Sesja Grabarza

Republikanin patrzył na ciebie przez chwilę badawczym wzrokiem, by ostatecznie odpowiedzieć.
- To zależy od rodzaju spraw, w których byłby pan skłonny nam pomóc. A także od tego co rozumie pan pod pojęciem "rozsądna" cena. Zakładam, że orientując się w obecnej sytuacji - wskazał gestem cały hangar - rozumie pan jakiego rodzaju problemy możemy obecnie posiadać...
Odpowiedz
- Cena jest zależna od zadania i podlega negocjacjom. - Zagulgotał Sarth'lac - A patrząc na mnie może Pan chyba łatwo stwierdzić jakiego rodzaju usługi zapewniam.
Jedną z cech Gulgota, która często wytrącała jego rozmówców z równowagi była umiejętność zastygnięcia w całkowitym bezruchu. Łowca przypominał wtedy paskudny posąg odziany w lekki pancerz, choć co bardziej wyczulone indywidua były w stanie wyczuć jego nieruchome, badacze spojrzenie.
- Dla podpowiedzi powiem, że nie zajmuję się striptease'em. - Dodał po chwili swym monotonnym, prawie robotycznym głosem. - Więc? Ma Pan dla mnie jakieś propozycje, czy też mam sobie iść i poszukać innego pracodawcy?
Odpowiedz
- Niebezpiecznie chodzić dziś od drzwi do drzwi w poszukiwaniu pracy... - zauważył uszczypliwie, sięgając po własny cyfronotes. Szybko wystukał coś na ekranie i zaproponował. - Jeśli bardzo chce się nam pan przysłużyć, to mamy dwie oferty. Pierwsza dotyczy powierzchni planety i poszukiwania kogoś, kogo od dłuższego czasu bezskutecznie usiłujemy znaleźć i pozbyć się. Druga, dla odmiany, dotyczy powierzchni planety i dotyczy znalezienia kogoś, kto wylądował na niej zapewne kilkanaście minut temu, nie wyświadczając nam przysługi rozpadnięcia się razem z Gwiezdnym Niszczycielem. Czytać którąś dalej?
Odpowiedz
- A ów osoba od niszczyciela to...? - Gulgot powoli przechylił głowę po czym ponownie zastygł w bezruchu.
Odpowiedz
- Dowódca imperialnego korpusu Balmory, Lord Xyron. Jeśli potrzeba ci więcej informacji, to zgłoś się do kogoś starszego stopniem. - zaproponował po odczytaniu krótkiej notki.
Odpowiedz
- Mógłby mi Pan jeszcze wskazać miejsce, w którym kogoś takiego znajdę? - Gulgot nie miał ochoty na szukanie ów komandora, czy też innego generała po całym desantowcu.
Odpowiedz
Żołnierz poinstruował cię jak dojść do centrum dowodzenia, gdzie też przemieściłeś się, witany i odprowadzany zadziwionymi spojrzeniami krzątających się wokół trooperów. Gdy dotarłeś na wskazane piętro, dostrzegłeś z pewnej odległości kilku mężczyzn w pancerzach pochylonych nad wielkim stołem. Dopiero wtedy ktoś zareagował na twój widok tak, jak można by się spodziewać w tych okolicznościach i miejscu. Dwóch żołnierzy, widząc Felu... coś w masce i z bronią wkraczające do centrum dowodzenia sięgnęło po własne karabiny, ale jeden z ludzi przy stole zatrzymał ich gestem.
- Zaraz zaraz panowie, spokojnie... Szuka pan tu czegoś? - zapytał cię mężczyzna, na którego pancerzu widniało więcej znaczków niż u innych.
Odpowiedz
Stuk. Stuk. Cisza przerywana tylko przez gulgoczący oddech nieznajomego. Gulgot ponownie zastygł w bezruchu przekrzywiwszy lekko głowę.
- Na pewno nie dziury w głowie, Sir. - Rzucił swym beznamiętnym tonem - Tak po prawdzie to skierowano mnie tu w sprawie odpłatnej pomocy w waszych operacjach, Sir.
Ciężko było stwierdzić czy słowo "sir" było używane dla żartu, czy też Sarth'lac rzeczywiście chciał być uprzejmy. Osobnicy w pełnych hełmach i z głosem zniekształconym przez filtr powietrza są wszak mistrzami pokerowej twarzy.
Odpowiedz
- A w której dokładnie? - dowódca sprawiał wrażenie dokładnego i konkretnego. - Skoro tu pana przysłano, to przypuszczam, że są panu znane. Wybaczy pan, ale nie mam teraz wiele czasu, więc bardzo proszę: konkretne pytanie - konkretna odpowiedź.
