Sesja Krixa

- Może i warto. - powtórzył Lodran ze wzrokiem wbitym w wylot korytarza. - Opłacalna? Zależy jak rozumiesz zysk. Złoto, to najmniejsze wynagrodzenie za naszą służbę, a choćbyś zebrał go dość, by zbudować sobie pałac, to i tak nic ci po nim.
-Ta chodziło mi o złoto. Złoto przekonuje ludzi do współpracy. Złoto zapewnia wyżywienie i dach nad głową na szlaku. Złoto zapewnia wykupienie od nadgorliwych strażników którzy za wiele pytają. W swojej karierze za dużo go nie miałem, aż do Ozammaru. Długo się nim nie nacieszyłem.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
[ Ilustracja ]

Minęliście ostatni posterunek, pozostawiając twierdzę Legionu Umarłych za sobą. Kolejne minuty upływały wam w ciszy, przerywanej jedynie rzadkimi wymianami paru słów, dźwiękiem przesypujących się gdzieś kamieni, czy pluskiem kapiących w ciemności kropel. Im dalej w głąb Ścieżek, tym ciemniejsza i bardziej nierówna stawała się wasza droga, zaś wiatr, który jakimś sposobem przedostawał się czy to z powierzchni, czy to z głębi jaskiń, szeptał do was nieprzyjemnym, grobowym oddechem.
Z każdym kolejnym krokiem nasilało się także poczucie, że nie jesteście tu sami. Co prawda każdy z was pozostawał czujny i napięty jak struna, ale nie widzieliście nic poza skałami i stalaktytami, pojawiającymi się w świetle waszych pochodni, ani nie słyszeliście nic ponad dźwięki jaskini i echo waszych własnych kroków, połączone z cichym szczękiem pancerzy.
Nagle, gdzieś od strony prawej ściany ścieżki, którą szliście, dał się posłyszeć gwałtowny szmer zwielokrotnionych kroczków, jakby coś stukało w skałę wieloma igłami. Gdy zwróciliście się w tamtą stronę na mgnienie oka na krawędzi waszych świateł pojawiło się coś, co wyglądało niczym ogromny pająk, wielkości psa, i co natychmiast zniknęło w ciemności przed wami.
-Co to było?- Szepczę wyciągając miecz. Trzeba było mi sprawdzić jakie to rzeczy siedzą pod ziemią. Byle to nie były pająki. Jak ja nienawidzę pająków. To tak obrzydliwe, małe włochate. Słyszałem, że istnieją jakieś gigantyczne ale nie tu prawda? Tylko nie tu. Jak sobie przypomnę jak kiedyś widziałem takiego jak zawijał konika polnego w sieci. To było przerażające. Ich odnóża i te szczęki. Nie to nie mógł być pająk. To na pewno jakiś pomiot zawieruszony. Niech to nawet będzie ogr.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Wszyscy zastygliście jak rażeni gromem, z rękami na rękojeściach mieczy lub przy kołczanach ze strzałami. Jednak ani owo dziwo, ani echo jego kroków nie pojawiły się ponownie. Ciemność Ścieżek trwała w milczeniu, szydząc z waszej niepewności.
-Towarzysze?- Kurcze nie wiem co robić. Patrzę na strażnika. Może domyśli się czy nie wiem czy odpalać czary. Mógłbym nas zasłonić ale nie mam bladego pojęcia co to było. Byle nie pająk na litość Stwórcy.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
- Nie ruszajcie się. - polecił Bailum - One wyczuwają ruch przez uderzenie naszych kroków o ziemie. A potem spróbują zasadzki lub ataku od tyłu.
- Więc ile będziemy musieli tu stać? - spytał Lodran, rozglądając się powoli.
-Pomioty wyczuwają nasze ruchy?- Fajnie tego mi tu brakowało. Władowałem się w dziurę pełną złego dziwactwa które do tego zna mój każdy ruch. Dosłownie.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
- Aż przestaniemy słyszeć syczenie z sufitu... - udzielił odpowiedzi Strażnikowi Bailum.
Nasłuchiwaliście jakieś dziesięć sekund, nie słysząc nic poza odgłosami jaskini. Jednak w chwilę później dziwny odgłos powtórzył się i to zwielokrotnionym echem. Zdawał się dobiegać zewsząd - z mroku przed wami, za wami, nad i pod wami, z obu bocznych ścieżek biegnących przez pęknięcia w skale. Był wciąż względnie odległy, ale zbliżał się z gwałtowną, wściekłą szybkością.
- Dzieci... - rzucił jakby w zamyśleniu Deilen, wpatrując się w ciemność.
Co to jest? Co to jest? Za raz nie ustoję. Nie. Spokój. Próbuje wypatrzyć co powoduje ten dźwięk. Ręce składam jak do zamrożenia ale czekam. Staram się nie ruszyć. Na stwórcę zaraz mnie coś zje pewnie.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
[ Ilustracja ]

