Sesja Tokara

"Meduza" podetknął zwój pod twarz elfa, a ten zaczął czytać. Robił to bardzo płynnie i dźwięcznie, pomimo rozbitych ust i powybijanych zębów, w przedziwny, niewytłumaczalnie śpiewny sposób. Niemniej czytane przez niego słowa pozostawały całkowicie niezrozumiałe. Już miałeś ostrzec go, że jego błazenady przestały cię bawić, gdy poczułeś, że coś... zmienia się... w powietrzu. W twym umyśle pojawił się błysk zrozumienia, lecz nie dość szybko. Inny błysk przy ścianie po prawo, wraz z fioletowym kłębem nienaturalnego dymu dały znać o rzuconym zaklęciu. Z dymu i błysku wyłoniła się rzecz tyleż absurdalna, co przerażająca - w twojej komnacie pojawił się monstrualnych rozmiarów niedźwiedź. Był ponad dwukrotnie większy od normalnego zwierzęcia, dodatkowo pokryty czymś w rodzaju kostnych zgrubień na grzbiecie, ogromnych łapach i łbie, przypominających pancerz.
Elf krzyknął do niego coś, co tym razem zrozumiałeś. Nauczyłeś się tego i owego w licznych polowaniach na okolicznych druidów. Komenda brzmiała "Zabij!", a ryk monstrum nie pozostawił wątpliwości, że zrozumiało polecenie.
Odpowiedz
Nie było czasu na myślenie, błyskawicznie przewrócił stół, rozpaczliwie robiąc z niego marnej jakości barierę i krzyknął - Unieruchomcie go, skurwysyny! - W końcu jego chłopcy sroce z pod ogona się nie wypadli i też znali się na czarowaniu. W międzyczasie obadał okolicę wyszukując coś czym mógłby się bronić.
Odpowiedz
Dwaj strażnicy rzucili się ze sztyletami do elfa, lecz kapitan powstrzymał ich.
- Nie! Nie zabijajcie go jeszcze! Może się nam przydać. - rozkazał i wszyscy trzej jak na komendę zaczęli inkantować jakieś zaklęcie.
Niedźwiedź ruszył do ciebie, dudniąc swoim ciężarem na podłodze, która drgając sprawiała, że książki spadały z półek na regałach. Twój miecz stał przy szafie w drugim kącie sali, ale wątpiłeś, byś zdążył do niego przed potworem.
I wtedy monstrum zaczęło zwalniać. Jego ruchy stały się nienaturalnie ciężkie, jakby niedźwiedź płynął przez morze gęstego oleju. Na półtora metra przed tobą stanął w miejscu, trzęsąc łbem niczym skacowany marynarz, który nie może zrozumieć, że trafił nim w niewidzialną ścianę. Czułeś teraz potężny oddech stwora wydobywający się z jego gigantycznego, okutego w kostny hełm pyska, z którego świeciły żółte wściekłe oczy.
Trzy "Meduzy" mówiły równym tempem, powtarzając te same słowa, wyciągając przed siebie ręce. Wówczas kapitan zmienił ton i zaczął wykonywać dłońmi okrężne gesty blisko piersi, zaś jego dwaj ludzie, kontynuując swoje zaklęcie, pochylili się jakby owiewał ich porywisty wiatr i zamknęli oczy w wysiłku.
Odpowiedz
Nie był czasu, teraz albo nigdy. Rzucił się błyskawicznie w stronę miecza, w celu poderżnięcia gardła bestii. Jego chłopcy byli doświadczeni, ale bydle było nienaturalnie wielkie i aż skrzyło od magii, długo nie wytrzymają. Dobrze, że dbał o kondycje. Ciekawe czym podpadł tym razem tym skurwielom? Zgwałcił ich starszą, a może utopił w słonej wodzie?
Odpowiedz
Zanim kapitan skończył przygotowywać swoje nowe diabelstwo ty dobiegłeś do monstrum i - nie bez pewnych oporów - zbliżyłeś się do niego na tyle, by poderżnąć mu gardło. Litry juchy trysnęły z rany, ty odskoczyłeś na wszelki wypadek gdy monstrum w bólu zdołało na ślepo machnąć łapą w powietrze. Jednak, czy to za sprawą magicznych właściwości, czy też nienaturalnych rozmiarów, czy może po prostu dzikiej furii zwierzęcia, niedźwiedź nie padł od razu. Z resztą... czy tego się spodziewałeś?
