajdowało się miejsce dla chętnych do starcia ze zwycięzcą ostatniej walki. Tam, gdzie nie widniało żadne nazwisko oczekującego na bycie "następnym" walki odbywały się dalej zgodnie z grafikiem. Druga rubryka zawierała imiona wolnych gladiatorów, oczekujących na pierwszego lepszego przeciwnika.
Najpierw mała rozgrzewka, albo szybka porażka i wydanie kasy na leczenie. Pomyślmy. Losowo wskoczę do któregoś z oczekujących gladiatorów. Wpisze się jako Podróżnik i zobaczmy gdzie teraz muszę iść.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Wpisałeś się na tablicę przepychając stojącego przy niej krasnoluda. Zaraz po tobie jako pierwszy "wolny" wpisał się kolejny krasnolud w bardzo charakterystycznej zbroi, która coś ci przypominała i uśmiechnął się do ciebie perfidnie. Spojrzałeś na imię. Deilen Legionista. Wiedziałeś już chyba co przypominała ci zbroja...
Przepchnięty przez ciebie krasnolud wpisał się z kolei jako pierwszy do konfrontacji ze zwycięzcą ostatniej walki. Pokonany w niej dotychczasowy czempion był właśnie wnoszony przez pobratymców na zaplecze.
Czas ruszyć się w miejsce gdzie będę mógł wyjść na arenę. Rozglądam się. Chwila. Zagadam tego uśmiechniętego. - Którędy do wyjścia na arenę by powalczyć?
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
← Sesja DA
Wczytywanie...