Deilen postąpił o krok i z rozmachem cisnął pochodnią przed siebie. Ta przeleciała dobre piętnaście metrów, by rzucić światło na grupę pająkowatych kształtów w nieokreślonej liczbie, które sunęły w waszym kierunku. Kilka z nich zasyczało i zapiszczało wściekle obrzydliwym i przerażającym, dziecięcym krzykiem, gdy poparzył i odstraszył je płomień pochodni, która zgasła zaraz potem.
Szybko zmieniam ustawienie rąk do Bariery. Staram się nie wpaść w panikę. Byle nie wpaść w panikę. Kurcze panikuje. Nie. Czar. Ręce do bariery i zaczynam inkantacje. -Tylko nie pająki, nie, nie, nie.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Pająkostwory ruszyły na was całą chmarą, zbliżając się w sekundę na dziesięć kroków. Zamiast jednak dojść do was z zamiarem pożarcia, pająki zaczęły sunąć... po powietrzu. Z nerwów, strachu i obrzydzenia postawiona przez ciebie bariera była piekielnie mocna, tworząc wokół was niewidzialny klosz, po którym rozlazły się potwory.
Nie wiedziałem, że to mogę.-Sam patrzę ze zdziwieniem na swoje dzieło. Potem na innych. -Co dalej? Mogę to utrzymywać. Nie wiem ile, ale jest. Ładować coś następnego? Może zmrożenie broni?
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
- A umiesz wersję z ogniem? - zapytał Bailum. - Bo pająki się tego piekielnie boją...
-Nie. Z bojowych tylko mróz i pocisk. Jakieś inne pomysły?
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
- Wódka! Wino! - zakrzyknął niespodziewanie Legionista. - Któryś ma spirytus? Cokolwiek! Alkohol!
Sprawdzam pospiesznie czy coś mam, ale zdaje mi się, że nie. Niestety. Alkohol był moim najmniejszym zmartwieniem, choć teraz bym się napił zdrowo. Czemu one muszą mieć tyle nóg? A te paszcze? Stwórco czemu coś takiego puściłeś po świecie? Za co. Chyba się trzęsę. Nie mogę panikować. Muszę myśleć. Pamiętam żywioł ognia. Pierwsze są płonące dłonie czy coś takiego? Może jakoś to opanuje? Ale jak? Mistrz to umiał, składał do podpalania ogniska. Jak to szło? Lewa tu? A prawa?
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
No właśnie... A prawa? Może tu...?
Oj, chyba nie...
Skumulowana moc uwolniła się w postaci strumienia ognia, jednak nie - jak powinno to wyglądać - o szerokim zasięgu w postaci stożka, lecz jako wąski snop, który przebił twą własną osłonę i spalił trzy znajdujące się tam pająki.
Bariera pękła, potwory opadły wokół was z dzikim piskiem, choć najgłośniej i najprzeraźliwiej wrzeszczały płonące kreatury, które spalały się tym szybciej, im bardziej miotały się w ślepej panice. Pozostałe, zamiast rzucić się na was, rozpierzchły się we wszystkie strony, najwyraźniej spłoszone całym zajściem.
Nie ma czasu. Rzucam się w panice i siepie na lewo i prawo. Muszę wyciąć sobie drogę. Muszę się wydostać. Nie mogę tu być. Chyba płaczę. Ale to jakoś nie ma znaczenia przy zamkniętych oczach. Nie chcę tu umrzeć. Nie chcę. Ja nie chcę być przy pająkach. Stwórco, ratuj.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
← Sesja DA
Wczytywanie...