W całym zamieszaniu wszyscy zapomnieli o elfie. Ten nie skorzystał jednak z okazji do ucieczki, lecz mając skrępowane ręce przewrócił się na plecy i podciął jednego z unieruchamiających niedźwiedzia "Meduz". Ten upadł, zrywając czar, a wściekły niedźwiedź potężnym machnięciem łapy wielkości ludzkiego korpusu zmiótł stojącego bliżej niego zakonnika, który przeleciał piętnaście metrów w poprzek sali i osunął się po ścianie.
Odpowiedz
Bo ja wiem, truchła? Korzystając z okazji, że niedźwiedź się odwrócił wbił mu z całej siły miecz prosto w kręgosłup, szybko przekręcił i znów błyskawicznie odskoczył. Jak to go nie powali na dobre, to chyba pozostanie mu spieprzać po długiej sali całą noc, zanim bestia się wykrwawi, bo nie miał już ostrza, a nóż do masła był raczej beznadziejnym orężem. Zresztą starcie twarzą w pysk było bezsensowne, co potwierdził tylko jeden z jego ochroniarzy, który poleciał na ścianę jak szmaciana lalka.
Odpowiedz
Niedźwiedź padł na cztery łapy, machając jeszcze na odlew i charcząc paskudnie. Wówczas kapitan uwolnił swój czar. Błysnęło zielenią, zapachniało kwasem i magiczna strzała ugodziła monstrum. To usiłowało podnieść się jeszcze jakimś nadludzkim wysiłkiem, lecz wówczas z rany buchnęło jadowitozielonym dymem i stwór padł na dobre.
Kapitan "Meduz" obserwował agonię monstrum z mściwą satysfakcją. Cielsko niedźwiedzia zdało się rozmazywać, stając się coraz bardziej niematerialne, aż w końcu zniknęło, zaś twój miecz upadł z brzękiem na posadzkę, czysty jakby nic się nie stało.
Elf postanowił rzucić się do drzwi, lecz obie "Meduzy" jak na komendę rzuciły w niego sztyletami, które wbiły się po jednym w każdą z łydek, a niedoszły uciekinier zadzwonił resztką zębów o skrzydło drzwi, które tradycyjnie zaskrzypiały leniwie.
Odpowiedz
Spocony i zmęczony, oddychał głęboko przez usta. Głupia zadyszka, za stary był na takie numery. Kiedyś nie dałby się tak zaskoczyć - Dobra robota chłopcy, a już zaczynałem się zastanawiać za co wam płacę. - Podszedł powoli do elfa, teraz miał go na talerzu. - Niezła sztuczka błaźnie, ale to za mało, aby zlikwidować mnie i moich chłopców. Teraz zaśpiewasz tym melodyjnym głosikiem pod moje dyktando... - Zakręcił sztyletami w jego odsłoniętych łydkach - Kto wydał zlecenie? Nazwisko i gdzie mogę tego skurwiela znaleźć. Kto wie, jak nie będziesz fałszował, może nawet okaże łaskę. - warto było spróbować pociągnąć za ten sznurek. Lata negocjacji i tortur pokazały mu, że zdesperowani i tonący często chwytają się brzytwy.
Odpowiedz
Harfiarz zawył, szarpnął się, mimowolnie wrażając ostrza jeszcze głębiej i zadając sobie jeszcze większy ból, następnie zluzował mięśnie flaczejąc i łapiąc płytki oddech. Po sekundzie wyrzucił z siebie kolejne obcojęzyczne słowo.
"Chędoż się"? "Zatknij"? Chyba jakoś tak to było po północnemu, nie byłeś pewny, trudno przełożyć dosłownie.
Odpowiedz
Zaczął się śmiać - Ty chyba nie rozumiesz swojej obecnej sytuacji. Jesteś błaznem na mojej łasce i niełasce. Na twoim miejscu zacząłbym konkretnie odpowiadać, to może ta brzydka dziwka, która cię zrodziła, będzie miała co chować. Inaczej... - zakręcił jeszcze raz - ...trzy tygodnie paskudnych tortur. Szybko się przekonasz, że jestem niesamowicie cierpliwym człowiekiem. Pierdolę, nawet poproszę o pomoc mojego uzdrowiciela, który zrobi ci transfuzje, abyś mi heroicznie nie wykitował. Jak to nawet nie zadziała to mam inne, paskudniejsze pomysły. Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć - przekonywał go tak, jakby zachwalał wyższość jednego z wytrawnych win do kolacji.
