Elektroluks chciał mnie zabić. Przyrzekam, kable chciały mnie udusić, a gniazdko elektryczne zaczęło strzelać we mnie iskrami. Po chwili czajnik zaczął pryskać gotującą się wodą, a żelazko gonić mnie, ciskając kulami pary. Winić za te wydarzenia oczywiście mam kogo i podejrzewam, że to właśnie news o teasarze Transformersów 3 Tokara ożywił moje urządzenia elektroniczne. Jak byłam fanem ożywiających maszyn, tak teraz już nie jestem – na laptopie piszę ciskając w klawisze chińskimi pałeczkami, bo za każdym razem, gdy przybliżę do nich palec próbują mnie dziabnąć.
Wiecie, tak naprawdę, kiedy człowiek mówi, że żeby się zagubić wystarczy tylko trochę technologii, to wcale nie kłamie – bo, jeżeli siedząc przed laptopem i mając w ręce malutką myszkę, nie potrafimy wykonać prostego ruchu palcem, aby na ekranie przed nami pojawił się jakiś, powiedzmy, obrazek, to z nami coś chyba naprawdę jest nie tak. Cofamy się w rozwoju po prostu, cofamy się i nie jesteśmy w stanie wykonać prostego ruchu palcem. I nie chcę mówić, że jest to jakaś różnica pomiędzy "naturalnymi talentami", jakimi każdy z nas jest obdarzony i, że jedni z techniką sobie radzą, a inni nie – jeśliby poobserwować społeczeństwo, dałoby się zauważyć, że każdy z nas ma tego typu problemy z maszynami wszelkiego rodzaju. Oznacza to, że one jakoś na tę naszą nagłą ułomność wpływają. Jedną z moich teorii jest wysyłanie do naszego mózgu ultradźwięków czy coś w tym rodzaju, które zakłócają jego pracę oraz powodują, że siedzimy przed tą maszyną i patrzymy w nią jak szpak w ten telewizor (co udowadnia, że maszyny nie wpływają tylko na homo sapiens, ale również i na inne gatunki zwierząt). Patrząc tak myślimy sobie o różowych migdałkach, a ów sprytna maszyna w tym samym czasie podłącza się do naszej podświadomości i wysysa z nas wszystkie informacje na temat wszelkiego rodzaju zachowań ludzkich. Po zdobyciu wszystkich informacji, łącze zostaje zerwane, a my nagle budzimy się jakby ze snu i jesteśmy już w stanie wykonać prosty ruch palcem.
Dla niedowiarków, którzy myślą, że moja teoria nie jest prawdziwa, bo przecież jest tylu maniaków komputerowych, którzy nie pokazują się światu i są jakby przykuci do swoich maszyn, mam wyjaśnienie. Taki właśnie maniak komputerowy nie zawiera już w swojej głowie żadnych interesujących informacji, które maszyna mogłaby wykorzystać, jednak nadal podtrzymywany jest przy życiu dzięki swojemu nałogowi – oczywiście można pomyśleć, że skoro teoretycznie jest nieużyteczny, maszyna pozbyłaby się go od razu. Wszyscy wiemy jednak, że istnieją fenomeny, podczas których maniacy komputerowi powracają do świata ludzkiego i przebywają w towarzystwie ludzkim. Uzależnienie od fali ultradźwiękowych przesyłanych przez komputer jest jednak zbyt potężne, więc prędzej czy później taki maniak powraca do swojej miłości. I tutaj dochodzimy do wyjaśnienia: maszyna nie pozbyła się go i podtrzymywała przy życiu wiedząc, że przyjdzie dzień, w którym on oderwie się od ekranu i wyjdzie na świat – jednak w końcu wróci i przyniesie nowe informacje na temat naszego gatunku! Tacy maniacy są niezwykle użyteczni, bowiem są stałym źródłem informacji – aby zapanować nad wszystkimi innymi, maszyny nie mają po prostu wystarczającej ilości czasu, gdy tak siedzimy przez chwilę nie mogąc ruszyć palcem. Czy to nie logiczne? A internet to Wy myślicie, że co? Że dla nas został stworzony? To tak naprawdę sposób komunikacji wszystkich maszyn na świecie i wielka baza na temat ludzi, która będąc stale aktualizowana, w końcu przyczyni się do wypełnienia misji maszyn – eradykacji naszego gatunku.
W redakcji znalazło się już paru zwolenników mojej teorii i pierwszym z nich okazał się być nasz nekromanta Tamc., dzięki któremu możecie dziś przeczytać recenzję "Mesjasza Diuny". Dzięki Lionelowi oraz naszemu redakcyjnemu Kiyowi od szczotek poczytać możecie o (niezwykle diabolicznie brzmiących) postaciach z World of Warcraft, a za sprawą Raina macie szansę poznać recenzję gry "Final Fantasy VIII", która na dobre zagościła w naszej Graciarni.
- [Książki Fantasy] "Mesjasz Diuny"
- [WoW] Ner'zhul
- [WoW] Gul'dan
- [Recenzje] Final Fantasy VIII
P.S Na Waszym miejscu nie siedziałabym tak blisko komputera...