- Skoro tak Panu zależy, czemu nie odłoży ich Pan samodzielnie? - prostując się dodała - Przykro mi, nie mogę Panu pomóc. Ale może skorzysta Pan z oferty promocyjnej, tylko dziś, żel do głębokiego czyszczenia pulserów za jedyne 12,99!
[SESJA ME] Trzeci Kur
- Bo nie mam teraz czasu, a paradować z tym wszystkim nie mogę - chrapnąłem niezadowolony i odpuściłem, nie ma co się z babą użerać. - W takim razie dostarczcie na mój statek rzeczy z tej listy, chyba że na statek też mam mieć pozwolenie, co?
Zgrałem listę na datapad i przekazałem kobiecie, a następnie uruchomiłem w omni-kluczu aplikację płatnościową, czekając na podanie kwoty. Byłem już nieźle wpieniony, mógłbym chyba roznieść cały ten burdel w drobny mak jak jeszcze z czymś mi tu wyskoczą. Czas uciekał, zbliżało się umówione spotkanie, chyba po prostu wbiję uzbrojony jak turiański niszczyciel - lepszy pierdel niż ujebane jaja.
Zgrałem listę na datapad i przekazałem kobiecie, a następnie uruchomiłem w omni-kluczu aplikację płatnościową, czekając na podanie kwoty. Byłem już nieźle wpieniony, mógłbym chyba roznieść cały ten burdel w drobny mak jak jeszcze z czymś mi tu wyskoczą. Czas uciekał, zbliżało się umówione spotkanie, chyba po prostu wbiję uzbrojony jak turiański niszczyciel - lepszy pierdel niż ujebane jaja.
Panienka z uśmiechem zainkasowała kwotę, która prawie zeżarła twoje zapasy, tak, że zostało ledwie na paliwo. Na szczęście, samo doręczenie towarów nie było już takim problemem.
W sumie, jeżeli nie zostaniesz na spotkaniu dłużej niż dwie godziny, mógłbyś spokojnie zdążyć wrócić na statek i zostawić tam wszystkie szpeje, zanim C-Sec się czepi. Na pewno nie masz szans się przelecieć na statek i spowrotem, ale masz jeszcze trochę czasu, gdybyś planował robić coś jeszcze przed spotkaniem. Tak czy siak, miałeś wybór, co ze sobą zrobić.
W sumie, jeżeli nie zostaniesz na spotkaniu dłużej niż dwie godziny, mógłbyś spokojnie zdążyć wrócić na statek i zostawić tam wszystkie szpeje, zanim C-Sec się czepi. Na pewno nie masz szans się przelecieć na statek i spowrotem, ale masz jeszcze trochę czasu, gdybyś planował robić coś jeszcze przed spotkaniem. Tak czy siak, miałeś wybór, co ze sobą zrobić.
W głowie dokonałem krótkiej kalkulacji i określiłem priorytety. Paliwo takim nie było, więc jego kupno odpuściłem, zwłaszcza że kredyty mogą się jeszcze do czegoś przydać. W każdym razie - lepiej je mieć niż nie. I tu od razu przyszła mi na myśl sprawa tego pieprzonego przelewu - przed spotkaniem za cholerę nic z tym nie zdziałam, zwłaszcza że pałętałbym się pod samym nosem tych pajaców z C-Sec'u. To zostawię na później, nie odpuszczę.
Wychodzi na to, że pora iść na spotkanie. Trochę zejdzie na czekaniu, ale w tej chwili nie mam lepszego pomysłu. Przynajmniej se golnę.
Pożegnałem sprzedawczynię i ruszyłem w stronę najbliższego terminala kolejki. Kierunek - Dark Star. Idąc próbowałem przywołać w pamięci wszystko co wiem na temat lokalu - kogo mogę tam spotkać, czy jest ochrona, jeśli tak to jaka, czy kręcą się tam pały. Choć nie spodziewam się jakiejkolwiek jatki na spotkaniu, wolę być przygotowany na każdą ewentualność.
Wychodzi na to, że pora iść na spotkanie. Trochę zejdzie na czekaniu, ale w tej chwili nie mam lepszego pomysłu. Przynajmniej se golnę.
Pożegnałem sprzedawczynię i ruszyłem w stronę najbliższego terminala kolejki. Kierunek - Dark Star. Idąc próbowałem przywołać w pamięci wszystko co wiem na temat lokalu - kogo mogę tam spotkać, czy jest ochrona, jeśli tak to jaka, czy kręcą się tam pały. Choć nie spodziewam się jakiejkolwiek jatki na spotkaniu, wolę być przygotowany na każdą ewentualność.