Odpowiedz
Po wszystkich tych latach i skurwysyństwach wiedziałeś, że tortury mają jedną uniwersalną właściwość: każdy pęka, zawsze. Każdy. Zawsze. Czasem jest to kwestia okazania narzędzi, czasem kilku pierwszych minut lub godzin, zdarza się też, że oczekiwanie liczy się w latach. Ostatecznie jednak wynik zawsze jest ten sam. Zawsze. Heroizm nie ma tu nic do tego, nieważne jak bardzo by chciał.
Harfiarz zapewne również był tego świadom.
- Nie wiem, nie znam nazwiska. Nigdy nie znamy nazwisk przełożonych. - sapał elf, zamykając oczy - Otrzymujemy rozkazy i wykonujemy je.
Odpowiedz
Uśmiechnął się, nie był jednym z tych despotycznych sadystów gustujących w torturach. Jasne, uznawał ich konieczność, ale wolał nie brudzić sobie rąk - Trudno, zabawię się sam w detektywa. Gadaj wszystko co wiesz. Kontakty, siedziby i te słodkie sprawy. Śpiewaj ptaszyno!
Odpowiedz
Po kilkunastu minutach zadawania pytań popartych odrobiną perswazji dowiedziałeś się, że Harfiarzy na terenie całego półwyspu Velen i ogólnie Tethyru aż po stolicę nie ma praktycznie wcale. Taki stan rzeczy powodowany był działalnością twoich gorliwych zakonników, co odnotowałeś z satysfakcją.
Jednak najbardziej interesującą informacją był powód wizyty elfa na twoim dworze, a dokładniej pod nim. Ponoć gdzieś w jego przepastnych i niezgłębionych podziemiach znajdowała się księga, którą ichni magowie byli więcej niż zainteresowani. Twierdzili bowiem, że jeśli wpadnie ona w ręce Thayan lub oszołomów pokroju Kultu Smoka, a według elfa niebawem ich właśnie będziesz miał na głowie, pożałują tego wszyscy, od bogobojnych druidów i prostaczków w całym Tethyrze, po "zbyt ambitnych lordów, przekonanych o swej nietykalności".
Odpowiedz
Stara księga? Ta opowiastka wyglądała na mocno naciąganą, ale... pamiętał bajdy z dzieciństwa traktujące o historii tego zamczyska i jego panie. Gregor Velen był ponoć totalnie obłąkany i paktował z demonami. Oczywiście większość z nich to były bajki wyssane z małego, brudnego palucha, jednakowoż w każdej legendzie tkwi ziarnko prawdy. Nikt nie wiedział co czai się pod podziemiami miasta, ten pierdziel Gregor zabrał wszystkie tajemnice do swojego nędznego grobu. Warto było podjąć ryzyko, ale elf mógł łgać. Podrapał się po brodzie w zamyśleniu -...i zapewne jesteś jedynym, który zna przybliżone miejsce pobytu księgi i ominięcia pułapek wokół niej. Ha! Intryguję mnie tylko, dlaczego wysłali do tego ważnego zadania takiego prostaka. Skoro ważą się tutaj losy Tethyru i okolic powinni przysłać co najmniej pierdolonego Elminstera, a nie chłystka, który dał się złapać ze spuszczonymi spodniami. Powiedz mi błaźnie, z jakiego powodu mam wierzyć, że nie pakujesz mnie w kolejną pułapkę.
Odpowiedz
Elf wyprostował się na tyle, na ile pozwalał mu jego obecny stan i ponownie splunął nagromadzoną w ustach krwią.
- Bynajmniej nie znam lokalizacji miejsca, w którym znajduje się ta księga. - powiedział patrząc ci w oczy - Wiem jedynie, że znajdować się będzie względnie w centralnym lub najniżej położonym punkcie tych podziemi. Nie wiem również dlaczego do ominięcia tamtejszych pułapek wybrano takiego jak ja prostaka, który mimo bycia prostakiem wie więcej o pułapkach niż twoje psy - wskazał głową na "Meduzę" - mogą sobie o nich wyobrazić. Zapewniam cię jednak, że to nie Elminster wybrał mnie do tej misji. Choć BARDZO niewykluczone, że to on zlecił ją osobom, które przekazały ją mnie. - przerwał na moment by skrzywić się z bólu powodowanego przez ostrza i dodał na koniec - Nie wiem, który z nas jest większym błaznem. Ale bynajmniej nie oczekuję byś uwierzył, że nie pakuję cię w pułapkę. Wręcz przeciwnie, ze wszystkich sił, które mi zostały żywię nadzieję, że w swej głupocie sam zechcesz dobrać się do czegoś, co cię przerasta i wleziesz w coś bardzo zmyślnego i nieprzyjemnego. - zakończył z krzywym uśmiechem.
