Sesja Morttona
Skupiłeś się i odprężyłeś jednocześnie, tak jak uczono cię podczas szkoleń, dzięki czemu prawie natychmiast odzyskałeś pełną świadomość i funkcjonalność zmysłów.
- Ar, pędź na górę i zabierz stąd tylu, ilu zdołasz. - poprosił pospiesznie Frey, za plecami którego dostrzegałeś biegnących w stronę Solusara mistrzów, z których jednego odrzucił właśnie strumień błyskawic, drugiego zaś podmuch Mocy.
- Są sparaliżowani, ale wierzę, że zdołasz im pomóc. - ponaglał Zabrak - A teraz biegnij, nie mamy wiele czasu!
- Ar, pędź na górę i zabierz stąd tylu, ilu zdołasz. - poprosił pospiesznie Frey, za plecami którego dostrzegałeś biegnących w stronę Solusara mistrzów, z których jednego odrzucił właśnie strumień błyskawic, drugiego zaś podmuch Mocy.
- Są sparaliżowani, ale wierzę, że zdołasz im pomóc. - ponaglał Zabrak - A teraz biegnij, nie mamy wiele czasu!
Gdy wszedłeś na piętro pomyślałeś, że oto znalazłeś się w gabinecie figur woskowych. Kilkudziesięciu Jedi stało w różnych pozycjach w włączonymi mieczami, w całkowitym bezruchu. Gdy skupiłeś się na najbliższym, ten drgnął i odetchnął ciężko, jakbyś wyłowił go właśnie spod tafli lodu i potoczył wokół nieprzytomnym wzrokiem.
- Co... gdzie... Walka? - zapytał nieskładnie.
- Co... gdzie... Walka? - zapytał nieskładnie.
Jedi kiwnął tylko głową i podszedł z tobą do znieruchomiałego Twi'leka. Gdy radziłeś sobie z nim poczułeś, jak cała świątynia zaczyna trząść się w posadach, a Moc w jej wnętrzu wiruje opętańczo, wypływając z kilku przeciwstawnych źródeł. Uwalniając kolejnego poczułeś, że te zawirowania nasiliły się jeszcze bardziej, a sądząc po odgłosach za ich sprawą coś na dole zaczęło pękać, ze sklepienia świątyni zaś zaczął odpadać tynk.
Przytrzymałeś opadające płaty stropu, lecz przycisnęły cię one mocno do ziemi. Na tyle mocno, że dwaj towarzysze zamiast uciekać, musieli pomóc ci swoimi siłami.
- To na nic! - krzyknął Twi'lek. - Lepiej pomóżmy mistrzom skończyć tę walkę, bo inaczej nie oswobodzimy reszty zanim świątynia się rozpadnie!
- To na nic! - krzyknął Twi'lek. - Lepiej pomóżmy mistrzom skończyć tę walkę, bo inaczej nie oswobodzimy reszty zanim świątynia się rozpadnie!
Gdy tylko odrzuciłeś fragmenty stropu pod pobliską ścianę, wstrząsy ustały. Równocześnie poczułeś kolejne, przepotężne zawirowanie Mocy, a następnie dostrzegłeś jak ogromne wrota zatrzaskują się z prędkością lecącego pocisku. Zaraz potem nastała cisza, odgłosy mieczy trących o siebie i okrzyków, które dochodziły z dołu, ustały.
W towarzystwie dwóch Jedi zszedłeś do głównego korytarza. Zastałeś tam bardzo ponury widok. Mniej więcej w połowie odległości od wejścia na piętro a zatrzaśniętych wrót klęczało w kręgu pięciu mistrzów. Kolejni trzej z dziewięcioosobowej Rady leżało w różnych miejscach, martwych lub nieprzytomnych.
Mistrz Heske odwrócił się w twoją stronę.
- Nie żyją. - powiedział, nie określając kogo dokładnie ma na myśli, ale zapewne chodziło o trzech leżących obok jedi. - A mistrz Frey... - zawiesił głos i spojrzał na leżącego w środku kręgu Zabraka, podtrzymywanego przez innego mistrza. Zobaczyłeś, że Frey został przebity na wylot na wysokości brzucha i z ogromnym wysiłkiem podtrzymywał Mocą wrota.
- Nie żyją. - powiedział, nie określając kogo dokładnie ma na myśli, ale zapewne chodziło o trzech leżących obok jedi. - A mistrz Frey... - zawiesił głos i spojrzał na leżącego w środku kręgu Zabraka, podtrzymywanego przez innego mistrza. Zobaczyłeś, że Frey został przebity na wylot na wysokości brzucha i z ogromnym wysiłkiem podtrzymywał Mocą wrota.