Dark Star. Dolna półka średniej półki. Nie była to Nora Chory, a gangi i typy spod ciemnej gwiazdy rzadko tam zaglądały. Prościej było znaleźć towarzyszkę niż dostać po mordzie, ale nadal klub nie należał do elity Cytadeli. Pamiętasz, że barmanem tam był jakiś turianin - i że wbrew pozorom nie robił problemów. Nie wiesz, czy jest tam ochrona, ale wydaje ci się, że tak, z gatunku tych dyskretnych i skutecznych. C-Sec raczej nie miał potrzeby często tam bywać, ale do ich posterunku było całkiem niedaleko - klub był prawie nad nimi.
Do głównego pasażu Okręgu Zakera dojechałeś długo przed planowanym spotkaniem. Miałeś chwilę, żeby się rozejrzeć.
Do głównego pasażu Okręgu Zakera dojechałeś długo przed planowanym spotkaniem. Miałeś chwilę, żeby się rozejrzeć.
Stałem tak w pasażu jak ten kiep i rozglądałem się to w jedną, to w drugą stronę. Szukałem wzrokiem funkcjonariuszy C-Sec'u, bo w tym miejscu bardziej czułem ciężar żelastwa na grzbiecie, a nie chciałem odpowiadać na idiotyczne pytania typu „a po co ci granatnik”, „a czemu tyle broni”, „a czym się właściwie zajmujesz”, czy coś w ten deseń. Nie, nie chce mi się z nimi gadać.
Przyglądałem się też znajdującym się w okolicy bywalcom, większe zainteresowanie okazując ciziuniom asari i sprawiającym wrażenie męt typkom, ale to bardziej z przyzwyczajenia niż rzeczywistej ciekawości.
- Hmmm... hmmm... hmmm... – drapiąc się po podgardlu myślałem. Myślałem i myślałem, bo nie wiedziałem jak wykorzystać pozostały czas. Zazwyczaj nie mam z tym problemu, ale też nie miewam takiego czasu wolnego przed robotą.
Wyszukałem wzrokiem terminal z galaktycznymi niusami i ruszyłem w jego stronę. Zawsze trochę czasu zleci, a przy okazji może czegoś się dowiem. Kolejne kroki skieruję chyba w stronę żarłodajni. Wszamałbym coś.
Przyglądałem się też znajdującym się w okolicy bywalcom, większe zainteresowanie okazując ciziuniom asari i sprawiającym wrażenie męt typkom, ale to bardziej z przyzwyczajenia niż rzeczywistej ciekawości.
- Hmmm... hmmm... hmmm... – drapiąc się po podgardlu myślałem. Myślałem i myślałem, bo nie wiedziałem jak wykorzystać pozostały czas. Zazwyczaj nie mam z tym problemu, ale też nie miewam takiego czasu wolnego przed robotą.
Wyszukałem wzrokiem terminal z galaktycznymi niusami i ruszyłem w jego stronę. Zawsze trochę czasu zleci, a przy okazji może czegoś się dowiem. Kolejne kroki skieruję chyba w stronę żarłodajni. Wszamałbym coś.
W dniu dzisiejszym, na czwartym poiomie Okręgu Tayseri minitruck prowadzony przez voluskiego sprzedawcę artykułów erotycznych został staranowany przez pirata drogowego. Sprawca wypadku, salarianin, lat 9, mógł być pod wpływem środków odurzających. Rada Katolicka Cytadeli wniosła protest, jakoby spowodowany wypadkiem deszcz gumowych artykułów dla dorosłych, który spadł w okolice parafii świętego Marcina był celową prowokacją, przeprowadzoną przez środowiska antyreligijne. Protest został oddalony, a usuwanie szkód trwa.
Dalej następował wywiad z volusem, który biadolił nad rozbitą ciężarówką i utratą towaru oraz wściekłym człowiekiem w czarnym ubraniu, któremu najwyraźniej nadmuchiwany artykuł erotyczny zawisł na jakimś religijnym symbolu.
Zamówiłeś żarcie, spożyłeś je oglądając inne równie bzdurne wiadomości i popijając ryncol. Byłeś przy trzeciej szklance Long Island Iced Ryncol (ryncol, parę alkoholowych rozcieńczaczy i cola) i już miałeś się zabierać za Ryncol on the Beach (rynkol i jakieś owocowe coś), gdy do klubu weszła śliczna, młoda asari, ubrana w wyzywającą, jaskrawożółtą sukienkę.