Odpowiedz
- Dowódca imperialnego korpusu Balmory, Lord Xyron. - Rzucił beznamiętnie Sarth'lac - Chciałbym też zapytać, czy nie należy on przypadkiem do zakonu Sith, Sir.
Gulgot nie należał do speców w tematyce rycerzy Jedi oraz Sith, ale żyjąc na tym świecie ciężko było nie usłyszeć tego i owego. Poza tym zarówno pierwsi jak i drudzy często zajmowali ważne stanowiska wojskowe lub polityczne.
Odpowiedz
- Ach taak... Nasz uciekinier. Kallot wypuścił między palcami baaardzo grubą rybkę. - dowódca machnął ręką na któregoś z oficerów, a ten przełączył wyświetlacz będący blatem stołu, z którego natychmiast zniknęły poruszające się kropki i wykresy taktyczne. Zamiast nich ujrzałeś twarz bladego, ciemnowłosego człowieka o twarzy porównywalnej z twoją maską, wraz z listą informacji na jego temat, z których część odczytał Ci dowódca.
- Lord Xyron, Wielki Mistrz Imperialnej Inkwizycji, podległej bezpośrednio Imperatorowi. Wybitna inteligencja, znacznie mniej wybitne zdolności strategiczne, efektem czego imperialni zostali zmieceni w pył przez oddziały kapitana Kallota. Jednak sam Xyron zdołał uciec zanim zniszczyliśmy jego okręt i jak wskazują dane telemetryczne wylądował gdzieś na powierzchni Balmory, dokładniej rzecz biorąc w tym sektorze. - wskazał palcem kwadrat sąsiadujący z kwadratem, w którym znajdowało się odwiedzane przez ciebie niedawno miasto. - Całkiem blisko. Jeśli uważa pan, że jest pan w stanie dostarczyć nam o nim informacje, które pozwolą na jego schwytanie lub unieszkodliwienie, albo też twierdzi pan, że jest zdolny sam tego dokonać, to zapraszam do współpracy - oferujemy wynagrodzenie w wysokości pięciuset tysięcy kredytów.
Odpowiedz
- Informacje o obecnym miejscu jego pobytu lub jakiś dowód jego śmierci, hm? - Szklane wizjery hełmu najemnika były utkwione w wyświetlanych informacjach - W wypadku drugiego scenariusza...jakie trofeum będzie dla was dostatecznym potwierdzeniem?
Znowu się zaczynało. Gulgot czuł delikatne mrowienie, które powoli przebiegło po jego karku by ostatecznie zadomowić się w skroni. Wyzwanie...do tego wcale niełatwe...
Odpowiedz
- Cóż, załóżmy, że odcięta głowa odpada z rozmaitych względów... Najchętniej widzielibyśmy całe zwłoki... niekoniecznie w sensie "kompletne", lecz w stopniu umożliwiającym identyfikację... Ewentualnie miecz, to dość osobista rzecz dla Jedi i Sithów, dodatkowo pozwala na analizę DNA... A z resztą, jeśli faktycznie chce się pan podjąć tego zlecenia, to musi być pan więcej niż dobry. Jestem pewien, że więcej niż dobrzy Łowcy Nagród wiedzą w jaki sposób przekonać pracodawcę o tym, że wykonali swoją pracę.
Odpowiedz
Cóż, sam Sarth'lac wcale nie czuł się aż tak dobry, ale nie można wiecznie uciekać przed trudniejszymi zadaniami, prawda? Inna sprawa, że jego głęboko ukryty feluciański honor aż kipiał na samą myśl o walce z plugawcem zwiedzionym przez Ciemną Stronę.
- Proszę do tych pięciuset tysięcy dorzucić nieograniczony dostęp do waszych ładunków wybuchowych i umowa stoi. - Rzucił po krótkiej chwili Łowca - Wezmę tylko tyle, ile zmieści mi się w plecaku, ewentualnie dodatkowo niedużej torbie.
Odpowiedz
Obecni przy stole spojrzeli po sobie, ale dowódca rozstrzygnął kwestię.
- Potraktujmy to jako inwestycję. Proszę powiedzieć w zbrojowni, że kapitan Neidan rozkazał wydać panu niezbędny sprzęt. W razie czego niech pytają przez komunikator.
Odpowiedz
- Tak Sir. - Rzucił Gulgot odwracając się na pięcie - Skontaktuję się z wami, gdy wszystko się rozstrzygnie.
Po tych słowach Łowca opuścił salę i rozpoczął poszukiwania zbrojowni. Gdzieś na ścianach powinny się znajdować jakieś oznaczenia wskazujące jej lokalizację. W ostateczności mógł też zasięgnąć języka u kogoś z załogi. Potrzebował materiałów wybuchowych...i to silnych. Były mu one potrzebne do realizacji planu, który powoli zaczynał świtać w jego głowie. Inne sprawa, że lubił mieć przy sobie coś, co potrafi porządnie pierdolnąć. Jakaś dobra broń też mogła się przydać...wszak miał silne przeczucie, że niebawem spotka się w cztery oczy ze śmiercią. Wolał wyjść z tego spotkania tak żywy, jak tylko się da.
