[SESJA ME] Trzeci Kur

Quarianin podążył za tobą. Nie musieliście brać kolejki, dwa poziomy niżej był docelowy magazyn. Droga prowadziła przez handlową część Okręgu, ale kroganin i quarianin, akurat w tym jednym Ramieniu, nie wzbudzał szczególnego popłochu. Wpadliście w otoczony głośnymi, świetlistymi reklamami tłum.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Obejrzałem się, by sprawdzić czy nie zgubiłem quarianina. Zrobił się jakiś taki dziwny, jakby go coś siekło. Pewnie na myśl o rozróbie stracił zapał, choć wolałbym by po prostu rozkminiał plan działania i powtarzał sobie hakerskie sztuczki.
Upewniwszy się co do jego obecności w pobliżu, rozejrzałem się wokół by ocenić stopień "zapchania" pasażu. Przez moment zastanawiałem się, czy pchać się jakoś bokiem, by dotrzeć szybciej, ale na widoku, czy może ryć środkiem, wmieszany (jako tako) w tłum.
W końcu wybrałem to drugie i ruszyłem w kierunku, który wcześniej wskazał mi omni-klucz i dyskretnie łypałem gałami to na lewo, to na prawo, wyszukując w tej szarej masie zbłąkanych pał.
Odpowiedz
Nie musiałeś się wiele męczyć. Mieszkańcy okręgu Zakera to różnorodna mieszanka, widziałeś nawet ze dwóch krogan. Tłum ustępował drogi tobie i drepczącemu za tobą technikowi. Przyjrzałeś się dwóm C-Secowskim turianom, którzy widząc cię, już-już chcieli zareagować społecznie i odpowiedzialnie spałować i wypełnić tobą lokalny pierdel, ale w pół drogi dostali jakiś meldunek, po czym bezzwłocznie się zmyli. Po dłuższym niż przewidywałeś marszu dotarliście na miejsce. Rzut oka pozwolił zlokalizować stróżówkę. W środku znajdował się nieprzytomny (lub martwy - z mięczakami nigdy nie wiadomo) salarianin, a za nim półotwarte drzwi na coś w rodzaju kanciapy. Nikt nie zwrócił na was uwagi, co było dziwne, ale oczekiwane - w końcu to akurat miało być załatwione.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Podszedłem do salarianina, by sprawdzić czy jest martwy, czy tylko nieprzytomny. Nie byłem kumaty w tych sprawach, nie wiedziałem jak powinno się takie rzeczy sprawdzać - zazwyczaj nie musiałem tego robić, po prostu ładowałem profilaktyczną "kulkę" w łeb. Jako że nie chciałem tu hałasować, po prostu szturchnąłem gościa, będąc przygotowanym na ewentualne sprzedanie mu pi*dy na twarz.
- No, gościu, żwawiej - rzuciłem do quarianina. - Trzeba znaleźć ten dyngs, weź tam zobacz - wskazałem ruchem głowy na znajdujące się obok drzwi.
Odpowiedz
Salarianin opadł bezwładnie na podłogę z krzesła, na którym siedział. Chyba oddychał, chociaż z nimi to nigdy nie wiadomo. Quarianin wyminął cię, zajrzał do kanciapy. Usłyszałeś tylko jego zgłuszone westchnienie i popiskiwanie omniklucza.

- Ej, myślę, że chcesz to zobaczyć. - dobiegło cię cicho zza drzwi.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie uśmiercić salarianina, ale zamiar porzuciłem. Jakby spał - to by się obudził. Widocznie ta niunia asari się nim zajęła, a skoro tak - pewnie nie mam co się tym przejmować.
Zostawiłem go w spokoju i przeszedłem do kanciapy na wezwanie quarianina. Stanąłem obok niego i dłubiąc paluchem w oku spojrzałem przed siebie.
Odpowiedz
Twojemu jednemu oku ukazał się dość nieprzyjemny widok. Obróciłeś głowę i spojrzałeś drugim, jakby nie wierząc, ale gdy ustawiłeś łeb tak, by wreszcie widzieć przestrzennie nie miałeś wątpliwości.

To gówno było przyrośnięte do stołu.

Sześcian, o mniej więcej więcej półmetrowej długości ściany, wykonany z czarnego, matowego materiału i poznaczony ścieżkami jarzącymi się mroczną czerwienią u podstawy tracił swoje kształty. Niczym plecha jakiegoś obrzydliwego pasożyta rozlewał się po stole, opltając go karbowanymi żyłami, rozchodzącymi się szczególnie intensywnie w kilku kierunkach, ale poza tym obrastającym blat stołu tym szczelniej im bliżej do sześcianu. Wyglądało to organicznie, ale nie miałeś pojęcia co to może być.

