Sesja Tokara

- Jesteś pewny? - zapytał przyjacielskim tonem - Mówiłem ci już, Mason, straciłeś dwóch ludzi, dwóch dobrych ludzi. Nie łatwo i nie tanio będzie o takich...
- Słuchaj, jak myślisz o jakimś partnerstwie to jestem mocno za - pokazał na jego - Twoje nieprzeciętne umiejętności i talenty - pokazał na siebie - I mój umysł, podbiłby pierdolony wszechświat. Mówiłem Ci to już niejednokrotnie przy kufelku.
- Haha, nie, na to mnie nie namówisz. Podziwiam tych chłopaków, że wytrzymują z tobą tydzień na jednym pokładzie i jeszcze dają sobą dyrygować takiemu upierdliwcowi. Po prostu staram się docenić i twoich poległych kolegów i wymierne straty, jakie poniosłeś ze względu na ich zgon. Ale - uniósł ręce do góry - jeśli masz inne zdanie to nie będę wydziwiał na kilka kredytów więcej niż mniej.
- Chuj Ci w dupę Trent - sprzedał mu przyjacielskiego kuksańca - Umowa jest umowa i po jej zatwierdzeniu jest rzeczą świętą, taka jest moja dewiza. Mogłem uściślić wcześniej ewentualne straty, a kto wiedział? Bierz i nie pierdol.
- Wezmę i będę pierdolił - "Starfucker" zaoponował zadziornie - Ale później, zgodnie z umową jakieś fajne panienki. Dobra, skoczę po swój "portfel" i załatwimy to jak trzeba - rzekł kierując się w stronę swojego statku.
Zapalił papierosa, patrząc na port doszedł do wniosku, że już ma dość tej pierdolonej planety. Poza tym skapnął się, że ma jeszcze przy sobie łepetynę Sitha i jego miecz świetlny. Trzeba będzie to gdzieś wypierdolić bo to jak magnes dla tych popaprańców. Szkoda mu było jednak tej głowy, taki piękny fortel i go nie wykorzystał - Życie...
Doszliście do swoich doków, gdzie Hiks przelewał sobie swoją działkę. Gdy się odezwał, musiał przekrzywiać obecny wokół zgiełk: włączone silniki tego dużego transportowca za wami, lądujący kilka doków obok statek, buczenie czegoś małego, jadącego przez port za twoimi plecami.
- Zrobione. Jak się ostatecznie ustawiamy? Macie jakieś konkretne plany? Umawiamy się na miejsce i czas, czy na kontakt? - krzyczał swe pytania.
[Właśnie. Gdzie teraz? Jaki mam wybór?]

Odwrócił się, aby zobaczyć co to za dziwny dźwięk za plecami. Licho nie spało, a przy takim furkocie zmysły były przytłumione.
[Do wyboru, do koloru - cała galaktyka stoi przed Tobą otworem Jeśli szukasz roboty, możesz sprawdzić dostępne ogólnie w sieci oferty. Jeśli chcesz odpocząć, możesz lecieć gdziekolwiek]

Kilkadziesiąt metrów za wami, tuż przy dużym transportowcu na włączonych silnikach, który lada chwila miał startować, stanęło czarne 74-WZ. A zsiadł z niego pewien Nautolanin, który zaczął rozmawiać z załogą.
- Wyślę Ci pierdoloną pocztówkę! - Pokazał mu, aby wstrzymał konie. Nautolanin? Było ich sporo w kosmosie, ale spróbować nie zaszkodziło - Coldwell, daj mi swoją pierdoloną lornetkę!
Tak jest. Nie myliłeś się.
:~D ?
Tak, to jest TEN Nautolanin
- Wiiiiiitaj złociutki - szepnął do siebie i rzucił Trenowi radio - Co byś powiedział na małą, pożegnalną potyczkę?
Łowca skrzywił się.
- Nie wiem, Mason. Trochę wyprztykaliśmy się już z amunicji... Coldwell jest ranny, a oni zaraz odlatują. Do tego z tym droidem i Trandoshaninem może być różnie.
[Jak daleko jest ten statek?]

- Niby racja - zgodził się - A gdyby tak... - popatrzył na głowę skurwiałego Sitha - ...zrobić im małego psikusa.
[ 30 metrów + - ]

- Ten "mały" psikus rozpieprzy ich razem z nami i całym portem, Storm - zauważył Hiks - Ty postrzeliłeś jego, on postrzelił twojego człowieka, jesteście kwita. Po drodze próbował rozpieprzyć ropucha, co i my planowaliśmy, więc nie może być z niego taki zły koleś.
- No to co ja mam z tym do kurwy nędzy zrobić?! - pokazał mu łeb - Nad kominkiem sobie przecież nie zawieszę... - powiedział rozczarowany - Trafiłem na pieprzony okaz spokojnego Mandalorianina, co za wszechświat... - podał mu rękę na pożegnanie i skierował się w stronę statku z chęcią zapakowania tam tyłka.
- Zimna krew pozwala zachować łeb! A tego łba nikt ci nie kazał faszerować plastikiem, zboczeńcu! - śmiał się "Starfucer" wchodząc do siebie.
- No, jesteście wreszcie... Uuu, kto cię tak załatwił, Coldwell? - powitał was wychodzący ze statku Tar - Maszyna gotowa do lotu szefie, wszystko na miejscu, pancerz połatany. - zameldował rezolutnie.
[Loguje się do systemu i patrzy jakie ma opcje do wyboru]
← Star Wars
Wczytywanie...