Dalej następował wywiad z volusem, który biadolił nad rozbitą ciężarówką i utratą towaru oraz wściekłym człowiekiem w czarnym ubraniu, któremu najwyraźniej nadmuchiwany artykuł erotyczny zawisł na jakimś religijnym symbolu.
Zamówiłeś żarcie, spożyłeś je oglądając inne równie bzdurne wiadomości i popijając ryncol. Byłeś przy trzeciej szklance Long Island Iced Ryncol (ryncol, parę alkoholowych rozcieńczaczy i cola) i już miałeś się zabierać za Ryncol on the Beach (rynkol i jakieś owocowe coś), gdy do klubu weszła śliczna, młoda asari, ubrana w wyzywającą, jaskrawożółtą sukienkę.
- Hue hue hue - nie wiedzieć czemu ci ludzcy kapłani, czy jak ich tam zwą, bawili mnie od początku, odkąd tylko sprowadzili się na Cytadelę, postawili parę świątyń, czy coś, i wtryniali w absolutnie wszystko. Czasem miałem wrażenie, że czerpią przyjemność z zakazywania sobie przyjemności.
Żarcie było niezłe, choć do krogańskiej kuchni wiele mu brakowało, ale na taką nie miałem co liczyć na Cytadeli. Była zbyt wyszukana i nie dla amatorów. Tak czy siak, bez alkoholu się nie obeszło, czymś trzeba było poprawić smak w gębie. Obróciłem już kilka szklanek, gdy zobaczyłem tę ciziunię.
No nooo, pomyślałem, dupcia jakich mało. Przyglądałem się jej, pochłaniając pstrokatego drina jakby to był zwykły shot. Nie zagadywałem, bo jeszcze zwieje na widok mojej mordy. Gapiłem się, nawet nie dyskretnie. W końcu jestem w knajpie, walę jakiś kolorowy mocz, a paniusia świeci ciałkiem, więc gapić się mogę.
Żarcie było niezłe, choć do krogańskiej kuchni wiele mu brakowało, ale na taką nie miałem co liczyć na Cytadeli. Była zbyt wyszukana i nie dla amatorów. Tak czy siak, bez alkoholu się nie obeszło, czymś trzeba było poprawić smak w gębie. Obróciłem już kilka szklanek, gdy zobaczyłem tę ciziunię.
No nooo, pomyślałem, dupcia jakich mało. Przyglądałem się jej, pochłaniając pstrokatego drina jakby to był zwykły shot. Nie zagadywałem, bo jeszcze zwieje na widok mojej mordy. Gapiłem się, nawet nie dyskretnie. W końcu jestem w knajpie, walę jakiś kolorowy mocz, a paniusia świeci ciałkiem, więc gapić się mogę.
Asari podeszła prosto do ciebie. Obeszła dookoła twojego stolika, powodując, że nieco się zmieszałeś. Fakt, oczekiwałeś, że zjawi się asari, ale nie TAKA. Niebieska piękność obejrzała dokładnie twoje uzbrojenie i pancerz. Z zamyślenia wyrwał cię zgrabny i mocny cios, jaki wymierzyła łokciem prosto w twoje czoło.
- Ożeż Ty kur... - zakląłem jak podupcony i odchyliłem się pod siłą ciosu, wypuszczając z łapy drina. Strzał z łokcia w mordę był ostatnią rzeczą (no, może poza zaproszeniem do łóżka) jakiej się po cizi spodziewałem. Nie żeby jakoś specjalnie bolało bo twarda skorupa na łbie zamortyzowała uderzenie, ale już sam fakt, że jakaś panienka może mi, MI!, zapodać w ryj przy tylu ludziach był dezorientujący. I bardzo wkur*iający.
Jedną łapę położyłem se na czole, chyba odruchowo, a drugą wystrzeliłem w stronę asari z zamiarem pochwycenia jej ramienia i zamknięcia go w silnym uścisku. Nawet nie starałem się zwracać uwagi na to, czy jest osobą, z którą miałem się spotkać, czy po prostu zwykłą bywalczynią lokalu.
- Wiesz z kim tańczysz, lala?! - warknąłem mocno podkur*iony.
Jedną łapę położyłem se na czole, chyba odruchowo, a drugą wystrzeliłem w stronę asari z zamiarem pochwycenia jej ramienia i zamknięcia go w silnym uścisku. Nawet nie starałem się zwracać uwagi na to, czy jest osobą, z którą miałem się spotkać, czy po prostu zwykłą bywalczynią lokalu.