Quarianin podniecony w zafascynowanym przerażeniu obskakiwał sześcian z wyciągniętym omnikluczem, obawiając się jednak dotknąć artefaktu.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Co to za syf nieziemski?! - warknąłem do quarianina nieco zdziwiony. W ciągu tej krótkiej chwili cała sprawa skomplikowała się "jak ja pier*olę". Przyglądałem się "przesyłce" uważnie i nieufnie, jakby zaraz miała zrobić jakieś "kuku". Dotknąłbym, ale jeszcze by mi łapę upier*oliło, więc rzuciłem do widocznie podjaranego znaleziskiem towarzysza:
- Kumasz coś z tego w ogóle? Chyba nie tak to miało wyglądać. Nie będziemy przecież popier*alać ze stołem po Cytadeli!
Byłem zły. Bardzo zły.
- Weź tam tym swoim omni-szmelcem sprawdź, co to w ogóle jest. A najlepiej obczaj, czy da się to jakoś odmontować. Ja zobaczę, czy cieć dalej leży tam gdzie leżał - po czym, nie czekając na reakcję quarianina, cofnąłem się do pomieszczenia strażnika.
Odpowiedz
Cieciowi nie było spieszno odzyskiwać przytomności. Dobiegł cię za to głos quarianina.

- Gdzie leziesz? Pomóż mi! To są tylko przewody, możemy je chocby urwać, rdzeń jest najważniejszy! - spróbował cię dosięgnąć głosem zza drzwi.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Jesteś tego absolutnie pewien? - wróciłem do pomieszczenia i spojrzałem się na quarianina. Potem jeszcze raz popatrzyłem na stół. - Jak mnie coś pier*olnie, ja pier*olnę ciebie.
Podszedłem do stołu i wyciagnąłem w jego stronę łapy, ale zatrzymałem się w oczekiwaniu na to, co powie technik. W międzyczasie zastanowiłem się nad tym, czy gołymi rękami cokolwiek tu zdziałam i rozejrzałem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby mi pomóc.
Odpowiedz
- Raczej tak, ale uprzedzam, że w życiu czegoś takiego nie widziałem. - odpowiedział krótko.

Narzędzie nie było ci potrzebne. Złapałeś łapskami sześcian, który nie zareagował. Dopiero kiedy go pociągnąłeś, wyrywając kilka kabli ze stołu, przebiegło po nim elektryczne wyładowanie. Kopniak w blat pomógł urwać metalowe macki do końca, ale ładunek elektryczny prawie usmażył ci tarcze. Rozgrzane obwody stęknęły i przełączyły się na tryb szybkiego chłodzenia, więc pancerz sapnął, wentylując kondensatory na twoim garbie. Sześcian w łapach zajarzył się złowrogim światłem.

Jednocześnie zauważyłeś, że dookoła elektronika zaczyna wariować. Sprawny terminal drzwi zaczął wyświetlać dziwne komunikaty, a monitory i interfejsy zaczęły niestabilnie migać.

- To pewnie te zakłócenia, o których mówiła asari. Musimy się spieszyć, to cholerstwo ściągnie tu pół Cytadeli.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Gdy już ochłonąłem po nieprzyjemnej niespodziance, jaką sprawiła mi ta kupa żelastwa, i gdy ochłonął mój pancerz - spojrzałem na quarianina z niemałym wyrzutem. Nie powiedziałem nic, jedynie sapnąłem. Poprawiłem chwyt, coby sześcian pewniej leżał mi w łapach.
- Zawijamy się. To nie przejdzie niezauważone - kiwnąłem głową w stronę najbliższego szalejącego monitora, po czym opuściłem kanciapę. - Sprawdź na tym ustrojstwie najbezpieczniejszą drogę do doku. Nie chcę z tym wpaść na psiarnię.
Odpowiedz
- Zaraz... - technik popstrykał coś na swoim komputerku - Tędy!

Ruszył do przodu, ale po chwili się zmitygował.
- Może jednak ty przodem? - pokazując ci projekcję 3D trasy, ustawił się za tobą.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- I niby co mam z tym zrobić, jak wylezie mi zza rogu pies? - odwarknąłem, ale po zastanowieniu musiałem przyznać mu rację. Oczywiście nie ma mowy, bym mu o tym powiedział. Po prostu ruszyłem przodem, w kierunku wskazanym przez quarianina, licząc w duchu na to, że droga będzie w miarę spokojna. W miarę.
Rozglądałem się dyskretnie. Co jakiś czas też zatrzymywałem się by nasłuchiwać, czy nikt się gdzieś w pobliżu nie kręci i by znaczącym spojrzeniem skłonić quarianina do określania kierunku.
Odpowiedz
Parę osób, które napotkaliście na swojej srodze spoglądało na ciebie i twój sześcian z nieskrywanym zainteresowaniem. Dookoła przygasało, to znów rozbłyskały lampy, a od osób pracujących na komputerach słychać było ciche przekleństwa. Quarianin wskazywał drogę całkiem nieźle.

