Jestem pewna, że nie tylko ja zabijam lekcyjną nudę smarowaniem po marginesach ; p A że niektórzy płodzą na nich całkiem ciekawe rzeczy, to postanowiłam założyć temat. Wrzućcie, co macie, ja dla dobrego przykładu też pokażę trochę swojego smarowania ; p
Zazwyczaj na marginesach rysuję bazgroły, jakieś losowe zbiory kresek, kropek, czasem wpadnie jakiś symbol. Ale zdarza mi się maznąć coś ładnego w zeszycie.
Ja sobie w podstawówce dżapońskie panienki szkicowałem. No i potem miałem cały zeszyt w ślinie, jak się kumpel obok zaczynał gapić. ;p Liceum to już był czas mojego autorskiego erpega i całe strony w tabelkach, więc niezbyt jest czym się chwalić. Choć w sumie... posprawdzam jeszcze. Dobry temat.
Ja w liceum wolałem książki od zeszytów. Rysowało się proces integracji Polski z UE na zasadzie podległości, lub wręc niewolnictwa. Potem była seria z Małyszem i Tajnerem oraz Hannavaldem. Książka kończyła się komiksami "Krzyk 200x, czyli jak jogurt zmienia życie". Na studiach powstał obrazek pani M.M przygniecionej gałęzią (i rozerwanej tym samym na pół) oraz widok miasta u stóp a nawet na zboczach wulkanu. Niestety rzadko bywałem na wykładzie z historii administracji, więc rysunków mogło być więcej. Jak znajdę, to też dam linki.
Haha, trzy z pięciu obrazków, Yukari, znajduje się w książkach/zeszytach do angielskiego. Czyżby nie-ulubiony przedmiot w szkole ? A na obrazku 2 skrzydełko Clampowe bardzo. Najs.
Ny, akurat angielski bardzo lubię ; p I jak wypełniam ćwiczonka, to mi zazwyczaj zostaje sporo czasu a takie tam pierdółki. No i do tego, dziwnym trafem, angielski zawsze mam na ostatnich godzinach lekcyjnych, kiedy trybiki przestają się obracać ; p
Czy mam tego więcej? I tak i nie Wywaliłem masę starych zeszytów, ale wiem, że gdzieś jeszcze jakieś niedobitki się chowają Niewiele zeskanowałem, a tylko te pokazane mam do dziś. Jakbym poszukał, to coś pewnie jeszcze by się znalazło. Jeśli kogoś interesuje co jeszcze rysuję to wystarczy "pogooglać" mój nick Miałem też szczęście wygrać gnoma rysunkiem nekromanty