- Wiesz z kim tańczysz, lala?! - warknąłem mocno podkur*iony.
Udało ci się ją pochwycić bez najmniejszego problemu. Jej ramię znalazło się w żelaznym uścisku krogańskiego łapska. Sama asari nie wydawała się być tym specjalnie przerażona, chociaż twój błyskawiczny ruch nieco ją zaskoczył.
- Niezły pancerz, dobrze uzbrojony, ryj jak stary kapeć, agresja w normie, refleks grubo ponad przeciętną. Możesz już puścić. - asari wskazała ruchem głowy na ochroniarza, który znikąd wyciągnął całkiem niezły pistolet i ruszył w waszą stronę - Chcę, żebyś takie rzeczy - wskazała na twoją łapę - robił dla mnie. Jeśli nie chcesz stracić tych pięciu kawałków, lepiej bądź nieco bardziej szarmancki.
- Niezły pancerz, dobrze uzbrojony, ryj jak stary kapeć, agresja w normie, refleks grubo ponad przeciętną. Możesz już puścić. - asari wskazała ruchem głowy na ochroniarza, który znikąd wyciągnął całkiem niezły pistolet i ruszył w waszą stronę - Chcę, żebyś takie rzeczy - wskazała na twoją łapę - robił dla mnie. Jeśli nie chcesz stracić tych pięciu kawałków, lepiej bądź nieco bardziej szarmancki.
Bez względu na to co mówiła, miałem ochotę jej przykładnie trzepnąć. Dopiero widok ochroniarza zmusił mnie do puszczenia ramienia asari. To byłby najgorszy czas na burdy.
- Ostatni raz wycinasz mi taki numer, lala - burknąłem gniewnie, ukradkiem zerkając, czy ochroniarz wrócił do swych zajęć. - A skoro w ogóle potrafisz taki wyciąć, na cholerę ci ja?
Zmrużyłem ślepia, bacznie ją obserwując. Nie podejrzewałbym jej również o ciemne interesy, choć zdrowy rozsądek i doświadczenie mówiły mi co innego. Gdzie laski, tam draka. Na bank.
- To z tobą miałem się tu spotkać?
- Ostatni raz wycinasz mi taki numer, lala - burknąłem gniewnie, ukradkiem zerkając, czy ochroniarz wrócił do swych zajęć. - A skoro w ogóle potrafisz taki wyciąć, na cholerę ci ja?
Zmrużyłem ślepia, bacznie ją obserwując. Nie podejrzewałbym jej również o ciemne interesy, choć zdrowy rozsądek i doświadczenie mówiły mi co innego. Gdzie laski, tam draka. Na bank.
- To z tobą miałem się tu spotkać?
Asari odesłała buraka gestem. Przysiadła się do ciebie.
- Tak, to ja dzwoniłam dziś rano. Twoim zadaniem będzie walka i ochrona osoby, którą wskażę oraz towaru, który dostaniesz. Będziesz musiał wykorzystać własny statek, żeby go przewieźć. Ja jadę z wami. W zamian otrzymasz pięć tysięcy, po robocie. OStrzegam, że prawdopodobnie zadrzesz w ten sposób z C-Seciem. - przeszła od razu do rzeczy.
- Tak, to ja dzwoniłam dziś rano. Twoim zadaniem będzie walka i ochrona osoby, którą wskażę oraz towaru, który dostaniesz. Będziesz musiał wykorzystać własny statek, żeby go przewieźć. Ja jadę z wami. W zamian otrzymasz pięć tysięcy, po robocie. OStrzegam, że prawdopodobnie zadrzesz w ten sposób z C-Seciem. - przeszła od razu do rzeczy.
- Prędzej czy później do tego by doszło - skwitowałem wzmiankę o C-Secu, ale szybko wróciłem do innych, bardziej mnie interesujących kwestii.
Machnąłem w stronę barmana, wskazując na już puste szklanki i prosząc o kolejną taką samą. Następnie znowu spojrzałem na asari, chyba bardziej po to, by się na nią pogapić.
- Chcę zobaczyć naszą umowę. Powiedzmy, że zdążyłem zapomnieć za co moim jajcom grozi ich oberżnięcie. Przy okazji możesz podać szczegóły, bo wycofać się raczej już nie mogę, niestety, a chcę wiedzieć co mnie czeka i za co ryzykuję własnymi jajami - skrzywiłem się, a przynajmniej tak mi się zdawało. Morda raczej niezmiennie pozostawała parszywa.