Odpowiedz
Nadal rozmyślał nad tym co począć. Z jednej strony po cholerę mu była ta księga? Niech te pokręcone dziedzictwo Velena gnije w podziemiach jego twierdzy, gdyż tego typu magia nie wróżyła nigdy niczego dobrego. Póki co radził sobie doskonale i nie potrzebował żadnego partnera w postaci demona czy innego czarciego pomiotu, nie lubił dzielić się zyskami. Może lepiej nie mieszać się w to gówno, a przedmiot będzie bezpiecznie leżał w, nomen omen, bezpiecznym miejscu? Nie chciał narażać siebie na dodatkowe koszty, a poza tym nie ufał temu ścierwu od harfy. Z drugiej strony... nie miał ochoty, aby mu się ciągle jakieś oszalałe kulty pałętały po jego wychuchanej twierdzy. Poza tym posiadanie księgi umożliwiałoby mu dyktowanie warunków, a on kochał jak napuszeni magowie tańczyli jak im zagra. - Tak, tak, tak... Tak naprawdę to wcale cię nie słucham błaźnie. Właśnie rozmyślam, czy mi się na coś przydasz, więc zamknij pysk z łaski swojej albo poślę po "Słodyczka", który każe ci zjeść ten kłamliwy jęzor. - Mógł jeszcze podrobić księgę, w końcu nie takie bujdy już odstawiał przy sprzedaży palca Lathandera czy oka Gruumsha. To była jednak ostateczność. - Opatrzcie mojego nowego trefnisia i zakujcie w jakąś ładną bransoletkę, dość mam już jego śpiewu. Obudź też Eskela, zrobimy małą wycieczkę po lochach.
Odpowiedz
Zakonnicy wywlekli udręczonego elfa za drzwi, zabierając przy okazji czwartego z braci, którego niedźwiedź niemal rozerwał na sztuki. Mimo to człowiek jeszcze żył. Prawdziwe z nich potwory, bez dwóch zdań.
Nie minęło pięć minut, gdy do komnaty przez (skrzypiące) drzwi wpadł Eskel, wyraźnie zaaferowany, choć w pełni ubrany, tak jak podczas wieczornego raportu.
- Wzywałeś, milordzie? - zapytał, rozglądając się po sali, w której znać jeszcze było ślady starcia z przyzwanym monstrum. - Meduzy powiedziały mi, że... - urwał, a ty odczytałeś z jego twarzy niepewność i wątpliwość dotyczącą poczucia winy za to, że nie było go wtedy na miejscu.
Odpowiedz
- Tak... Mamy gości, konkretnie jednego z przedstawicieli trupy błazeńskiej "Grający na harfie" - opowiedział mu o zaistniałej sytuacji. - Gość może kłamać, nawet nie wiem, czy z ten chłystek jest faktycznie Harfiarzem, bo może to być jakaś sprytna pułapka jednego z moich 'odwiecznych przyjaciół' lub ta gnida sama należy do tego przebrzydłego kultu. Nie chcę się w to babrać, ale nie widzę żadnej innej możliwości. - tak czy inaczej, załatwienie problemu księgi jest mu na rękę, niezależnie od tego jak to się skończy, a możliwości było wiele - Chodź, trzeba się dobrze przygotować.
Odpowiedz
- Co dokładnie zamierzasz? - pytał Eskel idąc obok ciebie - Chyba nikt jeszcze nie spenetrował tych podziemi w całości, a choć nie wątpię, że wiesz o nich więcej niż ja, to nadal nie wiemy dokładnie gdzie ani czego szukamy. Do tego ten elf wspominał o zabezpieczeniach, a życząc ci przy tej okazji rychłego zgonu chyba nie kłamał...
Odpowiedz
Poklepał go po plecach - Nie rozśmieszaj mnie drogi Ekselu, czy myślisz, że to ja będę stał w pierwszej linii. Mało mamy wywrotowców i heretyków w lochach? - zapytał jakby rozwodził się nad kwestią, czy Umberlee jest największym i najmocniejszym bóstwem. Wszak nie ulegało to żadnej wątpliwości. - Żarcie kosztuje, a ja nie mam pieniędzy na głupoty. Jeżeli 'Sucza Królowa' uzna ich za godnych jej łaski, nic się im przecież nie stanie. - rzekł nonszalancko - Poza tym elf pójdzie z nami, już ja się postaram, aby jadł mi z ręki i wyśpiewał mi wszystko, o czym wie.
Odpowiedz
← Sesja FR

Sesja Tokara - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...