Odpowiedz
Zaszedłeś do przestronnego pomieszczenia, pełnego półek, szafek i stojaków, na których i w których znajdowała się masa sprzętu niezbędnego do rozmaitych form eksterminacji. Oficer dyżurny popatrzył na ciebie krzywo, gdy wszedłeś, a krzywizna tego spojrzenia powiększyła się jeszcze bardziej po krótkiej rozmowie, w której wyłożyłeś mu swoją sprawę. Niemniej wskazał ci rząd z materiałami wybuchowymi i klnąc coś pod nosem przepuścił dalej. Od razu zauważyłeś całe girlandy granatów odłamkowych, błyskowych, kriobanowych, termodetonatorów, półki wypełnione sterowanymi zdalnie bombami kieszonkowych rozmiarów i masą innych ciekawych zabawek.
Odpowiedz
Gulgot uśmiechnął się pod maską. No, przynajmniej jego otwór gębowy skrzywił się w czymś co na uśmiech wyglądało. Materiały wybuchowe...zawsze je uwielbiał. Było to jego ulubione narzędzie pracy, które już nie raz zapewniło mu sukces. Szybko złapał po jednym granacie odłamkowym oraz kriobanowym, a do tego jeszcze dwa błyskowe. Umieścił je na specjalnym pasie przecinającym jego pierś, po czym powrócił do dalszego przeglądu. Teraz przyszedł czas na kieszonkowe bomby z zapalnikiem umożliwiającym detonację z odległości...Sarth'lac uwielbiał takie małe cacuszka. Łatwo je było ukryć a siła rażenia była wystarczająca dla jego potrzeb. Na koniec zaczął się rozglądać za jakimś materiałem wybuchowym o miększej konsystencji oraz odpowiedni silnych właściwościach przylepnych. Jeszcze kilka (2-3) detonatorów działających na odległość oraz pasujących do nich zapalników i plecak powinien być pełen.
- Macie tu warsztat saperski? - Spytał podchodząc do dyżurnego.
Odpowiedz
- W prawo i przed siebie za półką z karabinami. - wskazał ci na pamięć kąt pomieszczenia, nie podnosząc wzroku znad dokumentów leżących na biurku.
Odpowiedz
Gulgot rozsiadł się przed blatem, po czym sięgnął po jeden z granatów błyskowych. Powoli rozkręcił detonator i zapalnik, aby spokojnie dostać się do znajdującego się wewnątrz ładunku. Jego małe, trójpalczaste łapki były wręcz stworzone do takiej roboty, a sam Sarth'lac miał wieloletnie doświadczenie więc sprawa wydawała się stosunkowo łatwa. Jeśli wszystko poszłoby jak trzeba chciał włożyć jedną z małych, zdalnie sterowanych bombek w samo centrum granatu, po czym poskładać całość do kupy. Z wierzchu "flash-bang" powinien wyglądać na nienaruszony. Tak...teraz granat stał się "flash-bigger-bang'iem".
Potem należało się zająć ładunkami przylepnymi. Wystarczyło zrobić z takiego niewielką kulkę, do której następnie przyczepiało się ów małą sterowaną bombkę. Tym sposobem siła wybuchu powinna ulec znacznemu wzmocnieniu przy nieznacznym tylko obniżeniu "kieszonkowości". Gulgot spreparował trzy takie cudeńka, po czym ostrożnie schował je do oddzielnych kieszonek w plecaku.
- Dobra... - Mruknął cicho do siebie - Czy potrzebuję czegoś jeszcze?
I nagle nastąpiło oświecenie. Szybko ruszył ku półce z karabinami, skąd wziął podstawowy model, po czym wrócił do warsztatu saperskiego. Tam rozkręcił karabin i umieści w jego wnętrzu tyle "plastiku" ile tylko zdołał oraz zapalnik i detonator. Starał się tam rozmieścić ładunek, aby zachować naturalny wygląd broni (a jeśli się uda to także jej skuteczność). Złożywszy swój nowy, ulepszony karabin przerzucił go sobie przez ramię. Schowawszy spreparowane przedmioty oraz resztki ładunków ruszył ku biurku dyżurnego.
- Gotowy... - Mruknął patrząc na niego zza przyciemnianych szkieł hełmu - Teraz potrzebny mi tylko transport we właściwe miejsce na powierzchni.
Odpowiedz
← Sesja SW

Sesja Grabarza - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...