Nie wiedzieć też czemu, wspomniana przez nią kwota wcale nie napawała mnie radością. Oczywiście, zdarzała się łatwa forsa, ale ten przypadek był jakiś inny. Na kilometr waliło od tej roboty jakimś gównem, nie wiedziałem tylko jakim. Asari potrafiły być hojne, ale też wymagające, a każdą kwotę trzeba było sobie ostro wydzierać. A do tego jeszcze kłopoty z C-Sec'iem - nie, to nie mogła być zwyczajna robota z transportem i ochroną jakiegoś pętaka.
Chociaż z drugiej strony - nie pamiętam kiedy ostatnio miałem jakieś większe wyzwanie przed sobą.
Machnąłem w stronę barmana, wskazując na już puste szklanki i prosząc o kolejną taką samą. Następnie znowu spojrzałem na asari, chyba bardziej po to, by się na nią pogapić.
- Chcę zobaczyć naszą umowę. Powiedzmy, że zdążyłem zapomnieć za co moim jajcom grozi ich oberżnięcie. Przy okazji możesz podać szczegóły, bo wycofać się raczej już nie mogę, niestety, a chcę wiedzieć co mnie czeka i za co ryzykuję własnymi jajami - skrzywiłem się, a przynajmniej tak mi się zdawało. Morda raczej niezmiennie pozostawała parszywa.
Nie wiedzieć też czemu, wspomniana przez nią kwota wcale nie napawała mnie radością. Oczywiście, zdarzała się łatwa forsa, ale ten przypadek był jakiś inny. Na kilometr waliło od tej roboty jakimś gównem, nie wiedziałem tylko jakim. Asari potrafiły być hojne, ale też wymagające, a każdą kwotę trzeba było sobie ostro wydzierać. A do tego jeszcze kłopoty z C-Sec'iem - nie, to nie mogła być zwyczajna robota z transportem i ochroną jakiegoś pętaka.
Chociaż z drugiej strony - nie pamiętam kiedy ostatnio miałem jakieś większe wyzwanie przed sobą.
- Wczoraj obiecałeś mi, że pokażesz mi, kto jest największym skurczybykiem na Cytadeli. - zaśmiała się - I że jesteś w stanie, jak to określiłeś, wszystkich tych turiańskich szczyli rozgromić za pomocą pierdnięcia. Na szczęście, nie demonstrowałeś. Za to zgodziłeś się na zrobienie rozpierduchy w moim imieniu, choćbyś miał postawić na to swoją czwórkę. - uśmiechała się miło, zupełnie jakby rozmawiała z przyjacielem w barze.
- Dziś przyszłam odebrać obietnice, a ponieważ domyśliłam się, że nic nie będziesz pamiętał, musiałam cię jakoś zmotywować, prawda? Dziś trzymam cię za słowo krogańskiego honoru, więc zobacz komu obiecałeś lojalność. - pstryknęła palcami, żeby zwrócić twoją uwagę na swoją wypielęgnowaną dłoń. Następnie, wodząc palcem po blacie, narysowała kształty kolejnych liter...
E...
C...
L...
I...
Zanim skończyła, wiedziałeś już. Zaćmienie.
- Dziś przyszłam odebrać obietnice, a ponieważ domyśliłam się, że nic nie będziesz pamiętał, musiałam cię jakoś zmotywować, prawda? Dziś trzymam cię za słowo krogańskiego honoru, więc zobacz komu obiecałeś lojalność. - pstryknęła palcami, żeby zwrócić twoją uwagę na swoją wypielęgnowaną dłoń. Następnie, wodząc palcem po blacie, narysowała kształty kolejnych liter...
E...
C...
L...
I...
Zanim skończyła, wiedziałeś już. Zaćmienie.
A obiecywałem sobie nie paprać się w sprawy tych wszystkich sekciarzy z Zaćmienia, Błękitnych Słońc, o głąbach z Hordy nie mówiąc. Ale stało się. O ile przy jakimś buraku bez zmrużenia okiem wykręciłbym się od roboty, ewentualnie strzelił mu w mordę i zakończył sprawę, o tyle przy tej dziuni byłaby siara. W dodatku jej słowa działały na mnie jakoś tak... dopingująco. Największy skurczybyk, pomyślałem, tom se nieźle golnął.
- Zaćmienie, co? - sapnąłem, że niby mnie to nie rusza, choć ruszało bardzo. - Nie macie nikogo u siebie, kto mógłby to zrobić, czy po prostu skorzystaliście z okazji i wciągnęliście mnie w swoje brudne interesy?