Nagle zobaczyłeś, jak w kierunku doków biegnie uzbrojony oddział C-Secu. Odruchowo schowałeś się za kioskiem, ale oni nawet nie zwrócili na ciebie uwagi. Quarianin rzucił krótko zza ciebie
- Ich komunikacja mówi, że jest jakiś alert w dokach, ale prawie z przeciwnej strony niż my twoja krypa. To pewnie ta cała dywersja asari.

Ostatnie fragmenty trasy przebiegały przez częściej uczęszczane korytarze - zbliżaliście się w końcu do powszechnie używanych pomieszczeń.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Widok oddziału C-Secu zadziałał na mnie trzeźwiąco. Jeszcze chwila bezpiecznego marszu i straciłbym czujność, a stąd krótka droga do wpadki.
Najgorsze jednak było dopiero przede mną. Znowu poprawiłem chwyt, zerkając przy tym na sześcian coby upewnić się, czy wszystko pasi.
- Dobra, zaraz zrobi się gęsto. Którędy teraz? - rzuciłem do quarianina, którego od momentu opuszczenia kanciapy miałem za plecami.
Teraz już byłem ostrożniejszy. Głupio byłoby wpaść w takiej chwili, w dodatku z takim gadżetem. Jak nic skończyłbym w pierdlu.
Odpowiedz
- Tamtędy. Już prawie jesteśmy. Odstaw to cholerstwo, a ja się rozejrzę jak wygląda sytuacja w pokoju kontrolnym. - quarianin pokazał ci drogę na mapie - faktycznie, byliście tuż pod waszym dokiem. Jednocześnie sam rozejrzał się i poszedł, jakby nigdy nic, w stronę pomieszczenia kontroli. Tymczasem, wokół ciebie pojawiało się pouszenie, spowodowane zakłóceniami pracy wszelkich odbrioników.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
Stałem jak ten ostatni debil, rozglądając się i denerwując. Nie ma co ukrywać, że te wszystkie zakłócenia i świrująca elektronika dookoła nie były mi na rękę. Uniosłem sześcian i raz jeszcze zacząłem mu się przyglądać w poszukiwaniu (głąb ze mnie) jakiegoś wyłącznika, przełącznika. Czegokolwiek. Na chłopski rozum każde urządzenie powinno mieć jakiś.
Zajęty tymi poszukiwaniami straciłem nieco czujności, co w tej chwili i w tym miejscu mogło być sporym błędem.
Odpowiedz
Nawet najdokładniejsze zbadanie artefaktu nie przyniosłoby efektu - sześcian jest pokryty plątaniną migających na czerwono ścieżek, ale wygląda na monolit - jeśli coś miałoby to uruchamiać albo deaktywować, musiałoby się z nim łączyć bezprzewodowo. Nie znalazłeś też żadnych gniazd, emiterów, nierówności struktury - nawet w miejscu, w którym na chama wyrwałeś kawały jakichś przewodów jest teraz tylko troszkę bardziej chropowata niż na pozostałych ścianach powierzchnia.

Chwila rozkojarzenia kosztowała cię mniej niż myślałeś. Nikt cię nie zdążył zaaresztować, ale zauważyłeś dwóch posępnych typów siedzących na twoim garbie. Po tylu latach wyczuwałeś psy na kilometr, nawet po cywilnemu.
Młodość i niedojrzałość mijają z czasem, ignorancję pokonać można nauką, a pijaństwo trzeźwością, za to głupota jest wieczna. - Arystofanes
Odpowiedz
- Co za zje*ane ustrojstwo - skląłem szmelc, który miałem w łapach, a zauważywszy "ogon" miałem ochotę dorzucić jeszcze jakąś wiązankę.
Przez moment nie wiedziałem jak się zachować - czy odstawić "ładunek", czy stać jak gdyby nigdy nic. Posłałem im przeciągłe spojrzenie, po czym powiodłem nim nieco na bok. Życie mnie nauczyło, że zbyt długie gapienie się na któregoś z Nich prowadzi do kłopotów. Tak samo jak zbyt długie wgapianie się we mnie.
Ostatecznie podjąłem decyzję, by sześcian położyć - na ziemi, przed sobą. Zachowywałem się przy tym tak, jakbym odstawiał ciążący mi toboł, licząc na to, że nie wzbudzi to żadnych podejrzeń. Nie wiedziałem jednak, czy przypadkiem nie wzbudziłem ich do tej pory. Sądząc po świrującej elektronice w mojej okolicy, prognozy nie były zadowalające.
"Żebyś mi tylko teraz nie wyłaził", łeb zaprzątnęła mi ta jedna myśl. Nie wiedzieć czemu perspektywa rychłej nawalanki nie cieszyła mnie teraz tak, jak na początku.
Odpowiedz
← Trzeci Kur

[SESJA ME] Trzeci Kur - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...