Starałem się brzmieć profesjonalnie, choć w środku aż mi się gotowało na myśl o tym, że tak łatwo dałem się wkręcić w gangsterskie gierki. Jeszcze nikomu chyba nie wyszło to na dobre. Mam szansę być pierwszym.
- I czego właściwie oczekujecie po mnie? Tak dokładnie, bo że spuszczania wpier*olu to wiem. Niczego innego od lat nie robię.
- Zaćmienie, co? - sapnąłem, że niby mnie to nie rusza, choć ruszało bardzo. - Nie macie nikogo u siebie, kto mógłby to zrobić, czy po prostu skorzystaliście z okazji i wciągnęliście mnie w swoje brudne interesy?
Starałem się brzmieć profesjonalnie, choć w środku aż mi się gotowało na myśl o tym, że tak łatwo dałem się wkręcić w gangsterskie gierki. Jeszcze nikomu chyba nie wyszło to na dobre. Mam szansę być pierwszym.
- I czego właściwie oczekujecie po mnie? Tak dokładnie, bo że spuszczania wpier*olu to wiem. Niczego innego od lat nie robię.
- Dokładnie, będziesz osłaniał swojego towarzysza i opiekował się artefaktem. Jest to rzecz o wielkiej, ale na razie niezbadanej wartości. Jeśli ulegnie uszkodzeniu, odpowiesz za to czwórką. Podobnie technik, który będzie się tym zajmował - ma być cały i zdrowy. Przewieziesz paczkę na Vatar w systemie Kairavamori w Mgławicy Omega. Tam poczekasz, aż sfinalizuję transakcję i przekażesz artefakt odbiorcy. Zadanie kończy się odebraniem zapłaty, jeśli nadal będziesz chciał. - uśmiechnęła się słodko - Natrudniej będzie tutaj. Paczka jest śledzona przez C-Sec, ale nie zlokalizują jej tak łatwo. Prawdopodobnie uda się ją zapakować do statku zanim się zorientują - ale z całą pewnością założą na niego blokadę. Tym zajmie się technik. Ty będziesz musiał go osłaniać przed psami z C-Secu, aż obaj nie zapakujecie się na odblokowany już statek. Ja będę osłaniać was przed ewentualną pogonią, chociaż wątpię, żeby to było konieczne. Masz dok promowy w statku czy tylko śluzę uniwersalną?
- Yyyy... - zabiła mi ćwieka. Nigdy nie przykładałem wagi do tych wszystkich technicznych nazw. Po prostu podrapałem się po podgardlu, łypiąc to na lewo, to na prawo. - A bo ja wiem... Nie wiem. Czym się różni jedno od drugiego?
Więcej niepokoju jednak wzbudziła we mnie wzmianka o C-Sec'u. Spoko, wspominała, że mogę się narazić pałom, ale nie że w taki sposób. Coś czuję, że jest to moja ostatnia wizyta na Cytadeli. A skoro tak - mogę zakończyć ją w zajebiście krogańskim stylu. he he he.
Więcej niepokoju jednak wzbudziła we mnie wzmianka o C-Sec'u. Spoko, wspominała, że mogę się narazić pałom, ale nie że w taki sposób. Coś czuję, że jest to moja ostatnia wizyta na Cytadeli. A skoro tak - mogę zakończyć ją w zajebiście krogańskim stylu. he he he.
Jak się okazało, chodziło o sposób łączenia twojego statku z innymi w przestrzeni kosmicznej. Jasne, uniwersalna śluza była w każdym promie, ale na jednostkę na tyle dużą, by mógł w niej dokować skif nie mogłeś sobie pozwolić. Asari przyjęła tę informację z niechęcią.
- Masz jeszcze jakieś pytania? Prócz tego, że możesz się do mnie zwracać "Pani Elaio"?
- Masz jeszcze jakieś pytania? Prócz tego, że możesz się do mnie zwracać "Pani Elaio"?
- W zasadzie tylko jedno - mnie tam z kolei nie ruszało to, w jaki sposób mogę, a w jaki nie mogę łączyć się z innymi statkami. Przez moment liczyłem na to, że może sprezentuje mi jakąś nową gablotę, ale było to chyba na wyrost. Uruchomiłem omni-klucz, odszukałem historię konta i wyświetliłem opiewającą na 1800 kredytek transakcję i pokazałem paniusi. - Wiesz coś na ten temat? Pani Elaio? - dodałem z nutką drwiny.